18 stycznia 1940 roku
w okupowanej przez hitlerowców
Warszawie
znaleziono na ulicy
bezdomnego nędzarza
umarł nie odzyskawszy
przytomności
[…]
Czy uwierzycie, że owym bezdomnym żebrakiem, o którym tak niepoetycko pisze w swoim wierszu Tadeusz Różewicz był Kazimierz Przerwa-Tetmajer – niezwykle popularny w epoce modernizmu bard pokolenia dekadentów, bywalec galicyjskich salonów, obiekt uwielbienia wielu dam z towarzystwa? Jeden z kronikarzy barwnego życia cyganerii krakowskiej, Adam Grzymała-Siedlecki tak oto wspomina Tetmajera w cyklu portretów anegdotycznych:
„Znać go osobiście, przyjąć go u siebie na jour fixie należało do rywalizacji salonów, a jego ręką mieć napisany choćby krótki aforyzm – to już była zdobycz jakby nie z tego świata. Roje rozgorączkowanych wielbicielek stanowiły naturalne uzupełnienie osoby Tetmajera […]”
A jednak tak efektownie i obiecująco rozpoczęta biografia miała swój ponury finał na warszawskim bruku. Pewnego styczniowego dnia 1940 roku znaleziono Tetmajera na ulicy w zaspie śnieżnej. Przewieziono poetę do szpitala, gdzie wkrótce zmarł. Od dłuższego czasu cierpiał na chorobę psychiczną, będącą efektem guza mózgu. Choroba pogłębiała się coraz bardziej, Tetmajer popadł w manię prześladowczą, zaczął również tracić wzrok. Upokarzająca śmierć była zaprzeczeniem wszelkiego piękna, które wypełniało świat jego wierszy.
Jeszcze raz okazało się, że sztuka tworzy jedynie mity, a nędza ludzkiego życia, upodlenie, cierpienie, jakich doświadcza artysta, przeczą ideom wyniesionym przez niego na piedestał.
Tę prawdę poznali poeci współcześni, skażeni piekłem II wojny światowej, dlatego Tadeusz Różewicz, pisząc o śmierci Tetmajera, zrezygnował z patosu i bogatej oprawy stylistycznej. Tetmajer, wzrosły w atmosferze młodopolskiego kultu dla sztuki, obdarzony świeżą, żywiołową wrażliwością cenił piękno ponad wszystko i właśnie w nim dostrzegał szansę ucieczki przed światem skarlałym, odartym z wartości i pragnień. Ocalenia poszukiwał w dekadenckiej nostalgii i tęsknocie, w niepospolitej urodzie tatrzańskiego pejzażu, w zmysłowym pięknie kobiecego ciała. Spójrzmy więc na Tetmajera przez pryzmat naczelnych motywów funkcjonujących w jego poezji.
Poeta – dekadent
Był przede wszystkim poetą swego czasu. W Krakowie i Zakopanem, w otoczce fin de siécle’u, w towarzystwie artystycznej bohemy pisał wiersze przepełnione smutkiem i melancholią. W Zamyśleniach wyznawał: „Melancholia, tęsknota, smutek, zniechęcenie są treścią mojej duszy (…)”.
Nic zatem dziwnego, że jego utwory zostały uznane, jak pisze Juliusz Kleiner, za „spowiedź dziecięcia wieku”. W sposób reprezentatywny manifestowały nastroje końca wieku, utratę wiary w ideały poprzedniej epoki, poczucie dominującej pustki, bezsilności i letargicznego odrętwienia.
Poeta zainspirowany lekturą dzieł filozoficznych Artura Schopenhauera, powtarzał za niemieckim myślicielem pesymistyczną tezę, według której życie jest pasmem cierpienia. Cierpienia wynikłego z niemożliwości zaspokojenia naszych bezrozumnych popędów i kaprysów ludzkiej woli. Wyzwoleniem z takiego stanu było zanurzenie się w wewnętrznej kontemplacji, roztopienie w nicości, ignorancja świata społecznego. Znamiennym wierszem uznanym za manifest pokolenia pogrążonego w inercji jest Koniec wieku XIX.
