„Czytanie książek to najpiękniejsza zabawa, jaką sobie ludzkość wymyśliła”. Czy w czasie dominacji kultury masowej Twoje doświadczenia czytelnicze pozwalają potwierdzić słowa Wisławy Szymborskiej?

Zastanów się nad tematem!

Wymarzony temat dla moli książkowych! Macie okazję, by pochwalić się swoim oczytaniem. Plusem jest tu duża dowolność – sami wybieracie pisarzy, dzieła, epoki literackie. Nie musicie poruszać się wyłącznie wśród szkolnych lektur, chociaż byłoby dobrze, aby wśród wybranych przez Was książek znalazło się jakieś dzieło z ich obowiązkowej listy. Ale temat kryje też pewne zasadzki. Zadbajcie o właściwy dobór materiału. Nie powołujcie się na sezonowe bestsellery, przywołajcie książki naprawdę wartościowe, odsłaniające nieprzemijające prawdy o świecie i ludziach. To po pierwsze. Druga ważna rzecz: pamiętajcie, by, podkreślając zalety czytania, zestawiać je i porównywać ze zjawiskami kultury masowej (telewizja, kino, wideo). Zastanówcie się, dlaczego wolicie czytać: czy literatura pozostawia więcej miejsca Waszej wyobraźni? Może podejmuje ważniejsze problemy? Zapisuje to, co istotnie trwałe, ponadczasowe? Sprawia radość już samym pięknem słowa? Dopiero próba odpowiedzi na te i pokrewne pytania zamieni Twoją pracę w naprawdę głęboką refleksję. Zastanów się więc, sporządź plan i… do pisania!

 

Układ pracy:

I Rozważania wstępne:

  • jaką rolę pełniła książka w życiu ludzi dawnych epok?

 

II Rozwinięcie – walory, dzięki którym książka obroniła swoją pozycję (wymienianych jej cech będę od razu poszukiwać w podobnych dziełach kultury masowej – np. w filmach):

  • rozwija wyobraźnię – nawet przy opisach zostawia „wolne miejsce” dla naszej wyobraźni (Stanisław Trembecki: Sofiówka, Juliusz Słowacki W Szwajcarii);
  • zmusza odbiorcę do aktywności i czyni z niego współtwórcę dzieła (powieści otwarte – John Fowles: Kochanica Francuza, Julio Cortazar: Gra w klasy);
  • cieszy urodą słowa, ich niecodziennymi skojarzeniami, metaforyką (poezja Bolesława Leśmiana, Sklepy cynamonowe Brunona Schulza), zaskakującymi pointami (Pocałunki Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej;
  • nie nakłada ograniczeń co do miejsca.

 

III Rozważania końcowe, wnioski:

  • kultura masowa nie wytrzymuje porównania z książką, jest o wiele uboższa, bardziej ulotna i sezonowa;
  • niezależnie od epoki obcowanie z literaturą ciągle pozostaje najciekawszą, najbardziej kształcącą rozrywką.

 

Przykładowe rozwinięcie tematu

I
Próbowałam sobie kiedyś wyobrazić, jak wyglądało życie naszych rówieśników z minionych epok. Co wypełniało im wolny czas? Jakie mieli rozrywki, skoro nie było kina, telewizji ani nawet radia? W pierwszej chwili poczułam, że moje pokolenie jest uprzywilejowane – możemy korzystać z bogactwa współczesnej kultury masowej, ale ten zachwyt trwał bardzo krótko. Już po chwili jego miejsce zajęła refleksja: czy media rzeczywiście oferują nam coś wartościowego? Dlaczego – mimo ich stałej obecności (w którym domu nie ma dziś radia, telewizora, a nawet magnetowidu?) tak niewiele z ich propozycji zapisuje się na dłużej w naszej pamięci, podczas gdy prawie każdy z nas z rozrzewnieniem powraca do jakiejś przeczytanej przed laty książki? Czy kultura masowa potrafi porwać, wzruszyć, zmienić nasz sposób myślenia, co niejednokrotnie staje się udziałem literatury? A może rację ma Wisława Szymborska, twierdząc, że „Czytanie (…) to najpiękniejsza zabawa, jaką sobie ludzkość wymyśliła” i wcale nie ma powodu, by współczuć ludziom, którzy żyli, zanim wymyślono mass media?

II
Nie zdarzyło mi się jeszcze oglądać filmu, który bez żadnych uproszczeń ukazywałby bogactwo ludzkich emocji. Nawet obrazy, które aspirują do miana psychologicznych, nie potrafią obronić się przed uproszczeniami i powierzchownością. Być może to wina ograniczeń czasowych – w ciągu dwóch ekranowych godzin trudno zawrzeć całą prawdę o człowieku, ale niezależnie od powodów przekonałam się, że tylko literatura potrafi wyrazić bogactwo naszych uczuć, ich wszystkie odcienie i sprzeczności. Ten pogląd ugruntowała we mnie lektura jednej z moich ulubionych powieści – Wichrowych wzgórz Emily Brontë. Jej głównych bohaterów: Heathcliffa i Kate niemal od dzieciństwa łączy miłość. Lecz autorka nie podsuwa nam wyidealizowanego, „lukrowanego” wizerunku uczucia – ukazując jego bezmiar, wskazuje również nie do końca konsekwentne postępowanie obojga, które uniemożliwi zaistnienie związku. Pełna sprzeczności jest przede wszystkim Kate, w której z biegiem lat coraz częściej odzywa się snobizm i próżność. Co – oprócz miłości może jej ofiarować podrzutek Heathcliff? Druga natura podpowiada jej inny wybór: poślubienie człowieka z pozycją i majątkiem. Historia jak z mydlanej opery – spointuje ktoś, kto nie czytał książki i… nie będzie miał racji. Bo w przeciwieństwie do bohaterek komercyjnych filmów Kate ma niezwykle rozwinięte poczucie etyki. Ilekroć robi coś złego, ma świadomość swego czynu i nie potrafi zagłuszyć w sobie poczucia winy. Ten fakt nie uchroni jej przed życiowymi błędami – poniesie moralną klęskę, którą zrównoważy dopiero szczęście jej córki, ale to uwikłanie w samą siebie oraz siła przeżywanych przez nią rozterek duchowych czynią z niej prawdziwego człowieka. Przed ślubem z niekochanym Edgarem powie do swojej niani: „Całym sercem, całą swoją duszą czuję, że źle robię”.

Wydaje mi się, że ta scena i cała powieść jest ważna z dwóch powodów. Po pierwsze – uzmysławia nam, że każdy nosi w sobie elementarne poczucie moralności i właśnie to jego siła jest jednym z najważniejszych mierników naszego człowieczeństwa, po drugie zaś przekazuje ponadczasową prawdę, że nie da się oszukać własnych uczuć. Jeśli nawet je zagłuszymy i odsuniemy, po jakimś czasie powrócą w dramatycznej i niszczącej postaci (mściwość Heathcliffa, przedwczesna śmierć Kate). Podobne przesłanie powtarzają utwory literackie z różnych epok (np. Pieśń o Tristanie i Izoldzie, Romeo i Julia Szekspira, Noce i dnie Dąbrowskiej, Cudzoziemka Kuncewiczowej).

Plusem literatury jest również fakt, że w przeciwieństwie do filmu nie pozwala się ona łatwo szufladkować i zamykać w ciasnych kanonach gatunkowych. Dzięki temu jej dzieła przynoszą tak oryginalny ogląd świata, bronią się przed schematem. Po obejrzeniu dwóch, trzech filmów określonego typu – np. westernów, oglądając następny, bez trudu będziemy mogli przewidzieć rozwój akcji. W przypadku książek jest zupełnie inaczej. Weźmy np. taki bildungsroman, czyli utwór przedstawiający kształtowanie się ludzkiej osobowości, wewnętrzne dorastanie. Założenia gatunku nie zniewalają autora i prowadzą do powstania tak odległych od siebie, niepowtarzalnych dzieł jak Czarodziejska góra Tomasza Manna i Blaszany bębenek Güntera Grassa! Pierwszy ukazuje przyspieszone dojrzewanie intelektualne Hansa Castorpa, który przebywając u chorego kuzyna w odizolowanym od świata górskim sanatorium Berghof, poznaje obce dotąd sobie sfery życia. Przeżywa nieodwzajemnioną miłość, ciągle obcuje ze śmiercią, wreszcie zmuszony przez pragnących pozyskać go dla swoich idei pensjonariuszy: Settembriniego (humanizm) i Naphtę (gotowy zginąć za wiarę jezuita) weryfikuje swój światopogląd. Gdy po siedmiu latach (tak przedłużył się jego pobyt!) opuszcza sanatorium, jest zupełnie innym, bogatym wewnętrznie człowiekiem, który włącza się do I wojny nie dlatego, że musi, ale by walczyć o istotne dla siebie racje.

Bohaterowi drugiego utworu towarzyszymy od pierwszych chwil życia. Jest pierwszoosobowym narratorem powieści, więc cały przedstawiony w niej świat oglądamy jego oczami. To on, Oskar wtajemnicza nas w dzieje swojej kaszubsko-niemieckiej rodziny, z jego dziecięcej perspektywy oceniamy historię i… zakłamanie świata dorosłych. Rzeczywistość, traktowana w skrajnie subiektywny, niemal zniekształcający ją sposób odkrywa przed nami swoje niezauważane dotąd oblicze. Z taką oryginalnością można spotkać się tylko w literaturze! Po jakimś czasie obejrzałam nakręcony w oparciu o tę powieść film Volkera Schlöndorffa, ale według mnie jest on w stosunku do książki wtórny nie tak jak ona, świeży i przekonujący. Być może moje odczucie jest spowodowane faktem, że to, co przy lekturze mogłam sobie swobodnie wyobrazić – twarze bohaterów, zmysłowy nastrój intymnych scen, grozę hitlerowskich manifestacji, tu stało się konkretem, a przecież wizja reżysera nie musi odpowiadać mojej wrażliwości.

Dla mnie magia literatury polega na tym, że nie podaje ona odbiorcom świata do końca zinterpretowanego. Każde, nawet najbardziej klasyczne w formie dzieło zostawia furtkę dla ich indywidualnej wyobraźni. Pisarz proponuje fabułę, wydarzenia, postaci, ale ich ostateczny kształt zależy od naszych skojarzeń, fantazji, inwencji. Dopiero w procesie czytania książka zyskuje swój ostateczny kształt – i na tym właśnie polega jej twórcza rola. Czy możliwe jest, aby dwie osoby w identyczny sposób wyobraziły sobie np. opisaną przez Trembeckiego Sofiówkę? Albo przedstawioną przez Słowackiego urodę Alp (W Szwajcarii)? Nawet tak wierny realiom gatunek, jakim jest poemat opisowy nie sprowadza roli czytelnika wyłącznie do biernego odbioru! Jego osoba stała się szczególnie ważna w literaturze współczesnej, w której ukształtowała się nowatorska forma – tzw. powieść otwarta. Dzieła tego gatunku często nie mają jednoznacznego zakończenia (Kochanica Francuza Johna Roberta Fowlesa), a gdy eksperyment posuwa się dalej, pozwalają nawet, by odbiorca poznawał ich akcję w wybranej przez siebie kolejności zdarzeń i w ten sposób organizował losy bohaterów. Na tak swobodne traktowanie pozwala jedna z moich ulubionych książek – Gra w klasy Julio Cortazara. Można czytać ją chronologicznie od pierwszego do ostatniego rozdziału (losy Horatia Oliveiry w Paryżu, a potem jego życie w Buenos Aires) albo zgodnie z przedstawionym przez pisarza we wstępie kluczem – wtedy akcję będą przerywały wycinki prasowe ilustrujące chaos i bezład współczesnego świata.

Literatura dostarcza nam niezwykłych przeżyć estetycznych. Tej jej cechy nie sposób przecenić, a porównywanie jej pod tym kątem z kulturą komercyjną brzmi jak niezasłużony komplement dla tej ostatniej. Język filmu ciągle się zmienia: niemy obraz najpierw wzbogacił się o dźwięk, potem zyskał kolor, w ostatnich latach nabrał dynamiki. Oglądając filmowe dzieła sprzed lat widzimy, że stały się anachroniczne i nie zawsze czytelne. Język literatury też przeżywa zmiany, ale nie następują one w tak lawinowym tempie jak w kinie, a poza tym nowe nie przekreślają urody i czytelności form starszych. Przeciwnie – stają się one ozdobą jak patyna na szlachetnym kruszcu, symbolizują wielowiekowe trwanie narodu, stanowią nasz rozpoznawczy znak. Trudno nie docenić dostojeństwa Bogurodzicy i nie wzruszyć jej majestatycznymi archaizmami albo pozostać obojętnym na urok trzynastozgłoskowca z Pana Tadeusza! Niezauważane na co dzień piękno słowa sprawia nam szczególną radość, gdy obcujemy z poezją. Tu najłatwiej zauważyć jego przepych, neologizmy, niecodzienne połączenia (np. wiersze Bolesława Leśmiana) lub przeciwnie – ascezę, oszczędność, porządek, od którego z niezwykłą siłą odcinają się trafne i zaskakujące pointy (utwory Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej z tomu Pocałunki). Przy czytaniu prozy bardziej niż piękno języka przyciąga nas sama fabuła, ale i wśród jej dzieł zdarzają się utwory, które czarują już samym brzmieniem i wyszukaną metaforyką (proza Brunona Schulza). Dla mnie obcowanie z nią jest najdoskonalszą formą kontaktu z pięknem, relaksem i schronieniem przed powszednimi kłopotami. I, co nie mniej istotne, ta doskonała rozrywka nie wymaga szczególnych starań. Czytać można wszędzie: w domu, w autobusie, pociągu. Gdy nudzi mnie samotność albo chcę się odizolować od męczącego otoczenia, po prostu otwieram książkę i przenoszę się w ciekawszy, bardziej kolorowy świat.

III
Gdy w moim mieście powstawały pierwsze wypożyczalnie kaset wideo, panował w nich ogromny ruch. By wypożyczyć najmodniejsze filmy, trzeba było wpisywać się na specjalną listę, czekać. Ale ten okres już minął – sezonowa moda odeszła w przeszłość, natomiast księgarskie witryny wciąż przyciągają. W bibliotece od kilku lat spotykam jej stałych bywalców, ale pojawiają się też i nowe twarze. Nie wszystkim młodym ludziom słowa „zabawa” i „rozrywka” kojarzą się z bezmyślnym wymachiwaniem telefonem komórkowym, wśród nas są także i tacy, którym do życia niezbędny jest powiew piękna, głębi i intelektu. Dlatego, wbrew tym, którzy czarno widzą przyszłość czytelnictwa, spokojna jestem o losy książki.

Zobacz:

Książka – temat pewniak egzaminacyjny

Książka – cytaty

https://aleklasa.pl/gimnazjum/c268-prace-pisemne/praca-domowa-jezyk-polski/rola-ksiazki-w-moim-zyciu-forma-dowolna

Przygotuj wypowiedź na temat: ekranizacja powieści czy lektura książki?

Jak książka może zmienić życie człowieka

Tematy z książką

Książka – cytaty

Jak pisać o… Książka, której nie lubię