Przedstaw cechy poezji Mirona Białoszewskiego
Pierwsze słowo, jakie przychodzi na myśl na określenie jego życia i twórczości, to „osobność”. A także indywidualizm i oryginalność. Sam uważał się za normalnego i przeciętnego człowieka, jednak w swej biografii przedstawiał się jako „pustelnik w wielkim mieście”. W swej osobności trwał konsekwentnie, zarówno jako poeta, jak i człowiek. Jego programowa samotność przejawiała się w ucieczce od oficjalnych form życia literackiego, obronie przed naciskiem chwilowych programów, doktryn i mód literackich. Polegała też na całkowitej niezależności poety od stalinowskiej ideologizacji literatury.
Białoszewski, z racji swojego debiutu kojarzony z pokoleniem 1956 r., naprawdę należy do kręgu poetów wojennych, o czym świadczy rok urodzenia (1922) i wspólne doświadczenie generacyjne (okupacja, powstanie warszawskie).
Informacje podstawowe
Warto przypomnieć charakter, podstawowe cechy twórczości Białoszewskiego. Niezwiązany z żadnym ugrupowaniem literackim, stworzył wyróżniający go spośród poetów rówieśników typ poezji. Jako poeta codzienności, zwykłości, powszedniości, zapisujący przemiany rzeczywistości, próbujący uchwycić to, co zmienne – bliski jest ruchom awangardowym.
Wyobraźnię poety pociągały bardzo „nieliterackie” elementy otaczającego go świata, rzeczy i sytuacje spoza kręgu „wysokiej” cywilizacji: tandeta kiczu jarmarcznego, odpustowe pamiątki, przydrożne świątki, realia świata podwórzowego i podmiejskiego oraz, co ważne, przedmioty codziennego użytku (łóżko, krzesło, stół, piec), zdezelowane sprzęty, a nawet rupiecie, odpadki. Z tego powodu został on przez Artura Sandauera nazwany „poetą rupieci”. Z oglądu tych pozornie banalnych rzeczy wyłania się wizja świata Białoszewskiego.
Nade wszystko jest on głównym przedstawicielem poezji lingwistycznej. Materią tej poezji jest lingua – język. Białoszewski, odrzucając reguły mowy „wysokiej”, sięgał do mowy potocznej, podwórkowej. Nawet w sferze języka pozostawał więc wierny swemu zainteresowaniu peryferiami. Intrygowało go w mowie to, co kalekie, śmieszące, nieporadne, niespoiste, niemieszczące się w systemie poprawności znaczeniowej, gramatycznej, składniowej i stylistycznej. Stąd w warstwie słownej jego poezji świadoma gra z konwencjami gramatycznymi, parodiowanie, nagromadzenie neologizmów słowotwórczych (choćby słynna „Mironczarnia” czy „namuzowywanie”), dziwne struktury składniowe, nowe zestawienia fonetyczne („yeń”), kolokwializmy, przejęzyczenia, posługiwanie się potoczyzmami. Na przekór tradycji, lecz w zgodzie z własną koncepcją postrzegania otaczającego go świata, wyszukiwał własne środki dla lirycznego wyrazu. Z tego między innymi powodu publikacji jego poezji towarzyszył równocześnie aplauz i dezorientacja.
Gdybyśmy chcieli znaleźć kontekst dla poezji lingwistycznej naszego poety „osobnego”, to powiedzielibyśmy, że innowacje leksykalne, jakie u niego odnajdujemy, przywodzą na myśl Bolesława Leśmiana, zaś przekształcenia składniowo-słowotwórcze – Juliana Przybosia, natomiast zainteresowania estetyką brzydoty (także w sferze języka) spokrewniają go z turpistami.
Zobacz: