Ewa Lipska
My
My – rocznik powojenny otwarty na oścież –
w pełnokomfortowym stanie swojego ciała
czytamy Sartre’a i książki telefoniczne.
Rozważamy uważnie wszelkie trzęsienia ziemi.
My. Rocznik powojenny ze spokojnych doniczek.
Wyprowadzony z bezspornych statystycznych wyliczeń.
Nie dosłyszany w hałasie początku.
Cierpiący na bezsenność i do ćmy podobny.
Powołany do koncentracji nad.
Do naszych dni prowadzą zardzewiałe drzwi.
Schody które przeżyły hodowcę kanarków.
Wodospad kroków. Pogrzeb z orkiestrą. I krzyk tłuczonych garnków.
Schodzimy powoli. Bardzo powoli. Z powagą drzewa.
Jest może siódma rano. Dzień zbyt dokładnie dojrzewa
i niekiedy przyjmuje smak gnijącego jabłka.
Najrozmaitsi ludzie gwałtownie wybiegają.
Ze schodów. Z bram. Z hoteli. Z ust. Tu i tam.
Przeklinają. Przystają opłaceni na parkingach.
My zazdrościmy tym
którzy w wysokich sznurowanych butach
przeszli przez wojnę.
Zazdrościmy
nocy oszczędnie po małym kawałeczku
rozdzielanych między hełmy znużone.
Strzałów jak ognie sztuczne do ust podniesionych.
Wulgarnych wzruszeń nagłego ocalenia.
O tamtym świcie
z miasta wywożono na taczkach
i wymiatano kule.
Choć w twarzach jeszcze nie wystygło drżenie
pozlepiano hejnałem gruzy i wyzwolenie
i poranione mury do hymnu wstawały.
Ludzie na wolność klaskali. Bramy się otwierały.
W bramach kobiety rodziły dzieci:
nas. Jakże odświętnych. Powołanych jeszcze przed świtem.
Odpornych na ciało. Otrząśniętych z chrzęstu broni.
Oddano narodzeniem naszym cześć – zabitym.
A pamięć przestrzeloną dźwigamy
już my.
(Wiersze, 1967)
Wiersz pt. My otwiera pierwszy tom dzieł poetki (warto odnotować, że kolejne zbiory nie mają tytułów, lecz z konsekwencją sygnalizują swoje miejsce w szeregu: „Wiersze” 1967, „Drugi zbiór wierszy” 1970, „Trzeci zbiór wierszy” 1972, „Czwarty…” 1974, „Piąty…” 1978). To jedyny w jej twórczości liryk o cechach wypowiedzi pokoleniowej. Na tle dotychczasowego dorobku autorki jawi się jako szczególnie reprezentatywny i charakterystyczny. Dla kogo? Oczywiście dla Nowej Fali (dla tej generacji twórców jednym z najważniejszych przeżyć jest Marzec 1968 roku.
Temu pokoleniu obce są doznania wojny i pierwsze lata stalinizmu. W życie ówczesnych dwudziestolatków wpisana jest ponura codzienność totalitarnego świata. Mają przecież za przeciwnika nie konkretną, wrogą armię, (walcząc z nią mogliby wykazać się heroizmem), ale system, polityczną machinę obłudy i kłamstwa, dodajmy, że bezkarną i nieuchwytną (!) Ona to manipuluje osobowością jednostek i całym narodem.
Wiersz-manifest?
Zapewne, choć Lipska nie proponuje w nim żadnych dróg naprawy świata, nie snuje marzycielskich prognoz. Zdefiniujmy.
Manifest poetycki to programowa deklaracja twórcy (lub grupy), będąca pewnym odbiciem tendencji epoki, jej nurtów i nastrojów. To forma wypowiedzi, głosząca zmianę aktualnie obowiązujących norm, inicjująca nowy kierunek.
Czy pamiętasz Odę do młodości Adama Mickiewicza? On – widział w młodości największą siłę sprawczą wszelkich buntów i przemian, wiedział, że młodość rodzi poczucie „niezgody na świat”, przekonanie, że można zaistnieć lepiej, bardziej. Albo też – złożyć swoje dopiero rozpoczynające się życie na ołtarzu ojczyzny i – wyzwolić naród. Lipska natomiast – opowiada o pokoleniu „rówieśników Polski Ludowej”,bezskutecznie poszukujących wartości trwałych i prawdziwych, odzwierciedla całe bogactwo jego egzystencjalnych niepokojów. Gdzieś tu pobrzmiewa romantyczne echo, bowiem wiersz – to przede wszystkim manifest tych, których młodość buntuje się przeciwko gnuśnej, zakłamanej i szarej rzeczywistości.
Zacznijmy od spraw prozaicznych,
choć oczywiście niezmiernie dla teorii poetyckiej ważnych. Mamy do czynienia z liryką podmiotu zbiorowego, owym „My”, akcentowanym wyraźnie i z pasją. Podmiot jest wyrazicielem uczuć i nastrojów pokolenia, a świadczą o tym – powtarzający się zaimek rzeczowny oraz duża ilość czasowników w pierwszej osobie liczby mnogiej (np. czytamy, schodzimy). Podmiot jest zaangażowany emocjonalnie, manifestuje swą obecność, wypowiada się językiem „konkretnym” (dodajmy, że poetka nawiązuje do tradycji językowych Tadeusza. Różewicza i teorii Tadeusza Peipera, Juliana Przybosia – np. ogranicza zasób słów i jednocześnie zwiększa liczbę powiązań między nimi, tworząc nowe znaczenia). Zdania są proste, krótkie (jakby niedopowiedziane), mamy właściwie zdania-syntezy o dużej precyzyjności. Utwór, choć podzielony na zwrotki (nierówne, bowiem jest i 9 wersów, i 3, a nawet dystych) – przypomina prozę, ironiczną, niekiedy żartobliwą, złośliwą, często z ładunkiem dramatycznego wzruszenia.
Przegląd poszczególnych strof
Pierwsza, w której dokonuje się autoprezentacja
Niesie informację prostą, na pozór obojętną, która jednak sygnalizuje temat. To powtórzone dosadnie „my” uświadamia czytelnikowi, że chodzi o zbiorowość – ludzi młodych, urodzonych już po wielkiej dziejowej katastrofie. Pojawia się absurdalna metafora „rocznik otwarty na oścież” (skojarzenie z drzwiami, oknami…). Jaka to młodzież? Rzeklibyśmy – pozbawiona wspomnień „mrocznego czasu”, typowych dla starszego pokolenia, nie niosąca bagażu ocalonych (skojarzcie z wierszem Różewicza).
W kontekście dalszego ciągu – ten wers nabiera jeszcze innego znaczenia. Młodzi, zrodzeni do nowej, lepszej rzeczywistości, do życia w komforcie – okażą się jednak wypaleni wewnętrznie, puści, bierni. Zauważ ironię, wynikającą z drugiego wersu. Niby wszystko jest w porządku. Komfort bytowania (pozorny!) sprzyja wzrastaniu ciała, poczuciu bezpieczeństwa, ale tylko – w wymiarze materialnym.
Lipska ostro akcentuje dualizm ducha i materii, wymiar zewnętrzny i wewnętrzny. Ci, którzy nie zaznali bólu, trwogi, okrucieństwa wojny – cierpią z powodu… bezsenności, monotonii i nudy.
W tej autoprezentacji pokolenia ujawniają się sprzeczności, kontrasty. Dowiadujemy się, że rocznik czyta Sartre’a i książki telefoniczne oraz że jest „do ćmy podobny”. Bezsenność dotyka ludzi, którzy wiedzą, że ich sny nie będą mogły się spełnić. Dlaczego? To logiczne. Przyczyna tkwi w zakłamanej, zdegenerowanej rzeczywistości Ludowej Polski.
Poetka bawiąc się słowem – zwraca naszą uwagę na pesymistyczne realia minionego czasu (przypomnijmy, że badacze mówią o Lipskiej – poetce konceptu). W komunistycznej rzeczywistości wystarczy tylko żyć, pracować i rozwijać się, to przecież świat radosnych haseł robotniczej pracy i propagandy sukcesu. A jednak młodzi cierpią, wiedząc, że są przedmiotem partyjnej manipulacji. W konsekwencji – pokolenie jest wewnętrznie rozdarte, targane sprzecznościami i egzystencjalnym niepokojem (sięga po lektury egzystencjalistów, promujące wolność , ale i odpowiedzialność). Ma poczucie bezsensu istnienia, a jego los zostaje porównany do nieuchronnego losu ćmy, która – nieświadoma zagrożenia – uparcie zmierza w kierunku ognistego żywiołu.
Druga strofa podkreśla i potęguje pesymistyczną wizję
Nasuwa się też przewrotne pytanie: Czy „oni” byliby w stanie walczyć o przemianę świata, czy są w stanie poprawiać zakłamane struktury i mechanizmy? Odpowiedź brzmi negatywnie.
Znajdują się w tragicznej sytuacji. Mówiący w wierszu widzą siebie, jako zbiorowość nie zrozumianą ani przez starych, których ukształtowały dawne czasy, ani przez młodszych.
Bohaterowie „ze spokojnych doniczek” paradoksalnie – czują się starsi, ale niedojrzali, nie pragną powrotu dawnych czasów, ale zazdroszczą Kolumbom możliwości otwartej walki.
Zardzewiałe drzwi – obrazują być może aspiracje i niemoc współczesnej inteligencji, być może są metaforą koszmarnego polskiego totalitaryzmu, świata zardzewiałego, w którym nastąpił całkowity rozpad wartości, rozpanoszyły się fałsz i brutalna siła.
Strofa trzecia – obrazy rzeczywistości
Pojawia się obraz codzienności – siódma rano, ludzie gwałtownie wybiegają z domów. Ukryte metafory? Poszukajmy. Dwudziestokilkulatkom pisane jest powolne dojrzewanie w rzeczywistości o smaku „gnijącego jabłka” (słychać ironię!). Jest dopiero siódma rano ich życia, a już obawiają się dalszej wegetacji.
Dlaczego?
Pokolenie Nowej Fali czuje się w pewien sposób upośledzone, przygniata je świadomość, że za tę spokojną teraźniejszość ginęli Kolumbowie.To jeszcze nie wszystko.
Wymarzony nowy świat miał być lepszy, jasny, prosty. Miał być światem spokoju i prawdy. Tymczasem codzienność przypomina szaleńczą, bezsensowną bieganinę ludzi „obłąkanych po łokcie”?
Poetka znów uwrażliwia nas na język, zastępuje część utartego zwrotu językowego (można być „zapracowanym po łokcie”) pojęciem z innej dziedziny. Rzeczywiście świat jest obłąkany, zakłamany, prawda ukryła się pod nowomową i patetycznymi hasłami ze sztandarów.
Co oznacza sformułowanie „pensjonariusze świata”?
Podkreśla nielogiczność ziemskiej egzystencji, ale odnajdziemy tu też topos człowieka – wędrowca i ziemi – „niepewnej gospody”. Czy można zapomnieć, że życie na tej ziemi jest tylko epizodem na długiej drodze? To brzmi z kolei zbyt średniowiecznie, ale sam motyw wędrówki, przypomnijmy – jest w literaturze bardzo popularny. Lipska wraca do tradycji. Człowiek jawi się jej jako pielgrzym, podróżnik, dla którego Ziemia jest przystankiem, czymś chwilowym, dla każdego jednak – czymś innym (drogą do zbawienia, ale też do niebytu, nicości).
Strofa czwarta – dorysowuje brakujące elementy autoportretu
Łatwo dostrzec tu zbieżność z utworem pt. Zostawcie nas. Pokolenie urodzone w latach 20. zazdrościło szczurom, kamieniom, które nie mają duszy, nie mogą myśleć, przeżywać, nie pamiętają. Tymczasem młodzi z rocznika 45 zazdroszczą właśnie tym, „którzy w wysokich sznurowanych butach / przeszli przez wojnę”. Wyznanie podmiotu budzi w pierwszej chwili zdziwienie. Uczucie zazdrości na myśl o życiu w nieludzkich warunkach, o doświadczaniu strachu, rozpaczy? Pomyślmy jednak, że dla wielu wojna to próba charakteru. Warłam Szałamow powiedział kiedyś: „W prawdziwym nieszczęściu poznaje się swą własną cielesność i duchową moc, ustala się granice swoich możliwości, swej fizycznej wydolności i moralnej siły (z Opowiadań kołymskich).
To prawda. Okazuje się, że doświadczenie pokoleniowe „wyjścia z bronią w ciemną noc” może być (choć to paradoks) pozytywne.
Trzeba też docenić rolę powstających wtedy więzi międzyludzkich, przyjaźni, które (nawet po wielu latach) dają poszczególnym członkom grupy poczucie przynależności, grupowej identyfikacji. I właśnie tego zabrakło nowym, powojennym rocznikom, które zazdroszczą starszym „wulgarnych wzruszeń nagłego ocalenia”.
Strofa ostatnia uzupełnia obraz pokolenia
Trwa retrospektywny powrót do czasów wojny, a raczej do momentu wyzwolenia, który był przecież dla milionów sygnałem przejścia do nowej rzeczywistości. Wtedy to „lęk wywożono na taczkach”. Skąd więc ten nieustanny katastrofizm, wyczuwana melancholia młodzieży? Wciąż mamy wrażenie, że autorka przytacza nam uzasadnienia zbyt płytkie, zbyt kruche w stosunku do ogromu przeżywanego tragizmu. Dlaczego więc? Żeby odpowiedzieć na to pytanie – musimy odnaleźć drugie dno wiersza, ukryty sens dramatycznego przesłania.
Liryczne przesłanie
Kluczem do jego zrozumienia stają się ostatnie wersy utworu. Nadzieja – na wolność, ocalenie zawsze towarzyszyła Polakom w trudnych chwilach dziejowych zawieruch. Romantycy gotowi byli dla niej do krańcowych poświęceń. W latach czterdziestych towarzyszyła tym, którzy wierzyli. To wówczas „ludzie na wolność klaskali”. Wtedy też, jeszcze „w bramach”, ale już w wolnym kraju rodzili się ludzie z rocznika 45, tytułowi my.
Swoim narodzeniem mieli „oddać cześć zabitym”, bo mieli żyć w wolnym kraju. Tymczasem jako dorośli ludzie mają pełną świadomość, że pod fałszywymi sztandarami trwa proces zniewolenia. Dźwigają zatem „pamięć przestrzeloną”, dźwigają upadłą nadzieję na prawdziwe, wolne życie.
Podsumowując – wiersz Lipskiej – to poetycki manifest pokolenia (przez to ma wymiar uniwersalny!), które nie zgadza się na egzystencję w zakłamanej totalitarnej rzeczywistości. Ciąży na nim ogromny balast odpowiedzialności i oczekiwań ze strony starszych, na które młodzi nie są w stanie odpowiedzieć konkretnym programem walki.
Jeśli będziesz pisał esej interpretacyjny…
Albo pracę na temat manifestów pokoleniowych, czy buntującej się w różnych epokach młodzieży – pamiętaj, że wiersz Ewy Lipskiej wywołuje cały szereg kontekstów i skojarzeń literackich. Prawie każde pokolenie w naszej historii było naznaczone niezatartym piętnem, okaleczone. Słowem – stracone.
„Lost generation” – to określenie Ernesta Hemingwaya, pojęcie, które możemy rozszerzyć na te pokolenia, których młodość przypadła na wielkie zakręty dziejowe i katastrofy. Tytułów dzieł, podejmujących ten temat jest więc bardzo dużo:
- Dziady cz. III Adama Mickiewicza. Głos pokolenia Konradów brzmi tu wpisany w mesjanistyczną koncepcję dziejów (właśnie z tej generacji wywodzić się będzie wskrzesiciel narodu o imieniu czterdzieści i cztery). Zauważ, że Mickiewiczowskie spojrzenie na młodzież początku XIX wieku wynika z pewnego sposobu widzenia historii (zostaje też skrytykowane w Kordianie, gdzie poeta pokazuje młodego idealistę, niezdolnego do konkretnych działań).
- Lalka Bolesława Prus natomiast uważa za stracone nie tylko pokolenie romantyków, ale też ich następców (dodajmy, że człowiek przełomu – Wokulski – nigdy nie doczeka się spełnienia swych marzeń).
- Koniec wieku XIX Kazimierza Przerwy-Tetmajera – manifest pokolenia młodopolskich dekadentów, który na pytania, dotyczące przewodnich idei (np. wiary, miłości) – odpowiada zanegowaniem wszelkich wartości. Bezsilność młodych (skojarz z wierszem Lipskiej) uwydatniają końcowe wersy: „Jaka jest przeciw włóczni złego twoja tarcza, człowiecze z końca wieku? Głowę zwiesił niemy”.
- Pokolenie Krzysztofa.Kamila. Baczyńskiego – przynosi tragiczną wizję losów Kolumbów, zmuszonych do „dorastania do trumny”, rzuconych w wir wojny. Autor zastanawia się, nad tym, co będzie dalej? („Czy my karty iliady rzeźbione (…), Czy nam postawią, z litości chociaż, nad grobem krzyż”).
- Ocalony Tadeusza Różewicza – skłania do refleksji nad ogromem spustoszeń (także moralnych), których dokonała wojna. Ocaleni z pogromu są pozbawieni złudzeń, nie wierzą w człowieka, poszukują swojej drogi w trudnej, powojennej rzeczywistości (podobnie jak pokolenie marca’68).
- Zostawcie nas Różewicza – z kolei wypada już nieodwołalnie skojarzyć z manifestem My (zbiorowy podmiot liryczny, podobnie pesymistyczny nastrój).
- Kolumbowie. Rocznik dwudziesty Romana Bratnego – powieść niemalże kultowa, której przy omawianiu tych tematów pominąć nie wolno.
- W finale pracy – możemy wspomnieć o popularnym musicalu Hair (sfilmowanym później przez Miloša Formana), który opowiada o losach dzieci-kwiatów, zmuszonych (mimo idei „Make love not war”) do wzięcia udziału w wojnie wietnamskiej.
Cechy poezji Ewy Lipskiej
To, m. in. powtarzalność motywów: domu, śmierci i „świata udziecinnionego”. Hasłem poetki staje się paradoks: „Lękać należy się odważnie”. To koncept zrodzony z osobistych doświadczeń, bowiem w utworach Lipskiej dochodzą do głosu echa jej szpitalnych przeżyć, pobytu w „przedsionku śmierci”, w którym znalazła się w młodości.
Ważna jest dla niej problematyka egzystencjalna, poczucie katastrofizmu ludzkiego losu. Dochodzi tu do głosu egzystencjalizm – współczesny kierunek filozoficzny, który bada indywidualne losy jednostki ludzkiej – wolnej i odpowiedzialnej za swe życie. Wolność w połączeniu z poczuciem odpowiedzialności rodzą widoczne w wierszach poczucie lęku i nastrój pesymizmu.
Uwaga!
Poezja Ewy Lipskiej sytuowana jest przez krytyków na pograniczu Nowej Fali, co oznacza, że nigdy nie była z ruchem utożsamiana całkowicie, choć znajdujemy w jej wierszach wiele wspólnych dla tego nurtu motywów tematycznych.
Zobacz:
https://aleklasa.pl/liceum/c230-wiersze/c304-analiza-wierszy/lipska-jesli-istnieje-bog