Po męsku
Chcąc przywdziać ubiór galowy, Sędzia czy Podkomorzy na białą koszulę wkładał żupan. Była to długa suknia męska z wąskimi rękawami zapinana na rząd gęsto umieszczonych haftek lub guziczków. Swoim krojem przypominała księżowską sutannę, lecz była nieco krótsza i wykonana z barwnych tkanin. Na żupan wdziewano długi, sięgający za kolano kontusz w kontrastowym kolorze. Ozdobą tej szaty były wyloty – rozcięte, swobodnie zwisające rękawy.
Jedynie młodzi chłopcy mogli nosić wyloty schowane z tyłu za pas. Do repertuaru najważniejszych szlacheckich gestów należało, obok podkręcania wąsów, odrzucanie rękawów za siebie.
Po co pas?
Do szabli!
Kontusz nie posiadał własnego zapięcia. Trzeba go było obwiązać specjalnym pasem, do którego troczono szablę lub karabelę. Pasy kontuszowe sprowadzano najpierw z Turcji i Persji, potem dopiero wytwarzano je w Rzeczypospolitej w persjarniach. Najsłynniejsza persjarnia mieściła się w Słucku na Wołyniu, stąd też często mylnie określa się wszystkie pasy mianem słuckich. A szyto je też w innych miastach: Grodnie, Warszawie, Kobyłkach, Lipkowie, Krakowie i Gdańsku. Pas kontuszowy był bardzo długi i dość szeroki, dlatego składano go zawsze wzdłuż na pół. Dzięki temu poszczególne połowy mogły być odmiennego koloru. Bywały nawet pasy czterostronne. Do jedwabiu dodawano często srebrną lub złotą nić. Mimo swojej szerokości i obecności metalowej nici, wyśmienitej roboty pas dało się przewlec przez pierścień zdjęty z palca. Zapewne właśnie takie posiadał Mickiewiczowski Sędzia.
Woźny pas mu odwiązał, pas słucki, pas lity,
(…) Z jednej strony złotogłów w purpurowe kwiaty,
Na wywrót jedwab czarny, posrebrzany w kraty;
Pas taki można równie kłaść na strony obie,
Złotą na dzień galowy, a czarną w żałobie.
Szlachcic ubrany w żupan i kontusz nigdy nie nosił peruki ani kapelusza. Na krótko obcięte włosy wkładał futrzany kołpak lub konfederatkę. Była to czapka-rogatywka, najczęściej niebieska lub amarantowa, obszyta na dole czarnym lub siwym barankiem, popularna od czasów konfederacji barskiej. Stroju dopełniały długie buty, do których wpuszczano nogawki spodni.
Niegdyś po takich butach – z drogiej, żółtej albo czerwonej safianowej skóry, z haftowaną górą – można było ocenić zamożność ich właściciela. Tylko najbogatsi mogli sobie bowiem pozwolić na obuwie, ponieważ surowiec na nie sprowadzono aż z Turcji. Stąd z czasem powstało powiedzenie „poznać pana po cholewach”.
W 1776 r. wprowadzono do użytku mundury wojewódzkie. Przedstawiciele szlachty z poszczególnych dzielnic Rzeczypospolitej nosili żupany, kontusze i konfederatki w określonych barwach.
Noszenie kontusza podczas Sejmu Czteroletniego i po rozbiorach było wyrazem postawy patriotycznej i określeniem swojej przynależności narodowej.
Byli też oczywiście tacy, którzy zgodnie z zaleceniami płynącymi z Paryża nosili pudrowane, białe peruki, fraki i krótkie spodenki do kolan. Do francuskiej mody musiał po zaręczynach przekonać się nawet Rejent.
Nikt go nie poznał; dotąd polskie suknie nosił,
Lecz teraz Telimena, przyszła żona, zmusza
Warunkiem intercyzy wyrzec się kontusza;
Więc się Rejent rad nierad po francusku przebrał.
Widno, że mu frak duszy połowę odebrał…
A jak ubierała się wówczas kobieta?
Jeszcze na początku XIX w. triumfy święciła moda nawiązująca do antyku – niezwykle elegancka, ale niezbyt praktyczna w krajach odległych od słonecznej Grecji. Wykonane z najdelikatniejszych materiałów proste białe suknie krojem przypominały bowiem starożytne tuniki. Kobiety wyglądały w nich jak piękne marmurowe posągi, ale marzły.
Jednak od momentu koronacji Napoleona Bonapartego na cesarza Francji do kobiecej mody powrócił przepych. Biel przestała być wszechobecna, górę stroju wzbogacano pięknymi koronkowymi kołnierzami i bufiastymi rękawami, częściej pojawiały się długie treny i hafty. Do takiej strojnej toalety nie można było założyć tradycyjnego okrycia z rękawami. Zamiast tego prawdziwe elegantki nosiły szerokie i długie szale, które często nadal pozostawały jedynym barwnym akcentem stroju. Najdroższe dodatki sprowadzano do Polski aż z Indii. Cesarzowa Józefina Bonaparte w swojej garderobie miała ponoć trzysta takich dodatków. Telimena, idąc na rydze, owinęła głowę modnym czerwonym kaszmirowym szalem.
Przemarznięte na początku wieku elegantki nauczyły się już bardziej dbać o swoje zdrowie: zrezygnowały z antycznych sandałków wkładanych na gołe stopy.
Zosia kładnie pończoszki białe, ażurowe,
I trzewiki warszawskie białe, atłasowe;
Tymczasem pokojowa sznurowała stanik…
W modzie loczki
Zanim Zosia została przedstawiona towarzystwu, pieczołowicie zajęto się jej włosami. Przed wielkim wyjściem kobiety musiały zakręcać papiloty lub znosić tortury przypiekania włosów gorącymi lokówkami. Telimena zdecydowała, że jej podopieczna z racji swojego wieku wystąpi w kolorze najodpowiedniejszym dla młodej panienki.
(…) Całe ubranie gotowe.
Zosia białą sukienkę wrzuciła przez głowę,
Chusteczkę batystową w ręku zwija
I tak cała wygląda biała jak lilija.
Jednak na swoje zaręczyny Zosia wybrała zupełnie inną toaletę – prosty strój Litwinki. Ten lepiej pasował do ułańskiego munduru Tadeusza…
Zobacz:
Pan Tadeusz Adama Mickiewicza jako portret szlachty polskiej.
47. Przedstaw stosunek do przeszłości i tradycji szlacheckiej w twórczości polskich romantyków.