Realista czy pesymista? W jaki sposób Daniel Naborowski realizuje motyw vanitas z biblijnej Księgi Koheleta?
Zacznijmy od przypomnienia, co to jest vanitas
Motyw vanitas (marności) pochodzi z Księgi Koheleta. Kohelet odrzuca nie tylko bogactwo i rozkosz, ale i tak cenione wewnętrzne wartości, jak mądrość czy praca. Patrząc na świat, biblijny mędrzec stwierdza z zadumą: „Vanitas vanitatum et omnia vanitas” („Marność nad marnościami i wszystko marność”). Jedyną stałą wartością i prawdą życia jest przemijanie.
Wszystkie rzeczy mają swój czas. Jest więc:
Czas rodzenia i czas umierania (…)
Czas zabijania i czas leczenia (…)
Czas miłowania i czas nienawidzenia (…)
Czas wojny i czas pokoju.
(Księga Koheleta w przekładzie Jakuba Wujka).
Krok następny
Teraz powiążmy motyw vanitas ze sposobem myślenia ludzi baroku i kulturą tej epoki.
- Motyw czasu i jego przemijania wiąże się nierozerwalnie ze sposobem myślenia ludzi baroku. Barokowy światopogląd stracił renesansową jasność, harmonię i optymizm.
Wrogiem człowieka stała się jego własna natura, która domagała się zaspokojenia zwykłych, lecz uznawanych przez Kościół za grzeszne, potrzeb: radości, zabawy, zmysłowej rozkoszy i bliskości z drugim człowiekiem.
- Nieprzyjacielem był także czas. Jak można cieszyć się z czegokolwiek, skoro wszystkie życiowe wartości są jednakowo skazane na przemijanie? Bezwzględny starzec, w osobie którego ludzie baroku wyobrażali sobie abstrakcyjne, tak ważne dla nich pojęcie, trzymał w dłoni węża, który pożerał swój własny ogon. Z naszego świata nie zostanie nic – zdawała się mówić ta alegoria. Nie przetrwa nie tylko żaden stworzony ludzką ręką przedmiot – przed upływem czasu nie obroni się żadna ludzka myśl i najwartościowsza nawet filozofia.
Nic więc dziwnego, że nasiąknięci tą atmosferą poeci tak często pisali o czasie i przemijaniu. Dla niektórych te motywy stały się wręcz przewodnim tematem i mottem ich twórczości. Do ich grona należał polski poeta doctus, Daniel Naborowski.
- Motyw czasu i przemijania pojawia się w większości jego utworów: „Godzina za godziną niepojęcie chodzi:
Był przodek, byłeś ty sam, potomek się rodzi
– pisał w wierszu pod znamiennym tytułem Krótkość żywota. Ta refleksja, choć przypomina o upływie czasu, a co za tym idzie – o konieczności odejścia, brzmi dość delikatnie. Ale już za kilka wersów „odejście” zostanie nazwane bezpośrednio, po imieniu: „wielom matka ich mogiła”. Człowiek nie może oczekiwać od życia żadnej stabilności i nieprzemijalności, bo jego ziemski los jest zaledwie „czwartą częścią mgnienia”, a on sam to „Dźwięk, cień, dym, wiatr, błysk, głos punkt”.
Przemijają nie tylko uroda i intelekt człowieka
Z czasem stawa dowcip i rozum niszczeje
Z czasem gładkość, uroda, udatność wiotczeje.
– upadek czeka również państwa i całe cywilizacje
Z czasem państw koniec idzie
Zadaj sobie pytanie: czy poezja Naborowskiego jest tylko apokaliptyczną wizją, a on sam zdecydowanym pesymistą?
W takim mniemaniu zdaje się nas utwierdzać tytuł jego kolejnego wiersza – Marność. Ale co w nim czytamy? Już pierwsze jego wersy – przy surowej ocenie świata („Świat hołduje marności”) – zamiast nawoływania do pokuty, przynoszą wezwanie do korzystania z uroków życia („Miłujmy i żartujmy. / Żartujmy i miłujmy”). Czyżby Naborowski na chwilę zapomniał o swoim duchowym mistrzu – biblijnym Kohelecie? Nie, ponieważ nawet ów mędrzec dostrzegał, że człowiek jako istota często ulega sile swych namiętności.
Wyjaśnieniem staje się kolejny wers: „Lecz pobożnie, uczciwie”. Stanowisko poety staje się jasne: nie zachęca on ludzi, aby pogrążali się w ascezie, nie jest też pesymistą. Przeciwnie – uważa, że należy korzystać z tego, co podsuwa nam ziemskie życie, lecz należy robić to z umiarem, pamiętając o przyszłym zbawieniu. Zasady Naborowskiego są więc bliskie zasadzie Horacjańskiego złotego środka, którą na polski grunt przeniósł Kochanowski.
A teraz przejdźmy do zakończenia:
Poeta zdawał sobie sprawę, że życie człowieka jest ulotne. Razem z nim giną wszystkie stworzone przez nas wartości. Ale zamiast zamartwiać się tą sytuacją, lepiej pogodzić się z naturą świata i rozsądnie zaakceptować bieg rzeczy. Miłość, zabawa, rozkosz – to wszystko jest dla człowieka, ale z tych wartości należy korzystać z umiarem. Bo przecież musimy pamiętać, że po doczesnym czeka nas życie wieczne.
Jakie cechy twórczości Morsztyna sprawiają, że jest on uznawany za największego polskiego marinistę?
Odpowiedz, odwołując się do wierszy poety.
Najpierw wytłumacz, co to jest marinizm.
Marinizm – styl barokowej poezji dworskiej narodził się we Włoszech. Jego twórcą był poeta, Giambattista Marino. To od jego nazwiska ten nurt wziął swoją nazwę.
Marino uważał, że celem poezji jest zadziwienie, a nawet olśnienie czytelnika. Jej tematem winno stawać się wszystko, co człowiek może odebrać zmysłami.
Marinista wybierał zaskakujące pomysły (koncepty), olśniewające epitety oraz kunsztowne metafory – zwłaszcza hiperbole (wyolbrzymienia). Lubował się w anaforach (środek polegający na rozpoczynaniu kolejnych zdań od tego samego wyrazu), antytezach (zestawianie kontrastujących ze sobą sądów i pojęć), paradoksach (wyrażenie sprzeczne z logiką) i oksymoronach (zestawianie wyrazów o przeciwstawnych znaczeniach).
.
Teraz przejdźmy do rozwinięcia
Pamiętajmy jednak, że nie powinno ono być od czapy, lecz – mówiąc bardziej uczenie – harmonijnie łączyć się ze wstępem.
Przecież o wybitnym poecie polskiego baroku Janie Andrzeju Morsztynie z całą pewnością możemy powiedzieć, że był marinistą. Jego barwna twórczość ma typowy charakter dworski. Poeta związany z dworem królowej Marii Ludwiki był człowiekiem starannie wykształconym i obeznanym z modami literackimi. Doskonale znał teorie, które obowiązywały w ówczesnej sztuce (np. teorię konceptu), i potrafił się nimi posługiwać.
O czym pisał nasz poeta-dworzanin?
Jak przystało na marinistę, nie podejmował zbyt poważnych tematów. Życie dworskie – miłostki, flirty i intrygi – to prawdziwy żywioł Morsztyna. Ta problematyka może wydawać się błaha, ale w jaki sposób została zrealizowana!
Przyjrzyjmy się np. wierszowi Do trupa.
Został on oparty na zaskakującym koncepcie zestawienia zakochanego ze zmarłym. Poeta najpierw wyszukuje podobieństwa: obaj zostali ugodzeni strzałą (śmierci i miłości), są bladzi („Ty krwie, ja w sobie nie mam rumianości”), otacza ich ogień (płonące świece i wewnętrzny żar), ich zmysły nie odbierają bodźców ze świata zewnętrznego
Tyś na twarz suknem żałobnym nakryty,
Jam zawarł zmysły w okrutnej ciemności.
Kolejne strofy są poświęcone szukaniu różnic. Tych też jest wiele. Zmarły milczy – zakochany płacze i użala się nad swym losem, zmarły już niczego nie czuje – zakochanym wciąż wstrząsa cierpienie, zmarły jest zimny „jak lód” – zakochany płonie w ogromnej „śrzeżodze” (ogniu).
Wniosek, do którego dochodzi Morsztyn, zaskakuje oryginalnością i śmiałością: według niego lepiej być trupem niż zakochanym. Na taki niestereotypowy pomysł mógł się zdobyć tylko poeta marinista!
Marinistycznym utworem jest także wiersz Cuda miłości.
Został skonstruowany na podstawie jednego z ulubionych środków artystycznych marinistów – paradoksu.
Jak żyję, serca już nie ma jąc?
Nie żyjąc, jako ogień w sobie czuję?
I dalej, podążając tym tropem, tworzy kontrastujące ze sobą obrazy ognia (żar miłości) i wody (łzy) oraz przychodzenia i odchodzenia od dziewczyny. Taki sposób pisania o miłości pomógł twórcy ukazać złożoność tego uczucia (jednocześnie sprawia człowiekowi ból i jest przyczyną jego radości). Dzięki niemu mógł też w nowy i oryginalny sposób wyrazić stare jak świat przekonania: to, że na co dzień jesteśmy rozsądni, wcale nie chroni nas przed zakochaniem.
Inny przykład to wiersz Niestatek II.
Powtarza się środek stylistyczny – anafora. Cały tekst jest jednym porównaniem, którego pierwszy człon zawsze rozpoczyna się od słowa „prędzej”. Poeta mnoży stwierdzenia, które u rozsądnie myślącego odbiorcy mogą wywołać zawrót głowy (np. „Prędzej morze burzliwe groźbą uspokoi”). Jednak swojego porównania nie kończy. Zamiast powiedzieć, co nastąpi, podsuwa nam kolejne paradoksy:
Prędzej niemy zaśpiewa, (…)
Prędzej słońce na nocleg skryje się w jaskini.
Nasza ciekawość wzrasta i o to Morsztynowi chodziło! Dopiero w ostatnim wersie, gdy już jesteśmy nieco zniecierpliwieni, wyjaśnia nam, że prędzej zajdzie coś naprawdę niemożliwego, „Niźli będzie stateczna która białogłowa”. Ta prawda jest niemalże przysłowiowa – bez wyszukanego konceptu wiersz sprawiałby wrażenie mało odkrywczego moralizowania.
.
Podsumujmy:
Morsztyn był mistrzem w tworzeniu takich właśnie oryginalnych pomysłów – konceptów (wiersz Do Panny, w którym serce ukochanej jawi się twardszym niż żelazo, diament, dąb i skały – znowu ciąg anafor). Szuka nowatorskich skojarzeń i zestawia ze sobą odległe wyrazy, co pozwala, by nabrały nowego sensu. Swobodnie posługuje się anaforami i antytezami, tworzy paradoksy i oksymorony. Język, którego używa, jest kunsztowny i zdumiewa bogactwem, z drugiej zaś strony pełni służebną rolę wobec konceptu. Poezja Morsztyna jest głęboko intelektualną grą, którą twórca – erudyta prowadzi z nie mniej erudycyjnie przygotowanym czytelnikiem.
Barokowego poetę, w którego twórczości zaznaczają się te właśnie cechy, trudno nazwać inaczej niż poetą marinistą.\
Zobacz: