Szaleni i rozważni – dwa sposoby kreowania bohatera w literaturze na przestrzeni dziejów.

Układ pracy:

I Rozważania wstępne

Opozycja (przeciwstawienie, kontrast) między szaleństwem (uczucie) a rozwagą (racjonalizm) – w życiu, filozofii i literaturze.

II Literackie portrety szaleńców

a) słownikowa definicja szaleństwa
b) szaleństwo – poświęcenie dla dobra innych – mit o Prometeuszu
c) szaleni z miłości do Boga – Legenda o św. Aleksym, S. Grochowiak: Święty Szymon Słupnik
d) szaleńcy romantyczni – G. Byron: Giaur, J. W. Goethe: Cierpienia młodego Wertera, A. Mickiewicz: Pan Tadeusz, Dziady – część IV i III
e) portrety szalonych kobiet – M. Dąbrowska: Noce i dnie, Z. Nałkowska: Granica
f) szaleniec w literaturze współczesnej – J. R. Fowles: Kochanica Francuza, J. D. Salinger: Buszujący w zbożu

III Wizerunki rozważnych

a) J. U. Niemcewicz: Powrót posła
b) E. Orzeszkowa: Nad Niemnem

IV Rozważni czy szaleni?

a) B. Prus: Lalka
b) S. Żeromski: Ludzie bezdomni

V Końcowe wnioski i refleksje

Który typ bohatera bardziej do mnie przemawia, wydaje mi się bliższy i sympatyczniejszy?

 

Przykładowe rozwinięcie tematu

I

Czym kierować się w życiu: silnymi, szaleńczymi uczuciami czy rozwagą? To pytanie od wieków towarzyszy nie tylko zwykłym, szarym ludziom – zadają je sobie również filozofowie i pisarze. Opozycja między pierwiastkiem racjonalnym a uczuciowym nierzadko kształtuje klimat umysłowy epoki, nadaje jej ton i staje się hasłem wywoławczym swoich czasów (kult rozumu w oświeceniu, wybujała uczuciowość w romantyzmie). Skłonność do szaleńczych uniesień lub – przeciwnie – zachowywania rozwagi w każdej sytuacji często jest też osią, wokół której pisarz buduje psychologię postaci. Od tego, która z tych cech weźmie górę, zależy nie tylko sama sylwetka bohatera – ten fakt wpływa też pośrednio na przebieg akcji utworu. Gdy bohater jest pełnym temperamentu zawadiaką, książka na pewno pełna będzie przygód, gdy przeżywa intensywne uczucia – nie zabraknie w niej napięć psychologicznych. Predyspozycja do szaleństwa lub rozwagi decyduje też o charakterze motywacji działań bohatera (uczuciowa bądź racjonalna).

II

Przyjrzyjmy się najpierw postaciom szaleńców. Typ bohatera, który zupełnie nie panuje nad swoimi namiętnościami, nie liczy się z okolicznościami i niebezpieczeństwem (tak definiuje szaleńca Słownik języka polskiego pod red. Mieczysława Szymczaka), obecny jest w literaturze najdawniejszych epok – spotykamy go już… w greckiej mitologii. Czy Prometeusz, któremu miłość do bezbronnych i bezradnych ludzi kazała ukraść z Olimpu ogień, nie miał rysów szaleńca? Znając mściwość swoich współbraci – bogów, musiał się przecież domyślać, że za tak śmiały gest zostanie surowo ukarany. Posłuchał jednak impulsu, zlekceważył realne, niesprzyjające mu okoliczności, pomógł ludziom i… skazał się na wieczną mękę. Jak należy odbierać ten mit: czy jest on głosem za szaleństwem czy przeciwko niemu?

Wydaje mi się, że chociaż ukazuje dramatyczne skutki opartego na nim działania, jest apoteozą uczucia, odkrywa humanistyczny wymiar szaleństwa, które często wiąże się z poświęceniem, oddaniem, chęcią pomocy innym. Jestem przekonana, że gdyby można było cofnąć czas i odwrócić wypadki, Prometeusz postąpiłby tak samo jak za pierwszym razem!

Pozornie może się wydawać, że uleganie szaleństwu jest drogą łatwiejszą, na skróty, świadczy o nieumiejętności obronienia się przed pokusą i najczęściej służy zaspokojeniu naszych najprostszych instynktów. O tym, że nie zawsze jest to prawda, przekonuje sylwetka kolejnego literackiego szaleńca – bohatera średniowiecznej Legendy o św. Aleksym. Rezygnacja z wystawnego życia, pięknej żony i wybór pełnego upokorzeń losu ascety wydaje się szaleństwem nie tylko z naszego punktu widzenia. Wszak i żyjący w średniowieczu modlili się najpierw o „zbożny pobyt” na ziemi, licząc na to, że szczęśliwość wieczna nastąpi po zakończeniu spokojnego i dostatniego życia.

Niełatwo zaakceptować często szokujące formy ascezy, które niekiedy wręcz zakrawają na obłęd (Święty Szymon Słupnik Stanisława Grochowiaka). Niezależnie jednak od tego, jak ocenimy zasadność wybranej przez średniowiecznych bohaterów drogi do Boga, trudno nie ugiąć się przed jej wielkością i autentyzmem. Szaleństwo, które prowadzi do takiego poświęcenia (Aleksy zamieszkał pod schodami własnego domu i przyglądał się swojej rodzinie, nie mogąc się do niej zbliżyć; życie Szymona Słupnika było jedną wielką męką), naprawdę może zaimponować! Nie wierzę, by do podobnej determinacji mogły doprowadzić człowieka rozumowe spekulacje – taką potęgę może mieć tylko uczucie!

Romantyzm uczynił z szaleństwa podstawową zasadę kreowania postaci literackiej. Emocjonalną stronę ludzkiej natury otoczono wówczas prawdziwym kultem, a jednostkę uwikłaną w wewnętrzne konflikty i dylematy wyniesiono na piedestał. Uczucia, które wcześniej rezerwowano niemal wyłącznie dla egzaltowanych dam: smutek, skłonność do popadania w skrajne stany psychiczne, stały się teraz podstawowymi rysami psychiki większości bohaterów. Mało tego: ktoś, kto nie rozumiał nadwrażliwej jednostki, w oczach romantycznego poety zasługiwał na szyderstwo i pogardę (np. starzec krytykujący Karusię z Romantyczności Adama Mickiewicza) i automatycznie zajmował pozycję bohatera negatywnego.

Bohaterem – symbolem czasów – stał się cwałujący na koniu Giaur zamroczony przeżywanymi z jednakową siłą sprzecznymi uczuciami: nieszczęśliwą miłością (Leila została już zgładzona) i nienawistną żądzą zemsty wobec jej pana, a jednocześnie zabójcy – Hassana.

Jak każdego romantycznego szaleńca, Giaura również satysfakcjonowały tylko wartości absolutne: jeśli kochał – całkowicie zatracał się w uczuciu, jeśli rozpaczał, to też całym sobą. Konsekwencją takiego podejścia do życia jest włączenie w codzienność doświadczeń szczególnie dramatycznych, przed którymi do tej pory raczej się izolowano: śmierci i obłędu. Giaur nie zawaha się przed zabójstwem – nakaże mu je nie tylko trawiąca go namiętność, ale także romantyczne, oparte na prostych zasadach poczucie sprawiedliwości („nie ma winy bez kary” – przesłanie Ballad i romansów Adama Mickiewicza).

Graniczący z obłąkaniem afekt każe popełnić podobny czyn Jackowi Soplicy z Pana Tadeusza Adama Mickiewicza (zastrzelił ojca ukochanej, który nie chciał oddać mu córki za żonę). Co zrobią inni bohaterowie? Przytłoczony bólem świata, cierpiący z powodu niedozwolonej miłości (konwenanse!) Werter z Cierpień młodego Wertera J. W. Goethego też sięgnie po rozwiązanie ostateczne, ale w jego wypadku będzie to samobójstwo. Mniej klarowne są losy Gustawa z IV części Dziadów. Kim jest: upiorem, zjawą, widmem czy po prostu człowiekiem, któremu silne przeżycia (znów nieszczęśliwa miłość!) odebrały rozum? Na tę ewentualność wskazywałby nie tylko jego wygląd i strój („z różnych kawałków sukmana, na skroniach trawa i liście”), ale i początkowo bezładny, przerywany piosenkami, monolog. Nie otrzymujemy jasnej odpowiedzi, ale niezależnie od tego postać Gustawa jest kwintesencją romantycznego szaleństwa! W ciągu trzech nocnych godzin kilkakrotnie zdecydowanie zmienia nastrój: od pogody (gdy opowiada o szczęśliwych początkach uczucia) do rozpaczy (zdradzony przez ukochaną), aż wreszcie przybiera postać niemal przestrzegającego przed miłością proroka („Kobieto! puchu marny! ty wietrzna istoto!”). Nie sposób nie poddać się stworzonej przez niego atmosferze, nie można mu nie współczuć. Właśnie ta sugestywność i ogromna siła oddziaływania jest najmocniejszą stroną bohaterów, którzy zostali wykreowani wokół rysu szaleństwa! Niezależnie, czy spalająca ich namiętność dotyczy kobiety, czy spraw ojczyzny (Gustaw przeistoczony w prometejskiego Konrada z III części Dziadów), potrafią porwać i zarazić swoimi ideami oraz emocjami!

Chociaż następne epoki przyniosły wyciszenie nastroju, postacie szalone nigdy całkowicie nie odeszły z literatury!

Dwa przekonujące portrety szalonych – tym razem bohaterek – spotykamy w powieściach z dwudziestolecia międzywojennego: Nocach i dniach Marii Dąbrowskiej oraz Granicy Zofii Nałkowskiej. Bohaterki obydwu utworów zatracają się w miłości, która okazuje się dla nich zgubą. Siostra Barbary Niechcicowej (Noce i dnie), Teresa Kociełłowa, przepełniona jest czułością i ciepłem. Niestety, nie ma nimi kogo obdarzyć. Jej mąż zaabsorbowany jest prowadzeniem przedsiębiorstwa, które stanowi dla niego o wiele większą wartość niż uczucia. Przewrotny los stawia na drodze Teresy młodego Krępskiego, ale i ten mężczyzna nie potrafi docenić bogactwa jej namiętnej natury. Zakochana w nim, nie panuje nad swoimi emocjami.

Do dramatu prowadzi też namiętność Justyny Bogutówny z Granicy. Dziewiętnastoletnia córka kucharki z Boleborzy jest zbyt naiwna, by obronić się przed zalotami Zenona Ziembiewicza i zrozumieć niebezpieczeństwa, jakie wpisane są w schemat „panicz i dziewczyna”. Zostaje kochanką Ziembiewicza. Dla niego „uczucie” miało być tylko letnią przygodą, ona uznała je za prawdziwą miłość. Mimo że różnie patrzą na tę sytuację, gdy po jakimś czasie przypadkowo spotkają się w mieście, wrócą do dawnych relacji, choć Zenon jest już związany z Elżbietą. Dla Justyny zacznie się niedobry czas. Jest zbyt wrażliwa, by z zimną krwią wpasować się w rolę „tej trzeciej”: cierpi, tęskni, płacze. Kiedy zachodzi w ciążę, usuwa ją, bo tak chce kochanek – ten fakt prowadzi ją do depresji. Gdy dowiaduje się, że nie jest jedyną ofiarą zimnego karierowicza (pogłoski o wydanym przez niego rozkazie strzelania do strajkujących robotników), zdesperowana wdziera się do jego gabinetu i oblewa Ziembiewicza żrącą substancją. Ten czyn jest aktem szaleństwa, ale nie wyrachowaną zemstą, bo w następnym odruchu winowajczyni próbuje popełnić samobójstwo. Zastanawiam się, czy po koszmarze, który przeżyła, i czekającym ją więzieniu bohaterka ma jeszcze szansę odrodzić się jako normalny, pogodzony ze światem człowiek? Obawiam się, że nie będzie to łatwe!

Bohaterowie składający się niemal z samych emocji pojawiają się i w utworach współczesnych: Kochanicy Francuza J. R. Fowlesa (Charles) i Buszującym w zbożu J. D. Salingera (Holden).

III

Na przeciwległym biegunie znajdują się postacie, których dominującym rysem jest rozwaga. Ci bohaterowie zamiast poddawać się emocjom, wybierają rozsądek, namysł. Nie działają od razu, na oślep, pod wpływem impulsu, lecz dają sobie czas na zastanowienie i przemyślenie sprawy. Zanim podejmą ostateczną decyzję, starają się nie pominąć żadnego argumentu „za” ani „przeciw”. Sprzyjają im epoki, które tak jak oni przedkładają chłodny intelekt nad porywy serca. Przyjrzyjmy się więc najpierw tekstom z czasów oświecenia. Oto Walery z Powrotu posła Juliana U. Niemcewicza. Mimo młodego wieku jest człowiekiem nad wyraz poważnym. Interesuje się polityką i zdążył już zdobyć godność posła (działa w stronnictwie patriotycznym Sejmu Czteroletniego). Jest też zakochany, ale jak?! Spokojnie, z oddaniem, lecz bez szaleństwa – nie ma nic z Giaura ani Gustawa! Zresztą gdyby przypominał romantycznego gwałtownika, jego wybranka na pewno by go odrzuciła, bo też jest bardzo rozsądna. Wszystko wskazuje na to, że stworzą harmonijną rodzinę, ale czy będą szczęśliwi? Może raczej zadowoleni i spokojni – obawiam się, że szczęście to słowo zbyt wielkie dla ludzi tego pokroju.

Zdecydowanie mniej papierowa jest bohaterka z kolejnej racjonalnej epoki – Justyna Orzelska z Nad Niemnem. Ona już coś przeżyła – wie, jak smakuje odtrącona miłość, zna smak bólu i upokorzenia. Gdy mówi proponującemu ponowny romans Zygmuntowi: „nie”, jej rozwaga nie jest wartością samą w sobie, lecz głosem człowieka, który dojrzał w cierpieniu. Co dałby dziewczynie powrót do kapryśnego malarza arystokraty? Krótkotrwałe upojenie i kolejny ból? W tej sytuacji o wiele rozsądniejsza jest próba zbudowania związku z nowo poznanym i już pokochanym mężczyzną. W tym miejscu uzewnętrznia się pozytywna strona tak wyśmiewanego przez „romantyczne dusze” rozsądku. Dzięki niemu człowiek nie zamyka przed sobą nowych możliwości. Justyna mogłaby przecież – jak Róża z Cudzoziemki – zamknąć się w kręgu wspomnień o dawnym ukochanym, ale racjonalna strona natury kazała jej – mimo bólu – włączać się w życie Korczyna, pracować, wychodzić do ludzi. Rozsądek Justyny nie jest czymś, co zastępuje uczucie, on go nie neguje, lecz je wspiera! Taką postawę można tylko pochwalić!

Rozwagą kieruje się też Benedykt Korczyński, ale jego rozsądek zaprawiony jest już dozą goryczy, oznacza rezygnację. Gdy jego bracia walczyli w powstaniu styczniowym, on musiał pilnować rodzinnego majątku. I tak zostanie przez całe życie: jego losy zawsze będą podporządkowane sprawom Korczyna. Ile wysiłku trzeba włożyć, aby utrzymać dwór w swoich (polskich) rękach? Żona sprasza towarzystwo lub wymyśla nowe choroby, kolonizatorzy grożą wykupieniem, pieniędzy wciąż brakuje – ktoś mniej konsekwentny i logiczny w tej sytuacji od razu by się poddał. Ale wszystko ma swoją cenę: w przypadku Benedykta będzie nią utrata młodzieńczych ideałów o ludzkiej równości. Korczyński gorzknieje i traci wrażliwość na problemy innych. Gdyby nie „lekcje” syna, młodego organicznika, popadłby w konflikt z Bohatyrowiczami. Zyskałby pieniądze niezbędne do przetrwania polskiej „placówki” (jedyna możliwa po powstaniu forma patriotyzmu), ale straciłby ludzką przyjaźń. Niestety, postawa oparta na samym tylko racjonalizmie też ma swoje złe strony.

IV

Zdarzają się jednak i tacy bohaterowie, którzy wymykają się wszelkim próbom klasyfikacji i nie pozwalają się zamknąć ani w jednej, ani w drugiej grupie. Przy pobieżnej lekturze sprawiają np. wrażenie namiętnych i szalonych, lecz gdy poznamy ich bliżej, odkrywamy u nich pokłady zdrowego rozsądku. Czasami bywa odwrotnie: za każdym pozornie rozważnym posunięciem rzekomego racjonalisty ukrywają się wcale nie racjonalne motywy. Taką niejednoznaczną postacią jest główny bohater LalkiStanisław Wokulski. Do końca powieści nie jesteśmy pewni, co przeważa w jego kreacji: szaleństwo czy rozwaga. Jego sylwetka wydaje się skrojona na miarę swoich czasów: odkłada w kąt wspomnienia powstańczej młodości, żeni się z bogatą wdową, pracuje, po śmierci żony skłania się ku nauce. I wtedy los płata mu figla: niemłody już kupiec nagle zakochuje się niczym sztubak! A może to wcale nie sprawa losu, lecz po prostu odezwała się skrywana przez całe lata namiętna natura Wokulskiego? Skoro włączył się do powstania, to musiała być w nim jakaś iskra, żarliwość, pasja! Ale zauroczony Izabelą jest dziwnie przytomny: zamiast paść jej do stóp – myśli i kalkuluje: co może zbliżyć kupca do zubożałej arystokratki. Tylko pieniądze, więc wyjeżdża do Rosji, gdzie błyskawicznie dorabia się zawrotnej fortuny. Patrzący z boku może uznać Wokulskiego albo za osobę bardzo niekonsekwentną, albo za kogoś, kto prowadzi jakąś dziwną grę. Bohater ciągle miota się między szaleństwem a rozwagą graniczącą z wyrachowaniem, nawet w chwilach największej namiętności nie traci do siebie dystansu i zdaje sobie sprawę, że jest śmieszny (np. w czasie koncertu włoskiego skrzypka), lecz jednocześnie nie wycofuje się z działań, którymi sam pogardza. Brak mu siły? Niemożliwe! Przecież w interesach potrafi być wręcz przebojowy!

