Z życia bohaterów „Pana Tadeusza”… Napisz opowiadanie z dialogiem o wydarzeniach nieopisanych w Mickiewiczowskiej epopei.
Zapamiętaj!
Opowiadanie z dialogiem to opowiadanie o czymś wraz z przytaczaniem rozmów bohaterów (dialogów).
Ważny jest zapis graficzny!
Wypowiedź każdego bohatera zaczynamy od myślnika. Gdy zaczyna mówić inny bohater, jego wypowiedź zapisujemy w nowej linii, też od pauzy.
Pamiętajmy o wydzielaniu myślnikami wtrąceń typu:
– powiedziała Asia,
– odparł Zenek,
– zapytała Oliwia,
– zdziwił się Tomek.
Przydatne sformułowania. Skorzystaj z nich przy pisaniu opowiadania.
Jak zacząć?
- Pewnego dnia…
- Był piękny, zimowy (wiosenny, lipcowy) dzień (wieczór, ranek).
- Tego dnia, kiedy…
- Stała przy oknie i znudzona patrzyła na podwórko. Nagle…
- Jak zwykle w poniedziałek po południu…
- Wydawało się, że będzie to kolejny, zwykły dzień.
Jak wprowadzić kolejne wydarzenia?
- Nagle…
- Następnie…
- Nieoczekiwanie…
- Po krótkiej chwili…
- Potem…
- Po pewnym czasie…
Jak zakończyć?
- Na pewno nie zapomnę tego wydarzenia.
- To był niezwykły dzień.
- Te chwile na długo zostaną w mej pamięci.
- To była fantastyczna przygoda.
- Życie toczyło się dalej. Tylko ona się zmieniła.
- Kolejne dni były już zwyczajne.
Sformułowania przydatne przy wprowadzaniu i komentowaniu dialogów:
• powiedział
• krzyknął
• wyszeptał
• zawołał
• wrzasnął
• zapytał
• dopytywał się
• odparł
• odpowiedział
• kontynuował
• ciągnął
• oburzył się
• przeraził się
• zawahał się
• zaniepokoił się
• zdziwił się
Jest piękny jesienny czas. Słońce zagląda przez okiennice i zachęca do wyjścia na spacer. Gałęzie uginają się pod ciężarem jabłek. Zaglądają do pokoju.
Telimena leży jeszcze w łóżku. Ma na sobie piękną koszulę nocną i francuski szlafroczek. Na stoliczku stoi karafka z winem, filiżanka z kawą i świeże bułeczki. Choć wybiła już dwunasta, Telimena nie kwapi się do wstawania, czyta książkę – romans nadesłany właśnie w paczce z Petersburga.
Zagląda do pokoju jej podopieczna, bawiąca tu w gościnie Zosia. Jak trudno uwierzyć, że to już kobieta, narzeczona…
– Ciocia jeszcze nie wstała? – pyta swym szczebiotliwym, przymilnym głosem.
– Cóż pozostaje samotnej kobiecie, jeśli nie lektura – teatralnie wzdycha Telimena. – Pozostają książkowi kochankowie, kiedy mąż z kompanami, na łowach… Sprowadzałabym lektury z Paryża, ale pan mąż mówi, że to za drogo… Krytykuje nawet nieliczne abonowane pisma i z trudem zgadza się na sprowadzanie romansów z Rosji – Telimena ciężko wzdycha. – Ach, z Hrabią, który – jak wiesz, Zosiu, też starał się o moją rękę, byłoby inaczej… Jeździlibyśmy do Paryża i Petersburga na wystawy i do teatru, do opery – marzy… – Hrabia umiał zrozumieć duszę kobiety. No i byłabym hrabiną, nie Rejentową – popuszcza wodze fantazji.
– Co też ciocia opowiada? – dziwi się Zosia. – Pan Bolesta to miły, uczciwy człowiek. I w ciocię zapatrzony jak w tęczę. Tylko patrzeć, jak wrócą z polowania. A pan Hrabia i tak na wojnie – dodaje przekornie.
