Autor
Jarosław Iwaszkiewicz – prozaik, poeta, dramaturg, eseista, tłumacz. Zaistniał w świecie literackim w 1918 r., kiedy to w Warszawie związał się z grupą młodych poetów skupionych wokół pisma Pro Arte et Studio i głośnego kabaretu Pikador. Wkrótce ugrupowanie to przyjęło nazwę Skamander i stało się obok futurystów bardzo głośną artystyczną kontestacją. Jako prozaik Iwaszkiewicz osiągnął dojrzałość artystyczną bardzo wcześnie. Już wydane łącznie w 1933 r. opowiadania Panny z Wilka i Brzezina uznane zostały za perły literatury nowelistycznej.
Twórczość Jarosława Iwaszkiewicza jest bardzo bogata i różnorodna. Ze względu na wielość tematów i motywów, a także konwencji stylistycznych nie da się przyporządkować tegoż pisarstwa określonej tendencji artystycznej w literaturze XX w. Iwaszkiewicz przeszedł do historii literatury jako twórca antynomii, próbujący połączyć ze sobą największe sprzeczności: pasję życia i fascynację śmiercią, ogrom uczucia i siłę nienawiści, potęgę pamięci i bezwzględność czasu, pierwiastek dionizyjski i apolliński, kunsztowny estetyzm i sztukę zaangażowaną, poetykę harmonii i poetykę dysonansu.
Panny z Wilka zostały napisane jako świadoma polemika z cyklem Marcela Prousta W poszukiwaniu straconego czasu. W twórczości pisarza nie jedyny to utwór o polemicznym charakterze. Można by przy okazji wspomnieć o opowiadaniu Wzlot, które weryfikuje tezy Upadku Alberta Camusa czy o dramacie Kochankowie z Werony, polemicznej wersji szekspirowskiej tragedii.
Marcel Proust to twórca nowego typu powieści, stanowiącej szczególną podróż w głąb ludzkiej psychiki. Za sprawą autora W poszukiwaniu straconego czasu upowszechnił się w literaturze pewien sposób prowadzenia narracji oparty na zasadzie retrospekcji. Narrator, jako centralny element formy powieściowej, dokonuje we własnej psychice swoistej transpozycji świata, jak gdyby „odwija” minione zdarzenia, przywołując je nie na zasadzie chronologicznej, lecz według naturalnego toku skojarzeń. Rekonstrukcja czasu utraconego służy postawieniu filozoficznej tezy o tym, że powrót do przeszłości może ocalić człowieka. Wspomnienia stwarzają możliwość wnikliwej analizy postępowania, a tym samym pozwalają uniknąć w przyszłości błędów, które się popełniło. Przeszłość może przynieść także optymizm. Tę tezę poddaje Iwaszkiewicz ostrej weryfikacji a jednocześnie poza nią wykracza.
Marcel Proust i jego rewolucja w dziedzinie prozy
Akcja opowiadania
jest umiejscowiona w scenerii dobrze znanej polskiemu czytelnikowi z książek Mickiewicza, Orzeszkowej, Dąbrowskiej, Żeromskiego – w dworku szlacheckim. Klimat białych ścian polskiego domu dobrze pamiętamy chociażby z Pana Tadeusza. Wszak podobnie jak mickiewiczowskie Soplicowo, Wilko jest również swoistym mikrokosmosem ograniczonym w sensie przestrzeni mikroświatem, którego niepowtarzalną i przepyszną urodę, magię i czas spróbuje odkryć główny bohater jeszcze raz. A jest nim Wiktor Ruben, zarządca majątku ociemniałych w Stokroci, mężczyzna, który osiągnął wiek dojrzały. Nagła, nieoczekiwana śmierć przyjaciela zburzyła dotychczasowy jednostajny tryb życia. Wiktor dotkliwie odczuł swoją samotność. Postanowił wyjechać do wujostwa, do Rożków i przypadkowo zupełnie, jak gdyby podświadomie trafia do Wilka – miejsca, gdzie przed piętnastu laty doznał urody życia w sposób niezwykle intensywny. Powrót Rubena do Wilka, do miejsca swojej młodości jest powrotem do przeszłości, proustowskim „poszukiwaniem straconego czasu”.
Czy wspomnienia ocalą Wiktora?
Bohater zostaje przyjęty przez towarzyszki z młodości bardzo serdecznie. Panny z Wilka: siostry Jola, Julcia, Zosia, Kazia zachowały w pamięci wyidealizowany obraz Wiktora, niczym nie skażony, stąd też decyzję o pracy na folwarku dla ociemniałych traktują jako poświęcenie, heroizm, a nie zwykłą konieczność. Podobnie Ruben, w swojej świadomości tworzy mit Feli, jednej z sióstr, którą niegdyś ujrzał w sytuacji i scenerii nad wyraz osobliwej i niepowtarzalnej: nagą, w blaskach zachodzącego słońca. Magię białego ciała Feli utrwalił w pamięci. Cóż, okazuje się, że ludzka pamięć idealizuje, upiększa przeszłość, kreuje mity, a nade wszystko funkcjonuje automatycznie. Wspomnienia powracają bez udziału woli człowieka.
W Wilku próbuje Ruben powrócić do sytuacji wyjściowych sprzed piętnastu lat, pragnie wskrzesić teatr mitów i cieni z przeszłości. Powtarza w związku z tym te same słowa, gesty, smakuje tych samych potraw, wchłania te same zapachy:
Pachniało suchą herbatą, metalem – jak z puszki – trochę sosnowym drzewem, trochę, ale odrobinę, grzybami…
Wiktor odbiera świat Wilka w sposób nadzwyczaj zmysłowy, chce doświadczyć go z taką samą intensywnością co dawniej, stąd impresjonistyczne wprost wyczulenie na detal: zapach, światło, cień, kolor, dźwięk. To właśnie drobiazgi, szczegóły funkcjonują w pamięci i pozwalają zachować klimat tego domu. Nie „wielkie sprawy” pamięta przecież Wiktor, ale smak i zapach jabłek, które kosztował niegdyś z Jolą. Niestety, detale bywają czasem złudne, zmysły oszukują człowieka.
Rozpaczliwie i jakby wbrew wszystkiemu Ruben próbuje odnowić te same sytuacje, nawiązuje przyjaźń z Tunią, najmłodszą z sióstr, która, choćby z racji swojego wieku, ale także podobnej konstrukcji psychicznej, przypomina mu zmarłą Felę. Stara się powtórzyć chwile spędzone dawniej z Felą, doznać tej samej gamy uczuć, młodzieńczej miłości, erotycznej pokusy, jak kiedyś. Wypowiada te same zdania, powtarza gesty, niestety czar spotkań z Felą nie daje się wskrzesić.
Również w Julci nie odnajduje Wiktor kobiety sprzed kilkunastu lat. Aby przywołać wspomnienia kilku nocy z Julcią, Ruben spędza noc z Jolą, a następnego dnia czuje tylko niesmak i zażenowanie. Przygoda erotyczna z Jolą, nie dość, że nie ocala bohatera, niszczy ponadto osobliwość chwil z przeszłości.
Kazia darzyła kiedyś Rubena uczuciem. Teraz, w trakcie rozmowy z nią Wiktor uświadamia sobie, że jest zupełnie innym człowiekiem, jego uczuciowość, wrażliwość, zmysłowość tak dalece uległy zmianie, że nie jest w stanie odnaleźć siebie sprzed piętnastu lat. Również jego dawne towarzyszki pogrążone w teraźniejszości, pochłonięte codziennością spraw zapominają o urodzie i pokusach świata, zapominają o grobie Feli, który kojarzy się z umieraniem i przemijaniem, a więc z czymś zupełnie obcym.
Wiktor przeżywa w Wilku wielkie rozczarowanie
Konfrontacja wyidealizowanych marzeń z rzeczywistością odartą z dawnej krasy musiała przynieść tak pesymistyczne rozwiązanie. Dramat Rubena uwypukla autor poprzez kontrast zachowań bohatera i sióstr podczas ostatniego śniadania, w którym uczestniczy Wiktor. Gdy Ruben w milczeniu przeżywa swą klęskę, snuje refleksje filozoficzne – obie kobiety jedzą ser, raz po raz wydając okrzyki zachwytu na temat wzorowo prowadzonego gospodarstwa. Trudno o bardziej wymowne zderzenie powagi z trywialnością. Również kreacja pejzażu w momencie wyjazdu Wiktora podkreśla rozczarowanie bohatera – niebo i liście nabierają białego odcienia, natura w niczym nie przypomina już różnobarwnego bukietu, jakim było Wilko przy przyjeździe bohatera. Symbolika bieli wprowadza do utworu kontekst pesymistyczny – żałoby, śmierci, przemijania.
Wiktor nie znalazł w Wilku „straconego czasu”, nie uleczył swej zranionej duszy. W takiej postawie zawiera się polemika z Proustem. Iwaszkiewicz nie podziela jego zdania, że przeszłość ocala człowieka.
Iwaszkiewicz weryfikuje tezę autora W poszukiwaniu straconego czasu, ale jednocześnie próbuje przekroczyć koncepcję czasu Prousta. W opowiadaniu bowiem oba plany czasowe: wspomnieniowy i teraźniejszy są równouprawnione, współistnieją obok siebie. Autor nie deprecjonuje aktualności, wręcz przeciwnie, niekiedy podporządkowuje jej konstrukcję wspomnieniową lub nawet waloryzuje, nadaje wartość nadrzędną. Na przykład Wiktor odnajduje w Tuni dawną Felę, ale jednocześnie młodziutka Tunia uwolniona jest od wspomnień, przynależy tylko do sfery teraźniejszości, stąd tak wielka fascynacja najmłodszą z sióstr. Paradoksalnie zresztą, to nie wspomnienia młodości przynoszą ocalenie, lecz właśnie uwolnienie się od ich balastu:
Krok Wiktora, w miarę jak odchodził, stawał się mocniejszy i pewniejszy. Głowa wznosiła się do góry, a gdy wchodzi! na stację, machał już wesoło swoją teczką, myśląc o tym, co tam Janek w Stokroci przez te trzy tygodnie robił.
Zapamiętaj!
Jarosław Iwaszkiewicz – prozaik, poeta, dramaturg, eseista, tłumacz. Piewca urody świata i grozy przemijania. Twórca antynomii, próbujący połączyć największe sprzeczności: pasję życia i fascynację śmiercią, ogrom uczucia i siłę nienawiści, potęgę pamięci i bezwzględności czasu, pierwiastek dionizyjski i apolliński, kunsztowny estetyzm i sztukę zaangażowaną, przeszłość i teraźniejszość, poetykę harmonii i poetykę dysonansu. Nie da się przyporządkować jednoznacznie tegoż pisarstwa określonej tendencji artystycznej XX wieku tak ze względu na wielość tematów, motywów, fascynacji, jak i z uwagi na mnogość konwencji artystycznych i stylistycznych. Kluczem do rozpoznania twórczości są właśnie nazwane antynomie.
Iwaszkiewicz zaistniał w świecie literackim w 1918 roku, kiedy to w Warszawie związał się z grupą młodych poetów skupionych wokół pisma Pro Arte et studio i głośnego kabaretu „Pikador”. Tym samym stał się współtwórcą „Skamandra”. Jako prozaik artystyczną doskonałość osiągnął bardzo wcześnie, bo już w opowiadaniach Panny z Wilka i Brzezina wydanych łącznie w 1933 roku.
Zobacz:
Wierzyński – Iwaszkiewicz – Słonimski. Jakie utwory tych skamandrytów możesz zaprezentować?