Materię wiersza organizuje poetyka pytań i odpowiedzi, obrazujących kondycję człowieka u schyłku wieku w świecie, w którym uległy przewartościowaniu wszelkie wartości.
To pesymistyczne rozpoznanie sytuacji wypalenia idei wyczytamy bezpośrednio dopiero w ostatniej strofie („… żadna z dawnych wiar już nie wystarcza”). A to ono prowokuje podmiot mówiący do poszukiwania wartości potwierdzającej sens istnienia.
W konsekwencji dokonuje on swoistego przeglądu przeróżnych możliwości. Przekleństwo, ironia, wzgarda, rozpacz, walka, rezygnacja, byt przyszły, użycie – oto pełny rejestr ewentualnych wariantów przyszłego losu.
Ujęte w formie pytajników automatycznie otwierają przestrzeń dla ich przedyskutowania, nadając tekstowi kształt poetyckiej rozprawy filozoficznej.
Żadna z propozycji nie zyskuje jednak aprobaty podmiotu lirycznego, wszystkie zarysowane możliwości człowieka (np. walka lub rezygnacja) wydają mu się bezzasadne, bezużyteczne, wątpliwe.
Nawet ucieczka w „użycie” – w hedonizm, w ziemskie rozkosze i namiętności nie stanowi zachęcającej perspektywy i ostatecznie upada. Człowiek porównany zostaje do „mrówki wrzuconej na szyny” przegrywającej z „pociągiem nadchodzących w pędzie”. Ta katastroficzna, sugestywna metafora podkreśla bezsilność jednostki wobec wszechpotężnego losu, który niczym szalony jeździec Apokalipsy miażdży wszystko, co napotyka na drodze.
„Cóż więc jest? Co zostało nam, co wszystko wiemy,
dla których żadna z dawnych wiar już nie wystarcza?”
pyta podmiot liryczny w ostatniej strofie, ujawniając tym samym swoją obecność w tekście. Określa się jednocześnie jako podmiot zbiorowy dotknięty schyłkową „chorobą wieku”, zawieszony w ideowej próżni, zarażony zwątpieniem, nudą i zniechęceniem.
Kondycja psychiczna sceptycznej generacji końca wieku zostaje również poszerzona o poczucie jednostkowej, indywidualnej niewiary człowieka w skuteczność jakiegokolwiek programu.
Uwydatnia tę prawdę wyraziste wyodrębnienie w tekście lirycznego „ty”:
„Jakaż jest przeciw włóczni złego twoja tarcza,
człowiecze z końca wieku?…”
Ujęcie dramatu pokolenia w wymiarze indywidualnym czyni go bardziej wymownym i przekonującym. Dopełnia go gest spuszczonej głowy znamionujący brak jakiejkolwiek koncepcji, totalne odrętwienie i niemoc.
Koniec wieku XIX opisuje więc sytuację człowieka w świecie kategoriami filozofii Schopenhauera. Oto człowiek, który podlega dyktatowi swojej woli, dąży do szczęścia, do zaspokojenia swoich pragnień, ale na drodze napotyka świat, który niweczy jego wszelkie usiłowania. Życie ludzkie staje się pasmem cierpienia i udręki, bo nieustannie naznaczone jest poczuciem niezaspokojenia i niezadowolenia. Z lęku i bezradności rodzi się pytanie o stałe, niezniszczalne wartości, o sposób przetrwania. Tych odpowiedzi daje poeta przynajmniej kilka. Jedną z nich jest ucieczka w stan Nirwany.