– Polowania, polowania w lesie, miód z barci, jabłka z sadu… Jakież to strasznie nudne…
– Nudne? Ależ, ciociu. Byłam rano w sadzie. Jakież te jabłka piękne, zebrałam cały kosz… Pobiegłam zanieść dzieciom włościańskim. Wie ciocia, jak się cieszyły? Rano też ptactwo nakarmiłam: ileż zniesionych nowych jaj. Pogoniłam trochę kucharkę, bo kłóciła się z kawiarką, zamiast smażyć jajecznicę dla panów na polowanie. To dzięki mnie, nie chwaląc się, i kawę na czas ciocia dostała, i panowie śniadanie… Tylko ich patrzeć… Może na święta dziczyznę wyborną przywiozą. I na dzisiejszy późny obiad ptactwa trochę. Ale wie ciocia, trochę mi szkoda tych upolowanych ptaków. No, ale na święta mięso potrzebne..
– A dajże spokój, dziewczyno, z tymi świętami. Święta tu lub znów w Soplicowie, z tymi samymi, wybacz, Zosiu, twarzami. Sędzia, Podkomorzy… A ja bym chciała świata, powietrza.
– Powietrza? – dziwi się Zosia. – Może za duszno cioci w pokoju? To ja otworzę okno. Niech ciocia nie leży już w łóżku. Niech ciocia zobaczy, jak na dworze pięknie. Trzeba korzystać, może to ostatnie już ciepłe dni w tym roku… A o święta w Soplicowie modlić się trzeba. Może wreszcie wojna się skończy i wojska powrócą. Może wreszcie mój ślub z Tadeuszem się odbędzie?
– Oj, biedna dziewczyno, ty nic nie rozumiesz. Są kobiety, które potrzebują nieustannych wrażeń, przepychu, piękna, kontaktu ze sztuką. I nieustannej adoracji…. A pan mąż…
– Cóż pan mąż… – pojawia się w drzwiach pokoju Rejent, ale dalej nie słychać już, co mówi, bo wpada za nim Kusy i sfora psów.
– Nie, nie, nie! – Telimena nagle podrywa się z łóżka, jej loki rozsypują się na szlafrok i pod wpływem gwałtownego ruchu rozrywa się delikatna materia rękawa od koszuli.
– Pan wyjdziesz natychmiast i zamkniesz psy! Nie pozwolę robić psiarni w domu!!!
– Ach, dobrze już, dobrze. A, to kobieta! – Rejent zamyka drzwi i wypada z psami na korytarz, a Telimena zaczyna płakać.
– Co cioci? – pochyla się nad nią Zosia.
– Rękaw od nowej koszuli rozerwany.. A pan mąż nie zgodzi się zamówić nowej. A to gbur, a to prostak. Z psami na pokoje! I wiesz, Zosiu? Nie zgodził się pojechać na wiosnę do Paryża! – płacze znowu.
– No, niech ciocia już ubierze się ślicznie… Zaraz będzie wczesny obiad dla panów, którzy polowali. A potem wieczerza… No niechże ciocia się ubiera. A rękaw od koszuli zacerujemy pięknie. Ja już ślicznie umiem szyć, wprawiam się wieczorami w kobiecych robotach.
– Ach, dla kogo się ubierać na tej wsi? Kupa panów ze sforą psów, nie w takim bywałam niegdyś towarzystwie. A teraz? Nie bywamy nigdzie. Nie podróżujemy. Nie jeździmy do teatru, na wystawy i bale, po sprawunki ani do wód. Zaraz będę gotowa.
– Zaraz? – śmieje się perliście Zosia. To ja w kuchni wszystko zarządzę i… przyjdę za godzinę. Ciocia będzie już wtedy gotowa?
Po domu rozchodzą się smakowite zapachy pieczonego ptactwa. Służba myje zalane krwią zwierząt podłogi, a chłopcy kuchenni znoszą do piwnic mięso. Przynoszą z nich miód, piwo i wino.
Kiedy zadowolona, przebrana już Zosia wpada do pokoju Telimeny, widzi ciotkę z włosami w nieładzie, nieubraną jeszcze i… płaczącą.
– Co się znowu stało, co się cioci stało? Dlaczego się ciocia nie ubrała? Przynieść wody? A może sole trzeźwiące?
– Daj, Zosiu, te sole, są w biurku…
– Co się stało, powie mi ciocia?
– Listy, Zosiu, przyszły… Hrabia ranny…
Zobacz:
Strój szlachecki na podstawie Pana Tadeusza Adama Mickiewicza
Strój szlachecki na podstawie Pana Tadeusza Adama Mickiewicza