Przeprowadź analizę wiersza Jana Andrzeja Morsztyna pt. „Niestatek”.

Podpowiedź

Zasadą konstrukcyjną utworu jest anafora – przez 15 wersów poeta powtarza: „prędzej…”, wyszukuje najrozmaitsze „niemożliwości” tego świata, jak np. „prędzej kto wiatr w wór zamknie”. Po cóż? By w ostatnim wersie zdradzić swój koncept. Wszystko to stać się może prędzej „niźli będzie stateczna która białogłowa”. Można powiedzieć zatem, że utwór ten jest barokowym głosem w dyskusji o wyższości mężczyzn nad kobietami (lub odwrotnie). Morsztyn sięga szczytu swoich poetyckich możliwości, by wykazać absurd „stateczności” białogłów. Oto zwracają uwagę następujące koncepty: „prędzej niemy zaśpiewa” (kontrast i oksymoron), „w więzieniu będzie pokój, ludzie na pustyni”, które czynią utwór dworskim żartem, a nie złośliwością.

Ciekawy jest też pomysł ukształtowania składniowego (jedno zdanie nadrzędne – „będzie stateczna która białogłowa” – i 19 członów podrzędnych odpowiadających na pytania: kiedy?, jak prędko?). Dzięki temu mamy intonację wznoszącą aż do 15. wersu i nagle opadającą w 16. wersie.

Jest jeszcze inny wiersz o tym samym tytule – Niestatek

Ten z kolei oparty jest na zasadzie kontrastu – w ośmiu wersach poeta opisuje urodę swej wybranki. Z tym że w pierwszych czterech opisuje kobietę piękną, gdyż jest to jej portret w sytuacji „póki mi panno dotrzymujesz zgody”. W razie waśni wszystko się zmienia – i następne cztery wersy to wspaniały przykład epatowania brzydotą. Oto kochanka widziana „oczami zgody”: oczy – ogniem, czoło – zwierciadłem, włos – złotem, ząb – perłą, usta – koralem… A oto ta sama pani widziana „oczyma waśni”: jagody (policzki) – trądem, usta – czeluścią, ząb – szkapią kością, a włosy – pajęczyną. Trzeba przyznać, że owa przemiana może być zaiste poetycką realizacją przysłowia „zgoda buduje, niezgoda rujnuje”… Niemniej koncept jest, kontrast uderzający, poetyka wyliczenia i barokowej metafory, widać też wyraźnie, że poeta poszukuje jak najwymyślniejszych odniesień, by ukazać urodę i szpetotę wybranki. Oczywiście nie jest to poetycki obraz przysłowia, ale refleksji o tym, jak uczucia – zgoda lub waśń – wpływają na subiektywne widzenie danej osoby. I pewna prawda w tym jest.

Tematem wierszy jest zmysłowa miłość, opiewanie piękna ciała – „gładkości twarzy”, „jasnego oka”, „niestateczności”, białej „twarzy i szyje”. Niestatek to cecha usposobienia kobiety, ale i nieustanna zmienność oraz płynność wszystkiego, nietrwałość, stąd przyglądanie się pięknu, póki jeszcze jest.

Błyśnij!

Odwołaj się do wiersza Wisławy Szymborkiej Kobiety Rubensa (1962). Wiersz noblistki jest komentarzem do dzieł malarza z Antwerpii. Uwydatnia on zmysłowość i fizyczność, wręcz zwierzęcość bohaterek jego obrazów – „żeńska fauna”, „gruczoły”, „krew”, „ciasto w dzieży”, „parują łaźnie”. Poetka używa też charakterystycznych dla baroku środków poetyckich:

  • hiperbolizacja („Waligórzanki”, „rozdydnione” oraz przesada w ukazywaniu zmysłowości kobiet);
  • wyrafinowane przenośnie („cwałują niebem prosięta obłoków”);
  • wrażenie dynamizmu przez nagromadzenie czasowników;
  • apostrofy („Córki baroku…”);
  • kontrast (przeciwstawienie tłustych i dużych cór baroku chudym siostrom wygnanym z obrazu);
  • wypowiedzenia eliptyczne, które potęgują ekspresję („Waligórzanki”, „żeńska fauna/ jak łoskot beczek nagie”);
  • innowacje językowe („rozdydniona”).

Szymborska poddaje barok chłodnemu oglądowi i ocenie.

Oto jej skondensowany opis stylu epoki:

Albowiem nawet niebo jest wypukłe,
Wypukli aniołowie i wypukły bóg –
Febus wąsaty, który na spoconym
Rumaku wjeżdża do wrzącej alkowy.

Takie omawianie barokowego stylu za pomocą stylu barokowego jest swego rodzaju parodią, karykaturą.
Spojrzenie na barokowe piękności z płócien Rubensa prowadzi do refleksji o zmienności kanonów piękna w życiu i sztuce: dziś rubensowskie ideały urody to dla nas jedynie „tłuste dania miłosne”. Współczesne i średniowieczne piękności byłyby z kolei w czasach Rubensa „wygnankami stylu”:

Żebra przeliczone,
ptasia natura stóp i dłoni.
Na sterczących łopatkach próbują ulecieć.
Trzynasty wiek dałby im złote tło.
Dwudziesty – dałby ekran srebrny.
Ten siedemnasty nic dla płaskich nie ma.

 

Zobacz: