Jan Kochanowski jako autor „Trenów”: zbolały ojciec, perfekcyjny artysta czy rozczarowany filozof?
Wszystkie trzy role spełnia Jan Kochanowski jako autor cyklu Trenów. Może to trochę oburzać. Bo jak to – artysta i filozof? Chodzi przecież o Urszulkę, zmarłą ukochaną córkę poety, spadkobierczynię talentu… O nią chodzi, jej chciał poświęcić swoje wiersze, wyrazić swój ból, więc chcemy widzieć w Kochanowskim przede wszystkim zbolałego ojca. I tak jest, ale to za mało. Mówi się nawet, że Treny mają dwoje bohaterów: zmarłą Urszulkę i ojca – artystę. Ba, twierdzi się, że Urszula to tylko temat, podmiot cyklu, a prawdziwym bohaterem jest poeta, stan jego uczuć i przemiany w poglądach. Otóż właśnie: dlaczego filozof?
Bowiem Kochanowski zawarł w Pieśniach i we Fraszkach harmonijną, radosną, renesansową filozofię życia. Cieszył się z życia, zachwycał naturą, składał podzięki Bogu jako Architektowi tak wspaniałego świata. Zalecał umiar, kazał cieszyć się z darów życia i spokojnie przyjmować to, co przyniesie los. Tak myślał do czasu, gdy życiem jego wstrząsnęła tragedia – śmierć Urszulki. Wszelkie dotychczasowe mądrości okazały się skompromitowane: jak przyjąć spokojnie taki los? Jak nie rozpaczać? Jak wierzyć w harmonię i sprawiedliwość spraw świata? Rozsypał się stworzony wcześniej filozoficzny system. Można zgrabnie powiedzieć: po prywatnej tragedii Kochanowski przeżywa kryzys dotychczasowej filozofii. Sam pisze: „jam ze stopniów ostatnich wrzucony” – tak jakby był już bardzo blisko nieba – i nagle zleciał znów na ostatni schodek… Zwątpił we wszystko, nawet w istnienie życia po śmierci. Na pociechę przypomnijmy sobie, że jakoś się pozbierał. W końcu Trenów właśnie wiara przynosi mu ulgę. Poeta mówi: „ludzkie przygody ludzkie noś”, co znaczy: znoś po ludzku, co przyniesie ci los. Ale właśnie przez te zwątpienia, przez fakt, że nie sprawdziła się – lub że została poddana tak ciężkiej próbie – filozofia poety, mówi się, że Treny to także dzieło filozoficzne. A czemu jawi się w nich Kochanowski jako artysta wielkiej miary? A bo swoje uczucia i refleksje układa w misterne strofy. Nie rzuca ich niedbale – w każdym trenie widać dbałość o formę, o kunszt poetycki.
Znany Tren V podaje się już tradycyjnie jako przykład porównania homeryckiego. Pamiętasz: „Jako oliwka mała pod wysokim sadem” (po czym następuje opis wzrostu i ścięcie owej oliwki), a dopiero w dalszej części porównania do Urszulki.
W Trenie VIII używa paradoksu:
Pełno nas, a jakoby nikogo nie było,
Jedną maluczką duszą tak wiele ubyło.
Cały tren jest apostrofą do Urszulki. Tren X składa się z pytań retorycznych, które w sumie są wielkim, odwiecznym pytaniem o to, co dzieje się z człowiekiem po śmierci. Pytanie najsłynniejsze – i najodważniejsze, zważywszy, że poeta był człowiekiem religijnym – to właśnie to wątpiące: Gdzieśkolwiek jest, jeśliś jest, lituj mej żałości.
Podwyższamy poziom wypowiedzi:
nawiązaniem do wiersza Bolesława Leśmiana pt. Urszulka Kochanowska.
Ten wiersz jest niejako odpowiedzią poetycką na pytania postawione w Trenie X. Leśmian dopisuje ciąg dalszy, układa strofy o tym, jak Urszulka poszła do nieba i pragnęła tylko jednego: by wszystko było tak jak w Czarnolesie. Tak to bywa, że gdy jeden artysta postawi jakieś pytanie, inny potrafi mu odpowiedzieć nawet kilka stuleci później. Mówimy przy Trenach o zbolałym ojcu, o artyście, o filozofie, a literatura posiada też wiersz podejmujący punkt widzenia Urszulki (to właśnie wiersz Leśmiana).
Jest też w XX wieku inny poeta, który poświęca zmarłej córce cykl wierszy – Władysław Broniewski (cykl nosi tytuł Anka).
Zobacz:
Dramat ojca, chrześcijanina i filozofa w Trenach Kochanowskiego
Na podstawie Trenów Jana Kochanowskiego sporządź pisemny portret Urszulki.