Adam Asnyk

Szukajcie prawdy jasnego płomienia!
Szukajcie nowych, nie odkrytych dróg…
Za każdym krokiem w tajniki stworzenia
Coraz się dusza ludzka rozprzestrzenia,
I większym staje się Bóg!
Adam Asnyk, Do młodych

Ten wiersz Asnyka uważany jest za programowy utwór „niepoetyckiej epoki”, za jaką uchodzi pozytywizm. Z klimatem owego czasu doskonale współgra nie tylko rozpoczynająca utwór, przytoczona apostrofa, ale również inne, utrzymane w tym samym tonie postulaty. Słowa trzeciej zwrotki: „Nieście więc wiedzy pochodnię na czele” – zdają się jednoznacznie wskazywać, że „jasny płomień prawdy” to po prostu poznanie naukowe. Cały wiersz należałoby odczytać jako zachętę do nauki i – dzięki niej – budowania nowoczesnej rzeczywistości („I nowy udział bierzcie w wieków dziele/ przyszłości podnieście gmach”). Taka interpretacja byłaby jednak uproszczeniem, utwór wcale nie jest tak jednoznaczny.

Powróćmy jeszcze do metafory z pierwszej strofy: „Za każdym krokiem w tajniki stworzenia/ […] większym staje się Bóg”. Przywołanie istoty nadprzyrodzonej przekonuje, że nie chodzi tu wyłącznie o poznawanie fizycznego porządku świata, ale także o zbliżanie się do prawdy duchowej, metafizycznej. Dzięki temu motywowi utwór wykracza poza filozofię pozytywistyczną – Asnyk nie odcina się całkowicie od romantycznego pojmowania rzeczywistości! Zresztą poeta wcale tego nie ukrywa, otwarcie wzywa młodych do szanowania przeszłości („Ale nie depczcie przeszłości ołtarzy,/ Choć macie sami doskonalsze wznieść”). Zdaniem Asnyka koniecznością dziejową jest istnienie epok o różnym charakterze: te spokojniejsze – jak pozytywizm właśnie – mają przygotowywać grunt do działania w chwilach „burzy i naporu”. Taką filozofię zawarł w cyklu 30 sonetów Nad głębiami. Ze względu na swoje przesłanie wiersz Do młodych mógłby stanowić doskonały komentarz do całego tego cyklu!

Ślady romantyzmu pojawiają się w warstwie filozoficznej, ale widać je także w warstwie stylistycznej tekstu: to patetyczne i, niestety, nieco już zbanalizowane metafory („niebiańskie zachwyty”, „święty ogień”, „kwiaty barwnych mitów”), to entuzjastyczny klimat utworu, zbliżony do nastroju Ody do młodości (wiersz Asnyka nie raz był nazywany pozytywistyczną Odą do młodości).

Daremne żale – próżny trud,
Bezsilne złorzeczenia!
Przeżytych kształtów żaden cud
Nie wróci do istnienia
Adam Asnyk, Daremne żale

To fragment drugiego z najbardziej znanych wierszy Asnyka. Jego wymowa przypomina przesłanie Do młodych, bo choć tamten utwór ­zawiera postulat szacunku dla historii, nie nawołuje przecież do bezczynnego jej rozpamiętywania! Tu powtórzone zostało owo wezwanie do życia twórczego i aktywnego, tyle że wyrażone jeszcze jaśniej, jednoznacznie:

Trzeba z żywymi naprzód iść,
Po życie sięgać nowe…
A nie w uwiędłych laurów liść
Z uporem stroić głowę.

Nie da się powstrzymać upływu czasu, nie da się cofnąć historii – jedyną postawą godną człowieka myślącego racjonalnie (tutaj Asnyk jest w pełni pozytywistą!) jest pogodzenie się z prawami życia i upływem chwil, bo i tak „świat pójdzie swoją drogą”. Choć tak silnie zaznaczono tu motyw przemijania, wymowa wiersza nie jest pesymistyczna! W drugiej zwrotce padają przecież słowa: „Nie zdoła ogień ani miecz/ Powstrzymać myśli w biegu”. Zwycięstwo należy zatem do ludzkiego rozumu (znów pozytywizm!), wędrówka w czasie to ciągły rozwój intelektu i podążanie ku coraz doskonalszym formom życia.

Obydwa utwory mają jeszcze jedną wspólną cechę: jest nią konstrukcja podmiotu lirycznego, który nie ukrywa swojej osoby i śmiało wypowiada własne zdanie (liryka bezpośrednia). W obu tekstach przyjmuje rolę nauczyciela i mistrza, nie boi się mentorskiego tonu. Czy taka postawa nie przywodzi na myśl romantycznej wizji poety jako jednostki roszczącej sobie prawo do pouczania innych, uprzywilejowanej? Także w tym wierszu spotykamy romantyczną, podniosłą metaforykę i takież słownictwo („Świat wam nie odda znikomych mar szeregu”, „ogień”, „miecz”). To jeszcze jeden dowód na to, że Asnyk, najwybitniejszy poeta pozytywizmu, w gruncie rzeczy łączył inspirującą go nowatorską filozofię z tradycjami minionej epoki.

Mimo że programowe wiersze tego poety wyrażają prawdy, z którymi nie sposób się nie zgodzić, dla dzisiejszego odbiorcy utwory te nie są szczególnie atrakcyjne i mogą razić moralizatorstwem. Prawie nic ze swojej aktualności nie straciła natomiast liryka miłosna Asnyka.

Między nami nic nie było!
Żadnych zwierzeń, wyznań żadnych,
Nic nas z sobą nie łączyło prócz wiosennych
marzeń zdradnych
[…]
Adam Asnyk, Między nami nic nie było

Sytuacja liryczna zbudowana została wokół kontrastu obcości (wielokrotnie powtarzane zapewnienie: „między nami nic nie było”) i wspólnoty, która rodzi się z pozornie banalnych doświadczeń: podziwiania razem krajobrazu, przeżywania piękna przyrody. Wprawdzie trudno odgadnąć, jaką właściwie porę roku opisuje poeta, bo kwitną i pierwiosnki (wiosna), i powoje (lato) – ale pejzaż został przedstawiony bardzo plastycznie. Pomogły w tym środki poetyckiego wyrazu niemal żywcem zaczerpnięte z poematów romantycznych („kaskady i potoki zraszające każdy parów”, „girlandy tęcz i obłoków”, „jasne zdroje”).

Romantyczne jest tu też samo rozumienie miłości, która – jak się domyślamy – jest jedynie uczuciem platonicznym i niespełnionym, ale i tak potrafi wypełnić sobą cały świat, zaprzątnąć wszystkie myśli podmiotu lirycznego i bohatera wiersza w jednej osobie. I tu koniec podobieństw do romantyzmu. Tamta epoka stawiała bowiem miłość na piedestale także w tym sensie, że wielkie i prawdziwe uczucie rezerwowała wyłącznie dla wybranych (była to na przykład rodząca się w niecodziennych okolicznościach miłość poety), a w sytuacji opisanej przez Asnyka może się znaleźć każdy. Właśnie ze względu na tę uniwersalność wiersz prawie się nie zestarzał! Ponadto, nie licząc przywołanych wcześniej romantycznych metafor opisujących krajobraz, sytuacja liryczna wyrażona została w bardzo prostych słowach (tendencja pozytywistyczna!). Przecież i dziś, mówiąc o swoich dopiero co rozbudzonych i zawiedzionych już na starcie nadziejach, moglibyśmy posłużyć się sformułowaniem „między nami nic nie było!”.

O mój Aniele, ty rękę
Daj!
Przez łzy i mękę,
Przez cały kraj,
Do jasnych źródeł ty mnie doprowadź;
Racz się zlitować!
Serce me zwiędło jak marny
Liść;
Wśród nocy czarnej
Nie wiem, gdzie iść,
I po przepaściach muszę nocować,
Więc ty mnie prowadź.
Adam Asnyk, Prośba