Nirwana
Hymn do Nirwany ujęty w formę liryki modlitewnej stanowi przykład rozpaczliwego wołania o łaskę Nirwany, która ma złagodzić ziemskie cierpienie, ból i poczucie niespełnienia. Zasadą kompozycyjną tekstu jest zabieg epifory1, polegający na zakończeniu każdego wersu zwrotem Nirwano!, utrzymanym ponadto w tonacji wykrzyknikowej.
Uwydatnia to depresję podmiotu mówiącego, jego dramatyczne pragnienie osiągnięcia stanu niebytu. Bo też Nirwana, zgodnie z założeniami filozofii indyjskiej, oznacza wyzwolenie od żywiołów, roztopienie się w boskości, w absolucie, wzniesienie ponad określone, zmienne formy bytu.
Dekadenci, w tym również Tetmajer, rozumieli nirwanę nieco opacznie, jako formę niebytu, balansowania między życiem a śmiercią, zanurzenia, rozpłynięcia w nicości.
„O przyjdź i dłonie twoje połóż na me źrenice, Nirwano!
Twym unicestwiającym oddechem pierś niech nasycę, Nirwano!”
Nietrudno zauważyć, że owo upersonifikowane wyobrażenie Nirwany jako kobiety kładącej dłonie na powiekach człowieka odsyła do młodopolskich wizerunków śmierci, utrwalonych między innymi w malarstwie Jacka Malczewskiego i każe tym samym widzieć w Nirwanie młodszą, łagodniejszą siostrę śmierci. W niej dostrzega podmiot liryczny szansę ocalenia przed niebezpieczną żądzą życia, jak również przed ludzką mierzwą, nikczemnością i podłością:
„Oto mi ludzka podłość kałem w Źrenice bryzga, Nirwano!
Oto się w złości ludzkiej błocie ma stopa ślizga, Nirwano!”
Emocjonalność obrazowania, naturalizm opisu sygnalizują wzburzenie podmiotu lirycznego, jego rozczarowanie światem i ludŹmi. Rejestr niedomagań rzeczywistości uzasadnia pragnienie pogrążenia się w nieistnieniu, stąd błagalna, zamykająca monolog apostrofa utrzymana w konwencji modlitewnych hymnów:
„I przyjdź królestwo twoje na ziemi, jak i w niebie, Nirwano!”
Sztuka
Wybawieniem może stać się również sztuka. W ekstatycznym wierszu Evviva l’arte (Niech żyje sztuka!) Tetmajer głosi kult sztuki rozumianej (zgodnie z teorią parnasistów czy Przybyszewskiego) jako odbicie absolutu duszy i cel sam w sobie:
„Evviva l’arte! Niechaj pasie brzuchy,
nędzny filistrów naród! My, artyści,
my, którym często na chleb braknie suchy,
my do jesiennych tak podobni liści,
i tak wykrzykniem: gdy wszystko nic warte,
evviva l’arte!”
Wiersz eksponuje tak charakterystyczną dla modernistycznego światopoglądu opozycję: artysta – filister.
Ten pierwszy ostentacyjnie i trochę kokieteryjnie deklaruje się jako kapłan sztuki, która wynosi go ponad tłum, naznacza piętnem indywidualizmu, ale skazuje przy tym na niełaskę losu, nędzę i poniewierkę.
Prawdziwy artysta gardzi jednak spokojnym, opływającym w dostatki życiem mieszczucha, przywdziewa kostium cygana i nonszalancko krzyczy:
„choć życie nasze splunięcia niewarte
evviva l’arte!”
Filister jest dla niego nędznym „pasibrzuchem”, zabiegającym jedynie o dobra doczesne, dlatego dla zaakcentowania przepaści, jaka dzieli świat artystów od ciasnej, pozbawionej wyższych motywacji egzystencji mieszczuchów, podmiot liryczny określa siebie jako „króla bez ziemi” – władcę rzeczy duchowych, bardziej trwałych aniżeli bogactwa materialne. Tę konkretyzację poszerza o horacjańską metaforę poety – ptaka, który wznosi się ponad doczesność, zabiegając jedynie o pośmiertną sławę:
„więc naprzód! Cóż jest prócz sławy co warte?
evviva l’arte!”
Pobrzmiewa tu nuta „non omnis moriar” („nie wszystek umrę”), wyrażająca przekonanie o nieprzemijającej sile poezji i jej twórcy. Rangę sztuki podkreśla w wierszu wszechstronna tonacja eksklamacyjna (wykrzyknikowa).
Miłość
Zagłuszyć ból istnienia może również miłość. Przedstawia ją Tetmajer bardzo śmiało, prowokacyjnie, uciekając od romantycznych wyobrażeń akcentujących duchowy wymiar uczucia. Niektóre z jego erotyków mają posmak skandalu.
Dla poety miłość to przeżycie fizyczne, cielesne, to gra zmysłów, w której człowiek winien zatracić się bez reszty.
Kobieta nie jest tu boską kochanką, ale przeklętą uwodzicielką, degradującą mężczyznę poprzez akt miłosny do poziomu samca, gdy ten, tak naprawdę, przynależy do sfery ducha. Po miłosnym spełnieniu mija odrzucenie zmysłów, rzeczywistość odsłania swe ponure oblicze:
„Namiętny uścisk zmysły moje strudził –
czemu ty patrzysz z twarzą tak wylękłą?
Mnie tylko żal, żem się już obudził
i że mi serce przed chwilą nie pękło”
Miłość przynosi wyzwolenie jedynie chwilowe, wyznaje podmiot liryczny w erotyku „Ja, kiedy usta ku twym ustom chylę”. Ucieczka w hedonizm jest zatem pozorna, co więcej – może spotęgować cierpienie, bo:
„nim twarz przesytu pojawi się blada,
nim się zażąda i znowu, i więcej…”
Przeżycie miłosne rodzi pożądanie kolejnych doświadczeń erotycznych. Lęk przed ich przesytem lub niespełnieniem staje się w efekcie Źródłem bólu. Pointa wiersza przybliża Schopenhauerowską koncepcję życia jako nieustannej udręki zrodzonej z niezaspokojenia popędów.
Przyroda
Zapomnienia poszukuje Tetmajer również w przyrodzie, pragnie wtopić się w płynny ruch wiatru i mgieł, zanurzyć w grze barw i zapachów, pogrążyć w muzyce dźwięków księżycowej nocy. W wierszu Melodia mgieł nocnych eksponuje – dzięki technice impresjonistycznej i charakterystycznej dla niej metodzie synestezji2 – urodę tatrzańskiego pejzażu:
„Cicho, cicho, nie budźmy śpiącej wody w kotlinie,
lekko z wiatrem pląsajmy po przestworów głębinie…
Okręcajmy się wstęgą naokoło księżyca,
co nam ciała przeźrocze tęczą blasków nasyca…”
To, co oglądamy nie jest jedynie spektaklem wyobraźni, ale wyreżyserowanym przez naturę, niezwykłym widowiskiem, które nie powtórzy się już nigdy dokładnie w takiej samej konfiguracji barw, dźwięków i woni. Bo przecież kwiaty będą za chwilę pachnieć inaczej, mniej lub bardziej intensywnie, szum losu może ucichnąć, a błękit jeziora wyblaknąć w porannym słońcu.
Wszystko jest ulotne, zależy od natury, a także od artysty, który, kreśląc sensualny pejzaż, wyraża swoje subiektywne odczucia.
