O ile w pozytywizmie poezja została zepchnięta na margines życia literackiego, a jej twórcy spotykali się z niechęcią krytyków i elity odbiorców, o tyle Młodą Polskę śmiało można nazwać epoką poezji. Według koncepcji utylitarystycznych pozytywizmu literatura miała przede wszystkim kształtować społeczeństwo, teksty miały nieść społecznie użyteczne przesłanie. Do tych zadań najlepiej nadawała się proza – ona więc królowała w poprzedniej epoce. Wraz z początkiem Młodej Polski w utworach literackich pojawiły się nowe idee. Kult społeczności ustąpił w nich miejsca uwielbieniu jednostki, piękna i duchowości. Wiara w naukę i postęp – dekadenckiemu zniechęceniu do wszelkiej wiedzy i idei.

Pojawienie się nowych nurtów poetyckich budziło gwałtowny sprzeciw pozytywistów, dla których modernistyczna poezja była zaprzeczeniem całego ich programu. W okolicach roku 1890 sprzeciw pozytywistów nie miał już jednak takiej siły, jaką miał dziesięć lat wcześniej. Niechęć krytyków nie była w stanie zablokować istnej poetyckiej eksplozji, którą zapoczątkowało ukazanie się przekładów dzieł modernistów francuskich i I serii Poezji Tetmajera. To, co nastąpiło później, można określić jako odzyskanie przez poezję wiodącej roli w literaturze. Jednocześnie w Polsce pojawili się krajowi reprezentanci wszystkich niemal ówczesnych europejskich kierunków poetyckich, którzy, w odróżnieniu od twórców poprzednich epok, rzadko podejmowali tematykę narodową, zajmując się raczej zagadnieniami uniwersalnymi. To zupełny ewenement w literaturze polskiej XIX wieku!

 

Stanisław Korab-Brzozowski

O, przyjdź

Ten utwór zyskuje szczególne znaczenie w świetle tajemniczej, samobójczej śmierci młodego poety, stanowiąc dowód na to, że poglądy dekadenckie nierzadko były wypowiadane przez ówczesnych artystów z… tragiczną szczerością.

Utwór zaczyna się, niczym erotyk, wezwaniem do postaci tajemniczej, zwiewnej, eterycznej:

O, przyjdź, jesienią –
Wdziej szatę lekką, białą, zwiewną,
Pajęczą;
Rzuć na hebanowe swoje włosy
Perły rosy.

Opis tej damy odpowiada młodopolskim wzorcom kobiety muzy, chłodnej, bladej, kruczowłosej i delikatnej. Wzorcom typowej bohaterki wiersza ówczesnego młodzieńca, uosabiającej jego marzenia o kobiecości i idealnej kochance:

O, przyjdź, jesienią –
W chwilę zmierzchu senną,
Niepewną –

Ostatnie wersy utworu muszą nas jednak rozczarować. Brzmią one tak:

i dłonie
Twe przejrzyste, miękkie, woniejące
Na cierpiące
Połóż mi skronie –
o Śmierci!…

Ukrzyżowanie

Szczególny erotyk. Akt seksualny pociąga w nim za sobą coś w rodzaju zhańbienia, zbrukania. Zaspokojenie staje się przyczyną duchowego upadku, sam stosunek zaś – męką. Pragnienie ciała kochanki gubi duszę, co skłania poetę do porównania stosunku z przybiciem do krzyża:

Dusza ma, cierniem uwieńczona,
Na białym krzyżu twego ciała
Przybita pragnień mych gwoździami,
Schyliwszy głowę, z wolna kona.

Samo postrzeganie aktu seksualnego jako czegoś nieczystego, co wypływa z szatańskiej pokusy lub zwierzęcego popędu, jest klasycznym motywem epoki. Oryginalność wiersza Koraba-
-Brzozowskiego polega przede wszystkim na obrazoburczym porównaniu seksu z męką Chrystusa.

.

Kazimierz Przerwa-Tetmajer

Koniec wieku XIX

To typowy opis nastrojów dekadenckich. Utwór zbudowany na zasadzie swoistego „przeglądu zwątpień”. Pierwsze cztery strofy zawierają wyliczenie kolejnych postaw światopoglądowych i ich zaprzeczeń:

Idee?… Ale lat już minęły tysiące,
A idee są zawsze tylko ideami.
Modlitwa?… Lecz niewielu tylko jeszcze mami
Oko w trójkąt wprawione i na świat patrzące.

Po tym smutnym przeglądzie następuje równie ponura refleksja końcowa:

Jakaż jest przeciw włóczni złego twoja tarcza,
Człowiecze z końca wieku?… Głowę zwiesił niemy.

Wnioski dość jasne: wszelkie ludzkie postawy, które dotąd wystarczały, by wzbudzić poczucie sensu istnienia, w końcu wieku straciły wartość – już nie da się w nie uwierzyć. W zamian zaś nie ma zupełnie nic, człowiek pozbawiony jest „tarczy przeciw włóczni złego”. Jest bezbronny, bezsilny, pozostawiony sam sobie.

Evviva l’arte

To z kolei polska wersja Mojej bohemy Jeana Arthura Rimbauda. Tytułowe słowa można przetłumaczyć z włoskiego jako „niech żyje sztuka!”. Cały utwór to radosne i triumfalne wezwanie do życia poświęconego wyłącznie sztuce. Tetmajer okazuje w nim z jednej strony pogardę dla tłumu („niechaj pasie brzuchy nędzny filistrów naród!”, „patrzym na tłum z głową podniesioną”), z drugiej zaś bezgraniczne uwielbienie dla sztuki – stokroć dlań ważniejsze niż wszystko inne:

My, artyści
My, którym często na chleb braknie suchy,
My do jesiennych tak podobni liści,
I tak wykrzykniem: gdy wszystko nic warte,
Evviva l’arte!

Jest w tym wierszu zarówno górnolotny, modernistyczny indywidualizm, który wynosi twórczą jednostkę ponad miliony zwykłych zjadaczy chleba, jak i coś w rodzaju radosnej beztroski twórcy, niezważającego na szarą codzienność.

[Nie wierzę w nic…]

Kolejny dekadencki wiersz Tetmajera. Już pierwsze słowa wprowadzają nas w klimat utworu:

Nie wierzę w nic, nie pragnę niczego na świecie,
Wstręt mam do wszystkich czynów, drwię z wszelkich zapałów.

Podobnie jak w poprzednim utworze, osoba mówiąca daje tu wyraz skrajnemu zwątpieniu w idee i religie, a zarazem w celowość istnienia:

I jedna mi już tylko wiara pozostała:
Że konieczność jest wszystkim, wola ludzka niczym.

W końcowych wersach znajdujemy tęsknotę za nirwaną:

I jedno mi już tylko zostało pragnienie
Nirwany, w której istność pogrąża się cała.

Nirwana to termin z filozofii staroindyjskiej, oznaczający stan zawieszenia między życiem a śmiercią, półtrwania, półsnu. Według hinduizmu – najwyższy stopień świadomości. Osiągnąć go można na drodze medytacji, wyrzekając się jednocześnie wszystkiego, co ziemskie. Pojęcia nirwany używał Schopenhauer, w swojej filozofii wskazując ją jako stan, do którego należy dążyć, by uciec przed cierpieniem związanym z absurdem istnienia. Motyw nirwany przejęli od filozofa modernistyczni poeci, którzy tworzyli rozmaite modlitwy i wezwania do niej. Tetmajer zajmuje się tym motywem także w utworze Hymn do Nirwany.

Lubię, kiedy kobieta…

Jeden z najbardziej śmiałych erotyków epoki. To subtelny, poetycki, a zarazem dosłowny opis… stosunku seksualnego. Zbudowany jest na zasadzie wyliczenia rozmaitych zmysłowych póz, sytuacji i oznak pożądania w trakcie erotycznego aktu:

Lubię,
[…]
gdy krótkim, urywanym oddycha oddechem
i oddaje się cała z mdlejącym uśmiechem.

Jednocześnie nie ma tu mowy o uczuciach wyż­szych. Podmiot używa jedynie słowa „lubię”, wszystko sprowadza się do wrażeń zmysłowych, cielesnej lubości, o miłości się nie wspomina. Sam akt seksualny jest, zgodnie z duchem epoki, przedstawiony jako tajemnicze wrota do wyższej świadomości – jeden ze sposobów sięgnięcia poza rzeczywistość, poznania mistycznych tajemnic.

Widok ze Świnicy do Doliny Wierchcichej

Wiersz impresjonistyczny, zawierający niezwykle popularne w epoce motywy tatrzańskie. Ma charakter łagodnego, malarskiego opisu pejzażu. Tetmajer stosuje w nim synestezyjne środki obrazowania: „srebrzystoturkusowa cisza”, „świetlne mgły”. Operuje pastelowymi kolorami, stonowanymi, spokojnymi obrazami przelewających się zwolna mgieł, zastygłych skał i cichego lasu. Stara się także oddać panującą w dolinie ciszę – używa głównie głosek szumiących, unika natomiast określeń kojarzących się z ruchem.

Ciekawostka
Popularność motywów górskich była w Młodej Polsce tak duża, że słynny krytyk literacki Tadeusz Boy-Żeleński dokonał żartobliwego podziału literatury młodopolskiej na szatańską i tatrzańską. Z kolei Franciszek Mirandola sparodiował ten motyw w swoim 1623 sonecie o Giewoncie, w którym między innymi niebo przybiera barwę „opalno-błękitno-malachitowo-srebrno-pozłocisto-szarą”, a poszczególne skały kojarzą się podmiotowi z… członkiem męskim.

.

Tadeusz Miciński

Lucifer

W tym ekspresjonistycznym tekście poeta przedstawia szatana jako postać co najmniej zagadkową. Z jednej strony to wszechpotężny władca ciemności („jam ciemny jest wśród wichrów płomień boży”, „ja komet król”, „ja – otchłań tęcz”), z drugiej zaś – tragiczny buntownik, znający swoją niemoc w obliczu Wszechmocnego („gwiazda mej bezmocy”, „duch się we mnie wichrzy”, „płakałbym nad sobą”). Lucyferowi przydane zostały cechy modernistycznego buntownika, dekadenckiego idealisty, niewierzącego w sens świata i odczuwającego coś jakby spleen („idę, jak pogrzeb, z nudą i żałobą”). Lucyfer jest wrogiem zastanego porządku świata, chciałby go unicestwić, lecz wie, że pozostaje to poza zasięgiem jego możliwości. Miciński zastosował tu charakterystyczne dla ­ekspresjonizmu środki obrazowania: kosmiczną perspektywę, kontrasty („komet król” – „pył pustyni”), oksymorony („ciemny płomień”). Wszystko to razem oddaje stan trwałego ścierania się wrogich sił, stwarza efekt napięcia – odpowiadający zarówno ekspresjonistycznej poetyce, jak i tematowi utworu, którym jest odwieczna walka Lucyfera z Bogiem.

Ciekawostka
Tadeusz Miciński był satanistą. Już w czasie studiów zainteresował się demonologią, później publicznie przyznawał się do oddawania czci Lucyferowi, widząc w nim aktywną i żądną zmian siłę odpowiedzialną za przemianę świata. Takie rozumienie roli szatana w świecie ma długą tradycję, w literaturze zapoczątkowaną przez angielskiego preromantyka Williama Blake’a. W modernizmie do satanizmu przyznawali się m.in. Baudelaire, a u nas Przybyszewski. Panowała wówczas prawdziwa moda na diabła!

Poezja Tadeusza Micińskiego

.

Leopold Staff

Deszcz jesienny

Utwór świadczący o tym, że Staff, na co dzień odrzucający dekadencką nastrojowość, sam jej jednak chwilami ulegał. Deszcz jesienny to impresjonistyczny obraz schyłkowego, ponurego nastroju, jakiemu w czasie całodniowego, listopadowego deszczu ulega podmiot liryczny. Miarowe kapanie kropel deszczu wywołuje u niego rozpaczliwe, depresyjne wizje nędzarzy, spalonych domów, pogrzebów, pochodów smutnego szatana. Przez utwór przewija się cała plejada młodopolskich motywów – wszystkie wspomniane są migawkowo, oddane przez skojarzenie. Refren wiersza uważa się za mistrzowskie osiągnięcie synestezyjnej ekspresji. Sam brzmi jak szum deszczu, co jest efektem nagromadzenia głosek szeleszczących: „s”, „sz”, „cz”, i onomatopei: „jęk”, „dzwoni”, „sączy się”. Jednostajnie muzyczny, miarowy rytm sprzyja wrażeniu monotonnego padania kropel na szkło. Ten utwór to kwintesencja impresjonizmu – zatrzymanie i utrwalenie melancholijnego wrażenia, korowodu smutnych wizji wywołanych przez bezustanny deszcz.

Kowal

To słynny wiersz, w którym zastosowana została swoista „hutnicza” metafora, zbudowana jako porównanie pracy na sobą „sercem” – do wykuwania młotem rozżarzonej stali. Poeta żąda żelaznej konsekwencji w hartowaniu ducha i jednocześnie zapowiada takową u siebie. Tę pracę nad sobą traktuje jako bardzo precyzyjną operację, która może zakończyć się sukcesem albo porażką. W razie tej ostatniej zapowiada zniszczenie „wyrobu”, czyli rzeczonego serca: „W pył cię rozbiją pięści mej gromy potworne!”. Użycie tej specyficznej metaforyki może dziś nieco bawić, podobnie jak ze sporą przesadą użyte określenia gigantycznych sił, jakimi operuje podmiot liryczny: „cyklopowe razy”, „gromy potworne”. Treść utworu jest jednak bardzo poważna – Staff występuje w nim przeciwko dekadentyzmowi, wzywając do dyscypliny wewnętrznej, nieulegania słabościom i nastrojom. Koresponduje to z Nietzscheańską ideą niestrudzonej pracy nad osobowością – „woli mocy”.

Podobną tematykę podejmuje Staff w wierszu manifeście Odrzućmyż raz, wzywającym wprost do odrzucenia dekadenckiej niemocy i przyjęcia postawy życiowego aktywizmu.

Leopold Staff na maturze

Zobacz:

Poezja Jana Kasprowicza

Młoda Polska – poezja

Poezja Młodej Polski

Maturalna wiedza o Młodej Polsce

Tematy polskiego modernizmu

https://aleklasa.pl/liceum/c155-powtorka-z-epok-literackich/c165-modernizm/mloda-polska-zestawienie

Młoda Polska – praca domowa

Pojęciownik epok: modernizm i Młoda Polska