Ostatni utwór, czyli Tren XIX albo Sen, jest kluczowy dla odczytania i właściwej interpretacji całości. Jest on świadectwem tego, że kryzys i rozpacz zostały pokonane i zwyciężone, a poeta osiągnął spokój ducha. Zwróć uwagę na to, że ma on inny charakter niż pozostałe utwory. Jest zapisem snu poety, w którym przychodzi do niego jego matka ze zmarłą córeczką na rękach.
Mocno zachwiany światopogląd poety zostaje w końcu odbudowany, ale nie udaje się tak po prostu powrócić do dawnych założeń. Jest to synteza dawniej wyznawanych ideałów humanistycznych i refleksji, których dopracował się poeta w momencie kryzysu.
Ten ostatni utwór jest najważniejszy w całym cyklu, bo zawiera akcent trudnego, ale osiągalnego na ziemi szczęścia. Mamy do czynienia z ciekawym zabiegiem poetyckim. Poeta wkłada nowe tezy w usta zmarłej matki, która odwiedza go we śnie z Urszulką na rękach. Pociechę dla zbolałego ojca stanowi stwierdzenie o powszechności ludzkich losów:
Człowiek urodziwszy się, zasiadł w prawie takim,
Że ma być jako celem przygodom wszelakim.
W Trenie XIX odbudowana zostaje wiara w Boga, filozofię stoicką i potęgę rozumu ludzkiego. Czas i rozum stanowią najlepsze lekarstwa na cierpienie:
(…) czas doktor każdemu,
ale kto pospolitym torem gardzi, temu
tak poznego lekarstwa czekać nie przystoi
rozumem ma uprzedzić, co insze czas goi
Z przemowy matki wynika, że człowiek musi umieć przyjmować życie takim, jakie jest. Ma ono swój racjonalny bieg, ujęty w karby naturalnych narodzin i rozwoju, trwania i przemijania, którym podlega każdy. Ostateczna teza nowego humanizmu brzmi: miara we wszem. Bardzo to przypomina arystotelesowską zasadę złotego środka. Matka poucza poetę, że trzeba być w życiu przygotowanym na wszystko i swój los znosić godnie, bo zarówno radość, jak i cierpienie są nieodzownym elementem ludzkiego życia.
Zobacz:
Dlaczego mówimy, że Treny Kochanowskiego to nie tylko dramat człowieka, lecz także artysty-filozofa?