Europa i Polska
W okresie romantyzmu drogi Polski i Europy stanowczo się rozeszły. Podstawowym tego powodem była, rzecz jasna, sytuacja polityczna. Rozbicie pod zaborami i izolacja kulturalna po kongresie wiedeńskim sprawiły, że kultura polska rozwijała się inaczej i dotyczyła innych tematów niż europejska. Czas zaborów to okres odrębności i osobliwości polskiej kultury – jej swoistego odcięcia od nurtów europejskich. Od tego momentu polskie epoki w historii kultury przestają na czas jakiś odpowiadać europejskim. Pierwszą z tych epok jest właśnie romantyzm, którego nurt narodowy dla przeciętnego Europejczyka był czymś zupełnie egzotycznym. Z kolei późniejsza epoka, pozytywizm, w ogóle nie ma swojego odzwierciedlenia w kulturze europejskiej.
W okresie, który nas interesuje, romantyzm jest w Europie jednym z poważnych nurtów literatury, ale nie jedynym. Prócz niego mamy do czynienia z realizmem. W Polsce cała działalność artystyczna zostaje zdominowana przez romantyków. Inne też ma ta epoka u nas ramy czasowe. W Polsce za „koniec romantyzmu” uważa się rok 1863 i powstanie styczniowe. W Europie – rok Wiosny Ludów, 1848. Skupienie się na sprawach narodowych było w pewnym sensie smutną koniecznością polskiej kultury pod zaborami – i przesądziło o ukształtowaniu się swoistej, romantycznej wizji poety: bojownika o wolność narodową. Zarazem może to właśnie sprawiło, że kultura polska przetrwała, mimo że przez ponad sto dwadzieścia lat nie istniała polska państwowość…
Literatura i historia
„Słowo stało się ciałem” – powiedział ponoć jeden ze spiskowców podążających na Belweder w listopadzie 1830 roku. Wypowiedź ta, jak głosi dość prawdopodobna legenda, miała się odnosić do treści Mickiewiczowskiego Konrada Wallenroda i brzmieć: „Słowo stało się ciałem, a Wallenrod Belwederem”. Owo osobliwe powiązanie utworu literackiego z wydarzeniami historycznymi bardzo często przytaczane jest przez badaczy literatury będących zwolennikami tezy o prefiguratywności polskiej literatury romantycznej wobec historii, na czele z ich największą obecnie przedstawicielką, wybitną badaczką Marią Janion.
Ta przekonująca teoria głosi, że w szczególnej atmosferze, która wytworzyła się w ówczesnej Polsce – z jednej strony przesyconej ideami romantycznymi, z drugiej zaś pozbawionej niepodległości – powstała dość specyficzna sytuacja. Polegała ona mianowicie na tym, że literatura zaczęła „przygotowywać” wydarzenia historyczne. Jest to szczególne dlatego, że zwykle badacze literatury doszukują się wpływu odwrotnego: szukają echa wydarzeń historycznych i przemian społecznych w literaturze – jej samej odbierając siłę twórczą wobec historii. Polska literatura romantyczna miałaby zaś być szczególnym wyjątkiem – i tę siłę sprawczą posiadać.
Tu pojawia się potwornie trudny problem odpowiedzi na pytanie, czy to, że treści literatury wyprzedzały wydarzenia historyczne, wynika z tego, iż wydarzenia te zaszły pod wpływem literatury, czy też raczej z tego, iż literatura ta wyrażała pośrednio nastroje społeczne poprzedzające owe wydarzenia. Innymi słowy: czy literatura ówczesna tworzyła historię, czy po prostu ją diagnozowała i wyrażała.
Jeśli zaś chodzi o legendę o Belwederze i Konradzie Wallenrodzie, można ją też potraktować jak inny badacz literatury: Jan Walc w książce Architekt Arki twierdzi, że trudno porównywać powieść poetycką o skrycie działającym zdrajcy z sytuacją powstania listopadowego, które było przecież otwartą wojną ubranej w mundury polskiej armii z armią rosyjską. Niezależnie jednak od tego, czy przyjmiemy teorię prefiguratywności, czy ją odrzucimy, musimy zgodzić się z tym, iż polska literatura romantyczna niezwykle mocno – w skali niemającej porównania z niczym innym w historii literatury – powiązana była z historią i polityką. A tematyka narodowa i narodowowyzwoleńcza była w niej szczególnie istotna. Niewątpliwie też w oczach ówczesnych Polaków ta „narodowa” działalność literacka była czymś równie chlubnym i potrzebnym, jak walka z bronią w ręku.
Historia
Po rozbiorach
Po roku 1795, trzecim rozbiorze i abdykacji króla Stanisława Augusta Poniatowskiego, Polska przestała istnieć jako państwo. Podzielona została między Rosję, Austrię i Prusy. Każde z tych państw włączyło okupowane obszary w ramy swojej organizacji terytorialnej i zaczęło wprowadzać na nich własne porządki i prawodawstwo; oczywiście na terenach zajętych po pierwszym i drugim rozbiorze zrobiono to już wcześniej. Najsłabiej szło Rosjanom, którzy początkowo nie mogli się zdecydować na formę zarządzania polskimi ziemiami, i utrzymali część polskich ustaleń prawodawczych. We wszystkich jednak zaborach odsuwano Polaków od pełnienia urzędów, zostawiając im tylko podrzędne stanowiska.
Środowisko międzynarodowe przyjęło i zaakceptowało fakt zniknięcia z mapy dziwnego i od stu lat nic niemal nieznaczącego państwa. Zarazem jednak nieistniejąca na pozór Polska stała się sojusznikiem innego dziwnego, tyle że potężnego państwa – rządzonej przez Dyrektoriat, a później przez Napoleona porewolucyjnej Francji. We Włoszech utworzono bowiem emigracyjną polską armię – Legiony Polskie pod wodzą Henryka Dąbrowskiego, która brała udział we francuskich kampaniach. To zaowocowało przychylną wobec Polski – choć bez przesady – polityką Napoleona, gdy w trakcie swych działań wojennych podbił on Prusy, a wraz z nimi część ziem polskich.
Księstwo Warszawskie
W 1807 roku w Tylży został zawarty pokój między Napoleonem a carem Aleksandrem I, który, podpisując go, wycofywał się ze wspierania Prus. Podczas rokowań ustalono, ze ziemie polskie przestaną wchodzić w skład państwa pruskiego i zostanie z nich utworzone państewko należące do króla saskiego Fryderyka Augusta jako księcia warszawskiego. Tak powstało Księstwo Warszawskie – jedno z państw satelickich napoleońskiej Francji. W państewku tym oktrojowano (czyli wprowadzono z zewnątrz) konstytucję wzorowaną na francuskiej, gwarantującą wolności obywatelskie i przyznającą silną pozycję władzy wykonawczej z księciem na czele. Zwolniono także chłopów z pańszczyzny, nie przyznając im jednak prawa do ziemi. Mimo tych ustaleń jasne było, że państwo polskie jest podrzędne wobec Francji i służyć ma przede wszystkim jako źródło rekrutów na kolejne wojny Napoleona.
W roku 1809 pod Raszynem miała miejsce bitwa, w trakcie której armia polska uległa Austrii. Wojska austriackie zajęły na kilka tygodni Warszawę. Później jednak zostały z niej wyparte, a armia polska zajęła część zaboru austriackiego z Krakowem, który na mocy pokoju zawartego w parę miesięcy później przyłączono do Księstwa Warszawskiego.
W roku 1812 Napoleon rozpoczął kampanię rosyjską. Do jej przeprowadzenia użyto, rzecz jasna, całej polskiej armii – była przecież pod ręką. Straty polskie w tej wojnie wyniosły siedemdziesiąt procent stanu osobowego. Na początku 1813 roku wracające spod Moskwy pobite wojska Napoleona jedynie przemknęły przez Księstwo. Wkroczyła do niego natomiast armia rosyjska. W zasadzie przez dwa lata sprawa polska pozostawała w zawieszeniu. Na zachodzie ważyły się losy imperium Napoleona, na wschodzie zaś europejskim hegemonem stawała się Rosja. Wiadomo było, że za wsparcie Austrii i Prus każe sobie ona zapłacić jakąś cenę. W roku 1815, po ostatecznym rozgromieniu Napoleona, na kongresie wiedeńskim car Aleksander ogłosił, że ma ochotę zrealizować swoją, jak to nazwał, „ulubioną ideę” – i zjednoczyć pod swym panowaniem wszystkie ziemie polskie. Projekt ten spotkał się z gwałtownym sprzeciwem wszystkich pozostałych mocarstw. Grożono nawet wojną. Wreszcie Aleksander zdecydował się na kompromis – zgodził się, by oddano mu tylko część zaborów pruskiego i austriackiego. Z ziem uzyskanych podczas kongresu i z części zaboru rosyjskiego utworzono nowe państwo polskie.
Królestwo Polskie
Było ono trwale połączone z Rosją przez osobę monarchy – car Rosji dołączył do długiej listy tytuł króla polskiego. Ku ogólnemu zaskoczeniu Aleksander wprowadził w Królestwie Polskim konstytucję utrzymującą sejm, nadającą królestwu własny rząd i przyznającą prawa wyborcze sporej liczbie obywateli. Była to jedna z najbardziej liberalnych konstytucji tamtych czasów. Tyle że jej ustalenia nie były przez cara przestrzegane, a skala ich nieprzestrzegania zależała od aktualnej sytuacji wewnętrznej Rosji. Mimo wszystko Królestwo Polskie miało sporą autonomię. Posiadało własną armię, oczywiście sojuszniczą wobec Rosji, własną walutę i politykę ekonomiczną; w sferze gospodarczej znacznie zresztą wyprzedzało Rosję. Dzięki zręcznej polityce ministra skarbu Ksawerego Druckiego-Lubeckiego założono Bank Polski, ustabilizowano walutę i do 1828 roku zrównoważono budżet. Rząd wspierał także rozwój przemysłu, choć i tak w tej sferze pozostawało wiele do zrobienia.
Równocześnie kształtował się ruch narodowowyzwoleńczy. Choć oficjalnie działający politycy odżegnywali się od idei walki zbrojnej, coraz większy wpływ Rosji na bieg wydarzeń w Polsce i zaostrzenie (zwłaszcza po roku 1825, w którym na tron wstąpił Mikołaj I i miało miejsce powstanie dekabrystów w Rosji) rosyjskiej polityki wobec Królestwa, w tym tępienie przez Rosjan przejawów narodowego życia kulturalnego, wzmagały nastroje radykalne. Około roku 1819 ukształtowała się organizacja paramasońska pod nazwą Wolnomularstwo Narodowe, dążąca do odrodzenia Polski. Jej przywódcą był oficer Walerian Łukasiński. Później, gdy policja uniemożliwiła działalność tej organizacji, powstała następna – Towarzystwo Patriotyczne, także pod wodzą Łukasińskiego, który w roku 1822 został aresztowany i skazany na dziewięć lat więzienia, ale ostatecznie był w nim lat czterdzieści sześć, aż do śmierci. Towarzystwo działało jednak nadal, pod kierownictwem innego oficera – Seweryna Krzyżanowskiego. Po stłumieniu w Rosji powstania dekabrystów i śledztwie w jego sprawie – Rosjanie dowiedzieli się o działaniach Towarzystwa Patriotycznego i aresztowali przywódców tegoż w roku 1825.
Dopiero w 1830 roku doszło do naprawdę poważnego wystąpienia niepodległościowego. Mający bardzo radykalne cele oficersko-studencki spisek Piotra Wysockiego rozpoczął intensywną działalność w lecie tego roku. Zaczęto agitować za powstaniem. Równocześnie spiskowcy próbowali uzyskać poparcie wpływowych polityków – bez skutku. Wreszcie w listopadzie doszło do wybuchu. Policja carska weszła już na trop spisku, a jednocześnie zarządzono mobilizację polskiej armii. Była to naprawdę ostatnia chwila. Nocą 29 listopada powstańcy wyruszyli ze szkoły podchorążych w warszawskich Łazienkach i zdobyli Belweder. Pierwsze dni powstania okazały się trudne. Należącym do spisku oficerom nie udało się początkowo wyprowadzić swoich oddziałów przeciwko Rosjanom, a wyższe dowództwo niechętnie odnosiło się do powstania – kilku generałów zostało zlinczowanych za odmowę udziału w nim. Wkrótce jednak powstańcy opanowali Warszawę, a konserwatywni politycy z rządu Królestwa Polskiego objęli dowództwo powstania. Przybrało ono zresztą charakter otwartej wojny – po stronie polskiej występowała umundurowana armia. Działania wojenne zaczęły się w lutym roku 1831, po wkroczeniu do Królestwa stu piętnastu tysięcy żołnierzy rosyjskich. Armia polska dysponowała siłą o połowę mniejszą. Początkowo Polacy odnosili sukcesy, ale 26 maja ponieśli sporą klęskę pod Ostrołęką i wycofali się pod Warszawę. Dużą uwagę zwraca się na brak zaangażowania ze strony dowódców powstania, którzy raczej nie wierzyli w jego zwycięstwo. Poza tym generalicja reprezentowała poglądy konserwatywne: chciała prowadzić w Królestwie możliwie odrębną politykę, opierając się na lojalizmie wobec cara.
We wrześniu Rosjanie zdobyli Warszawę i powstanie ostatecznie skapitulowało.
Noc Paskiewiczowska
Po powstaniu władze carskie rozpoczęły bezwzględną akcję represyjną. Zawieszono konstytucję i zlikwidowano polskie urzędy – rząd i sejm. Przywódców i uczestników powstania siłą wcielano do armii carskiej i odsyłano do garnizonów w głębi Rosji. Kilkuset pojmanych osądzono przed specjalnymi trybunałami i skazano na więzienie oraz ciężkie roboty. Konfiskowano majątki posądzonych o sprzyjanie powstaniu. Wprowadzono w królestwie stan wojenny: administracja i sądownictwo zostały oddane w ręce carskich wojskowych. W Warszawie wzniesiono potężną twierdzę – Cytadelę, zapowiadając, że zbudowano ją tylko po to, by w razie zamieszek zburzyć miasto ogniem ze znajdujących się tam dział. Rozpoczęto także działania rusyfikacyjne, zwłaszcza na terenach polskich poza Królestwem. Wprowadzono pobór do armii carskiej – na dwudziestopięcioletnią służbę wojskową w nieludzkich warunkach. Przez ponad dwadzieścia lat w Królestwie panował sterowny przez Rosjan spokój.
Równocześnie zaczęła się odradzać działalność konspiracyjna, która pod koniec lat pięćdziesiątych przybrała na sile. Wykształciły się dwa podstawowe stronnictwa polityczne. Pierwsze z nich to „biali”, czyli konserwatyści, zwolennicy powolnego i legalnego uniezależniania się od Rosji, reprezentujący zachowawczy stosunek do kwestii społecznych. Drugie to „czerwoni” – zwolennicy zbrojnego powstania i rewolucyjnych, socjalistycznych rozwiązań społecznych. W roku 1860 zaczęły się demonstracje o charakterze narodowym. Pierwszą zorganizowano przy okazji pogrzebu wdowy po generale Sowińskim. Później manifestacje odbywały się coraz częściej i były krwawo pacyfikowane. W odpowiedzi na to na pogrzebach ofiar dochodziło do kolejnych wystąpień antyrosyjskich. Temperatura nastrojów społecznych stopniowo dochodziła do wrzenia. Równocześnie w środowisku „czerwonych” zaczęto organizować podziemne struktury państwowe przygotowujące powstanie – z tajnym rządem, tropiącą zdrajców policją narodową, a nawet pocztą, bankiem i systemem podatkowym. W końcu 1862 roku w działalność państwa podziemnego zaangażowanych było około dwudziestu tysięcy zaprzysiężonych spiskowców. Przeważała jednak opinia, że mimo to struktury narodowe absolutnie nie są gotowe do powstania i upłynie jeszcze parę lat, zanim do niego dojdzie.
Powstanie styczniowe
Tymczasem władze carskie rozpoczęły kontrofensywę. W październiku 1862 roku ogłoszono rychłe przeprowadzenie dziesięciotysięcznego poboru do wojska, podczas którego pominięto by chłopów i właścicieli ziemskich, a szczególnie interesowano by się osobami politycznie podejrzanymi. Wzięcie do wojska dziesięciu tysięcy młodych ludzi musiało się zakończyć rozbiciem struktur państwa podziemnego – jego przywódcy dobrze o tym wiedzieli. Ci, którzy mieli być wcieleni do rosyjskiej armii, gromadnie chronili się w Puszczy Kampinoskiej i tam organizowali oddziały powstańcze.
22 stycznia 1863 roku Rząd Narodowy proklamował powstanie, uprzedzając tym samym brankę na prowincji. Jednocześnie ogłosił uwłaszczenie chłopów, by zachęcić ich do walki. Nie było to jednak powstanie udane. Brakowało broni i ludzi. Z braku regularnej armii powstańcy musieli się ograniczyć do działań partyzanckich. Chłopów nie udało się skusić – rząd carski także ogłosił uwłaszczenie i wyznaczył nagrody pieniężne za sprowadzanie powstańców. Mimo to jednak walka z powstaniem zaangażowała niemal całą rosyjską armię. Powstanie nie zostało zakończone w wyniku jakiejś konkretnej bitwy. Zostało ono raczej spacyfikowane metodami niemal policyjnymi: rozdrobnione partyzanckie oddziały ścigano po lasach aż do ostatecznego rozbicia. Całe zaś terytorium Polski patrolowane było przez kawalerię. Ostateczny upadek zrywu nastąpił w roku 1864. Pojmano wówczas i stracono Romualda Traugutta – dyktatora powstania i przywódcę Rządu Narodowego.
Emigracja
W dużej mierze polskie życie kulturalne toczyło się w romantyzmie poza Polską. Oczywiście miało to bezpośredni związek z polityką i działaniami narodowymi. Nic dziwnego, że od Syberii i więzienia znaczna część działaczy narodowowyzwoleńczych wolała Paryż, gdzie, poza wszystkim, okresowo pojawiała się możliwość podniesienia sprawy polskiej na arenie międzynarodowej i gdzie działało coraz prężniejsze środowisko polonijne.
Już od czasu rozbiorów, zwłaszcza we Francji, stale rosła liczba polskich emigrantów. Początkowo byli to ludzie związani z walką o Konstytucję 3 maja, z powstaniem kościuszkowskim i Legionami Polskimi we Włoszech. Kolejna fala emigrantów pojawiła się po upadku Napoleona i Księstwa Warszawskiego. Później emigranci napływali stopniowo. Byli wśród nich ludzie, którzy w Polsce mogli się spodziewać jedynie kłopotów, represji, i tacy, którzy po prostu chcieli się znaleźć w kulturalnym centrum Europy. Największa jednak fala emigrantów napłynęła do Francji po upadku powstania listopadowego. Byli to uciekający przed carskimi represjami jego uczestnicy i zwolennicy. Ocenia się, że w latach trzydziestych do Francji dotarła grupa około dziesięciu tysięcy polskich emigrantów politycznych. Być może, liczba ta nie jest ogromna, ale trzeba pamiętać, że był to w dużej mierze „kwiat narodu”: arystokracja, artyści i inteligencja – przedstawiciele najbardziej świadomych grup społecznych. Wobec tego liczba dziesięciu tysięcy staje się, jak na tamte czasy, wręcz olbrzymia. Polistopadowa fala emigrantów nazwana została Wielką Emigracją – w odróżnieniu od kolejnych, już mniej licznych napływów po wydarzeniach roku 1848 i po powstaniu styczniowym. Po roku 1831 na emigracji znaleźli się już niemal wszyscy wielcy polscy artyści, z trzema wieszczami i Chopinem na czele. Prócz nich byli tam także wybitni politycy. Powstały więc emigracyjne stronnictwa polityczne głoszące różne koncepcje na temat przyszłości Polski.
Zobacz:
Wymień główne założenia romantyzmu. Czym romantyczna wizja świata różni się od oświeceniowej?