Analiza wierszy
Prywatny Helikon Michaelowi Longleyowi W dzieciństwie nikt mnie nie mógł odpędzić od szybów Starych studni – cembrowin, kołowrotów, wiader. Ciemny plusk kropli, niebo w potrzasku, woń grzyba, Wodorostów, mchów – studnie były moim światem. Ta w cegielni (drewniane wieko, wskroś spróchniałe): Rozkosz łoskotu, bryzgu, karambolu tafli Z wiadrem, kiedy runęło na sznurze w otchłanie! Była tak głęboka, że nikt nie potrafił Ujrzeć w niej siebie.
Wisława Szymborska Pochwała złego o sobie mniemania Myszołów nie ma sobie nic do zarzucenia. Skrupuły obce są czarnej panterze. Nie wątpią w słuszność czynów swych piranie. Grzechotnik aprobuje siebie bez zastrzeżeń. Samokrytyczny szakal nie istnieje. Szarańcza, aligator, trychnina i giez żyją jak żyją i rade są z tego. Sto kilogramów waży serce orki, ale pod innym względem lekkie jest. Nic bardziej zwierzęcego niż czyste sumienie na trzeciej planecie Słońca. Wielka
Ewa Lipska Egzamin Egzamin konkursowy na króla wypadł doskonale. Zgłosiła się pewna ilość królów i jeden kandydat na króla. Królem wybrano pewnego króla który miał zostać królem. Otrzymał dodatkowe punkty za pochodzenie spartańskie wychowanie i za uśmiech ujmujący wszystkich za szyję. Z historii odpowiadał ze świetnym wyczuciem milczenia. Obowiązkowy język okazał się jego własnym. Gdy mówił o sprawach sztuki chwycił komisję za serce. Jednego z członków komisji chwycił odrobinę za
Miłość i śmierć, śmierć i miłość – splecione w nierozerwalnym uścisku – bez reszty wypełniaj ą świat poezji Haliny Poświatowskiej. Scalone ze sobą na wieczność piszą okrutne scenariusze. Jak bardzo bywają władcze, zaborcze, nieprzewidywalne wiedzą tak naprawdę tylko te, które doświadczyły niebiańsko-piekielnej namiętności. Heloiza, Julia, Kleopatra, Wenus, Berenika, Nefretete, Fryne pojawiają się w kreowanej przez Poświatowską poetyckiej rzeczywistości, by mówić o miłosnej udręce i jej fatalnych skutkach lub zaświadczyć, że
Wisława Szymborska Monolog dla Kasandry To ja, Kasandra A to jest moje miasto pod popiołem. A to jest moja laska i wstążki prorockie. A to jest moja głowa pełna wątpliwości. To prawda, tryumfuję. Moja racja aż łuną uderzyła w niebo. Tylko prorocy, którym się nie wierzy, mają takie widoki. Tylko ci, którzy źle zabrali się do rzeczy, i wszystko mogło spełnić się tak szybko, jakby nie było ich wcale. Wyraźnie
Wisława Szymborska Atlantyda Istnieli albo nie istnieli. na wyspie albo nie na wyspie Ocean albo nie ocean połknął ich albo nie. Czy było komu kochać kogo? Czy było komu walczyć z kim? Działo się wszystko albo nic tam albo nie tam. Miast siedem stało. Czy na pewno? Stać wiecznie chciało Gdzie dowody? Nie wymyślili prochu, nie. Proch wymyślili, tak. Przypuszczali. Wątpili Nie upamiętnieni. Nie wyjęci z powietrza, z ognia, z
Wisława Szymborska W rzece Heraklita W rzece Heraklita ryba łowi ryby, ryba ćwiartuje rybę ostrą rybą, ryba buduje rybę, ryba mieszka w rybie, ryba ucieka z oblężonej ryby. W rzece Heraklita ryba kocha rybę, twoje oczy – powiada – lśnią jak ryby w niebie, chcę płynąć razem z tobą do wspólnego morza, o najpiękniejsza z ławicy. W rzece Heraklita ryba wymyśliła rybę nad rybami, ryba klęka przed rybą, ryba śpiewa
Zbigniew Herbert Tren Fortynbrasa dla M.C. Teraz kiedy zostaliśmy sami możemy porozmawiać książę jak mężczyzna z mężczyzną chociaż leżysz na schodach i widzisz tyle co martwa mrówka to znaczy czarne słońce o złamanych promieniach Nigdy nie mogłem myśleć o twoich dłoniach bez uśmiechu i teraz kiedy leżę na kamieniu jak strącone gniazda są tak samo bezbronne jak przedtem To jest właśnie koniec Ręce leżą osobno Szpada leży osobno Osobno głowa
To jeden z najbardziej znanych wierszy-testamentów. Występuje w nim stworzona przez Zbigniewa Herberta postać Pan Cogito – Europejczyka, inteligenta, spadkobiercy kultury antycznej i dawnych ideałów. Zbigniew Herbert Przesłanie Pana Cogito Idź dokąd poszli tamci do ciemnego kresu po złote runo nicości twoją ostatnią nagrodę Idź wyprostowany wśród tych co na kolanach wśród odwróconych plecami i obalonych w proch. Ocalałeś nie po to aby żyć masz mało czasu trzeba dać świadectwo bądź odważny gdy
Czesław Miłosz Campo di Fiori W Rzymie na Campo di Fiori Kosze oliwek i cytryn, Bruk opryskany winem I odłamkami kwiatów. Różowe owoce morza Sypią na stoły przekupnie, Naręcza ciemnych winogron Padają na puch brzoskwini. Tu na tym właśnie placu Spalono Giordana Bruna, Kat płomień stosu zażegnął W kole ciekawej gawiedzi. A ledwo płomień przygasnął Znów pełne były tawerny, Kosze oliwek i cytryn Nieśli przekupnie na głowach. Wspomniałem Campo di
Tadeusz Różewicz List do ludożerców Kochani ludożercy nie patrzcie wilkiem na człowieka który pyta o wolne miejsce w przedziale kolejowym Zrozumcie inni ludzie też mają dwie nogi i siedzenie Kochani ludożercy poczekajcie chwilę nie depczcie słabszych nie zgrzytajcie zębami zrozumcie ludzi jest dużo będzie jeszcze więcej więc posuńcie się trochę ustąpcie Kochani ludożercy nie wykupujcie wszystkich świec sznurowadeł i makaronu Nie mówcie odwróceni tyłem: ja mnie mój moje mój żołądek
Tadeusz Różewicz Lament Zwracam się do was kapłani nauczyciele sędziwi artyści szewcy lekarze referenci i do ciebie mój ojcze Wysłuchajcie mnie Nie jestem młody niech was smukłość mego ciała nie zwodzi ani tkliwa biel szyi ani puch nad słodką wargą ni śmiech cherubiński ni krok elastyczny nie jestem młody niech was moja niewinność nie wzrusza ani moja czystość ani moja słabość kruchość i prostota mam lat dwadzieścia jestem mordercą jestem
Tadeusz Różewicz Ocalony Mam dwadzieścia cztery lata ocalałem prowadzony na rzeź. To są nazwy puste i jednoznaczne człowiek i zwierzę miłość i nienawiść wróg i przyjaciel ciemność i światło. Człowieka tak się zabija jak zwierzę widziałem furgony porąbanych ludzi którzy nie zostaną zbawieni. Pojęcia są tylko wyrazami cnota i występek prawda i kłamstwo piękno i brzydota męstwo i tchórzostwo Jednakowo waży cnota i występek widziałem człowieka, który był jeden występny
Krzysztof Kamil Baczyński Pokolenie Wiatr drzewa spienia. Ziemia dojrzała. Kłosy brzuch ciężki w górę unoszą i tylko chmury – palcom czy włosom podobne – suną drapieżnie w mrok Ziemia owoców pełna po brzegi kipi sytością jak wielka misa. Tylko ze świerków na polu zwisa głowa obcięta strasząc jak krzyk. Kwiaty to krople miodu – tryskają ściśnięte ziemią, co tak nabrzmiała, pod tym jak korzeń skręcone ciała, żywcem wtłoczone pod ciemny
Julian Przyboś Z Tatr Pamięci taterniczki, która zginęła na Zamarłej Turni Słyszę: Kamienuje tę przestrzeń niewybuchły huk skał, To – wrzask wody obdzieranej siklawą z łożyska i gromobicie ciszy, Ten świat, wzburzony przestraszonym spojrzeniem, uciszę, lecz – Nie pomieszczę twojej śmierci w granitowej trumnie Tatr To zgrzyt czekana, okrzesany z echa, to tylko cały twój świat skurczony w mojej garści na obrywie głazu! to – gwałtownym uderzeniem serca powalony szczyt.
Przy okrągłym stole Du holde Kunst, in wieviel grauen Stunden… Pieśń Szuberta A może byśmy tak, jedyna, Wpadli na dzień do Tomaszowa? Może tam jeszcze zmierzchem złotym Ta sama cisza trwa wrześniowa… W tym białym domu, w tym pokoju, Gdzie cudze meble postawiono, Musimy skończyć naszą dawną Rozmowę smutnie nie skończoną. Do dzisiaj przy okrągłym stole Siedzimy martwo, jak zaklęci! Kto odczaruje nas? Kto wyrwie Z nieubłaganej niepamięci? Jeszcze mi
Impresjonizm Impresjonistyczne pejzaże pełne ciepła i pastelowych barw pojawiły się najpierw w malarstwie. Artyści opuścili swoje pracownie, by w plenerach poszukiwać nowych środków wyrazu. Rezultaty okazały się zdumiewające, przyniosła je wnikliwa obserwacja natury. Zauważono, że w zależności od kąta padania światła i jego natężenia można uzyskać zupełnie odmienne efekty kolorystyczne. Krajobraz ulega bowiem nieustannej przemianie, nie jest dany w stałym kształcie. Wszystko, co zatem może zrobić artysta, to dokonać utrwalenia
Juliusz Słowacki Hymn Smutno mi, Boże – Dla mnie na zachodzie Rozlałeś tęczę blasków promienistą, Przede mną gasisz w lazurowej wodzie Gwiazdę ognistą… Choć mi tak niebo ty złocisz i morze, Smutno mi, Boże! Jak puste kłosy z podniesioną głową Stoję rozkoszy próżen i dosytu Dla obcych ludzi mam twarz jednakową, Ciszę błękitu. Ale przed Tobą głąb serca otworzę, Smutno mi, Boże! Jako na matki odejście się żali Mała dziecina,
Zbigniew Herbert Dlaczego klasycy (1) W księdze czwartej Wojny Peloponeskiej Tucydydes opowiada dzieje swej nieudanej wyprawy pośród długich mów wodzów bitew oblężeń zarazy gęstej sieci intryg dyplomatycznych zabiegów epizod ten jest jak szpilka w lesie kolonia ateńska Amfipolis wpadła w ręce Brazydasa ponieważ Tucydydes spóźnił się z odsieczą zapłacił za to rodzinnemu miastu dozgonnym wygnaniem exulowie wszystkich czasów wiedzą jaka to cena (2) generałowie ostatnich wojen jeśli zdarzy się podobna afera skomlą
Wisława Szymborska Nic dwa razy Nic dwa razy się nie zdarza i nie zdarzy. Z tej przyczyny zrodziliśmy się bez wprawy i pomrzemy bez rutyny. Choćbyśmy uczniami byli najlepszymi w szkole świata, nie będziemy repetować żadnej zimy ani lata. Żaden dzień się nie powtórzy, nie ma dwóch podobnych nocy, dwóch tych samych pocałunków, dwóch jednakich spojrzeń w oczy. Wczoraj, kiedy twoje imię ktoś wymówił przez mnie głośno, tak mi było, jakby róża przez