Analiza wierszy
Tadeusz Różewicz *** krzyknąłem na Nią przed dziesięciu laty odeszła w pantoflach z czarnego błyszczącego papieru „nie tłumacz się – powiedziała – nie trzeba” krzyknąłem na Nią w pustym szpitalnym korytarzu był lipiec upał łuszczyła się farba olejna na ścianach pachniały lipy w miejskim pokrytym kopciem parku ja bezbożny chciałem dla niej wypłakać łąkę kiedy konając odpychała zdyszana puste i straszne zaświaty wróciła na mgnienie oka do siebie na wieś chciałem dla
Tadeusz Różewicz Syn marnotrawny (z obrazu Hieronima Boscha) Między zamknięciem i otwarciem drzwi w gospodzie „Pod Białym Łabędziem” między otwarciem i zamknięciem drzwi coś się stało tyle wiosen zim tyle jesieni odleciało między zamknięciem i otwarciem drzwi ujrzałem życie z wilczą szczęką ryj świński pod kapturem mnicha otwarty brzuch świata widziałem wojnę na ziemi i niebie ludzi na krzyżach którzy nie zbawiali berło i jabłko które zgniło w dłoni widziałem koniec i początek
Krzysztof Kamil Baczyński Mazowsze 1. Mazowsze. Piasek. Wisła i las. Mazowsze moje. Płasko, daleko – pod potokami szumiących gwiazd pod sosen rzeką. Jeszcze tu wczoraj słyszałem trzask: salwa jak poklask wielkiej dłoni. Był las. Pochłonął znowu las kaski wysokie, kości i konie. 2. Zda mi się, stoi tu jeszcze szereg, mur granatowy. Strzały jak baty. Czwartego pułku czapy i gwery i jak obłoki – dymią armaty. 3. Znowu odetchniesz, grzywo zieleni, piasek przesypie
Maria Pawlikowska-Jasnorzewska Babcia Za lat pięćdziesiąt siądzie przy fortepianie (będzie miała wówczas wiosen siedemdziesiąt cztery) Babcia, co nosiła jumpery i przeżyła wielką wojnę, nudna niesłychanie. Babcia, za której czasów jeździły tramwaje, samolot pierwszych kroków uczył się po niebie, a ludzie przez telefon mówili do siebie, nie widząc się nawzajem. Babcia, pamiętająca Krakusa i Wandę, a w każdym razie Piłsudskiego i Focha, która się upajała jazz-bandem i odbierała listy od listonosza, której młodość zeszła
Czym jest Pieśń nad Pieśniami? Wspaniałym poematem miłosnym, dialogiem Oblubieńca i Oblubienicy, którzy w zmysłowych obrazach, porównaniach i wyznaniach opisują swoje uczucie. Czyjego jest autorstwa? Tradycja przypisuje ją Salomonowi, raczej błędnie – powstała prawdopodobnie w połowie IV w. p.n.e. (Salomon żył w X w. p.n.e.). Autor jest więc nieznany. Jaki temat podejmuje? Miłość wypełnia utwór po brzegi i to miłość kreuje niezwykłe obrazy i zachwyt ukochaną osobą, obiektem uczucia. W swojej dosłownej warstwie utwór zajmuje się z całą
Na tle epoki: Kiedy w 1845 roku Zygmunt Krasiński opublikował pod pseudonimem Spirydion Prawdzicki cykl trzech poematów pt. Psalmy przyszłości był już autorem dramatu Nie-Boska komedia i poematu Przedświt. Wydaje się, że na tle tych dwóch utworów najlepiej jest przyjrzeć się Psalmowi miłości. Nie-Boska komedia to dramat historiozoficzny, wizja straszliwej, niszczącej wszystko rewolucji. Jest ona konsekwencją utraty przez dotychczas dominującą arystokracje zdolności przywódczych i siły ducha. Klasa ta utraciła ideały i nie
Krzysztof Kamil Baczyński Historia Arkebuzy dymiące jeszcze widzę, jakby to wczoraj u głowic lont spłonął i kanonier jeszcze rękę trzymał, gdzie dziś wyrasta liść zielony. W błękicie powietrza jeszcze te miejsca puste, gdzie brak dłoni i rapierów śpiewu, gdzie teraz dzbany wrzące jak usta pełne, kipiące od gniewu. Ach, pułki kolorowe, kity u czaka, pożegnania wiotkie jak motyl świtu i rzęs trzepot, śpiew ptaka, pożegnalnego ptaka w ogrodzie. Nie to,
Krzysztof Kamil Baczyński Modlitwa do Bogarodzicy Któraś wiodła jak bór pomruków ducha ziemi tej skutego w zbroi szereg, prowadź nocne drogi jego wnuków, byśmy milcząc umieli umierać. Któraś była muzyki deszczem, a przejrzysta jak świt i płomień, daj nam usta jak obłoki niebieskie, które czyste – pod toczącym się gromem. Która ziemi się uczyłaś przy Bogu, w której ziemia jak niebo się stała, daj nam z ognia twego pas i ostrogi, ale włóż je
Krzysztof Kamil Baczyński Westchnienie Deszczu srebrne gałązki rosną jak gotyckich krużganków motyl, ptaki dzwonki zielone niosą na przejrzystych wstążeczkach lotu. Jeden uśmiech dziecinnych lądów błękitniejszy mi jest niż woda, bo mnie żłobi niedobra mądrość, bo się kończy nieżywa młodość. Kurant jeszcze z pnącej się wieży, wzgórz zielonych faluje dywan i poznaję miasto w obłokach, nie wiem tylko, jak się nazywa. Z tych wysokich przelotów we śnie ludzie mali byli jak kwiaty. Przebudzone
Krzysztof Kamil Baczyński Westchnienie Deszczu srebrne gałązki rosną jak gotyckich krużganków motyl, ptaki dzwonki zielone niosą na przejrzystych wstążeczkach lotu. Jeden uśmiech dziecinnych lądów błękitniejszy mi jest niż woda, bo mnie żłobi niedobra mądrość, bo się kończy nieżywa młodość. Kurant jeszcze z pnącej się wieży, wzgórz zielonych faluje dywan i poznaję miasto w obłokach, nie wiem tylko, jak się nazywa. Z tych wysokich przelotów we śnie ludzie mali byli jak
Krzysztof Kamil Baczyński Wybór […] Maria czekała cicho. I zdało się, płynął świat ogromny w oddechu nieba jak otchłanie, co wiało wielkim oknem na stół, na posłanie białe i nie dotknięte. Czekała. W milczeniu na piersi ręce kładła i wtedy się pienił krwi jej rozgrzany napój i owoce mleczne pęczniały jej pod dłonią, i czuła, jak bije bolesna piąstka serca. I czuła, że żyje łodyżka w niej maleńka, listeczkami dwoma obejmująca miłość całą, jaką ona i on zamknęli w sobie.
Mikołaj Sęp Szarzyński O krótkości i niepewności na świecie żywota człowieczego SONET I Echej, jak gwałtem obrotne obłoki I Tytan prętki lotne czasy pędzą, A chciwa może odciąć rozkosz nędzą Śmierć – tuż za nami spore czyni kroki. A ja, co dalej, lepiej cień głęboki Błędów mych widzę, które gęsto jędzą Strwożone serce ustawiczną żędzą, I z płaczem ganię młodości mej skoki. O moc, o rozkosz, o skarby pilności, Choćby nie darmo
Mikołaj Sęp Szarzyński Sonet IV O wojnie naszej, którą wiedziemy z szatanem, światem i ciałem Pokój szczęśliwość. Ale bojowanie Byt nasz podniebny. On srogi ciemności Hetman i świata łakome marności O nasze pilno czynią zepsowanie. Nie dosyć na tym, o nasz możny Panie! Ten nasz dom-ciało, dla zbiegłych lubości Niebacznie zajźrząc duchowi zwierzchności, Upaść na wieki żądać nie przestanie. Cóż będę czynił w tak straszliwym boju? Wątły, niebaczny, rozdwojony w sobie? Królu powszechny, prawdziwy pokoju, Zbawienia
Ernest Bryll Lewiatan więc teraz, świecie, masz tylko dwie szczęki, choć całą strawę pomiędzy nie ciśniesz na próżno. W końcu wzajem się pogryzą. Szekspir, Antoniusz i Kleopatra Wierzymy – to tylko przybliżenie kłów. Niech ufność benedyktyńska przesunie przez szparę włosek. To starczy. Musimy od niego ciągnąć konstrukcje sprytne jak pienia Jonasza – on łechtał Lewiatana w jęzor, on mu żuchwy rozwierał sławiąc rozkosze ziewania, w brzuchu markował sytość. Więcej. Jak on biorąc to
Miron Białoszewski Autoportret odczuwany Patrzą na mnie, więc pewnie mam twarz. Ze wszystkich znajomych twarzy najmniej pamiętam własną. Nieraz mi ręce żyją zupełnie osobno. Może ich wtedy nie doliczać do siebie? _ _ _ Gdzie są moje granice? _ _ _ Porośnięty przecież jestem ruchem albo półżyciem. Zawsze jednak pełza we mnie pełne czy też niepełne, ale istnienie. Noszę sobą jakieś swoje własne miejsce. Kiedy je stracę, to znaczy, że
Miron Białoszewski Karuzela z madonnami Wsiadajcie, madonny madonny Do bryk sześciokonnych ….ściokonnych! konie wiszą kopytami nad ziemią. One w brykach na postoju już drzemią. Każda bryka malowana w trzy ogniste farbki I trzy są końskie maści: od sufitu od dębu od marchwi. Drgnęły Madonny I orszak konny Ruszył z kopyta. Lata dokoła Gramofonowa Płyta, Taka płyta: Migają w krąg anglezy grzyw I lambrekiny siodeł, I gorejące wzory bryk Kwiecisto – laurkowe.
Miron Białoszewski Podłogo, błogosław! Buraka burota i buraka bliskie profile skrojone, i jeszcze buraka starość, którą tak kochamy, i nic z tej nudnej fisharmonii biblijnych aptek o manierach i o fornierach w serca, w sęki homeopatii zbawienia… tu nie fis i nie harmonia, ale dysonans ach! i flet zaczarowany w kartofle – flet w kartofle rysunków i kształtów zatartych! to stara podłoga podłoga leżąca strona boga naszego powszedniego zwyczajnych dni I takie słowo koncertujące w o –
Konstanty Ildefons Gałczyński Rozmowa liryczna – Powiedz mi, jak mnie kochasz. – Powiem. – Więc? – Kocham cię w słońcu. I przy blasku świec. Kocham cię w kapeluszu i w berecie. W wielkim wietrze na szosie i na koncercie. W bzach i w brzozach, i w malinach i w klonach. I gdy śpisz. i gdy pracujesz skupiona. I gdy jajko roztłukujesz ładnie – nawet wtedy, gdy ci łyżka spadnie. W taksówce. I w samochodzie. Bez wyjątku. I na końcu ulicy.
Czy wiesz, do jakich dwóch faktów historycznych odwołuje się Miłosz w wierszu? Do likwidacji getta warszawskiego podczas drugiej wojny światowej i do spalenia Giordana Bruna na stosie w 1600 roku. Giordano Bruno, uczony i dominikanin, miał odwagę wystąpić z zakonu i głosić swoje nauki, niezgodne z ówczesną nauką Kościoła. Za to spotkała go kara: 20 stycznia 1600 roku papież Klemens VIII podpisał wyrok skazujący Giordana Bruna – jednego z najświatlejszych umysłów epoki – na śmierć. Powstańcy z getta też
Adam Mickiewicz Oda do młodości Bez serc, bez ducha, to szkieletów ludy; Młodości! dodaj mi skrzydła! Niech nad martwym wzlecę światem W rajską dziedzinę ułudy: Kędy zapał tworzy cudy, Nowości potrząsa kwiatem I obleka w nadziei złote malowidła. Niechaj, kogo wiek zamroczy, Chyląc ku ziemi poradlone czoło, Takie widzi świata koło, Jakie tępymi zakreśla oczy. Młodości! ty nad poziomy Wylatuj, a okiem słońca Ludzkości całe ogromy Przeniknij z końca do końca. Patrz na