A może to nie on, lecz sam pisarz jest niekonsekwentny, nie może zdecydować się na jedną motywację działań bohatera i dlatego prowadzi go takimi meandrami? Technika twórcza, po którą sięgnął Prus, jest głęboko przemyślana i uzasadniona: gdyby Wokulski był tylko szaleńcem lub wyłącznie racjonalistą, stałby się postacią płaską, jednowymiarową. Jego skomplikowana natura powoduje, że bohater ten jest bardzo przekonujący, potrafimy znaleźć usprawiedliwienie dla jego szalonych kroków, współczujemy mu, gdy przychodzą na niego momenty depresji i mamy nadzieję, że w ruinach zamku nie popełnił jednak samobójstwa. Takie odczucia budzi od lat, bo jest on jedną z tych postaci literackich, które nie podlegają czasowi. Dzieje się tak dlatego, że autor nie kazał mu być monolitem! Natura ludzka jest zbyt bogata, by dała się zamknąć w ciasnych ramach jednej tylko postawy życiowej, każdy człowiek nosi w sobie pierwiastek szaleństwa i rozwagi, i tę prawdę rozumiał Prus. Jestem pewna, że bohater Lalki długo jeszcze będzie wzruszał kolejne pokolenia czytelników.

Postacią nieco do niego podobną jest doktor Judym z Ludzi bezdomnych Żeromskiego. Też niełatwo oddzielić u niego element szaleństwa od przesłanek zdroworozsądkowych. Upór, z jakim mimo nędzy zdobył wykształcenie, wskazywałby na racjonalizm, podobnie zresztą jak późniejsza decyzja o rezygnacji z miłości, która, zdaniem bohatera, przeszkadzałaby mu w pracy. Ale samo jego podejście do zawodu lekarza nie ma nic wspólnego z wyrachowaniem: zamiast się dorabiać, walczy o poprawę warunków życia najuboższych, a poświęcenie i pasja, z jaką to robi (np. zatarg z kierownictwem sanatorium w Cisach o osuszanie bagien), zbliża go do zapamiętałych w działaniu szaleńców! Niezależnie od tego, czy jego wysiłki zakończą się sukcesem, czy też przegra, jest postacią żywą i autentyczną, której decyzje mogą się nie podobać, ale nie sposób jej nie zauważyć i przejść obok niej obojętnie.

V

Moim zdaniem to właśnie ci ostatni bohaterowie są najbardziej interesujący. Odkrywają najwięcej prawdy o człowieku i pobudzają do myślenia, dyskusji. Gdy spotykamy się ze złożoną, niejednoznaczną postacią literacką, automatycznie narzuca się nam pytanie: jak ja bym się zachował na jej miejscu, jaką decyzję podjął w jej sytuacji? Te rozważania zamieniają lekturę w pasjonującą przygodę intelektualną. Poza tym ten typ bohatera skupia to, co najlepsze z obu skrajnych postaw. Żadna z nich nie jest idealna. Zdanie się na samo uczucie jest piękne, szlachetne i romantyczne, kierujący się nim nieodmiennie budzą naszą sympatię, ale – jak pokazuje literatura – w życiu ta postawa nie zawsze się sprawdza. W zderzeniu z rzeczywistością może przynieść wiele rozczarowań, szkody, a nawet prowadzić do nieszczęść (szaleńcy romantyczni). Z kolei pozbawiona pierwiastka uczuciowego rozwaga niesie ze sobą niebezpieczeństwo przekształcenia się w małostkowość i wyrachowanie (np. tytułowa bohaterka Moralności pani Dulskiej, której nie brakowało rozsądku i praktyczności), jest przyziemna i pozbawiona fantazji. Postacie, które postępują wyłącznie według wskazań rozumu, nie mają wdzięku, są jednowymiarowe, sztuczne i bardzo nudne (wspomniany Walery z Powrotu posła). Na szczęście typ bohatera skrajnie rozważnego w literaturze pojawia się bardzo rzadko – nawet postacie z powieści tendencyjnych najczęściej są ożywiane choćby niewielkim pierwiastkiem uczucia (Justyna Orzelska). Bo czyż bohater bez odrobiny szaleństwa byłby w stanie wzbudzić sympatię czytelnika i przekonać odbiorcę do swoich idei?

Zobacz:

Szaleniec w literaturze

Szaleńcy i obłąkani

Idealiści i szaleńcy w literaturze polskiego modernizmu