Geneza utworu
Kandyd (pełny tytuł Kandyd, czyli optymizm) to najsławniejsza powiastka filozoficzna Woltera. Została wydana w 1759 r. – w początkach zamieszkiwania przez autora zamku w Ferney, gdzie spędził ostatnich 20 lat życia.
Tytułowy bohater podczas długiej podróży (której celem jest odnalezienie i poślubienie utraconej Kunegundy) przeżywa najrozmaitsze przygody – fantastyczne i tzw. życiowe. Towarzyszą mu dwaj filozofowie antagoniści – Pangloss (który uważa, że nie ma skutku bez przyczyny i że wszystko zawsze dzieje się jak najlepiej na tym najlepszym ze światów) i Marcin (manichejczyk, który twierdzi, że nie ma ludzi szczęśliwych, zło zawsze zwycięża). Gdy w końcu Kandyd odnajduje ukochaną, ta, niegdyś tak świeża i apetyczna, jest brzydką, zniszczoną kobietą. Decyduje się jednak ją poślubić.
Wolter nazywa swoje dzieło żarcikiem, małą powieścią lub czymś w rodzaju małej powieści. W korespondencji zaprzecza, jakoby był autorem powiastki: „Trzeba mieć źle w głowie, żeby mi przypisywać to kretyństwo”. A jednak – zapewne wbrew woli samego autora – właśnie owo „kretyństwo” przetrwało próbę czasu, w odróżnieniu od nieczytanych już chyba i zapomnianych poważnych dzieł Woltera. Któż dziś czyta Listy filozoficzne czy Traktat o tolerancji?! Nie dziwmy się więc, że filozof niezwykle dbał o budowanie prestiżu, mit własnej osoby, pozycję i pieniądze. Być może, miał jeszcze w pamięci pobyt w Bastylii – do tego więzienia trafił za wyjątkowo ostre, satyryczne wiersze.
Ponadto w XVIII w. nie było w zwyczaju podpisywać swoim imieniem takich błahostek. Reputację wielkiego pisarza Wolter wolał oprzeć na „szlachetnych” gatunkach – np. tragedii i prozie filozoficznej. Powiastka figuruje jako Dzieło przełożone z niemieckiego rękopisu Doktora Ralfa z przyczynkami znalezionymi w kieszeni tegoż doktora zmarłego w Minden roku Pańskiego 1759.
Pomysł na doktora Ralfa Wolter zaczerpnął, być może, ze skarbnicy własnej pamięci – może tu chodzić o poetę Jamesa Ralpha, którego utwory poznał podczas pobytu w Anglii. Minden to z kolei miejsce klęski armii francuskiej (1 sierpnia 1759 r.); podtytuł ten został dodany w 1761 r. Podkreśla, jak ważną rolę odgrywała tzw. wojna siedmioletnia w genezie utworu. Wydarzenia tej wojny zaprzeczały tezie Panglossa, że żyjemy w najlepszym z możliwych światów. Do genezy Kandyda przyczyniło się także… trzęsienie ziemi w Lizbonie, które wywarło wielkie wrażenie na autorze.
Dzieło odniosło oszałamiający, niesamowity sukces. Zyskało od razu masę gorących wielbicieli i wywołało wielkie poruszenie. Przez tzw. władze zostało ostro potępione, ścigano je urzędowo w Genewie (zostało spalone przez kata) i Paryżu.
Gatunek utworu
Powiastka filozoficzna to niewielkich rozmiarów opowiadanie prozą, bardzo rzadko – wierszem. Rozkwit tego gatunku przypada na koniec XVII w. i oczywiście na XVIII w. Duże znaczenie dla rozwoju tego gatunku miało francuskie tłumaczenie Baśni z tysiąca i jednej nocy – od niego zaczęła się moda na powiastki orientalne. Wdzięczny ten gatunek tak się spodobał, że szybko pojawiły się próby wykorzystania go jako nośnika idei oświeceniowych, oręża do walki z nietolerancją i zacofaniem – tak oto narodziły się powiastka filozoficzna (jej „królem” jest Wolter). Z biegiem czasu ukształtowały się pewne schematy fabularne, narracyjne i sytuacyjne. Świat przedstawiony w utworze był tak konstruowany, by ilustrował tezę światopoglądową czy moralną autora. Narrator wcale nie ukrywa, że narzuca postaciom cechy, a zdarzeniom układ. Powiastka jest interpretacją świata rzeczywistego. Autor nie wskazuje drogi postępowania, nie każe czytelnikom podpisywać się pod lansowanym światopoglądem – pozwala im na samodzielny wybór, zaprasza do wspólnej zabawy. Nie unika paradoksalnych pytań.
Kandyd – główny bohater
Kandyd – imię to oznacza mniej więcej „naiwny” i doskonale charakteryzuje bohatera. To „młody chłopiec, którego natura obdarzyła charakterem najłagodniejszym w świecie. Fizjonomia odzwierciedlała jego duszę. Posiadał dość zdrowy sąd o rzeczach, przy dowcipie niezmiernie prostym”. Bohater powiastki często bywa nieostrożny, kieruje się emocjami i uczuciami, nie jest pozbawiony wdzięku i potrafi wzruszać do łez… Wytrwale szuka Kunegundy, a gdy w końcu ją znajduje, nie taką jak przed laty – śliczną i ponętną, mimo wszystko decyduje się na małżeństwo. Postawa głównego bohatera dzieli utwór na dwie podstawowe części. W pierwszej, którą można nazwać umownie Przed Eldorado, Kandyd naśladuje mistrza Panglossa, jest potulny wobec jego wskazówek i interpretacji świata, ale coraz silniej wątpi w jego filozofię. Przeżywa swego rodzaju ewolucję – od ślepo zapatrzonego do coraz bardziej wątpiącego i poszukującego. Drugą część można nazwać Po Eldorado – bohater akceptuje (w zależności od sytuacji) raz jeden, raz drugi z przeciwstawnych poglądów. „Wciśnięty” między dwóch antagonistów o wyjątkowo charyzmatycznych osobowościach, nie umie odnaleźć własnej definicji życia. Zarazem dokonuje się pewien postęp; spotyka anty-Panglossa, podczas gdy dotąd poruszał się (ostrożnie) wokół jednej metafizyki – metafizyki Panglossa. Po strasznych i mrożących krew w żyłach przygodach (zauważ, że tak jak Adam i Ewa zostali wygnani z raju i skazani na ciężką pracę, tak i Kandyd kopniakami zostaje wypędzony ze swego raju – przytulnego i rozkosznego zamku barona – od razu trafia w wir wojny i zostaje okrutnie potraktowany przez Bułgarów), powraca do optymizmu. Nie przeszkodzą temu nawet kontakty z Marcinem.
Wolter celowo opóźniał ewolucję Kandyda, który ciągle pozostawał uprzejmym, serdecznym, niesłychanie grzecznym i życzliwym naiwniakiem. W ostatnim rozdziale niesamowicie zwiększa tempo. Bohater doświadcza nieziemskiej wręcz nudy, odrzuca metafizykę i politykę, postanawia zająć się pracą i uprawianiem „własnego ogródka”.
Pozostali bohaterowie
- Marcin
Sceptyczny i cyniczny. Uważa, że diabeł bardzo pilnie miesza się do spraw tego świata. Jest manichejczykiem, wszędzie dopatruje się zła – każda rodzina, z którą się zetknął, chciała zgubić inną, każde miasto pragnęło zagłady innego itd. W swoich poglądach nie widzi nic nadzwyczajnego – po prostu zna życie.
- Kunegunda
Piękna córka barona, przeżyła z Kandydem słodką chwilę uniesienia. Niestety, dowiedzieli się o tym rodzice… Kochankowie z konieczności muszą się rozstać. Straszne przeżycia (została np. zgwałcona przez żołnierzy bułgarskich, okropna śmierć bestialsko zamordowanych rodziców) sprawiają, że patrzy na świat bardziej realistycznie. Bywa uczuciowa i egzaltowana – wspomina cały czas pocałunek Kandyda, niekiedy jest wzniosła i patetyczna. Na pewno jest uczuciową, dobrą kochającą Kandyda kobietą. Zniszczona już i nieładna, wymogła na ukochanym małżeństwo, na które Kandyd początkowo nie miał ochoty. Potem przekonał się na nowo do Kunegundy, która okazała się być świetną gospodynią.
- Pangloss
To imię urobione z gr. – pan – wszystko, glossa – język. Wierzy, że wszystko na tym świecie urządzone jest jak najlepiej i wszystko służy jeśli nie szczęściu człowieka, to przynajmniej jakiemuś wyższemu celowi. Pięknie i kwieciście wykłada swoją filozofię, lecz w trudnych sytuacjach bywa bezradny – opiekuje się nim wtedy Kandyd. Jest nauczycielem na zamku, z którego wygnano Kandyda. Towarzyszy mu w podróży i w końcu osiada razem z bohaterem w jego przytulnym domku.
Pangloss wykładał tajniki metafizyko-teologo-kosmolo-nigologii. Dowodził wprost cudownie, że nie ma skutku bez przyczyny i że na tym najlepszym z możliwych światów zamek jego wysokości pana barona jest najpiękniejszym z zamków.
- Pakita
Dzieje tej ładnej, życzliwej dziewczyny pokazują, jak okropny bywał los kobiet: aby „utrzymać się na powierzchni”, przeżyć, musiały zmieniać kochanków jak rękawiczki. Pakita doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że uroda może pomóc w życiu, i to bardzo. Nie jest kobietą wyuzdaną i cyniczną – wydaje się być pogodzona z losem, choć nie zawsze jest szczęśliwa. Tłumaczy Kandydowi:
Och, panie, jeżeli możesz sobie wyobrazić, co to znaczy musieć, bez różnicy, pieścić starego kupca, adwokata, mnicha, gondoliera, księdza (…) musieć często pożyczać kiecki, aby je zdejmować dla mężczyzny, do którego czuje się wstręt (…).
- Staruszka
Życzliwa, sympatyczna, opiekuńcza, przewidująca i sprytna. Życie nie szczędziło jej gorzkich przeżyć – jej pośladek posłużył za posiłek dla wygłodzonej armii. Całą młodość spędziła jako niewolnica.
- Kakambo
Sługa Kandyda, ćwierć-Hiszpan, który imał się już w życiu różnych profesji. Może właśnie dlatego prawie nic go nie dziwi, zachowuje spokój nawet w krytycznych sytuacjach. Jest zdumiony niekiedy naiwnością Kandyda.
- Brat Żyrofla
Rumiany, pulchny zakonnik, kochanek Pakity. Razem ze swą wybranką zjawia się u bram domu Kandyda, wynędzniały i zmęczony. Tam zajmował się stolarstwem, a nawet został uczciwym człowiekiem.
Przebieg wydarzeń
Kandyd przyłapany na amorach z córką barona, zostaje wypędzony z zamku paroma kopniakami. Przez swą naiwność dostaje się w ręce Bułgarów i wcielony do armii. Udaje mu się zbiec i spotyka mistrza filozofii Panglossa, niezwykle odmienionego – jego ciało pokrywają wrzody, pluje zębami i wygląda jak wrak człowieka. Od niego dowiaduje się, że Kunegunda prawdopodobnie nie żyje. Razem z Panglossem wsiadają na statek. Przeżywa trzęsienie ziemi w Lizbonie i ma zostać spalony na wolnym ogniu jako zadośćuczynienie przeciwko trzęsieniu ziemi. Znów ratuje go cud, zaopiekowała się nim dobra staruszka i odnalazł ukochaną. Krótko cieszą się swym szczęściem – niesłusznie oskarżony Kandyd musi ratować się ucieczką. Łagodny i dobroduszny chłopak zabija wrednego jezuitę, brata ukochanej (spotka go kilkanaście rozdziałów dalej – to tylko dziura w brzuchu). Wierny Kakambo przebiera go w suknię zakonnika i każe jak najszybciej umykać. Dalej trafiają do plemienia Uszaków.
Następnie – do Eldorado, krainy szczęscia i sprawiedliwości, gdzie gospody dla wygody podróżnych utrzymywane są przez rząd, podają w nich przednie jedzenie, a kawałki złota, jak kamyki, leżą na wszystkich ścieżkach. Łaskawy król obdarowuje ich ogromną ilością „błota i kamyków” (czyli najszczerszego złota), dziwiąc się tylko, że cudzoziemcy znajdują w nim takie upodobanie.
Zaraz po krótkim pobycie w Eldorado Kandyd poznaje przekonanego o brutalności świata Marcina. Bohater i stary uczony docierają do Francji, ukazanej bardzo nieżyczliwie. Z paryżanami rozmawiają o sztuce i salonowym życiu… mieszkańcy miasta okazują się jednak podli i podstępni – Kandyd traci swoje złoto z Eldorado i wyrusza do Anglii, zaraz potem do Wenecji. Tam spotyka Pakitę, dawną „muzę” Panglossa i wysłuchuje jej smutnej opowieści. Niedługo potem spotyka Kakambę, od którego dowiaduje się, że Kunegunda jest teraz w Konstantynopolu. Spożywa wieczerzę z sześcioma zdetronizowanymi królami (między innymi królem Polski!), którzy przybyli na wenecki karnawał. Na Marcinie jednak obcowanie z tymi znakomitościami nie robi wrażenia. Wyruszają do Konstantynopola i znów Kandyd spotyka Panglossa i znów losy filozofa są straszliwe – został galernikiem. W końcu odnajduje Kunegundę i staruszkę, które właśnie wieszały bieliznę na sznurku. Kandyd wykupił obie kobiety, choć na widok ukochanej o spalonej cerze, kaprawych oczach i wyschłej piersi zrobiło mu się słabo. Kobieta nie wiedziała, że tak zbrzydła i przypomniała o obietnicy małżeństwa – poczciwy Kandyd zgodził się, nie chcąc jej robić przykrości. Przyjaciele (Kandyd, Kakambo, staruszka, Kunegunda, Marcin i Pangloss) zamieszkują razem, ale wszystko idzie źle – zostają ograbieni przez Żydków. Kunegunda staje się coraz bardziej swarliwa i brzydka, staruszka coraz bardziej niedołężna, Kakambo narzeka na nadmiar obowiązków, Pangloss żałuje, że nie robi kariery naukowej na którymś z niemieckich uniwersytetów i tylko Marcin jest przekonany, że człowiekowi wszędzie źle.
Przełomem w ich życiu jest spotkanie ze szczęśliwym i spokojnym Turkiem, który nie interesuje się wcale polityką i ogólnie światem. Sensem jego życia jest uprawa ogrodu razem z dziećmi – to proste zajęcie oddala od nich nudę, występek i ubóstwo. Postanowili pójść za jego przykładem – wszystko stało się wtedy prostsze. Uprawa własnego ogródka dała im dobrobyt, zgodne życie i możliwość rozwijania swoich talentów.
Budowa utworu
- Dzieło składa się z trzydziestu rozdziałów, z których każdy jest mniej więcej tej samej długości.
- Dynamika akcji oparta jest na alternacji – dobro natychmiast rodzi zło.
- Historia rozwija się na podstawie nagromadzonych faktów, które demolują optymistyczną metafizykę.
- Budowa została oparta na zasadzie symetrii: Pangloss – Marcin, losy staruszki – losy Kunegundy.
Kandyd to utwór o:
- podróży,
- marzeniach i rzeczywistości,
- filozofii,
- poszukiwaniu własnej drogi,
- mechanizmach rządzących światem,
- przyjaźni.
Zapamiętaj!
Optymizm – banalne dziś i wytarte słowo optymizm po raz pierwszy zostało użyte dopiero w 1737 roku. Gdy powstawało dzieło Woltera, optymizm funkcjonował jako termin filozoficzny – nazwa nadawana systemowi filozoficznemu. Optymizm to pewna wizja świata, pewna ideologia.
Kandyd jest odpowiedzią na List o Opatrzności Jeana Jacquesa Rousseau i filozofię optymizmu Gottfrieda Leibniza. Poglądy tego ostatniego sparodiowane zostały w wypowiedziach Panglossa, który głosił, że świat jest pełen harmonii i najlepszy z możliwych. W Próbie teodycei Leibniz stwierdza: (…) możliwe jest, że wszelkie zło jest prawie niczym w porównaniu z dobrem występującym w kosmosie.
Skojarz
„Uprawiać swój ogródek”
Zdanie Kandyda, w którym mówi o uprawie własnego ogródka, zamyka utwór. Uprawa ogródka to oczywiście sformułowanie metaforyczne, którego nie należy odczytywać jako zachęty do hodowli warzyw. To zachęta do tego, by czytelnik zastanowił się, co może zrobić we własnym zakresie, by uczynić życie znośniejszym i lepszym, do odrzucenia rozwiązań nierealnych i absurdalnych.
Wokół tego zdania narosło wiele mitów i nadinterpretacji – bywa ono uważane za jedyną właściwą, prostą, a przy tym piękną receptę na życie. Tymczasem jest to tylko jedna z propozycji. Polski bohater, który „przywłaszczył” sobie to credo, to Mikołaj Doświadczyński, tytułowy bohater Mikołaja Doświadczyńskiego przypadków Ignacego Krasickiego.
Zwróć uwagę!
Ukazane przez autora dzieje Kandyda i Kunegundy są parodią modnych historii romansowych, w których młodych i pięknych bohaterów rozłączało jakieś nieszczęście lub katastrofa. Gdy po latach i wielu karkołomnych przygodach odnajdują się wreszcie, nadal są młodzi, piękni i szaleńczo w sobie zakochani. Geografia, czas i przestrzeń w tego typu utworach były umowne. Wolter gromadzi tyle nieprawdopodobnych wydarzeń i umieszcza „antyromansowe” zakończenie (Kunegunda traci swą urodę, a Kandyd marzenie poślubienia jej – przed podjęciem tego kroku naradza się z przyjaciółmi), nie tylko by ośmieszyć konwencje romansowe, lecz także po to, by pokazać, że światem rządzi przypadek.
Podważony zostaje jeden z dogmatów XVIII w. – prowidencjalizm, głoszący, że Bóg dba o ludzi i wszystko na tym świecie czemuś służy – nawet zło i cierpienie.
Utopie
Utopie oświeceniowe rysowały obrazy wzorowo zorganizowanego społeczeństwa i idealnych państw. Utopia ukształtowała się w renesansie (dzieło Tomasza Morusa) i nawiązywała do bardzo starych mitów – np. o raju i złotym wieku. W oświeceniu utopijne myślenie miało silny związek z racjonalizmem i krytycyzmem. Wpływ na rozwój tego rodzaju literatury wywarły podróże i odkrycia geograficzne (np. Jamesa Cooka) i bardzo popularne opisy dalekich wypraw. Na ogół idealne państwo sytuowano na wyspie, do której można było dotrzeć jedynie przypadkiem.
Eldorado to legendarna kraina złota, w której istnienie wierzono w XVI w. Organizowano wiele wypraw, by w końcu trafić do tej legendarnej krainy…
Utopie w Polsce
W polskiej literaturze opisy utopii nie były częste. Literatura podróżnicza nie cieszyła się aż tak dużym zainteresowaniem; literaci byli bardziej zaangażowani w aktualne problemy kraju i propozycje reform.
Przykład polski to oczywiście państwo Nipu, utopia stworzona przez Ignacego Krasickiego. Tam dłuższy czas spędza bohater jego powieści, Mikołaj Doświadczyński. To bardzo charakterystyczna, eklektyczna utopia, łącząca mit natury Jeana Jacquesa Rousseau, polską tradycję ziemiańską i oświeceniowy pacyfizm. „Nastawiona” była na polskiego czytelnika.
Zacytuj:
Pracujmy, nie rozumując – rzekł Marcin. – To jedyny sposób, aby uczynić życie znośnym. (rozdz. 30)
(…) trzeba uprawiać nasz ogródek (Kandyd, rozdz. 30)
Dowiedzione jest (…), że nic nie może być inaczej; ponieważ wszystko istnieje dla jakiegoś celu, wszystko z konieczności musi istnieć dla najlepszego celu. (Pangloss, rozdz. 1)
(…) toć nie darmo jestem filozofem: nie przystoi mi zmieniać zdania. Leibniz nie może się mylić; praistniejąca harmonia jest najpiękniejszym wymysłem na świecie, zarówno jak pełń i materia subtelna. (Pangloss, rozdz. 28)
– Co to takiego „optymizm”? – spytał Kakambo.
– Ach – odparł Kandyd – to obłęd dowodzenia, że wszystko jest dobrze, kiedy nam się dzieje źle. (rozdz. 19)
– Istnieją wszakże i dobre strony [życia] – rzekł Kandyd.
– Może – odparł Marcin – ale ja ich nie znam. (rozdz. 20)
– Ale ostatecznie, w jakim celu stworzono ten świat? – rzekł Kandyd.
– Abyśmy się wściekali – odparł Marcin. (rozdz. 21)
Widziałem tyle rzeczy nadzwyczajnych, że już nic nie jest dla mnie nadzwyczajne. (Marcin)
Zobacz:
Doświadczenia Kandyda jako sposób dyskusji o poglądach filozoficznych.
Kandyd Woltera jako przykład powiastki filozoficznej i Kandyd jako typ bohatera.