„Człowieka można zniszczyć, ale nie pokonać”. Twoje rozważania po lekturze opowiadania Stary człowiek i morze.
Pisząc pracę pamiętaj, że główną myślą opowiadania Stary człowiek i morze są słowa:
„Człowieka można zniszczyć, ale nie pokonać” – tzn. w każdym człowieku tkwi taka siła, która nie pozwala mu poddać się. Mimo przeciwności losu zawsze powinno się wierzyć w możliwość zwycięstwa, mieć nadzieję. Prawdziwą klęskę człowiek ponosi nie wtedy, gdy inni uznają go za przegranego, ale wówczas, gdy sam się poddaje, przestaje walczyć o swoje szczęście.
Codziennie w szpitalach ludzie walczą o życie innych ludzi. W domach poprawczych i więzieniach walczy się o resocjalizację osób, które zeszły na złą drogę. Duszpasterstwa w trudnych środowiskach – w więzieniach, w ośrodkach dla narkomanów – też działają dlatego, że księża i zakonnicy wierzą w człowieka, nawet w godzinie upadku czy ciężkiej próby.
Działający na rzecz bezdomnych wierzą, że można im zapewnić godziwe warunki życia, że te osoby mogą odnaleźć sens i radość życia, zachować zdrowie i własną godność, miło spędzić święta, podzielić się opłatkiem z bliskimi, uczestniczyć w normalnym życiu…
To przypadki, kiedy ludzie wierzą w inne osoby bardziej niż one same w siebie. Wierzą, że choć inni upadli pod wpływem nieszczęścia czy nałogu (zostali zniszczeni przez nieszczęście czy nałóg), wcale nie muszą zostać ostatecznie przez ten nałóg czy nieszczęście pokonani.
Bo „człowieka można zniszczyć, ale nie pokonać”. Niszczą go narkotyki, alkohol, bezdomność, patologiczne środowisko, ubóstwo, ale ma on tyle silnej woli, samoświadomości, marzeń o szczęściu czy przynajmniej godnym życiu, że ostatecznie pokonać go nie można.
Inny jeszcze przypadek stanowią ludzie, którzy, choć zostali w jakiś sposób zniszczeni, pokrzywdzeni przez innych i los, nie czują się przegrani, wierzą, że mogą pokonać wszelkie życiowe przeszkody i uparcie je pokonują.
Spójrzmy na ludzi kalekich. Niewidomi chodzą do szkół, które pozwalają im zdobyć wykształcenie, funkcjonować w społeczeństwie. Niektórzy nawet studiują. Wielu podejmuje pracę. Są tacy, którzy robią kariery, na przykład niewidomy wokalista – Stevie Wonder; jest zresztą wielu niewidomych muzyków.
A olimpiady dla niepełnosprawnych? Iluż jest niepełnosprawnych sportowców udowadniających sobie i innym, że mogą nie tylko normalnie funkcjonować i cieszyć się życiem, ale nawet wyczynowo uprawiać sport. Zresztą ludzie niepełnosprawni codziennie wypowiadają walkę powszednim trudnościom, a tymi trudnościami mogą być przecież najzwyczajniejsze czynności: przygotowanie śniadania, przemieszczenie się z pokoju do pokoju, wyjście do sklepu.
