Wyobraźmy sobie faceta koło trzydziestki, w którego domu nagle pojawia się jego dawny nauczyciel i chce go zabrać z powrotem do szkoły. Józio tego nie chce, ale profesor tak go „upupia”, że trzydziestolatek daje się zaprowadzić do szkoły i zapisać do VI klasy. Józio zostaje poinformowany, że szkoła specjalizuje się w „upupianiu”. Uczą tu starzy, nieprzyjemni nauczyciele, którzy zawsze mają rację (nawet jeśli jej nie mają). Oni też próbują „upupić” swych uczniów, choć nie zawsze im się to udaje, bo wśród uczniów są też buntownicy. Nauczyciele nic sobie z tego nie robią – wygłaszają tezy, iż wierzą w dziecięcą niewinność swoich podopiecznych. Przyjmują wobec nich taką postawę, jak starsze ciocie, które na imieninach witają swych kilkunastoletnich siostrzeńców spieszczanymi słowami: „O, mój ślicny chłopcyk, taki duzy wyrósł, o, jaki duzy”. Sam wiesz, jak trudno zaprotestować – niby można, ale zaraz rodzice rozpętaliby burzę z piorunami. Lepiej więc milczeć i przyjąć rolę małego chłopczyka kochającego ciocię.
- I tu przechodzimy do Gombrowiczowskiej „gęby” – przyjęcie roli grzecznego i potulnego chłopca jest zgodą na przyprawienie sobie takiej „gęby”.
- „Gęba” działa też w drugą stronę – protestując wobec infantylnej cioci, zostanie ci przyprawiona „gęba” niegrzeczniucha.
- „Gęba” jest więc etykietką, którą ktoś nam dopina, nie zawsze prawdziwą opinią osób postronnych o nas, rolą, pozą, w którą często sami wchodzimy, naszą maską.
- „Gęby” dajemy sobie przyprawiać na każdym kroku – jak trudno jest wyjść z roli słabego ucznia, jeśli na początku liceum złapie się kilka nie najlepszych ocen.
- Żyjemy, przeskakując z jednej formy (u Gombrowicza: Formy) w drugą formę, przybieramy stosowną „gębę” w zależności od okoliczności. Pod koniec powieści Fedydurke narrator wygłasza ważne słowa: „nie ma ucieczki przed gębą, jak tylko w inną gębę, […]. Przed pupą zaś w ogóle nie ma ucieczki.” I jest to, niestety, prawda.
Groteska jest kategorią, którą upodobał sobie Gombrowicz.
Widzowie jego dramatów ujrzą jeszcze groteskową rewolucję w Operetce (tam księżna udawać będzie z powodzeniem lampę, a służba będzie lizać buty swoich panów) albo polowanie bez zajęcy i pojedynek bez kul w Trans-Atlantyku.
Groteskowy w Ferdydurke jest:
- pojedynek na miny w szkole,
- obiad na pensji u Młodziaków
- szczekający chłopi na wsi.
Groteskowe są te sceny:
- wynaturzone,
- przesadne,
- mieszające komizm i powagę,
- zderzające kontrastowe stylistyki.
Kto lub co „upupia” w Ferdydurke?
- szkoła, nauczyciele (prof. Pimko, prof. Bladaczka),
- dzieci rodziców, a rodzice dzieci (rodzina Młodziaków),
- styl życia ziemiańskiego (dworek Hurleckich),
- kultura, tradycja, społeczeństwo.
Chciałem krzyknąć, że nie jestem uczeń, że zaszła pomyłka […], ale coś mnie z tyłu chwyciło jak kleszcze […] – dziecięca, infantylna pupa mnie chwyciła.
Zobacz: