Tego się naucz!
- Zapamiętaj: Trans-Atlantyk nie jest powieścią autobiograficzną! Choć mowa jest o niezaprzeczalnych faktach z życia autora jak np. podróż do Argentyny i bohater, a zarazem narrator dzieła nazywa się Witold Gombrowicz, i tak mamy do czynienia z kreacją świata przedstawionego, z nie-rzeczywistością.
- Spróbuj porównać Trans-Atlantyk z Ferdydurke: z jakimi problemami zmagają się ich główni bohaterowie?
- Pokaż, jak zostały ukazane ojczyzna, polskość i życie na emigracji. Zastanów się, jakie wady Polaków ośmiesza autor.
- Powiąż swoją interpretację dzieła z pojęciami takimi jak patriarchat i sarmatyzm.
Ważny cytat Gombrowicza z Przedmowy do powieści
Trzeba dodać dla porządku, choć to może niepotrzebne: „Trans-Atlantyk” jest fantazją, wszystko wymyślone w bardzo tylko luźnym związku z prawdziwą Argentyną i prawdziwą kolonią polską w Buenos Aires. Moja „dezercja” także inaczej przedstawia się w rzeczywistości i szperaczy odsyłam do mego dziennika.
Zapamiętaj go – to bardzo ważny cytat. Miej zawsze w pamięci główną myśl: powieść jest fantazją, wytworem wyobraźni autora. A może to rzeczywistość bardzo silnie przefiltrowana przez filtr fantazji autora i silnie wykoślawiona?
Tematy, z jakimi można powiązać Trans-Atlantyk
- ojczyzna,
- Polska, Polacy,
- sarmatyzm,
- tradycja,
- groteska,
- mity narodowe,
- emigracja,
- pisarz, artysta.
Dyskusja z modelem polskości
Trans-Atlantyk można odczytywać jako dyskusję z modelem polskości narzuconym Polakom przez Mickiewicza i jego epopeję Pan Tadeusz. To stamtąd czerpiemy wzorzec Polaka patrioty: jest nim oczywiście zwolennik tradycji i kultywator dobrych obyczajów, wzorowy gospodarz i patriota Sędzia. Dworek w Soplicowie to prawdziwa oaza i ostoja polskości. Dość przypomnieć sobie, jaką melodię wygrywał zegar (Mazurek Dąbrowskiego) i jakie obrazy wisiały na ścianach (Maryja, Kościuszko). I nie można zaprzeczyć, że taki model polskości bliski jest większości z nas, akceptujemy go bez problemu.
Zaznacza się jednak od razu bardzo wyraźnie niezwykle istotna różnica między oboma dziełami. Dzieło Mickiewicza to w bardzo dużym stopniu historia rodzinna. Ważni bohaterowie tego dzieła: Sędzia, Tadeusz, Jacek Soplica i Zosia są ze sobą spokrewnieni. Są lub dopiero będą, np. Zosię (córkę ukochanej Jacka – to przecież prawie jak rodzina) i Tadeusza, syna Jacka i bratanka Sędziego, połączy ślub.
Natomiast dzieła Gombrowicza nie można raczej odczytywać jako historii rodzinnej – pokrewieństwo łączy tylko Tomasza i Ignasia Kobrzyckich. Reszta bohaterów jest wykorzeniona z więzów familijnych i z ojczyzny. Co ich zatem łączy? Urzędników – „koleżeństwo zbiorowe”, Kawalerów Ostrogi – terror konspiracji itd. Nie są to jednak w żadnym razie więzi głębokie.
Choć Gombrowicz ponawia gest „przywdziania kontusza”, to ten sarmatyzm jest kakofoniczny i sprzeczny w sobie – raz ględzący poczciwie, innym razem krwawy. Nawet „przywdziewając kontusz”, Gombrowicz dystansuje się i uniezależnia od „scenariusza polskości” wyłaniającego się z kart Pana Tadeusza.
Grzechy i grzeszki szlachciców, zwłaszcza takich jak Sienkiewiczowski Andrzej Kmicic, łatwo rozgrzeszamy. W dziele Gombrowicza ten mechanizm nie działa, bo usunięto lukrujący spójnik „ale”. Spójrz: Kmicic jest, co prawda, naiwny, czasem okrutny, zapalczywy, ale wierny ojczyźnie, odważny, w gruncie rzeczy poczciwy. Tadeusz Soplica dość tępy i bezbarwny, ale uczciwy, porządny, patriota. Ogólnie: szlachta polska jest kłótliwa, sprzedajna, ale bogobojna, gotowa się zjednoczyć w obliczu zagrożenia. U Gombrowicza tego spójnika nie ma!
Szukaj powiązań
Z dziełami, w których ukazana jest szlachta polska, a więc:
- Pamiętnikami Jana Chryzostoma Paska;
- Panem Tadeuszem Adama Mickiewicza;
- Pamiątkami Soplicy Henryka Rzewuskiego;
- Trylogią Henryka Sienkiewicza;
- Nad Niemnem Elizy Orzeszkowej;
- a także z utworami poetów ziemiańskich, np. Wacława Potockiego.
Bohaterowie
Witold Gombrowicz – niepokorny pisarz-emigrant, nie chce poddać się Formie, którą narzuca mu Kosiubidzki. W końcu jednak Kosiubidzki stawia na swoim i wtłacza go w formę wielkiego pisarza, geniusza narodowego. Bohater jest niezdecydowany, chwiejny, nie opowiada się wyraźnie po żadnej ze stron. Pomaga np. Gonzalowi w zaznajomieniu się z Ignasiem i uwiedzeniem go, ale zdaje się, że momentami jest po stronie „pomnikowego” pana Tomasza! Jest jednak bystrym obserwatorem rzeczywistości, która go otacza, chwyta i przetwarza zastanawiająco dużo szczegółów.
Tomasz Kobrzycki – człowiek w sile wieku, typowy szlachcic, dostojny i pełen powagi, zwolennik patriarchalnego modelu rodziny. Najwyższą wartością jest dla niego honor – i właśnie w imię honoru, aby zmazać swoją hańbę (śmieszność!), decyduje się zabić syna. Na szczęście do zabójstwa nie dochodzi. Autor kreśli drobiazgowy, niby realistyczny, a jednak karykaturalny portret Tomasza:
Człowiek ten nadzwyczajnie zacnym, przyzwoitym był, rysów suchych, regularnych, silnie szpakowaty, oko jasne, siwe i bardzo krzaczaste, twarz sucha, ale omszała, głos także omszały, ręka sucha, a również omszała, nos orli, ale krzaczasty i bardzo omszały i takoż uszy, kępkami włosów siwych (…) zrośnięte.
Ignaś Kobrzycki – młodziutki syn Tomasza. Nie znajdziemy tak dokładnego opisu jego wyglądu, jakim autor „uhonorował” jego ojca. To chłopak o delikatnej urodzie, bardzo ładny. To za jego sprawą dochodzi do rozładowania strasznej sytuacji, za jego sprawą wybucha oczyszczający śmiech.
Minister Feliks Kosiubidzki – kapryśny, dość bezczelny. W gruncie rzeczy gardzi Gombrowiczem i uważa go za g…rza, mimo wszystko jednak – dla dobra sprawy – postanawia uczynić z niego narodowego geniusza. Jest przyzwyczajony do oznak szacunku i czołobitności. Pragnie olśnić cudzoziemców urodą polskości, dostojeństwem i barwnością polskich obyczajów; jako atrakcję dla gości planuje polowanie na szaraka i pojedynek. Jest też wielkim zwolennikiem staropolskich kuligów.
Rachmistrz – zagadkowa, groźna, tajemnicza postać. Chciałby utrzymać „rząd dusz”. Kojarzy się z bohaterami dramatów romantycznych (może Dziady, może Kordian).
Gonzalo – prawdziwy konglomerat cech. Homoseksualista i hedonista, bardzo barwna postać. Bogaty Portugalczyk. Zrobi wszystko, by zrealizować swoje pragnienia, a największym jego pragnieniem jest piękny Ignaś.
Otóż włoski czarne męskie miał na ręku, ale ręka, Rączka Pulchna Biała… a pewnie i stopa… a choć policzek ciemny od zarostu zgolonego, przecie policzek ten (…) się wdzięczy, przymila, jakby nie ciemny był, a właśnie biały… a tyż choć Noga Męska, ona jakby Nóżką być chciała i w dziwacznych się wdzięczy podrygach…
Jakiż ogromny jest kontrast między opisem pokoju w soplicowskim dworku a „wielokulturowym” domostwem Gonzala:
Tryptyk pod Wazą, ówdzie na Kandelabrze Dywan, Fotel na Krzesełku, z Maszkarą Madonna.
Niezwykła językowa mikstura
Na tę niezwykłą językową miksturę składa się:
- język Pamiętników Jana Chryzostoma Paska,
- romantyczna gawęda,
- patos wieszczów,
- język Trylogii.
Pisarz chciał pokazać Polaków jako ludzi porozumiewających się dziwnym, zupełnie indywidualnym kodem, do którego nie mają dostępu obcokrajowcy.
Cel
Prowokacyjny charakter tego dzieła polega na tym, że, odsłania ono rożne odcienie polskiej hipokryzji. Znane od czasów towiańczyków krzepienie się duchową wyższością nad innymi narodami, a jednocześnie… skłonność do zdrady ideałów za mamonę, zostały wykpione. Gombrowicz przewidywał, że ta książka wyda się czytelnikom „niemiła”, gdyż dotyka ona najbardziej wstydliwych i rażących słabości Polaków. Czyżby więc (jak u Żeromskiego) mamy do czynienia z rozdrapywaniem ran? Niezupełnie tak – choćby z tego względu, że Gombrowicz czyni to w gawędziarskim, kpiącym stylu.
Chciał wyzwolić Polskę od Polski, ojczyznę zastąpić synczyzną.
- Gombrowicz dąży do wyrwania się z polskiej legendy „narodowego męczeństwa”. Wprowadza zgrzytliwe zestawienie współczesnego człowieka na emigracji z anachronicznością barokowego stylu.
- Nie znajdziemy tu ani śladu tęsknej, przepełnionej nostalgią Inwokacji otwierającej Pana Tadeusza, którą do niedawna jeszcze trzeba było wkuwać na pamięć i recytować na ocenę. Utracony kraj nie jest nie jest wcale wysławiany jako źródło życia… Zwróć uwagę na prześmiewczo-bluźnierczą „klątwę” rzuconej na naród:
A płyńcież wy, płyńcież Rodacy do Narodu swego! Płyńcież wy do Narodu waszego świętego chyba Przeklętego! Płyńcież do stwora tego św. ciemnego, co od wieków zdycha, a zdechnąć nie może!
- Autor przyznawał, że dzieło jest po trosze satyrą, ale także zabawą, krytyką, absurdem – ale niczym nie jest wyłącznie.
- Trans-Atlantyk to jeden z najdziwniejszych utworów Gombrowicza. Powstawał też w dziwnym momencie, gdy autor klepał biedę w Argentynie i był odsunięty od polskiej publiczności literackiej. Zdrowy rozsądek kazałby stworzyć dzieło, które pozwoliłoby mu wbić się i zdobyć sympatię i uznanie odbiorców – jeśli nie polskich, to obcych… Tymczasem stworzył dzieło nieprzekładalne właściwie na języki obce, a Polakom raczej niemiłe. „Bronię Polaków przed Polską” – pisał Gombrowicz w Przedmowie. Jest to obrona suwerenności jednostki przed „patriotycznym terrorem”, stadną, przebrzmiałą już mitologią i ograniczeniem rozwoju. Wydanie dzieła jako I tomu „Biblioteki Kultury” było wielkim aktem odwagi ze strony redakcji Kultury. Ryzyko opłaciło się – co prawda, na początku odpadła spora grupa oburzonych prenumeratorów, ale potem Gombrowicz stał się jednym z głównych autorów Kultury.
- Najważniejsze jednak, że mamy tu do czynienia z walką o dystans wobec wszelkiej idei i wszelkiej obsesji, walką o wolność myślenia i niepoddawanie się bezmyślnie narzuconym ideologiom.
Argentyńskie lata Gombrowicza
Lata spędzone w Argentynie były dla Gombrowicza niezwykłą przygodą. Wypłynął z Gdyni 29 lipca, a w Buenos Aires był 29 sierpnia 1939 roku. W Argentynie zastała go wiadomość o wybuchu wojny. Powrót do kraju był, rzecz jasna, niemożliwy. Pisarz nie zdecydował się nawet na podróż do Anglii i postanowił zostać w Argentynie. Początkowo wpadł w skrajną nędzę. Być może, byłoby mu łatwiej, gdyby mógł sobie jakoś dorobić, np. wykonując jakieś proste prace fizyczne, ale Gombrowicz był typem człowieka, który w ogóle nie nadawał się do pracy fizycznej. Dostawał niewielką zapomogę od poselstwa, drobnymi kwotami wspomagali go Polacy. Jego sytuacja była trudna, bo na wykreowanie na narodowego pisarza w ogóle się nie nadawał i był nazbyt ekscentryczny by zostać gwiazdą towarzystwa. Z czasem zyskał pewną stabilizację, ale cały czas miał wrażenie, jakby żył na wariackich papierach. Buenos Aires, barwne i trzy razy większe niż Warszawa, zrobiło na nim ogromne wrażenie. Argentyńskie lata będzie wspominał z nostalgią.
Gombrowicz miał kategorię D, ponadto uważał, że „jako żołnierz byłby katastrofą”. Dlatego nie stanął do walki zbrojnej.
Przebieg zdarzeń
Głównym bohaterem powieści jest Witold Gombrowicz. On także jest narratorem – tak więc, inaczej niż w powieści realistycznej, nie jest to narrator wszechwiedzący.
Pod koniec sierpnia 1939 roku przybywa do Buenos Aires. Tam zastaje go wiadomość o wybuchu wojny. Decyduje się zostać w Buenos. Bez pracy, bez pieniędzy udaje się po pomoc do Rodaka, pana Cieciszowskiego, który obiecuje mu wsparcie i zamierza poznać go z Rodakami. Trafia do poselstwa polskiego, gdzie poznaje Ministra Kosiubidzckiego. Ten na początku jest mu niechętny („literatów nie chcę tutaj mieć: bo tylko doją a i obszczekują”). Zmienia jednak front i postanawia wykreować go na Wielkiego Pisarza, Polskiego Geniusza. Dość szybko ma jednak dość tej celebracji, choć jako znakomity literat dostał duży i wygodny pokój. Zawiera znajomość z homoseksualistą Gonzalem. Nie pociąga go jednak, gdyż Gonzala interesują tylko młodzi chłopcy. Gombrowicz jest dla niego po prostu za stary. Nowy znajomy podąża właśnie za ślicznym młodym blondynem. Bohater na początku buntuje się i nie chce ułatwiać Gonzalowi zawarcia znajomości z chłopakiem, gdy widzi, że ten jest w towarzystwie ojca (Ojciec i Syn, wielka świętość Polaków). Ostrzega pana Kobrzyckiego, że homoseksualista ma wielką ochotę na jego syna i każe im uchodzić. Oburzony pan Tomasz wyzywa Gonzala na pojedynek. Jednak milionera opanował strach. Udaje się przekonać sekundantów, by pojedynek zmachlojkować – miał to być pojedynek bez kul, niby dla ratowania rodaka.
Wiadomość o planowanym pojedynku bardzo ucieszyła Kosiubidzkiego – to doskonała okazja do pochwalenia się polskością przed gośćmi, którzy taki pojedynek muszą zobaczyć – dzięki temu zobaczą „Honor, Bój, Waleczność, Krew Serdeczną, Cześć Niezłomną i Cud św. Narodu Całego”. Gdy niby to przypadkiem na miejsce pojedynku przybywa Kosiubidzki z gośćmi, wskutek nieszczęśliwego przypadku charty rzucają się na Ignasia i zaczynają go tarmosić. Gonzalo ratuje chłopaka, zasłaniając go własnym ciałem. Wzruszony pan Tomasz nazywa go przyjacielem, a Gonzalo zaprasza ojca, syna i Gombrowicza do swojego domu.
Pan Tomasz jest zgorszony dziwacznością tego domu, a jeszcze bardziej gorszy go domowy strój pana domu – spódnica. Martwi się, czy Gonzalo nie będzie próbował dobierać się w nocy do Ignasia. Gombrowicz ma wyrzuty sumienia, że spiskuje z Gonzalem i wyznaje Tomaszowi prawdę o nieuczciwym pojedynku. Polski szlachcic jest zdruzgotany tą wiadomością i aby zmyć z siebie hańbę, postanawia zabić syna. Zaś Gonzalo planuje, że to Ignaś zabije ojca.
Gombrowicz – niekoniecznie dobrowolnie – zostaje członkiem Związku Kawalerów Ostrogi, ale udaje mu się zbiec od tego bractwa.
Na szczęście nie dochodzi do zabójstwa – ani ojciec, ani syn nie pożegnają się z życiem. Atmosferę oczyszcza garagntuiczny śmiech, który inicjuje Ignaś. Wtórują mu zaraz potem wszyscy zgromadzeni w domu Gonzala.
Zobacz:
Polacy w krzywym zwierciadle satyry w Trans-Atlantyku Gombrowicza