Wśród znanych niepełnosprawnych warto wymienić Janinę Ochojską. Ta dzielna kobieta nie tylko walczy ze swoim kalectwem, mimo choroby jest osobą publiczną – ona także pomaga innym: ofiarom wojen i kataklizmów w różnych krajach. Uczyniła z tego cel swojego życia…
Ludzie przewlekle chorzy mogliby zrezygnować z walki o zdrowie, a już na pewno z różnych radości życia. A jednak codziennie przyjmują leki, biorą zastrzyki, poddają się bolesnym zabiegom, byle normalnie funkcjonować. Zdarza się nawet, że ludzie beznadziejnie chorzy wierzą do końca, że wyzdrowieją, a jeśli nawet nie – dbają o dobre przeżycie każdego następnego dnia, czasem są dzielni ze względu na bliskich. Do końca dbają o swój wygląd, uśmiechają się i próbują – w miarę możliwości – korzystać z życia. Czasami nie może już być o tym mowy, ale ludzie ci starają się chociaż godnie chorować, godnie cierpieć, godnie umierać…
Nie trzeba zresztą szukać przykładów tak krańcowych. Wiele siły wewnętrznej i samozaparcia wymaga sytuacja od człowieka samotnego, niezbyt lubianego przez znajomych, odrzucanego przez rodzinę, przeżywającego kolejną zawiedzioną miłość. Nie jest łatwo być nierozumianym przez otoczenie, nieakceptowanym przez najbliższego człowieka. Nie jest łatwo znosić obojętność osoby, na której nam zależy, a której przecież nie możemy zmusić do przyjaźni, miłości czy okazywania jakiejkolwiek sympatii. A przecież taką sytuację zdarzyło się przecież przeżyć niemal każdemu z nas. A wytrzymaliśmy, żyjemy nadal, mamy dalej ochotę kontaktować się z ludźmi, może nawet nadal wierzymy w miłość, w przyjaźń, w świat…
Niektórzy ludzie sami popadają w nieszczęścia i nałogi. Czasami przyczynia się do tego sytuacja życiowa, skłonności, środowisko, w którym się obracają. Zostają zniszczeni przez własną słabość. A jednak mają siłę się z niej podźwignąć!
Pamiętajmy o ludziach uzależnionych od alkoholu, działających w ruchu Anonimowych Alkoholików. Przyznają się sami przed sobą i przed ludźmi, że zostali zniszczeni przez alkohol, ale nie czują się pokonani. Wypowiadają walkę nałogowi, byle żyć normalnie i przywrócić szczęście swoim rodzinom, bliskim, ludziom wiążącym z nimi swoje życie i pokładającym w nich nadzieje. A narkomani, którzy decydują się na odwyk? Wierzą, że uwolnią się od tak silnego psychicznego i fizycznego uzależnienia…
Warto też wspomnieć o „weight watchersach”, czyli – mówiąc po polsku – „strażnikach wagi”. Ludzie wypowiadający walkę swej otyłości, wywołanej chorobą, obciążeniem dziedzicznym, lekami, złą dietą, nerwicą czy złymi nawykami, ze wszech miar zasługują na uznanie. Walczą o własne zdrowie, wygląd i szczęście, czasami o lepszą pracę, miłość czy – co najważniejsze – samoakceptację. Kilogramy zniszczyły ich szczęście i wygląd, odebrały im możliwość robienia wielu rzeczy, np. jazdy na rowerze, chodzenia po górach, noszenia określonych ciuchów. Dlatego wypowiadają walkę nałogowi jedzenia.
Wiele jest przejawów ludzkiej walki o własną i cudzą godność, zdrowie, życie, szczęście. Tak jest w życiu, tak jest w literaturze. Przykładem bezkompromisowej postawy jest przywołany w temacie pracy Santiago – bohater opowiadania Ernesta Hemingwaya Stary człowiek i morze. Mężczyzna ten wypowiada walkę swojej słabości, starości i złemu losowi, ludzkiej pogardzie i nawet współczuciu, żywiołowi morskiemu, łowionej rybie i zjadającym ją rekinom.
Stary rybak, mimo wielu niepowodzeń, wypływa w morze, by złowić ryby – dla innych i dla siebie, a dzięki temu zarobić na życie. Mimo że nie ma szczęścia ani siły na dalekie połowy, mimo że nie stać go już nawet na skromne jedzenie, a rodzice zabronili jego jedynemu pomocnikowi i uczniowi wypływania ze starym w morze (bo ma pecha), nie załamuje się. Wciąż wierzy w to, że coś wreszcie złowi i znów zacznie się jego dobra passa.
Rzeczywiście udaje się w końcu staremu złowić niebotycznych rozmiarów rybę. Choć wygrywa z nią, z morskim żywiołem i z własnym słabym ciałem, nie wygrywa z czającymi się zewsząd rekinami. Na brzeg powraca jedynie ze szkieletem wielkiej ryby. Zyskuje jednak ludzki szacunek i podziw. I udowadnia samemu sobie, że „człowieka można zniszczyć, ale nie pokonać”.
Komentarz
Człowiek – istota krucha, zagubiona czy silna i niezniszczalna? Co sądzisz na ten temat? Jeśli odpowiedziałeś sobie na to pytanie, możesz już śmiało przystąpić do pisania dość trudnej pracy, jaką jest rozprawka. Taką formę wybieramy, kiedy daną myśl (tezę) musimy potwierdzić (argumentami) bądź zaprzeczyć jej (podając kontrargumenty).
Praca tylko pozornie odbiegająca od tematu, napisana praktycznie na temat wolny, choć wychodzący od lektury. Tu nie zostało popełnione nadużycie, bo praca mimo wszystko odpowiada zadanemu tematowi. Mówi o sile człowieka, którego można „zniszczyć, ale nie pokonać”. Niewątpliwe walory tego wypracowania:
- wielość przytoczonych przykładów z życia,
- powołanie się na osoby publiczne, takie jak Owsiak czy Ochojska,
- uniknięcie stereotypowego ujęcia tematu (walka także w codziennym życiu, na przykład ludzi nieszczęśliwie zakochanych czy otyłych).
Jak można było inaczej skonstruować pracę?
Wyjść od lektury, a zakończyć na własnych obserwacjach. Na przykład tak:
Bohater opowiadania Ernesta Hemingwaya „Stary człowiek i morze” umie walczyć z własną słabością i morskim żywiołem. Choć nikt nie wierzy już w jego siły i szczęście, choć los skąpi mu połowów, wypływa w morze, by udowodnić sobie i innym, że się uda…
Nic sobie nie robi z kpin ludzkich. Umie przeczekać zły okres, choć nie starcza mu pieniędzy nawet na zaspokojenie podstawowych potrzeb. Ma jednak swój honor i nikogo o nic nie prosi, z oporami korzysta z pomocy zaprzyjaźnionego chłopca, dawnego ucznia. Wykazuje się wielką samodyscypliną, jak sportowcy, których tak podziwia…
Kiedy wreszcie udaje mu się złowić wielką rybę, nie poddaje się kolejnym rekinom atakującym jego zdobycz i łódź. A gdy ostatecznie przegrywa walkę z drapieżnikami, walczy jeszcze z samym sobą o własne życie i szkielet ryby. Czy jednak starczy mu wiary w siebie? Po szczęśliwym powrocie każe porąbać łódź, oddaje swoje rzeczy chłopcu – swemu następcy. A może jednak ma poczucie wypełnionego obowiązku i wie, że teraz rybackie szczęście dopisze innym, np. jego uczniowi?
Podobne osoby spotykamy w codziennym życiu… na co dzień wypowiadają walkę starości, chorobie, bezsilności, nałogom, ubóstwu, kalectwu…
O kim jeszcze można było napisać?
- O biblijnym Hiobie, który nie czuł się pokonany, mimo że Bóg odebrał mu całą rodzinę, majątek i szczęście.
- O Kmicicu, który choć sam zaprzepaścił własne szczęście hulaszczymi wybrykami i zdradą ojczyzny, odkupił winy i odzyskał spokój sumienia, szacunek ludzi, dobre imię i ukochaną.
- O bohaterce Małej księżniczki, która umiała przeciwstawić się ubóstwu, wrogości koleżanek i przełożonej.
- O bohaterach Tajemniczego ogrodu, którzy dzielnie walczyli z kalectwem.
- O Ani z Zielonego Wzgórza oraz Pollyannie, wiecznych optymistkach, bez względu na chorobę, kompleksy, samotność…
- O pisarzach i aktorach, dzielnie zmagających się ze swoją chorobą, np. poetka Halina Poświatowska przez całe życie zmagała się z ciężką chorobą serca; mało kto wie, że autorka delikatnych erotyków Maria Pawlikowska-Jasnorzewska miała poważne, widoczne skrzywienie kręgosłupa, a Sienkiewicz, piszący „dla pokrzepienia serc”, przeżył śmierć kolejnych ukochanych kobiet.
Zobacz: