Przemijanie, czas, pamięć – odwieczny temat literatury…

Lektury do wykorzystania w pracy

  • Koniugacja Haliny Poświatowskiej
  • Krótkość żywota Daniela Naborowskiego
  • Panny z Wilka Jarosława Iwaszkiewicza
  • Brzezina Jarosława Iwaszkiewicza
  • Noce i dnie Marii Dabrowskiej
  • Prawiek i inne czasy Olgi Tokarczuk
  • Radość pisania Wisławy Szymborskiej
  • Tablica z Macondo Stanisława Barańczaka

O jakie lektury można było wzbogacić pracę

  • W poszukiwaniu straconego czasu Marcela Prousta (powrót do chwil minionych jest możliwy tylko poprzez literaturę, impulsem do takich powrotów są wrażenia zmysłowe, np. taki sam smak ciastka jedzonego w dzieciństwie i w danej chwili – smak słynnej magdalenki)
  • Czarodziejska góra Tomasza Manna (czas płynący innym rytmem w sanatorium)
  • O krótkości i niepewności na świecie żywota człowieczego Mikołaja Sępa-Szarzyńskiego (sonet I) (przemijanie)
  • Pan Tadeusz Adama Mickiewicza – jako sielankowe zatrzymanie czasu, idealizacja czasu minionego
  • Wspomnienie Juliana Tuwima – idealizacja czasu minionego
  • Chłopi Władysława Reymonta – powieść zakotwiczona w potoku czasu wciąż płynącego (odwieczny, powtarzający się rytm pór roku, pomijanie dat, czas wyznacza przyroda)
  • Widnokrąg Wiesława Myśliwskiego – konfrontacja teraźniejszości ze wspomnieniem, czas wydaje się strukturą kolistą, powraca się do tych samych miejsc.

 

ja minę
ty mi­niesz
on mi­nie
mi­ja­my
mi­jaj­my
woda li­ście umy­ła ol­szy­nie

nad wodą
ol­szy­na
czer­wo­na
zmar­z­ła mok­nie
mi­jam
mi­jasz
mija

a za­wsze tak sa­mot­nie

mi­ną­łeś
mi­nę­łam
już nas nie ma
a ten szum wy­żej
to wiatr
on tak bę­dzie jesz­cze wiecz­ność wiał

nad nami
nad wodą
nad zie­mią

Oto Koniugacja Haliny Poświatowskiej. Nietrudno było poetce napisać te słowa. Doświadczenie wciąż zagrażającej życiu choroby czyniło ją wrażliwszą na ten aspekt rzeczywistości – na jej przemijanie. Nie była pierwsza i zapewne nie była ostatnia, bo jak twierdzą niektórzy, w literaturze jesteśmy w stanie jedynie powtarzać po przodkach, parafrazować wypowiedziane już przez nich słowa. Także na temat przemijania, które jest od zawsze bolesnym doświadczeniem człowieka…

Kilka wieków przed Poświatowską barokowy poeta – Daniel Naborowski napisał:

Godzina za godziną niepojęcie chodzi:
Był przodek, byłeś ty sam, potomek się rodzi.
Krótka rozprawa – jutro – coś dziś jest, nie będziesz,
A żeś był, nieboszczyka imienia nabędziesz;
Dźwięk, cień, dym, wiatr, błysk, głos, punkt – żywot ludzki słynie.

Czyż nie wyraził tej samej co w Koniugacji prawdy?
Zwykle to choroba czy nieustanne zagrożenie śmiercią czynią nas wrażliwszymi na upływ czasu. Ale nie tylko. Trudno nie myśleć nigdy o przesuwających się wskazówkach zegara, kartkach zrywanych z kalendarza, piasku przesypującym się w klepsydrze naszego życia – coraz go mniej i mniej.

Poczucie upływającego czasu towarzyszyło autorom dzienników (Nałkowska) i poetom, takim jak odwieczny wędrowiec – Sted. Do refleksji na temat przemijania może nas skłonić pierwszy siwy włos czy pierwsza zmarszczka, ale także jakiś piękny widok, jakaś chwila szczęścia, którą chcielibyśmy zatrzymać na zawsze.

Literatura jest odwieczną wyrazicielką lęku przed przemijaniem i marzenia o zatrzymaniu czasu.

Lęk przed śmiercią zapisał się w średniowiecznych utworach przypominających: „memento mori”, w barokowej poezji metafizycznej, w poezji współczesnej, takiej jak poezja Stachury czy Poświatowskiej.

O przemijaniu i czasie w nieco mniej histeryczny, choć równie przejmujący, plastyczny sposób mówi też jedno z najpiękniejszych opowiadań Jarosława Iwaszkiewicza – Panny z Wilka. Jego bohater – Wiktor Ruben powraca po piętnastu latach do majątku sąsiadującego z domem jego wujostwa. W Wilku Wiktor spędzał młodzieńcze wakacje jako korepetytor młodych panien – sióstr. Przez piętnaście lat był zajęty swoim życiem (studiował, potem walczył na wojnie, a po jej zakończeniu pracował w zakładzie dla ociemniałych dzieci ). Teraz ma okazję skonfrontować wyobrażenie o miejscu, w którym niegdyś spędzał wakacje, z rzeczywistością.

Okazuje się, że w Wilku, w którym jak mu się wydawało, nikt nie zwracał na niego uwagi, wszyscy pamiętają go świetnie, żyje we wspomnieniach jako ktoś bardzo ważny. Być może stał się już nawet legendą, wspomnienia sióstr, zdaniem Wiktora, nie zawsze odpowiadają rzeczywistości… Ruben uświadamia też sobie, jak ważnym miejscem Wilko było dla niego, jak często wracał do niego myślą, choć nigdy go nie odwiedzał. Przez piętnaście lat wiele się zmieniło: „panny” z Wilka powychodziły za mąż, urodziły dzieci, a Kazia się nawet rozwiodła. Nie wyglądają już też jak dawniej: piękna niegdyś Julcia roztyła się i rozleniwiła.

Fela zmarła w czasie wojny, nawet jej grób jest zaniedbany. Ulotnił się gdzieś klimat wspólnych spacerów z pannami, rozmów z Kazią, flirtów z Jolą czy pierwszych, choć niewinnych doświadczeń erotycznych z Julcią.

Choć wujostwo uważają Wiktora za młodego i chętnie ożeniliby go w okolicy, o powrocie do dawnego czasu nie może już jednak być mowy. Wiktor wie, że mógłby tylko albo zostać i tkwić w atmosferze wiecznych śniadań, obiadków i podwieczorków w Wilku, albo wyjechać i nie wrócić tu już nigdy. Wybiera tę drugą możliwość. Myśli o czekającej go pracy w zakładzie dla dzieci ociemniałych… Do przeszłości nie ma powrotu.
Moim zdaniem, Iwaszkiewicz napisał rzadkiej urody tekst o czasie i przemijaniu, o życiu wspomnień i ich konfrontacji z rzeczywistością. Nic dziwnego, jego mistrzem był przecież Marcel Proust – autor W poszukiwaniu straconego czasu

Innym pięknym polskim tekstem o upływie czasu, choć nakreślonym z zupełnie innej perspektywy, są Noce i dnie Marii Dąbrowskiej. Powieść ta, jedyna w swoim rodzaju polska saga, opowiada o dziejach pani Barbary i jej rodziny. Znamienny tytuł Noce i dnie sugeruje, że niezwykle ważny w tym dziele jest właśnie upływ czasu, całe życie przesuwające się przed oczyma Barbary. Uwydatnił to w swej niezwykle udanej ekranizacji Jerzy Antczak – film zaczyna się sceną ucieczki pani Barbary z płonącego Kalińca i przybiera formę jej wspomnień. Wciąż powracającą w powieści i filmie reminiscencją jest jedno miłosne wspomnienie: obraz Józefa Toliboskiego w eleganckim, zachlapanym garniturze, wręczającego pani Barbarze nenufary, które właśnie przyniósł ze środka stawu.

To jedno wspomnienie, z którym wiąże się cała prywatna mitologia miłości pani Barbary, w dużym stopniu ubarwia, ale i przekreśla w sumie udane przecież życie bohaterki. Jej to wspomnienie wydaje się gwiazdą na firmamencie szarego nieba codzienności, którą są dla niej gospodarskie zajęcia, wychowywanie kochanych przecież dzieci i życie u boku kochającego męża Bogumiła. Toliboski jest jednak symbolem marzeń pani Barbary o lepszym, bogatszym duchowo, ciekawszym i bardziej urozmaiconym życiu. Wspomnienie to kojarzy się też Niechcicowej z młodością, która wabi nas nieograniczonymi możliwościami, by potem… nie dać nic w zamian.

Czas w powieści upływa monotonnie na troskach i codziennych rozczarowaniach, na porównywaniu tego, co jest z tym, czego nie ma, a mogłoby nastąpić. Pani Barbara jest zgorzkniałą marzycielką, która wciąż na coś czeka, o czymś marzy, choć przecież… ma niemal wszystko, tylko tego nie zauważa. Noce i dnie są w pewnym sensie powieścią o czasie przegapionym, niezmarnowanym może, ale niepotrzebnie zatruwanym marzeniami o innym życiu, wyobrażeniami o tym, że mogłoby być lepiej, inaczej, barwniej, mądrzej. A czy byłoby? Niekoniecznie. Konfrontacja marzeń pani Barbary z rzeczywistością wypada na niekorzyść marzeń. Toliboski ożenił się dla pieniędzy i prestiżu z inną kobietą, tak się złoży, że po latach w czasie wojny nie wspomoże Barbary nawet noclegiem, jego dwór będzie zbyt przepełniony…

Innym przejmującym i niezwykle pesymistycznym, według mnie, utworem o przemijaniu, jest Prawiek i inne czasy Olgi Tokarczuk. Książka ta ukazuje życie kilku osób z wiejskiej społeczności podkieleckiej wsi Prawiek na przestrzeni kilkudziesięciu lat: od I wojny światowej po czasy socjalizmu.

Każdy ma tu swój Czas: Michał Niebieski, jego żona Genowefa, ich dzieci Misia i Izydor, miejscowa „czarownica” – Kłoska, jej (?) córka Ruta, Paweł Boski (mąż Misi) i jeszcze kilka innych osób. Swój czas mają nawet gra (dziedzica Popielskiego) i młynek do kawy. Tak też są zatytułowane rozdziały: Czas Prawieku, Czas Genowefy, Czas anioła Misi.

W czas ludzi z Prawieku, wyznaczany, jak to na wsi, upływem pór roku, wplątuje się historia: dwie wojny światowe, holocaust, komunizm.
Czas dla jednych na początku jest łaskawy, tak jak dla Misi, by potem przynieść jej nieszczęście, do innych uśmiecha się z rzadka (jak do Stasi). Wszystkich jednak czeka kres. Nawet Bóg się w tym świecie starzeje.

I tylko rzeczy trwają (tajemniczy młynek do kawy), trwa Prawiek i tajemnicza gra planszowa dziedzica Popielskiego, z którą chce zostać pochowany. Może w niej zawarta jest zagadka czasu? Nad czasem nikt nie ma tu władzy, każdy musi tylko przeżyć dane mu chwile.
Prawda oczywista, ale jakże pesymistyczna.

Czy literatura znajduje jakiś lek na przemijanie?

W Brzezinie Jarosława Iwaszkiewicza i wielu innych jego opowiadaniach sugeruje się, że takim lekiem jest miłość, może nawet pierwotny erotyzm, nieuświadomiona siła płynąca z przyrody. To właśnie ta siła ratuje (na krótko, ale jednak) gruźlika Stasia – brata Bolesława. To na nią wskazuje Poświatowska:

Jeszcze nie wspominałam o miłości
Miłość
Tak ona jedna
Nie podlega upływowi czasu
Trwa –
Jeśli jest – jest wieczna
A jeśli jej nie ma

Klepsydry oceanów toczą ziarna piasku
Księżyc nieustannie odmienia złotą twarz
pociemniałym światem ciągnie ogromny wiatr

Nie ma zmiłowania
Nie ma dokupienia
Nie ma nas
Nie ma
Nie ma

Miłość czy też pierwotna siła przyrody jest zatem wieczna, silniejsza niż przemijania (w opowiadaniach Iwaszkiewicza Eros często ściera się z Tanatosem).

Jednak największym protestem przeciw przemijaniu jest… literatura.

To ona ocala ludzi, miasta, czasy. Lalka daje fotograficzny niemal obraz dawnej Warszawy, Ziemia obiecana – Łodzi. Wiersze impresjonistów utrwalają najprzelotniejsze wrażenia – impresje.

Literatura łagrowa i lagrowa daje świadectwo prawdzie:

Gdy wyszedłem z łagru, żegnający mnie przyjaciele prosili, abym opisał ten „inny świat”. I ja też chciałem te wszystkie nieprawdopodobne rzeczy opisać.
(Gustaw Herling-Grudziński)

Funkcją literatury jest zatem pamięć. Nie tylko rozumiana jako dawanie świadectwa.
Literatura daje też możność przeżycia wszystkiego na nowo, przeanalizowania własnych odczuć i stanów psychicznych.

Literatura utrwala najprzelotniejsze wrażenia, jak u impresjonistów.
Ale przede wszystkim powieść czy wiersz to iluzja zatrzymania czasu. To od autora zależy, czy opowie nam całe czyjeś życie w kilku zdaniach, czy też zatrzyma jeden dzień na kartach kilkusetstronicowej powieści. Autor ma władzę, całkowitą, nad światem i czasem. To tak dużo – i zarazem tak mało.

Zauważa to Wisława Szymborska w wierszu Radość pisania:

Jest więc taki świat,
Nad którym los sprawuję niezależny?
Czas, który wiążę łańcuchami znaków?
Istnienie na mój rozkaz nieustanne?
Radość pisania.
Możność utrwalania.
Zemsta ręki śmiertelnej.

O „zemście ręki śmiertelnej” pisał też Stanisław Barańczak w Tablicy z Macondo.
Owszem, pisanie wierszy jest w samej rzeczy perwersją. A radość pisania – nader perwersyjną przyjemnością. (…) bierze się ta radość ze świadomego, z premedytacją podjętego przełamywania tabu, z oporu wobec władzy systemów i reguł, z buntu przeciw powszechnie przyjętym założeniom egzystencji. Wystarczy zaczernić papier jedną wierszową linijką, aby rzucić wyzwanie prawom zewnętrznego świata. Albowiem sam akt pisania stwarza świat inny, w którym prawa te ulegają chwilowemu zawieszeniu (…)

Zemsta ręki śmiertelnej, która trzyma pióro to zapewne jedyna dostępna forma odwetu przeciw prawom Natury. Skoro w zewnętrznym, realnym świecie nie potrafię zmienić czy anulować żadnego z wszechobecnych praw przemijania, rozkładu, cierpienia, śmierci – skoro, inaczej mówiąc, nie jestem w stanie pokonać Nicości czyhającej w każdym atomie tego świata – jedynym wyjściem pozostaje stworzyć osobny świat „powiązany łańcuchami znaków”, zamknięty w linijki i strofy, podległy władzy mojej wyobraźni. Świat, w którym upływ czasu da się magicznie wstrzymać, cierpienia można uniknąć, śmierć ulega unieważnieniu, Nicość zostaje odstraszona.

Tak więc pisanie jest swego rodzaju zwycięstwem nad czasem, nad przemijaniem, nad prawami życia i śmierci, i jak zaznacza Barańczak, nad prawami historii.

Barańczak uważa, że szczególnie wiersz, jako forma niesłychanie kunsztowna i zdyscyplinowana, jest świadectwem zwycięstwa tworzącego literaturę nad prawami natury, nad czasem. W dobrym wierszu dobór słów, ich sąsiedztwo, długość, brzmienie nie jest przypadkowe – wszystko zostaje podporządkowane nowemu porządkowi (który nie jest porządkiem natury, lecz twórcy). Jak pisze Barańczak, „ten sztuczny świat może wydawać się realniejszy niż rzeczywisty”:

Radość pisania (i czytania) wierszy bierze się w znacznej części stąd, że poezja psuje szyki Naturze; w pełni świadoma potęgi Nicości w świecie zewnętrznym, podaje tę moc w wątpliwość, zawiesza ją czy nawet unieważnia w granicach wewnętrznego świata wiersza.

To jednak podkreślmy: w granicach świata tekstu. Poeta kunsztownie budujący swój wiersz według własnych reguł, prozaik uśmiercający czy cudownie ocalający swych bohaterów, powołujący do życia nowe postaci, rozciągający na kartach powieści w nieskończoność niektóre dni, inne pomijający, w realnym świecie, poza tekstem nie może przecież panować nad czasem.

Nawet najambitniejszy pisarz wolałby zapewne oddać wszystkie swe książki, by choć o dzień przedłużyć własny byt na tym świecie, tak jak rozpaczliwie próbował dokonać tego, oszukując bogów, Syzyf czy, pertraktując z diabłem, pan Twardowski.

Niestety, mocy zatrzymania indywidualnego czasu realnych ludzi nie ma żadna książka. Literatura może zatrzymywać czas wymyślonych postaci, ocalać od zapomnienia chwile, ludzi, przedmioty, indywidualnego, realnego istnienia ludzkiego przedłużyć nie może. W tym sensie jest jedynie grą (w tym jednym punkcie zgadzam się z postmodernistami). Kwestia życia wiecznego należy do religii, nie do literatury.

Zobacz:

Ruiny, groby, opustoszałe zamki. Omów motyw przemijania w literaturze i sztuce XIX wieku.

Wiersze o przemijaniu

Wobec przemijania. Zinterpretuj wiersz Haliny Poświatowskiej W Metropolitan Museum

Życie jako droga ku śmierci – barokowa fascynacja przemijalnością świata.

Motyw przemijania w opowiadaniach Jarosława Iwaszkiewicza

Zadanie 36. Napisz wstęp do wypracowania na temat motywu przemijania w literaturze staropolskiej.