Do tego, żeby zastanawiać się nad istotą kamienia, trzeba być poetą… My, zwykli ludzie, wiemy, że można mieć serce twarde jak kamień, że można kamyki wrzucać do cudzego ogródka (to wymyślił Wolter). Kamienna może być pustynia i kamienne były tablice, na których Bóg wypisał Dziesięć Przykazań. Kamień może być milowy, może też służyć do rzucania – to ostatnie jest szczególnie paskudne. Co jeszcze można wymyślić na temat zwykłego, szarego kamienia? Do tego trzeba być poetą, i to doskonałym…
Zbigniew Herbert
Kamyk
Kamyk jest stworzeniem
doskonałym
wypełniony dokładnie
kamiennym sensem
o zapachu który niczego nie przypomina
niczego nie płoszy nie budzi pożądania
jego zapał i chłód
są słuszne i pełne godności
czuję ciężki wyrzut
kiedy go trzymam w dłoni
i ciało jego szlachetne
przenika fałszywe ciepło
– Kamyki nie dają się oswoić
do końca będą na nas patrzeć
okiem spokojnym bardzo jasnym
Twarde i trwałe
Kamień jest dla nas symbolem materii twardej, bezdusznej i dużo trwalszej niż ludzkie życie. To element świata zwany przyrodą nieożywioną, a tu kamyk jest stworzeniem doskonałym! „Stworzenie” – tak mówi się o sympatycznej śwince morskiej, kocie, psie, ale o kamyku? A jednak, ten kamyk na chwilę ożył, przestał być kamienny – i rzeczywiście jest doskonały, wypełniony własną substancją, którą Herbert nazywa kamiennym sensem, bez pretensji o uczucia, wyższość czy namiętność. Tak doskonale zamknięty w swoich granicach – posiadacz „szlachetnego ciała”. To znów metafora oparta na ożywieniu przedmiotu – ciało to mamy przecież my, istoty żyjące, a nie kamień… Nie bądźmy tego jednak tacy pewni – zarozumialstwo, to właśnie coś, czego nie można zarzucić kamykowi. On ma ciało twarde i trwałe, my – miękkie i bardzo kruche. Ten „kamienny sens” to jego definicja, sens jego istnienia, prostota, którą Herbert uwielbiał dostrzegać w przedmiotach, a do której tak daleko nam, ludziom.
Kamyk i my
- Kamyk jest stworzeniem doskonałym, człowiek nie. Kamyk jest prosty, równy w swych granicach, nieruchomy. Tego nie da się powiedzieć o ludziach – skomplikowanych, ruchliwych, wyszukujących różnice. Zapach kamyka „niczego nie przypomina”, „nie płoszy”, „nie budzi pożądania”. A ludzie? Wszystko jest wspomnieniem, skojarzeniem, lękiem lub pożądaniem. Cała masa uczuć, która naprawdę utrudnia życie. „Jego zapał i chłód są słuszne i pełne godności”. Ludzka szarpanina – nie.
- „Czuję ciężki wyrzut, kiedy go trzymam w dłoni” – wyznaje Herbert. Chciałoby się dodać „sumienia”, ale to pozostaje w domyśle. Jest ciężki – może ten ciężar to waga naszego sumienia, tego co mamy do zarzucenia sobie w obliczu takiej kamiennej prostoty? Kamyk nagrzeje się od ludzkiej ręki, ale to fałszywe ciepło, za chwilę znów zniknie, a kamyk pozostanie chłodny. Niemniej słowo „fałszywe” brzmi znów nieprzyjemnie dla człowieka, kojarzy się fałsz uczuć, fałsz ciepła, które możemy ofiarować.
- „Kamyki nie dadzą się oswoić”. Jeśli przypomniał Ci się Mały Książę, lis i przyjaźń, która niesie ryzyko – to bardzo dobre skojarzenie: przyjaciele dają się oswajać, a kamyki nie. I tym samym nie narażają swojego serca na ból, zachowują spokój, nie poznają namiętności.
- „Do końca będą na nas patrzeć/ okiem spokojnym bardzo jasnym”. Znów animizacja – cały kamyk stał się jasnym i spokojnym spojrzeniem. Jest w tym też pewna nieruchomość i dystans. Zauważ: kamyk staje się jakby wyższą instancją, będzie nas obserwować obiektywnie, bez uczuć, spokojnie, z boku – może z góry? Staje się sędzią. Lepiej się dobrze sprawować, bo co my właściwie wiemy: może on żyje swoim, niezrozumiałym dla nas istnieniem i jak wysłannik Boga notuje nasze grzechy i zasługi?
Kiedy raz jeszcze przeczytasz wiersz Herberta – zorientujesz się, że bardziej traktuje on o człowieku niż o kamyku. O naturze ludzkiej w zestawieniu z prostotą kamienia. O tym, że kamyk jest szczery i uczciwy. A człowiek? Człowiek sprawia, że „serce kamieni drży czasem jak serce małych zwierząt”. Tak napisał Herbert w Dramatach, a to każe zastanowić się mocno nad światem, do którego nas przysłano i nad jego współmieszkańcami.
Ludzie i kamienie
Kiedy współczesny i bardzo znany dramaturg Samuel Beckett chciał w uproszczeniu pokazać ludzki świat – stworzył taką scenę: krzak, kamień a przed nimi dwóch bohaterów. Krzak – przyroda ożywiona, a kamień – nieożywiona. Więcej właściwie nic nie ma. Sztuka ma tytuł Czekając na Godota i zdobyła wielką popularność, jeśli się na nią powołasz – zabrzmi to bardzo intelektualnie. Kamień tkwi tam pośrodku sceny i wcale się nie odzywa, ale symbolizuje potężną część naszej planety, więc jest godzien szacunku.
Norwid też „używa” w swojej poezji kamieni. Pamiętasz zakończenie wiersza W Weronie: „A ludzie mówią i mówią uczenie (że to nie łzy są, ale że kamienie) i że nikt na nie nie czeka.” W kamień przeistoczyło się współczucie, którego oczekujemy z kosmosu – symbolizuje samotność człowieka we wszechświecie.
Sam Herbert wciąż zarysowuje świat, w którym obecny jest kamień.
O poecie pisze:
„czym byłby świat
gdyby nie napełniała go
nieustanna krzątanina
wśród ptaków i kamieni”?
A symbolem niezgody na okrucieństwo i cierpienie jest skamieniały słowik, który upadł u stóp Apolla. Nie zniósł krzyku Marsjasza obdzieranego ze skóry (Apollo i Marsjasz).
„Poezja Herberta wyłożona jest kamieniami i żwirem” – tak napisał niemiecki poeta i tłumacz Karol Dedecius. To prawda, poeta często sięga po metaforę kamienia. Ale wśród żwiru i kamieni pojawiają się ptaki i ludzie – wszyscy równoprawni mieszkańcy Ziemi, planety nie tylko ludzi.
Skojarz
Znamy to słowo: „skamieniał” – choćby ze strachu. Znamy też ten motyw z baśni – skamieniali rycerze, czarownice zamieniające bohaterów w kamienie. Wszystkie wersje dają swoją własną odpowiedź na pytanie, skąd się w ogóle wzięły kamienie – i że może to jest jakieś skamieniałe życie?
Jeżeli kamień ożył – to mamy do czynienia z animizacją, czyli rodzajem przenośni przypisującej przedmiotom martwym, zjawiskom przyrody lub pojęciom abstrakcyjnym właściwości istot żywych; inaczej właśnie ożywienie.
Zobacz: