Utwory Villona, Rabelais’ego, Reja – apoteoza zwyczajności. Obraz epoki w ich twórczości.
To jedno z trudniejszych ujęć problematyki renesansowej, zwłaszcza ze względu na literaturę powszechną i raczej słabą znajomość twórczości Rabelais’go. Spodziewać się go można raczej w klasach humanistycznych, a w ogólnych – podobnego, w kontekście obyczajów ukazanych w literaturze świeckiej. Za to mamy temat ciekawy, pozwala popisać się oczytaniem.
Plan pracy
- Wielki testament – jak możemy rozumieć zwyczajność zaprezentowaną przez Villona?
- Gargantua i Pantagruel – dlaczego opowieść o bohaterach zgoła niecodziennych opowiada o zwyczajności?
- Dzieła Mikołaja Reja – jak prezentują zwyczajne życie szlacheckie?
Apoteoza
Dokładnie znaczy ubóstwienie, ale rozumiemy go powszechnie jako zachwyt, awans, uczynienie czymś niezwykłym.
Czy utwory Villona, Rabelais’go i Reja zawierają właśnie tę apoteozę?
W pewnym sensie tak, bo sprawy ludzkie, codzienność czy to Paryża, czy polskiego szlacheckiego dworu stają się tu tematem i przestrzenią główną, z drugiej strony nie można pisać, że dzieła te są całkiem pozbawione innej problematyki, zwłaszcza tej od codzienności odległej, jak filozofia, problematyka egzystencjalna czy kwestie religijne. Być może, lepsze byłoby określenie zjawiska jako uwielbienie dla życia w jego ziemskim, cielesnym, czasem grzesznym wymiarze.
Zacytuj!
- Wielki testament Villona można odczytywać jako wspaniały poemat na cześć życia:
Miłuycie tedy, ile chcecie,
Weselcie się y trząście zdrowo,
Gdzie potrza, y tak dopłyniecie,
Nie ma ta nad czem robić głową.
- Zacytuj Mikołaja Reja:
I cóż owi zamkowi przed wieśnymi mają?
- Zacytuj François Rabelais’ego:
Śmiech jest szczerym królestwem człowieka.
Zabłyśnij
To właśnie cecha, która łączy Reja z Rabelais’em – skłonność do przesady. W Gargantui i Pantagruelu pełno jest długich wyliczeń imion, nazw, częste są nagromadzenia czasowników bądź epitetów. Znajdziemy tu piętnaście synonimów słowa kał – od wulgarnych po uczone, trzysta trzy epitety charakteryzujące męski organ płciowy, dwieście osiem określeń głupoty błazna Trybuleta. Podobną obfitość określeń odnajdujemy u Reja, u którego jednak nie pełni ona funkcji komicznej. Przykładów dostarcza Wizerunek własny żywota człowieka poczciwego. Jego autor jest wyraźnie zachwycony bogactwem otaczającego świata i stara się je oddać w charakterystyczny dla siebie sposób. Stosuje więc długie wyliczenia, mnoży synonimy, cały czas jakby szuka coraz to nowych określeń, które trafnie oddałyby istotę rzeczy.
Przydatne sformułowanie:
- Wszyscy trzej pisarze uzyskują pewną apoteozę zwyczajności poprzez wybór spośród opozycji: Villon z przeciwstawienia wyższych sfer i marginesu wybiera margines, Rabelais przeciwstawia zamkniętemu światu uczonych dysputę rubasznych olbrzymów, a Rej językowi literackiemu żywy język codzienności.
Jak zacząć?
Przykład
Literatura od swych początków zajmowała się tym, co niezwykłe, niebanalne, intrygujące. Opiewała wielkie uczucia, wielkie czyny, wielkie postacie. Po tematy z życia codziennego sięgano rzadko. Chyba w przekonaniu, że dzieła pisarzy powinny wykraczać poza to, co codzienne, zwykłe, oczywiste. A jednak nie brakuje również twórców, którzy mieli odwagę przeciwstawić się temu modelowi literatury. Chodziło zresztą nie tyle o bunt, ile o uznanie, że właśnie to, co codzienne, zwykłe i oczywiste, może być fascynujące, może zachwycać – i być godnym tematem literatury. Pod tym zdaniem podpisaliby się bez wątpienia wszyscy trzej wymienieni w temacie twórcy, choć w wypadku każdego z nich swego rodzaju apoteoza zwyczajności miała nieco inny charakter.
Co w rozwinięciu?
Obserwacja twórczości autorów wymienionych w temacie. Trzeba wykazać, że faktycznie treść i postacie czy nawet filozofia zawarta w dziełach tychże twórców – a jesteśmy wśród znakomitości – opiewa życie codzienne. Uwaga – obraz codzienności czy kpina z niej to zarazem obraz epoki. A przy tym nie przeszkadza, iż autor snuje też głęboko filozoficzne wnioski.
Przykłady:
Paryż Villona
François Villon niezwykle drobiazgowo i z nieukrywaną przyjemnością opisuje blaski i cienie ludzkiej egzystencji – i wie, o czym pisze. Sam był przecież hulaką, który zasmakował niejednego. Wspomniane uroki dotyczą jednak nie wyższych sfer, jak to miało miejsce w wielu innych utworach średniowiecznych, a więc nie kultury rycerskiej czy dworskiej miłości, ale zwykłych ludzi. Villon opisuje świat, który w literaturze był do tej pory właściwie nieobecny. Świat ludzi prostych, niewykształconych biedaków, których życie składa się niemal wyłącznie z niewyszukanych rozrywek. „Wielki testament” pełen jest opisów, często dosadnych, rozmaitych uciech, nierzadko dalekich od tego, co uznajemy za moralne i uczciwe. W średniowiecznym Paryżu życie płynęło bowiem między kolejnymi pobytami w karczmach, grami w karty lub kręgle czy też zabawami z dziewczętami. Na każdym kroku spotkać można było prostytutki, złodziei, żebraków, straszyły widoki szubienic i nagich trupów.
Cielesność Gargantui i Pantagruela
Piewcą codzienności, który jednych zachwyca, a innych oburza, jest François Rabelais. Jego dwaj bohaterowie, Gargantua i Pantagruel, żyją zgodnie z zasadą: „Czyńcie, co chcecie”. Trzeba przyznać, że dwa olbrzymy, miłujące zwłaszcza jedzenie i picie, niczego sobie nie odmawiają. Rabelais z rozmachem opisuje wielkie uczty, pełne rozmaitych uciech zabawy, wokół których koncentrowało się życie zwykłych ludzi tamtych czasów. Wielkie dyskusje i spory renesansu odbywały się na dworach, uczelniach, w świecie porządku, konwenansu, wyszukanych zasad savoir-vivre’u. Rabelais’go tymczasem nie interesuje zamknięty krąg uczonych i możnych. Pisze o zwykłych ludziach i ich zwykłym życiu. Ludziach, którzy często nie umieją czytać ani pisać. Których życie upływa między jednym kuflem piwa a drugim. Lektura „Gargantui i Pantagruela” szokowała współczesnych Rabelais’mu, podobnie jak szokuje dzisiaj. Dla Rabelais’go nie ma tematów wstydliwych. Nie dlatego jednak, że pisarz chciał szokować czytelników. Realizował po prostu zasadę sformułowaną przez Terencjusza: „Człowiekiem jestem i nic, co ludzkie, nie jest mi obce”. Rzeczy, czynności, elementy świata uważane do tej pory za zbyt prozaiczne, trywialne, by stać się tematem literatury, Rabelais z nieukrywaną radością eksponuje. To jest prawdziwe życie – zdaje się mówić. Tylko to, co zwykłe, codzienne, warte jest opisania. W zwyczajności tkwi prawdziwa uroda życia. Spośród elementów tej zwyczajności najważniejszą rolę odgrywa, według pisarza, śmiech. Autor „Gargantui i Pantagruela” kpi ze skostniałych instytucji feudalnych będących pozostałością średniowiecza. Naśmiewa się i szydzi z bezmyślnych formułek, dogmatów, pustych form, które z lubością używane były przez uczonych mnichów i doktorów, ale nie niosły ze sobą żadnej treści. Nie ma dla niego autorytetów, które nie mogłyby stać się obiektem żartu. Nie ma tematów, na które nie można dowcipkować.
Codzienność Reja
Do pisarzy, którym niesłychanie bliska była codzienność, należy również Mikołaj Rej. Pisał o tym, co zwykłe, pospolite, co dotyczyło prostych ludzi. Sam będąc samoukiem, miał lekceważący stosunek do tzw. światowości. Interesowało go jedynie to, co swojskie – i tylko to uważał za wartościowe.
Widać to w „Żywocie człowieka poczciwego”, w którym Rej pokazuje, jak powinno wyglądać życie prawdziwego szlachcica od narodzin aż do śmierci. Nie interesuje go jednak ewentualne zbawienie bądź potępienie. Nie ujmuje życia ludzkiego w kategoriach filozoficznych. Pisze jedynie o tym, co doczesne i znane mu z codziennych doświadczeń. Jego rady są niesłychanie konkretne i dotyczą takich spraw, jak uprawa ziemi, strój, jedzenie czy wybór żony. Rej był bowiem człowiekiem bardzo praktycznym, a jednocześnie przeciwnikiem wszystkiego, co obce. Ganił rodziców posyłających dziecko do zagranicznych szkół, ponieważ, według niego, lepiej spokojnie zająć się swoimi włościami, korzystać z dobrodziejstw natury, z którą należy żyć w harmonii. To właśnie przyroda – przez cztery pory roku (jak cztery etapy w życiu człowieka) i związane z nimi zwykłe obowiązki – daje, jak twierdził, spokój.
Jak zakończyć?
Tym razem można pewną polemiką dotyczącą pojęcia zawartego w temacie. Apoteoza codzienności – to sugestia uczynienia z niej czegoś na kształt bóstwa. Czy zawsze było to zamysłem autorów? Może raczej opisywali swój świat?
Przykład
W twórczości każdego z trzech wymienionych w temacie pisarzy bardzo istotną rolę odgrywało to, co zwykłe, codzienne, prozaiczne. Wydaje mi się jednak, że sformułowanie „apoteoza zwyczajności” bez zastrzeżeń odnieść można tylko do twórczości Mikołaja Reja. Dla niego rzeczywiście wszystko, co dworskie, uczone, wydumane, nadęte – było głupie. To zaś, co oczywiste, normalne, zwyczajne, swojskie uważał za prawdziwie wartościowe. Villon, podobnie jak Rabelais, nie idealizował zwyczajności. Paryż przedstawiony w „Wielkim testamencie” nie jest zachwycający, momentami wręcz przeraża i odstrasza. Nie jest to jednak to samo co „apoteoza zwyczajności”. Wątpliwości budzi to określenie również w odniesieniu do Rabelais’go. Przedstawiony w „Gargantui i Pantagruelu” obraz życia codziennego z pewnością nie jest wyidealizowany. Rabelais i Villon zwrócili uwagę na świat, który do tej pory był w literaturze nieobecny. Pokazali to, co powszechnie uważano za niemoralne, odrażające i niegodne, by o tym pisać. Obu zapewne ten właśnie świat fascynował. Obaj dostrzegali w nim, może nieuchwytne dla innych, piękno, ale gloryfikacja czy apoteoza wydają mi się w tym kontekście słowami na wyrost
Uatrakcyjnij pracę!
W stosunku Villona do życia można dopatrzeć się zalążków renesansowego humanizmu: najważniejszy jest człowiek, więc każdy powinien dbać, by mu było dobrze na świecie i dostarczać sobie jak najwięcej przyjemności.
Zobacz:
Jakie wartości przedstawia Wielki testament Françoisa Villona?
Żywot człowieka poćciwego Mikołaja Reja ukazuje wizerunek wzorowego ziemianina. Scharakteryzuj go.