Miron Białoszewski

Szare eminencje zachwytu

Jakże się cieszę,
że jesteś niebem i kalejdoskopem,
że masz tyle sztucznych gwiazd,
że tak świecisz w monstrancji jasności,
gdy podnieść twoje wydrążone
pół-globu
dokoła oczu,
pod powietrze.
Jakżeś nieprzecedzona w bogactwie,
łyżko durszlakowa!

Piec też jest piękny:
ma kafle i szpary,
może być siwy,
srebrny,
szary – aż senny…
a szczególnie kiedy
tasuje błyski
albo gdy zachodzi
i całym rytmem swych niedoskonałości
w dzwonach palonych
polano biało
wpływa w żywioły
obleczeń monumentalnych.

Wiadomo, że wiersz Szare eminencje zachwytu został napisany w końcu 1952 r. „do szuflady”. Znalazł się jednak w debiutanckim tomiku Białoszewskiego – Obroty rzeczy (1956), w którym rzeczy zajmują poetę bardziej niż tajemnica egzystencji człowieka. Nie ma tam wielkich słów. Jest powrót do spraw, rzeczy elementarnych. Poza tym Białoszewskiego interesowała codzienność, ale w momencie przekształceń, przemiany, ruchu, i to poświadcza omawiany wiersz.

Strofa pierwsza

Wiersz składa się z dwóch strof: pierwsza poświęcona jest najzwyklejszej łyżce durszlakowej, druga staremu kaflowemu piecowi. Dziwni to bohaterowie poezji, ale nie dla Białoszewskiego, który czyniąc przedmiotem swoich rozważań rzeczy tak powszednie, odcina się od wszelkich oficjalnych konwencji literackich. Ten w pełni świadomy zwrot ku rzeczom elementarnym ma swoje uzasadnienie. Nie jest to, jak by się mogło wydawać, opiewanie folkloru, jakie spotykamy u romantyków. Nie jest to również rejestr niezbędnych w domu sprzętów.

Wymienione przedmioty są dokładnie oglądane, obracane, badane, poznawane, doświadczane – obserwacja ich budzi wiele, zaskakujących dla nas, skojarzeń. Zwykły durszlak podniesiony wysoko przypomina monstrancję, jeśli patrzy się przez jego otwory, staje się niebem ze świecącymi gwiazdami, nazywany jest kalejdoskopem. Te niezwykłe skojarzenia w zderzeniu z banalnością łyżki wywołują komizm. Ale też zastanawiają.

Taka oglądana z każdej strony łyżka może wzbogacać i zmieniać funkcje i znaczenia, nie przestaje być jednak łyżką, zachowuje swoją istotę. Nie jest żadnym symbolem. Gra jedynie (jak w teatrze) różne role, zapisując zdziwienia i wzruszenia artysty.
Zauważmy, że słowa opisujące ją są pełne zachwytu:

Jakżeś nieprzecedzona w bogactwie,
Łyżko durszlakowa!

Zwykłe przedmioty zyskują więc dostojeństwo i wielkość. Stąd wrażenie, że dla osoby mówiącej, która żyje otoczona rzeczami codziennego użytku, stają się bardzo ważne, stają się wręcz całym światem. Jednocześnie zestawienie łyżki durszlakowej z monstrancją ma w sobie coś z prowokacji – to zabieg profanacji sacrum. Wydaje się, że jest on zamierzony. Zestawienie to wyraża nie tylko zachwyt, ale wywołuje zdziwienie i zgorszenie. Prowokacja ta dotyczyć ma utartych przyzwyczajeń odbiorców, kwestionować tradycyjne pojęcia piękna, wyboru wzniosłych tematów. Jest to więc świadome odcięcie się od konwencji.

W warstwie językowej

Białoszewski posłużył się kalamburem. Oto pomysł lingwisty: zestawienie słów „nieprzeceniona” – „nieprzecedzona”. Dwuznaczność wyrazu podkreślona jest poprzez igranie jego brzmieniowym podobieństwem do innych słów. Słowo „nieprzecedzona” (nawiązujące do funkcji łyżki durszlakowej) kojarzy się ze słowami: nieprzecenione, nieoceniona; nabiera zatem dwuznaczności i zaczyna wyrażać nowe treści.

Zwróćmy uwagę na zaskakującą formę wiersza, ma on charakter ody, utrzymany jest w tonie podniosłym, uroczystym. Jest to w pewnym stopniu rewolucyjne podejście, ale też żartobliwe – zważywszy na „bohaterów” utworu. A ponieważ nic nie dzieje się bez przyczyny, warto podkreślić, że taka postać i wydźwięk wiersza jest w zgodzie z programem i filozofią „poety osobnego”.
Zaskakuje także niemal personalne potraktowanie kuchennego narzędzia (bezpośredni zwrot w drugiej osobie).

Strofa druga

…to opis pieca. Poeta nazywa go pięknym, i choć nie jest on zapewne nowy, ma szpary, jakieś niedokładności, budzi zachwyt, ponadto nosi ludzkie cechy. Wymieniając je, poeta zestawia słowa o podobnym brzmieniu:

może być siwy,
srebrny,
szary – aż senny.
Daje to wrażenie melodyjności. Inny przykład:
w dzwonach palonych
polanych biało

Zmiana głosek w podobnie brzmiących wyrazach różnicuje sens tych słów, jednak ważniejsza tutaj wydaje się dla autora możliwość dokonywania eksperymentów językowych, sama zabawa słowem.
Jako że pieca nie da się opisać w ruchu, widać, jak zmienia się poprzez kolory, jak migoczą w nim różne błyski palących się polan, jak zmienia się w wyobraźni poety jego kształt, gdy wpatruje się on w płonący w nim ogień. Piec przybiera monumentalną postać. Zadziwiające, że rzecz tak stała, tak prosta w swej budowie, prawie jednakowa z każdej strony, może się tak zmieniać, budzić taki zachwyt. Zwrócić trzeba uwagę na ilość czasowników użytych do jego opisu: „tasuje”, „zachodzi”, „wpływa”.
Widzenie rzeczy w tak rozmaitych konfiguracjach czyni z Białoszewskiego artystę mistyfikatora, magika-iluzjonistę.

Dlaczego „szare eminencje”?

Przeniesienie najzwyklejszych przedmiotów na pole poezji ma u Białoszewskiego mocne uzasadnienie. Te codzienne rzeczy, ich obserwowanie daje mu wiele radości i określa w swoisty sposób jego życie. Dla niego są dokładnie przedmiotami, pozbawionymi symbolicznych znaczeń, daleki jest on, mimo przedziwnych skojarzeń, od nadawania im ukrytych sensów. Bycie wśród nich oznacza właśnie bycie wśród rzeczy, nie wśród idei. Określa więc sposób istnienia człowieka w jakimś pierwotnym, elementarnym planie, wolnym od kłamstw i wmówień, co dla poety było bardzo ważne. Białoszewski, choć miał taką możliwość, nie poddał się politycznym wpływom, sam organizował sobie życie, mieszkanie, „wrastając w jakąś przyprószoną wieczność, nie przeciwdziałając zagarniającym go kurzom, lecz identyfikując się z nimi, pozwalając, by go «zabierały ze sobą w swe szare drogi» – człowiek-rupieć wśród rupieciarni rzeczy” (Artur Sandauer).

„Szare eminencje” – łyżka cedzakowa i piec – mają więc nie tylko wartość użytkową. Stanowią treść życia. Zdaniem poety to właśnie zwykłe, niepozorne rzeczy decydują o świecie, w jakim żyjemy, dyskretnie nami rządzą, zapewniają jakieś wygody, ułatwiają czy uprzyjemniają życie – wypełniają przestrzeń naszego doświadczenia, w końcu pobudzają naszą wyobraźnię.
Mówi się o afirmacji przedmiotu, sakralizacji rzeczy codziennych w twórczości Białoszewskiego – i są to zabiegi jak najbardziej świadome, dokonywane w celu odbudowania w odbiorcach elementarnej i powszechnej wrażliwości, wartościującej i „sztukorodnej” (określenie Ryszarda Nycza). Ale jest to też zabawa, żart, prowokacja.
W tomiku Obroty rzeczy można znaleźć więcej podobnych wierszy z cyklu Szare eminencje, w których poeta posługuje się się hymniczno-modlitewnymi peryfrazami w stosunku do zwykłych przedmiotów.

Zobacz:

Poezja Mirona Białoszewskiego

Miron Białoszewski – biografia

Miron Białoszewski – praca domowa

Przedstaw cechy poezji Mirona Białoszewskiego

Lingwizm i poezja Mirona Białoszewskiego