Wiersz odznacza się niezwykle kunsztowną formą. Spiętrzenie tropów stylistycznych jest rzeczywiście duże, służy uwydatnieniu urody krajobrazu, stąd ciągi epitetów np. „dźwięczne, barwne, wonne”, onomatopeje potęgujące efekty akustyczne („cicho, cicho, lećmy, lećmy” itp), wrażenia koloru, światła, zapachu i dotyku. Mimo bogatej, niemalże barokowej ornamentyki tekst nie daje odczucia przerostu formy. Dzieje się tak w dużej mierze dzięki zabiegowi personifikacji mgieł i dynamice obrazu uzyskanej dzięki wprowadzeniu szeregu czasowników ruchu: „pląsajmy”, „okręcajmy się”, „wchłaniajmy”, „pijmy”, „lećmy”, „ścigajmy” itd. Mgły rozmawiają, tańczą, bawią się, śmieją, dając przez to efekt ulotności, lekkości, płynności. Taniec mgieł, ich szepty tworzą hipnotyczny nastrój, w który pragnie zanurzyć się podmiot mówiący ukryty za kreślonym obrazem. Z podobną sytuacją mamy do czynienia w wierszu Widok ze Świnicy do doliny Wierchcichej.
Jak sugeruje tytuł, przedmiotem opisu jest widok rozciągający się ze szczytu Świnicy na Dolinę Wierchcichą. Jej uroda jawi się poprzez wyeksponowanie wrażeń kolorystycznych i refleksów świetlnych. Powab krajobrazu potęguje dobór słownictwa, zwłaszcza epitetów oddających rozmaite tonacje barw: „srebrzystoturkusowa cisza”, „ciemnozielony las”, „jasnozielona trawa”, „złota mgła”, „szara ściana skalna”. Efektom optycznym towarzyszą wrażenia słuchowe – dźwięki lub odczucie ciszy. Elementy krajobrazu nie zostały, tak jak w poprzednim tekście, uchwycone w ruchu, są raczej statyczne, jedynym elementem intensyfikującym przestrzeń jest migotanie potoku.
Nastrój wyciszenia uzyskuje autor również dzięki obrazowaniu onirycznemu3 – zieleń gór jest senna, las drzemie uroczyście, rozłomy zasnęły spowite mgłą, nad doliną zawisła srebrzystoturkusowa cisza.
Nakreślona wizja pejzażowa została wkomponowana w wypowiedź podmiotu mówiącego. Rama monologu podkreśla subiektywność obrazu, zaznacza jednocześnie obecność w tekście osoby przemawiającej, która na wstępie konkretyzuje swoje miejsce w przestrzeni. Znajduje się na szczycie góry i obserwuje zaprezentowany wcześniej krajobraz. Piękno natury, ogrom przestrzeni, jej groza uwydatniona poprzez metaforę „przepaść rozwarła paszczę ciemną” rodzi poczucie smutku i nostalgii. Poeta nazywa ja sentymentalnie „tęskniącą”, a jej rozmiar określa za pośrednictwem elementów przestrzeni – „bez dna i bez brzegu”, sygnalizując ogrom, bezmiar, bezkres żalu, który wypełnił jego duszę. Skąd bierze się ów „niewysłowiony żal”? Z kontemplacji natury, która poprzez swoją zmienność emanuje niezwykłą urodą i budzi tym samym tęsknotę za absolutem, doskonałością, pięknem i ciszą. Podmiot mówiący przynależy do zupełnie innej rzeczywistości, wydaje się, że dalekiej ideału, stąd zachłanna obserwacja widoku, niebywałe wyczulenie na każdy detal, podziw dla niesamowitego piękna natury i chęć bezgranicznego w nim zatracenia.
Ucieczka w świat przyrody była chyba najskuteczniejszym sposobem zdławienia bólu istnienia, tym bardziej, że oznaczała dla poety powrót do swojej „prywatnej ojczyzny”, jaką były Tatry.
Cechy twórczości Kazimierza Przerwy-Tetmajera
- Poeta wyrażał typowe dla epoki przełomu wieków nastroje pesymizmu, zniechęcenia, rozpaczy egzystencjalnej, poczucia bezsensu i zwątpienia w powszechnie uznawane wartości i ideały. Przykłady takich wierszy to Credo, Nie wierzę w nic…, Hymn do Nirwany, Koniec wieku XIX.
- W jego twórczości bardzo wyraźna jest także fascynacja filozofią Artura Schopenhauera i filozofią indyjską (z niej pochodzi pojawiające się w jego lirykach pojęcie nirwany).
- Dróg ukojenia bólu istnienia bohater liryczny jego utworów szuka w malowniczej przyrodzie tatrzańskiej i w seksie.
- Erotyki Kazimierza Przerwy-Tetmajera jak na owe czasy były bardzo odważne. Do dziś uchodzą za niezwykle zmysłowe; poeta jak nikt umiał ukazać przeżycia towarzyszące orgazmowi.
- Poeta zafascynowany był także impresjonizmem – przykładami mogą być liryki: Melodia mgieł nocnych, Widok ze Świnicy... i Na Anioł Pański.
- Artysta jest autorem zbioru legend Na skalnym Podhalu – były one pisane gwarą góralską, a część z nich stanowiła opracowanie autentycznych opowieści góralskich.
- Poeta z Wesela Wyspiańskiego jest „odpowiednikiem” Kazimierza Przerwy-Tetmajera – to człowiek niezwykle utalentowany i wrażliwy, ale słaby, zniechęcony, nierealizujący swoich zamierzeń artystycznych.
Nurty, pojęcia
- dekadentyzm
- erotyk
- nirwana
- fin de siecle
- schopenhaueryzm
- impresjonizm
- fascynacja folklorem góralskim
- gwara podhalańska
Możliwe tematy
- Różne sposoby pisania o miłości – porównaj Lubię, kiedy kobieta… Kazimierza Przerwy-Tetmajera z W malinowym chruśniaku Bolesława Leśmiana.
- Różne modele religijności – porównaj hymn Czego chcesz od nas, Panie… Jana Kochanowskiego z Na Anioł Pański Kazimierza Przerwy-Tetmajera.
- Dekadencka niemoc kontra nietzscheańska koncepcja mocy – analiza porównawcza sonetu Kowal Leopolda Staffa i Nie wierzę w nic… Kazimierza Przerwy-Tetmajera.
- Różne oblicza dekadenta. Porównaj bohaterów lirycznych i ich nastroje – zinterpretuj Deszcz jesienny Leopolda Staffa i Hymn do Nirwany Kazimierza Przerwy-Tetmajera.
- Wskaż elementy impresjonistyczne w Melodii mgieł nocnych Kazimierza Przerwy-Tetmajera.
- Została ukazana piękna przyroda tatrzańska w wierszach Widok ze Świnicy… Przerwy-Tetmajera i sonecie I z cyklu Krzak dzikiej róży… Kasprowicza.
- Wobec schyłku wieków. Porównaj sytuację człowieka przełomu wieków na podstawie Końca wieku XIX Przerwy-Tetmajera i Wiersza na koniec stulecia Czesława Miłosza.
- Jak przedstawiony jest artysta i hasło sztuka dla sztuki w Evviva l’arte?
Co wtedy pisać?
- Kazimierz Przerwa-Tetmajer uważany był za sztandarowego poetę polskiego modernizmu, naczelnego dekadenta, wyraziciela poglądów tragicznego pokolenia przełomu wieków XIX i XX.
- Ucieczką od bólu istnienia w świetle utworów poety mogą być: sztuka (Evviva l’arte!), przyroda (Widok ze Świnicy…) oraz miłość i seks (Lubię, kiedy kobieta…).
- Jednak najlepszą ucieczką przed bólem istnienia było osiągnięcie stanu nirwany, tak pożądanej przez wielu dekadentów (np. Hymn do Nirwany).
- Przyroda górska w poezji Przerwy-Tetmajera stawała się źródłem przeżyć i przemyśleń, punktem wyjścia do wniosków natury filozoficznej.
Kazimierz Przerwa-Tetmajer – urodził się w 1865 roku w Ludźmierzu na Podhalu. Po oficjalnym debiucie w 1891 roku zyskał miano poety pokolenia, ponieważ w sposób niezwykle reprezentatywny wyraził nastroje końca wieku. Z tego też względu rok wydania pierwszego tomiku poezji został oficjalnie przyjęty za umowy początek Młodej Polski. Dekadentyzm Tetmajera manifestował się poczuciem smutku, nostalgii, brakiem aktywności, zniechęceniem, pragnieniem ucieczki w stan niebytu, sztuki, miłości, natury.
Najważniejsze wiersze
- Widok ze Świnicy do Doliny Wierchcichej – ukazany jest tu piękny pejzaż tatrzański, w którym dominują spokój, cisza i poczucie ukojenia. Znajdziemy tu przykłady obrazowania onirycznego (upodabniającego przedstawianą rzeczywistość do snu). Pojawiają się tu takie określenia, jak „drzemie”, „senny” czy „cisza”. Mamy również do czynienia z obrazowaniem impresjonistycznym – tęczowymi, migotliwymi, pastelowymi barwami i grą świateł, np. „potok skrzy się i mieni”.
- Melodia mgieł nocnych – przyroda ukazana jest w ciągłym ruchu przypominającym taniec.
- Evviva l’arte! – sztuka zostaje wyniesiona do rangi jedynej trwałej wartości. Obecny jest tu topos exegi monumentum – przekonanie o nieśmiertelności artysty i jego dzieł. Artyści zostają tu nazwani „królami bez ziemi”. Zjadliwie i ostro został tu przedstawiony ważny w tej epoce konflikt artysta – filister.
- Koniec wieku XIX – artysta podjął tu kwestie kluczowe dla egzystencji człowieka, takie jak wiara, postęp, nadzieja itd. – żadna z nich nie może być ostoją dla bohatera lirycznego wiersza ani dla żadnego człowieka. Stosunek do świata określają takie sformułowania, jak „przekleństwo”, „wstręt mam”, „krzyk bólu”.
Artur Schopenhauer – filozof niemiecki doby późnego romantyzmu. Jego poglądy zyskały szczególną popularność u schyłku dziewiętnastego wieku, w okresie modernizmu.
Centralnym pojęciem refleksji Schopenhauera jest pojęcie woli – irracjonalnej, absolutnej, sytuującej się poza czasem i przestrzenią. Wolę uczynił myśliciel osnową bytu, życie człowieka pojmował więc jako bezwzględny dyktat woli, jej zachcianek i kaprysów. Człowiek dąży zatem do szczęścia, do spełnienia swoich pragnień, popędów, namiętności. Ich niezaspokojenie rodzi natomiast napięcie i cierpienie, sprawia, że ludzkie życie jest pasmem bólu i udręki, bezrozumnym pędem ku śmierci. Wyzwoleniem może stać się ucieczka w świat sztuki, w nirwanę, zatopienie się w wewnętrznej kontemplacji, życie ascetyczne, wolne od dóbr materialnych. Poglądy filozoficzne Schopenhauera zyskały miano woluntaryzmu i pesymizmu. Wyłożył je myśliciel w rozprawie pt. Świat jako wola i wyobrażanie.
Zapamiętaj!
- epifora – jeden z literackich tropów składniowych. Polega na powtarzaniu wyrazów w zakończeniu wersów, np.:
„Ale skrada się przez życie,
Czołga się przez życie,
sunie przez życie
Ślimaczym, śliskim śladem”.
Anna Kamieńska Iść przez życie.
- synestezja – zabieg polegający na łączeniu efektów wizualnych, dźwiękowych, dotykowych, zapachowych. Potęguje sensualizm świata przedstawionego, oddziałuje na zmysły czytelnika.
- oniryzm – zabieg polegający na umiejscawianiu elementów przestrzeni, fabuły, bohaterów w planie snu.
Zobacz: