Dwór polski

,,Dwór modrzewiowy wiejski”, o którym wspominał Norwid w Fortepianie Szopena, stał się nieodłącznym elementem polskiej mitologii. Stanowił charakterystyczny składnik pejzażu kontuszowej Rzeczypospolitej, a potem Polski porozbiorowej. Nie był jednak wyłącznie znakiem topograficznym, stał się symbolem polskości, uosabiał to wszystko, co narodowe zarówno w pozytywnym, jak i tym negatywnym sensie. I właśnie jako taki przeszedł do literatury. Ona nadała mu różną oprawę stylistyczną, mniej lub bardziej uwznioślającą, w zależności od tego, co zamierzała o Polsce powiedzieć. Tak, właśnie o Polsce, bo śledząc motyw ziemiańskiego dworu w literaturze, nie ignorując przy tym różnorakich ujęć stylistycznych, można zobaczyć Polskę raz podobną do Arkadii, innym razem przypominającą teatr kukieł, jeszcze przy innej okazji – po prostu zwyczajną codzienność. Dwór polski bywa bowiem w literaturze i lustrem rzeczywistości, jak i jej krzywym zwierciadłem.

Soplicowo

Magią białych ścian polskiego domu uwodzi przede wszystkim Mickiewicz w Panu Tadeuszu:

Wśród takich pól przed laty nad brzegiem ruczaju
Na pagórku niewielkim, we brzozowym gaju
Stał dwór szlachecki, z drzewa, lecz podmurowany
Świeciły się z daleka pobielane ściany…

Dworek Sędziego stanowi centrum przestrzeni Soplicowa. W jej opisie narrator wyraźnie eksponuje elementy o charakterze idyllicznym: ruczaj, wzgórze, gaj, pola. Dwór o pobielanych ścianach stanowi nieodłączną część tej Arkadii. Jest symbolem i oazą polskości oraz znakiem ziemiańskiego ładu. Wnętrze domu wypełniają rekwizyty naznaczone stygmatem polskości – obrazy przedstawiające narodowych bohaterów: Kościuszkę i Rejtana, stary zegar kurantowy, który wybija rytm Mazurka Dąbrowskiego, rodowy serwis używany od święta, obrazujący historię polskich sejmików. Wszystko to charakteryzuje pośrednio mieszkańców Soplicowa, wskazując na ich przywiązanie do narodowej tradycji.

Świat Pana Tadeusza określa odwieczny ład, który nigdy nie ulega najmniejszemu nawet zachwianiu, wyznaczony jest bowiem przez rytm natury. Wschody i zachody słońca określają czas rannego wstawania i wieczornego odpoczynku. Obraz przyrody dokładnie komponuje się ze stanami psychicznymi postaci, np. tajemnicze knowania Gerwazego harmonizują z mglistym, poniedziałkowym porankiem, opisowi gwałtownych emocji w trakcie bitwy odpowiada obraz rozszalałej burzy, romantycznie upozowana natura wtóruje miłosnym uniesieniom Tadeusza.

Obok przyrody gwarantem porządku jest również ceremoniał towarzyski, który nie przybiera sztucznej, teatralnej formy, ale jest czymś naturalnym. W odpowiednio ustalonym porządku mieszkańcy idą na spacer, czy też zasiadają przy stole, o tej samej porze spożywa się śniadanie, a zawsze po południu piją kawę. Zwyczaje szlacheckie, jak grzybobranie czy polowanie, mają swój odwieczny scenariusz. Nad jego porządkiem czuwa Wojski – strażnik myśliwskiej etykiety.

Nic nie jest w stanie zachwiać idyllicznego obrazu Soplicowa. Nawet szlachecki zajazd na Sopliców tylko na moment narusza sielankę, prowadzi bowiem w efekcie do pojednania zwaśnionych stron. Wielka historia, która wkracza zamaszystym krokiem do zacisznego dworu w 1812 roku, nie burzy istniejącego porządku, lecz daje księdzu Robakowi – dawnemu hulace i zabójcy, szansę ekspiacji. Rok 1812 obok tego, że jest ,,rokiem wojny” staje się jednocześnie ,,rokiem urodzaju”, a więc czasem natury, która bez względu na mroczne, krwawe pomysły historii i tak ponowi swój cykl, zatriumfuje nad działaniem człowieka. Harmonia trzech porządków – rytmu natury, świata ludzkiego i świata historycznego – staje się gwarantem szlacheckiej idylli.

Jaki obraz wyłania się z opisu Soplicowa w Panu Tadeuszu?

O charakterze ziemiańskiego Soplicowa decyduje nie tylko odwieczny, rytualny porządek, ale także materialna uroda świata, uwydatniona dzięki poetyce detalu. To właśnie ona powołuje do istnienia rzeczywistość ukształtowaną na wzór wielkiego ogrodu, misternie zaplanowanego i uporządkowanego. Bo przecież dwór Sopliców kojarzy się nieodłącznie z bujnością natury, z jej swoistym nadmiarem, na który składa się niepoliczalna wręcz ilość gatunków grzybów, drzew okalających dworek, warzyw rosnących w ogrodzie i sadzie. Jeśli się do tego doda rejestr potraw podawanych wykwintnie podczas śniadania, czy opis przyrządzania bigosu według specjalnej receptury, otrzyma się w rezultacie obraz rzeczywistości o niepowtarzalnym klimacie, którego nie znajdzie się w żadnym innym miejscu na ziemi.

Dwór Soplicowski to wreszcie jego mieszkańcy – figury dość oryginalne i barwne. Każda z postaci, mimo przynależności do tej samej kultury i tradycji, została obdarzona rysem indywidualizmu poprzez przypisanie jej jakiegoś charakterystycznego rekwizytu, gestu lub powiedzonka. I tak na przykład Gerwazego rozpoznać można po zwrocie ,,mopanku”, Hrabiego po białym surducie i dżokejach, Podkomorzy używa tabakiery, Jankiel gra na cymbałach, a nieodłącznym rekwizytem Wojskiego jest bawoli róg. Mimo swoich śmiesznostek i wad bohaterowie mickiewiczowscy budzą sympatię. Sam narrator patrzy na nich z przymrużeniem oka, ponieważ dwór szlachecki, będący w ogóle synonimem szlacheckiej, parafialnej Rzeczypospolitej, symbolizuje świat, który odchodzi, mija wraz ze swoją epoką, stąd tak często używa autor w utworze przymiotnika ,,ostatni” – ostatni klucznik, ostatni woźny trybunału, ostatni, co tak poloneza wodzi, wreszcie ostatni zajazd na Litwie.

Obserwujemy formy życia polskiego, które wkrótce ulegną dekompozycji, dlatego też pisarz próbuje utrwalić je w pamięci, ocalić od zapomnienia ich dawny kształt. Tym należy tłumaczyć wszechobecny w utworze zabieg idealizacji postaci, które w rzeczywistości, ze względu na swój wybujały temperament, skłonność do pieniactwa i warcholstwa, bynajmniej na nobilitację nie zasługiwały. Nie zapominajmy jednak, że twórca Pana Tadeusza wpisany w tak przeraźliwy chaos dziejów, miał zapewne wewnętrzną potrzebę potwierdzenia, że kiedyś istniał jednak jakiś ład. Jego elementów poszukiwał w mitologii dzieciństwa, w przestrzeni czasu minionego, który jawił mu się jako raj utracony, stąd też obraz dworu ziemiańskiego w ,,Panu Tadeuszu” otrzymał tak sielankowy, arkadyjski wymiar.

Soplicowo jako arkadia romantyków

 

Korczyn

Soplicowskiej idylli próżno by poszukiwać w nadniemeńskim Korczynie z powieści Elizy Orzeszkowej Nad Niemnem. Jedynym elementem wspólnym dla tych dwóch obrazów ziemiańskich dworów jest wyłącznie uroda krajobrazu. Falujące pola i łąki, okalająca je wstęga Niemna opisane z niebywałym wyczuleniem na detal: barwę, światło, dźwięk, zapach – tworzą przepyszne tło dla korczyńskiego dworu o tradycyjnie pobielanych ścianach. Triumfująca przyroda letnich miesięcy, z powodzeniem zdobi polski dom, zaciera na pierwszy rzut oka jego rzeczywiste problemy, a jest ich niemało.

Dwór Korczyńskich, wpisany w scenerię drugiej połowy dziewiętnastego, wieku uosabia wiele procesów i przemian społeczno-ekonomicznych, jakie się dokonały właśnie w tym czasie. Ukazuje się w nowej, zarówno społecznej, jak i cywilizacyjnej roli. Należy pamiętać, że jest to dwór okresu pouwłaszczeniowego i chociaż nadal opiera się na władzy przywileju ziemiańskiego, na patriarchalizmie dziedzica, to jednak z racji przeprowadzonej reformy traci darmową siłę roboczą i popada w efekcie w kłopoty finansowe. Robotników trzeba bowiem było najmować i opłacać, obok tego wprowadzać mechanizację, a do niej ludzie nie byli przygotowani. Mimo wysiłków dziedziców, wielkie połacie ziemi leżały odłogiem. Takie trudności przeżywa właśnie dwór w Korczynie. Jego właściciel, pan Benedykt, czyni wiele zabiegów, aby utrzymać dawną świetność, popada nawet z tego powodu w konflikt z zaściankiem. Przyczyną stopniowego upadku dworu jest również postawa jego niektórych mieszkańców, przejawiających wielkopańskie maniery, utracjuszowski styl życia i niechęć do jakiejkolwiek pracy.

Przestrzeń dworku wypełniają w istocie osobliwe indywidua. Wśród nich wyróżnia się żona dziedzica, pani Emilia – egzaltowana romantyczka, żyjąca w zamkniętym świecie sentymentalnych romansideł. Towarzyszy jej równie pusta i bezmyślna Teresa, wyczekująca jedynie pretendenta do ręki. Wśród gości odwiedzających Korczyn także nie brakuje utracjuszy i fircyków. To między innymi dotknięty ,,bólem istnienia” arystokrata Różyc, pięknoduch i bawidamek Zygmunt Korczyński czy niefrasobliwy Kirło, bankrut i lekkoduch. Przeciwstawia im autorka szereg postaci oddanych szczerze pracy i zatroskanych przyszłością Korczyna, jak Marta, Justyna, Witold czy wspomniany wcześniej Benedykt Korczyński. Ich obecność łagodzi nieco satyryczno-karykaturalny obraz warstwy ziemiańskiej rozmiłowanej w dostatku, beztroskiej i próżnej, obchodzącej ,,wieczne święto”.

Obraz dworu ziemiańskiego w Nad Niemnem otrzymuje zatem realistyczno-satyryczny wymiar. Realizm przeważa w prezentacji samego dworu i jego kondycji społeczno-ekonomicznej, satyra w opisie mieszkańców.

 

Nawłoć

Podobnie krytyczne ujęcia motywu dworu ziemiańskiego odnaleźć można w literaturze dwudziestolecia międzywojennego, w twórczości Stefana Żeromskiego czy Witolda Gombrowicza.

Nawłoć z Przedwiośnia funkcjonuje w powieści jako symbol Arkadii podszytej katastrofą. Rysuje się bowiem wyraźnie w opozycji względem innych przestrzeni nakreślonych w utworze: Baku, Warszawy, a przede wszystkim pobliskiego Chłodka. Dwór ziemiański Hipolita Wielosławskiego jest miejscem pełnym spokoju i ładu, w niczym nie przypomina zdziczałego świata wojny i rewolucji. Bo istotnie, w Nawłoci zatrzymała się historia. Wszystko dzieje się według odwiecznych porządków i reguł. Króluje przede wszystkim ceremoniał towarzyski: rytuał posiłków, wielkopańskie maniery. Jeśli się do tego doda liczne intrygi miłosne, damsko-męskie roszady, coraz to nowe miraże, otrzyma się w rezultacie obraz Polski staroszlacheckiej w pełnej krasie. Świat Nawłoci jest miejscem, które nie tylko pozwala jej mieszkańcom na wytworny, sybarycki styl bycia, ale także daje możliwość doznania urody życia z wielką intensywnością.

Opisom sielankowego i niefrasobliwego poniekąd bytowania we dworze Wielosławskiego towarzyszy jednak ironiczna tonacja. Mimo niezaprzeczalnego powabu jest to w efekcie świat nieco pusty i jałowy. Nie towarzyszy mu niestety refleksja o nieubłaganych i arbitralnych prawach historii, która już niebawem zechce dokonać z tym światem ostrego obrachunku. Żadna z postaci wypełniających przestrzeń Nawłoci, poza Cezarym Baryką, nie zdaje sobie sprawy z faktu, że uczestniczy w czymś, co już niebawem nie będzie miało miejsca, że staroziemiańska rzeczywistość stoi w obliczu katastrofy. Sielanka nie będzie trwała wiecznie, a stary służący Maciejunio, który na razie z oddaniem serwuje kawę, wkrótce upomni się o swoje prawa. Rozpad staroszlacheckiego świata, jego tradycyjnych, nieco skostniałych form usprawiedliwia autor faktem niesprawiedliwości społecznej i egoistyczną, sekciarską polityką ziemian. W tym celu wielkopańskiej, sybaryckiej Nawłoci przeciwstawia smutną i szarą przestrzeń pobliskiego Chłodka, gdzie w przerażającej nędzy żyją chłopi. Mroczna rzeczywistość wiejskich czworaków ma być żywym dowodem ignorancji i lekceważenia tej warstwy przez klasę ziemiańską, podkreślić przepaść, jaka dzieli wieś i pański dwór, uzasadnić tym samym jego nieuchronny rozpad i konieczność wprowadzenia nowego porządku, który naruszy prawo własności i nie będzie respektował dawnych zaszłości, hierarchii, tradycji.

A zatem dwór w Nawłoci, podobnie jak Mickiewiczowskie Soplicowo, symbolizuje świat, który schodzi z dziejowej areny. Już niebawem w pożarze historii dopalą się i zgasną resztki dawnej świetności. Żeromski jednak, w przeciwieństwie do autora Pana Tadeusza, dokonuje z tym światem bolesnego obrachunku, wykazując, że nie kto inny, ale on sam stał się autorem własnej klęski. Przesadne przywiązanie do dobrodziejstw płynących z przywileju władzy, jałowość, pustka i bezmyślność życia okraszonego dostatkiem, wreszcie zaniedbanie ludzi wywodzących się z najniższych warstw, przyzwolenie na ich biedę i poniżenie, to wszystko składa się na rejestr win ziemiańskiej klasy, a obrazowi szlacheckiego domu nadaje wymiar symbolu konserwatyzmu, wygodnictwa i obojętności.

 

Bolimowo

Uwznioślenia i uświęcenia dawnych form życia polskiego brakuje również w Ferdydurke Witolda Gombrowicza. Opisany w powieści dwór państwa Hurleckich poddany został mechanizmom parodii, groteski, ostrej karykatury.

Ziemiański dwór Hurleckich w Bolimowie stanowi wykładnię Gombrowiczowskiej filozofii Formy. Świat jest niczym innym jak rekwizytornią Form i gotowych wzorców, schematów, konwencji, stereotypów – mówi autor ,Ferdydurke już na wstępie powieści, po czym konsekwentnie udowadnia swoją tezę, prezentując kilka różnych przestrzeni. Jedną z nich jest ziemiański dwór, ukazany jako swoista rupieciarnia gotowych wzorców. Spotykamy zatem formę cioci i wujaszka, powtarzających niczym kukiełki w teatrze lalek te same słowa i gesty, formę parobka, którego bije się po gębie, schemat panicza starającego się o względy panienki, konwencję romansu i porwania. Sam dworek staje się synonimem konserwatyzmu ziemiańskiego, starej tradycji przejawiającej się przede wszystkim karykaturalną celebracją zachowań. Bohaterów zewsząd otaczają formy. Bolimowo staje się przestrzenią niszczenia jednych konwencji i tworzenia następnych. Tak dzieje się w przypadku Miętusa, który postanawia ,,zbratać się” z parobkiem, sądząc, że przełamie w ten sposób istniejący schemat. Jeśli to bowiem parobek uderzy go ,,po gębie”, to jedna ze starych form rozpadnie się poprzez mechanizm odwrócenia ról. Okazuje się jednak, że wszystko nie jest takie proste. Szablony myślowe zaczynają funkcjonować bezbłędnie. Przyjaźń Miętusa z parobkiem powołuje do istnienia kolejne stereotypy. Miętus zostaje uznany za chłopca o homoseksualnych skłonnościach lub ,,czerwonego panicza” bratającego się z ludem. Niszcząc jeden schemat, bohater natychmiast uruchamia dwa następne.

Pobyt Józia i Miętusa w dworku kończy się wielką awanturą. Z kredensu ginie rodowe srebro i posądzenie o kradzież pada oczywiście na służbę. To w końcu kolejny stereotyp myślowy. Józio ucieka z Zosią, realizując tym samym schemat porwania i popadając jednocześnie w formę kochanka. Powinien zatem, zgodnie z konwencją, uruchomić cały repertuar romantycznych gestów, toteż uruchamia, informując: ,,a więc przycisnąłem swoją gębę do jej gęby…”

Ciąg wydarzeń rozgrywających się w dworze Hurleckich odznacza się swobodą fikcji fabularnej, wyraźnym przerysowaniem, ostrą karykaturą. Kategoriami, które rządzą światem przedstawionym utworu są również parodia i groteska. W wyniku zastosowania tych zabiegów artystycznych otrzymujemy obraz rzeczywistości zdeformowanej, wykoślawionej. Postaci wypełniające przestrzeń dworku przypominają jakieś komiczno-groteskowe figury, bezmyślne kukły, powtarzające wciąż ten sam repertuar zachowań. To wszystko składa się na obraz świata martwego, skostniałego, zastygłego w swoim dawnym, mało plastycznym kształcie. Taką przestrzeń można było jedynie wyszydzić, ożywić parodią i fajerwerkowym, dynamicznym układem zdarzeń. I to nie jedynie dla śmiesznej zabawy, ale po to, by obnażyć prawdziwe oblicze ziemiańskiego konserwatyzmu, obalić wszechobecną w polskiej świadomości mitologię szlacheckiego dworku, który dla Gombrowicza był niczym innym jak zwyczajną rupieciarnią gotowych wzorców.

 

Serbinów

Inaczej dwór polski i jego funkcję postrzegała Maria Dąbrowska w Nocach i dniach. Dla niej był przede wszystkim ,,księgą polskiego domu”, ostoją polskości w kraju rozdrapanym przez zaborców, a także miejscem zwyczajnej codzienności, naocznym świadkiem radości i trosk człowieka, jego ,,nocy i dni”. Dwór serbinowski ma zatem dwa oblicza: jedno podniosłe, uwznioślające, drugie bardziej pospolite, powszednie. Jawi się również niektórym mieszkańcom jako przestrzeń nie do końca określona, zawierająca ukryty potencjał nowych, nie wydobytych jeszcze na powierzchnię znaczeń. Tak go postrzega Agnieszka:

Cały Serbinów obleczony był dla niej w mnóstwo skojarzeń i wspomnień, czyniących każdy tutejszy drobiazg na tysiąc sposobów lubym i nowym. Powszedniość tego umianego na pamięć bytu nie dawała nigdy wyczerpać utajonego w sobie znaczenia, które upajało jak stare, w zakurzonej i omszałej butelce podane, a przednie wino…

Dwór w Serbinowie jest dworem szczególnym, choćby z tego względu, że nie ma właściciela. Rozporządza nim człowiek pozbawiony przywileju władzy i tych wszystkich korzyści, jakie z niego płyną. Bogumiłowi Niechcicowi zdaje się to jednak nie przeszkadzać. Fakt, że gospodaruje na cudzym majątku, nie ma dla niego większego znaczenia. Niechcic jest człowiekiem nowych czasów, myśli nowocześnie, potrafi wyzwolić się z okowów staroszlacheckiej mentalności, nakazującej przywiązanie do własnego herbu i własnego majątku. Jego filozofią życia staje się praca i to właśnie dzięki konsekwentnym wysiłkom Bogumiła dwór w Serbinowie odzyskuje stopniowo dawną świetność i spełnia nowe, społeczne i cywilizacyjne funkcje wobec wsi. Nie są to, jak w przypadku Nad Niemnem, zabiegi edukacyjne, uczące chłopów nowych sposobów gospodarowania, ale konkretna pomoc objawiająca się przede wszystkim budową chłopskich czworaków. Dwór serbinowski przedstawia się zatem nie jako synonim egoizmu, zdzierstwa i bezduszności dziedzica, lecz jako miejsce przyjaźni, otwartości i współczucia. Decydują o tym jego mieszkańcy: Barbara i Bogumił, których, mimo ogromnej różnicy charakterów, łączy ten sam, wyznawany od lat, kodeks moralny nakazujący wierność samemu sobie, drugiemu człowiekowi i społeczności.

Dwór serbinowski to również miejsce kultu czasów powstania styczniowego. W rozedrganym, niespokojnym, pełnym rozterek świecie pani Barbary był bez wątpienia jeden aksjomat – ojczyzna podniesiona do rangi narodowego sacrum. Tradycji patriotycznej była zawsze wierna i szacunek dla niej wniosła również w progi Serbinowa. Tutaj zresztą, u boku Niechciców, swych ostatnich lat dożywał wuj Klemens, dawny uczestnik powstania.

I wreszcie Serbinów to przede wszystkim ośrodek życia rodzinnego, miejsce ,,wiecznego zmartwienia”, kłopotów i trosk życia codziennego, ale także małych radości i większych uniesień. Tutaj na świat przyszły dzieci Niechciców, ale również zmarła matka Barbary i wuj Klemens, tutaj po długiej tułaczce swoje miejsce na ziemi odnalazł Bogumił, ale Barbara przeżywała chwile życiowej klęski, obawiając się schłopienia i utraty intelektualnych ambicji. Dla jednych był więc Serbinów czymś w rodzaju prywatnej ojczyzny, dla innych miejscem niespełnionych marzeń. Myślę więc, że dwór serbinowski jest w powieści symbolem człowieczego losu, znakiem ludzkiego doświadczenia wpisanego w rytm ,,nocy i dni”.

Noce i dnie – Maria Dąbrowska

Uwaga – renesans!
To wtedy tworzy się mit szlacheckiego dworku polskiego – Czarnolasu Jana Kochanowskiego z nieodłączną lipą czy domostwa Mikołaja Reja – Nagłowic.

Zapamiętaj nazwy dworów

  • Soplicowo – ujęcie idylliczne, arkadyjskie;
  • Korczyn – ujęcie realistyczno–satyryczne;
  • Nawłoć – ujęcie realistyczno–satyryczne z elementami ironii;
  • Bolimowo – ujęcie groteskowe z elementami parodii, deformacji;
  • Serbinów – ujęcie realistyczno-uwznioślające.

O dworach polskich powiedz

  • że są symbolem minionej, szlacheckiej Polski;
  • że są uosobieniem domu polskiego;
  • że otrzymały w literaturze portret sentymentalny, realistyczny, ale i groteskowy, sparodiowany;
  • że współczesny nawrót do architektury dworku polskiego świadczy o sentymencie do niego i poświadcza jego urodę.

Facebook aleklasa 2

Zobacz:

Dwór polski – motyw literacki

Dwór szlachecki

Dwory szlacheckie i dwory magnackie – dwa ośrodki twórczości barokowej

Świat dworski i świat ziemiański w literaturze renesansu polskiego

Opisujemy Soplicowo. Jak tworzyć opis dworku i jego otoczenia? Oto przykład pracy i wskazówki, jak ją napisać, wzbogacić.

Wokół dworu – test