To już nie liryka miłosna, choć zawarta w pierwszych wersach apostrofy prośba o podanie ręki może sugerować, że aniołem nazywa się tu piękną kobietę. Adresatem monologu jest jednak rzeczywiście istota pozaziemska. Ogarnięty trwogą poeta – w wypadku liryki bezpośredniej możemy go utożsamiać z podmiotem lirycznym – poszukuje ratunku u sił nadprzyrodzonych, tak jak to robili romantycy. Czuje się zagubiony w otaczającej go, zmienionej rzeczywistości. Chociaż w wierszu nie pada słowo „ojczyzna” i raz tylko pojawia się rzeczownik „kraj” (z epitetem „ciemny”), szybko się orientujemy, że utwór należy do liryki patriotycznej, a „hańba” – to narodowy upadek Polski. Podmiot liryczny dramatycznie reaguje na klęskę ojczyzny i zagładę wartości, wśród których został wychowany. Najdobitniej mówi o tym w trzeciej zwrotce:

To, com ukochał, com tyle
Czcił,
Zdeptane w pyle
Padło bez sił;
Rozpacz i hańbę widząc po drodze,
Stanąłem w trwodze.

Nie potrafi odnaleźć się w podzielonej między zaborców Polsce. Swoje przygnębienie wyraża wprost – stąd pojawiające się w utworze „łzy” czy, „męka”, ale i za pomocą romantycznych, nastrojowych metafor („Wśród nocy ciemnej,/ Nie wiem, gdzie iść”). Z każdą zwrotką coraz wyraźniejszy staje się ton modlitewnej prośby, który apogeum osiąga w sformułowaniu „I ludu mego zwycięstwo jasne/ Pokaż, nim zasnę!”. W wierszu pojawia się bardzo ciekawy zabieg: historię narodu, jego klęskę i niepewną przyszłość poeta ukazuje jako osobiste, wewnętrzne doświadczenie podmiotu lirycznego. Stąd tylko krok do romantycznego zawołania Konrada z III części Dziadów: „Ja i ojczyzna to jedno” lub „Nazywam się Milijon –/ Bo za milijony kocham i cierpię katusze”. Są jednak różnice: zwrot do sacrum (świętości) nie przyjmuje tu postaci dyskusji równego z równym. Podmiot liryczny nie buntuje się, lecz prosi swego anioła stróża niczym modlące się do niego, pokorne, przestraszone dziecko.

Utwór jest ważny z jeszcze jednego względu: ilustruje dbałość Asnyka o urozmaicenie wersyfikacji i troskę o wyszukane rymy. Tu zastosował strofę sześciowersową o układzie rymów ab, ab, cc, wyrzucił do osobnych wersów wyrazy jednozgłoskowe, które rymują się z końcową zgłoską wersu czwartego, i zachował regularny układ wersów o różnej długości: pierwszy wers każdej zwrotki składa się z ośmiu sylab, drugi z jednej, trzeci z pięciu, czwarty z czterech, piąty z dziesięciu, szósty z pięciu.

 

Maria Konopnicka

Przeciw nadziei, co stoi na chmurze
Łez, prędkim wichrom rzuciwszy kotwicę,
I obrócony wzrok trzyma na burze
I nawałnice, w niezgasłe gwiazdy ufam wśród zawiei
Przeciw nadziei.
Maria Konopnicka, Contra spem spero

Tytuł wiersza dokładnie należałoby przetłumaczyć jako: Wierzę wbrew nadziei. A taka irracjonalna wiara nie ma przecież nic wspólnego z pozytywistycznym zaufaniem do naukowej empirii! Czyż nie kojarzy nam się ona raczej z klimatem Mickiewiczowskiej ballady Romantyczność („Czucie i wiara silniej mówi do mnie niż mędrca szkiełko i oko”)?

Nie tylko tytuł odsyła do tradycji romantycznej – również niezwykle dynamiczne, pełne patetycznych metafor obrazowanie („sam Bóg zagasił nad nami pochodnię”, „i w mogił głębi czuję życia dreszcze”, „wskrzeszenie popiołów i kości”), postać starego nawiedzonego pieśniarza z drugiej zwrotki (Wajdelota z Konrada Wallenroda!) i sposób, w jaki poetka podeszła do problematyki narodowej. Owszem, pozytywiści wypowiadali się na ten temat, ale sprawy narodowe postrzegali bardziej pragmatycznie i nie mówili o nich z taką egzaltacją! Konopnicka wspomina utraconą wolność i minioną świetność naszego kraju z prawdziwie romantyczną emfazą: „Wiem, odleciały te ptaki daleko,/ Co nam na skrzydłach niosły chwały zorze,/ I z rzek już naszych te wody nie cieką,/ Które szły w morze”. Podmiot liryczny wyznaje: „Bom ja też rodem z wielkiego cmentarza” (znowu liryka bezpośrednia!), a historia zostaje przedstawiona jako jeden wielki „wicher zagłady”.

Wyobraźmy sobie, że nie znamy autora tego wiersza. Nie przypisalibyśmy go żadnemu pozytywiście! Konopnicka, podobnie jak Asnyk, nie potrafiła się wyzwolić z romantycznego schematu. Romantyczne przesłanie tego wiersza miało jednak swoje plusy: ono także służyło „pokrzepieniu serc”.

A kiedyż my doczekamy
Takiej wiosny, tego lata,
Że pod strzechą, pod zmurszałą,
Wybieleje nasza chata?
A kiedyż my doczekamy
Tego ranka, tego dzionka,
Że przez szybkę, przez okienko
Zajrzy w izbę więcej słonka.
Maria Konopnicka, A kiedyż my doczekamy

Wiersz należy do, licznie reprezentowanego przez utwory Konopnickiej, nurtu liryki stylizowanej na ludową. Pomysł sięgnięcia do tej tradycji nie był wynalazkiem poetki, pojawił się już w twórczości Kochanowskiego; przypomnijmy tu Pieśń świętojańską o Sobótce. Ludowość była też jednym z wyznaczników poezji romantycznej. Romantycy jednak albo odwoływali się do świata ludowej fantazji, wierzeń i bajań, jak Mickiewicz w Balladach i romansach, albo stylizowali swe utwory na wiejską nutę, jak Syrokomla czy Lenartowicz. Konopnicka natomiast traktuje ludowość o wiele głębiej. Portretuje nie arkadyjską krainę z bliżej nieokreślonej przeszłości i jej barwną obyczajowość, lecz wieś współczesną, smutną i ubogą. O biedzie mówi z naturalistyczną szczerością, nie boi się konkretu. W przytoczonym tekście pojawia się i postrzępiona strzecha, i małe okienko przepuszczające zaledwie okruchy światła.

Wiersz jest przekonujący nie tylko dzięki nagromadzeniu tych szczegółów. Również dzięki temu, że podmiotem lirycznym jest w nim wiejska zbiorowość („A kiedyż my doczekamy”, „nasza chata”). Staje się ona jednocześnie bohaterem lirycznym sytuacji, którą opisuje kolokwialnym, potocznym słownictwem. Dużo tu typowych dla gwar zdrobnień ( „dzionek”, „słonko”, „szybka”, „okienko”). Metafory są niewyszukane i niemal zatracają swój artystyczny charakter („wybieleje nasza chata”, „zajrzy w izbę więcej słonka”, „chodzi niebem dzionek biały”). Ważną rolę odgrywają środki wyrazu typowe dla ludowej piosenki. To paralelizmy (powtórzenia) składniowe („Takiej zorzy, takiej doli”, „Tego ranka, tego dzionka”), pytania retoryczne („A kiedyż my…”) i… sam wiersz – wyraźnie zrytmizowany ośmiozgłoskowiec. Aż się prosi o muzykę i zatańczenie go w rytmie skocznego mazura.

Mimo swej prostoty utwór otwiera duże możliwości interpretacyjne. Można go odczytywać dosłownie – jako marzenie podmiotu lirycznego o wiośnie, słońcu i dobrych plonach. Można na ten tekst spojrzeć szerzej i odebrać go jako pragnienie lepszego życia i ulżenia chłopskiej doli; z tą interpretacją doskonale współgra metafora roli zasianej łzami. Można wreszcie potraktować cały wiersz jak jedną, rozbudowaną przenośnię. Wtedy będzie on wyrażał marzenie Polaków o odzyskaniu niepodległości. Wicher i mroźny nów przypomną powstanie styczniowe, zroszona łzami rola skojarzy się ze spoczywającymi w ziemi prochami powstańców. Tak wygląda sytuacja dziś, ale zakończenie tekstu wybiega w przyszłość: skoro „Chodzi niebem dzionek biały,/ Białe słonko niebem chodzi”, wiosną zrodzą się „złote kłosy”. W tym sformułowaniu wyraźnie pobrzmiewa nuta nadziei, którą w myśl trzeciej interpretacji możemy traktować jako wytęsknioną, romantyczną „jutrzenkę swobody”.

Konopnicka to jednak nie tylko autorka wierszy patriotycznych (Rota), programowych (Credo) oraz poruszających, choć nieco tendencyjnych i egzaltowanych obrazków (Wolny najmita, Jaś nie doczekał). Pisała również liryki miłosne. Większość z nich grzeszy nadmierną kwiecistością stylu, lecz są i takie, które nadal potrafią wzruszać. Oto mała próbka:

Z jednego kubka ty i ja
Piliśmy onej chwili;
Lecz że nam w wodę padła łza,
Więc kubek my rozbili.
[…]
Dziś, kiedy w skwary znojnych susz
Samotne kroki niosę,
Gwiazdy mi jasne z złotych kruż
Podają srebrną rosę.
Maria Konopnicka, Kubek

Utwór oparty jest na kontraście stylistycznym dwóch porządków. Pierwszy to skrajna prostota, wręcz asceza. Mieści się w nim tytułowa metafora, bo scena picia z jednego kubka jest przenośnym wyobrażeniem miłości, wspólnoty, zjednoczenia. Podobnie nietrudny do rozszyfrowania jest następny obraz: łza, która, padając na wodę, rozbija kubek, to życiowe perypetie i zawirowania niszczące uczucie. Tę bogatą treść autorka – i zarazem podmiot liryczny, bo to liryka bezpośrednia – przedstawia w czterech krótkich wersach pierwszej strofy. Ów poetycki skrót z powodzeniem zastąpił długie tyrady na temat potęgi przeżywanej miłości i bólu po jej utracie.

Oto jednak następna zwrotka, a wraz z nią – zupełna zmiana konwencji. Wkraczamy w świat złożony z samych poetyzmów. Przed nami „skwary znojnych susz”, „samotne kroki”, „złote kruże” podawane przez gwiazdy, „gwiezdne czasze”, czyli porządek drugi – bogaty, ozdobny, chciałoby się powiedzieć: ociekający niezwykłością. Aż wreszcie, gdy zdaje się on sięgać zenitu (antropomorfizowane gwiazdy podają do picia srebrną rosę), podmiot liryczny przypomina sobie skromny, lecz pełen treści kubek:

Lecz wiem, że w żadnej z gwiezdnych czasz
Nie znajdzie się ochłoda,
Jaką miał prosty kubek nasz,
Gdzie były łzy – i woda.

Dzięki temu zestawieniu, chociaż nie znamy szczegółów, możemy wyobrazić sobie dramat, jaki przeżyła poetka. Kiedyś było zwyczajnie, ciepło i bezpiecznie, teraz życie inscenizuje mniej lub bardziej nastrojowe sytuacje, ale nie mają one takiej wartości jak prostota dawnego „kubka”.

 

Zobacz:

Pozytywizm w Polsce

Adam Asnyk

Dlaczego Daremne żale… i Do młodych Asnyka uważane są za wiersze manifesty?

Wymień kilka liryków patriotycznych Adama Asnyka

Czy znasz jakieś wiersze miłosne Adama Asnyka?

Wyjaśnij koncepcję filozoficzną, jaką zawarł w swojej poezji Adam Asnyk

Jakie motywy tematyczne uznasz za charakterystyczne dla poezji Adama Asnyka?

O czym jest wiersz Marii Konopnickiej pt. Contra spem spero?

Jakie znasz inne wiersze Marii Konopnickiej?

Maria Konopnicka

Jakie tematy podejmowała w swojej twórczości Maria Konopnicka?

Przedstaw wybrany wiersz-obrazek Marii Konopnickiej