Lalka Bolesława Prusa
Zgodnie z obyczajami epoki Lalka drukowana była najpierw w odcinkach, w Kurierze codziennym w roku 1887. W formie książki wydana została w 1890 roku.
Czas i miejsce akcji
Czas akcji utworu w stosunku do momentu, w którym książka zaczęła się ukazywać, jest wcześniejszy o blisko dziesięć lat i obejmuje okres od początku 1878 roku do października roku 1879. Sporo mówi się tu także o czasach dużo wcześniejszych, od lat trzydziestych XIX wieku poczynając; wspomina się również o ważnych wydarzeniach historycznych, przede wszystkim Wiośnie Ludów (1848 r.), w której brał udział Ignacy Rzecki, oraz powstaniu styczniowym (1863 r.), którego uczestnikiem był Stanisław Wokulski.
Miejsce akcji to przede wszystkim zaprezentowana z dużą dbałością o szczegóły Warszawa; głównie Krakowskie Przedmieście i jego okolice, Stare Miasto, Aleje Ujazdowskie i Łazienki, czasem dalsze dzielnice: Powiśle, Pole Mokotowskie, Leszno. W Polsce to jeszcze fikcyjny majątek Zasławie i nieduża miejscowość Zasławek. A ponadto – Paryż.
Konstrukcja powieści
Jak na czas, w którym powstał, utwór ma dość swobodną strukturę. O wydarzeniach i losach bohaterów opowiada dwóch narratorów: jeden anonimowy, trzecioosobowy, tak zwany wszechwiedzący, drugi to bohater utworu, Ignacy Rzecki, którego pamiętnik jest integralną częścią powieści, obejmującą rozdziały zatytułowane Pamiętnik starego subiekta. Współcześni zarzucali Prusowi zbyt oryginalną konstrukcję, nadmiernie swobodną, nietrzymającą się utartych reguł, a przez to utrudniającą lekturę i zrozumienie wzajemnych powiązań zbyt licznych wątków. Tymczasem wydaje się, że właśnie owa wielowątkowość uchodzi dziś za jedną z zalet utworu.
Obraz społeczeństwa
Jest zgodny z ówczesnym społecznym zróżnicowaniem, dość anachronicznym wobec stosunków społecznych panujących w innych państwach europejskich, w których dominującą warstwą było bogate mieszczaństwo. W Polsce taką dominującą warstwą, choć mającą stosunkowo małe znaczenie gospodarcze, była, pełniąca w społeczeństwie funkcję opiniotwórczą, arystokracja. Została ona wnikliwie scharakteryzowana w powieści jako grupa zdecydowanie zamknięta, o bardzo silnych wewnętrznych powiązaniach opartych na koligacjach rodzinnych. Duże jest zróżnicowanie majątkowe arystokracji. Są w tej grupie osoby bardzo bogate, na przykład hrabina Karolowa albo prezesowa Zasławska, lecz są też pozbawione majątku, a mimo to żyjące na wysokim poziomie materialnym, dzięki wsparciu krewnych bądź niemalże nieograniczonym możliwościom zaciągania „wiecznie nie oddawanych” długów, jak Starski czy baron Krzeszowski. Wysoka pozycja społeczna poszczególnych arystokratów nie ma związku z ich szczególnymi zaletami, zasługami dla dobra innych czy ojczyzny, a nawet posiadanym majątkiem. Nie, wynika po prostu z samego faktu przynależności do tej grupy społecznej, czyli z tak zwanego wysokiego urodzenia.
Mieszczaństwo jest grupą bardzo zróżnicowaną pod względem narodowościowym i majątkowym, a także zawodowym. Wśród mieszczan są kupcy, lecz także przedstawiciele kształtującej się warstwy inteligenckiej: adwokaci, studenci, nauczyciele. Najdokładniej scharakteryzowana jest grupa kupców, choć w dużej mierze stanowi ona, jako grupa właśnie, swoiste tło powieści. Poszczególne indywidualności są jednak ukazane wyraziściej. Jako grupa kupcy są pracowici, solidni, oszczędni, a zarazem bardzo ostrożni: dbają o stopniowy, harmonijny i przynoszący stałe dochody rozwój swoich firm. Szczegółowo scharakteryzowano niemiecką rodzinę Minclów – jako bardzo przyzwoitych, szanowanych i szanujących innych. Większość pozostałych kupców pojawia się w różnych epizodach powieści jako rodzaj tła właśnie: komentują rozwój wypadków, zdarzenia przytrafiające się Wokulskiemu, dzieje jego kariery, ujawniając przy tym zawiść wobec głównego bohatera.
Biedota także jest w powieści licznie reprezentowana. Do tej grupy należy rodzina furmana Wysockiego, Węgiełek i jego matka, a także Maria, którą sytuacja społeczna i bytowa zmusiła do prostytucji. Otaczają ich inni biedacy, żyjący w skrajnej nędzy, pośród brudu i chorób. Wszyscy ci ludzie nie mają właściwie szans na poprawę swego bytu bez pomocy warstw wyższych.
Wydarzenia, bohaterowie i ich losy
Na początku powieści jesteśmy świadkami rozmowy trzech mieszczan (Deklewskiego, Węgrowicza i Szprota) o tajemniczym kupcu Stanisławie Wokulskim. Wiele z niej można wywnioskować o losach głównego bohatera. Przedstawmy je, uzupełniając informacjami z Pamiętnika starego subiekta.
Stanisław Wokulski, z pochodzenia prawdopodobnie szlachcic, ale pozbawiony majątku, w młodości pracował jako chłopiec do wszystkiego w lokalu Hopfera, gdzie, mimo swej pracowitości, był lekceważony – całe otoczenie wykpiwało jego ambicje edukacyjne. Stach bowiem, ciężko pracując, uczył się równocześnie – najpierw w Szkole Przygotowawczej, a potem w Szkole Głównej. Pragnął zostać naukowcem. Jedyne wsparcie otrzymywał od Rzeckiego, który, nieco starszy, otoczył młodego studenta opieką. Kiedy wybuchło powstanie styczniowe – o którym w powieści mówi się, z powodu cenzury, jedynie aluzyjnie, jako na przykład o „gotowaniu piwa, które do dziś pijemy” – Wokulski bez wahania się do niego przyłączył. Za udział w powstaniu został zesłany na Syberię w okolice Irkucka i spędził tam kilka lat. Paradoksalnie były to lata korzystne dla Stacha, ponieważ znalazł się w środowisku ludzi podobnych do siebie – energicznych, twórczych i przekonanych o wyższości nauki nad innymi celami stawianymi sobie przez człowieka.
Do Warszawy powrócił w roku 1870 i miał duże kłopoty z odnalezieniem się w społeczeństwie. Uczeni nie chcieli uznać jego wiedzy i doświadczenia naukowego, jako że, zdobyte na Syberii, nie mogło być potwierdzone żadnymi oficjalnymi dyplomami czy świadectwami. Środowisko kupców także nie chciało zaaprobować Wokulskiego jako swego, ponieważ uważało, że niepotrzebnie próbował się on „wywyższyć”, podejmując trud zdobywania wiedzy. Można rzec, że popadł Stach w pewną apatię, z której usiłował go wydobyć między innymi Rzecki, także pomagając mu znaleźć pracę w sklepie Minclów. Trzeba jednak dodać, że nasz bohater był mężczyzną atrakcyjnym, podobał się kobietom, a wśród nich wdowie Minclowej, z którą ożenił się, jak można przypuszczać, nie z powodu żywionej do niej miłości, lecz aby znaleźć spokojne miejsce do życia. Dotychczasowe gorzkie doświadczenia życiowe nauczyły bowiem Wokulskiego, że takiego miejsca nie znajdzie wyłącznie dzięki pracy i wiedzy. Choć uporządkował swoje życie: sumiennie pracował w sklepie, żona była w nim bardzo zakochana, a on odpłacał jej szacunkiem i uczciwością – nie był szczęśliwy. Podobnie i po rychłej śmierci żony, kiedy odziedziczył dobrze prosperujący sklep i zyskał, jak mogłoby się zdawać, wolność, nie sprawiał wrażenia zadowolonego z siebie i świata.
Pędził monotonne, nieciekawe życie, najwyraźniej nie oczekując w nim żadnej atrakcji. Sytuacja ta zmieniła się raptownie, kiedy, usilnie namawiany przez Rzeckiego, poszedł pewnego razu do teatru, a tam przypadkiem ujrzał wyjątkowo piękną kobietę – Izabelę Łęcką. Czterdziestoparoletni Wokulski zakochał się jak młodzieniec, być może zresztą pierwszy raz w życiu. Od tej pory myśli tylko o jednym: jak zdobyć Izabelę. Orientuje się, że jako skromny kupiec, z powodu silnych podziałów społecznych, nie ma nawet szans na to, by zostać przedstawiony pięknej arystokratce. Postanawia zatem zdobyć majątek, który umożliwiłby mu zbliżenie się do grupy społecznej, z której wywodzi się jego ukochana. Wyjeżdża więc z kraju, aby na wojnie rosyjsko-tureckiej robić interesy, które po półtorarocznej nieobecności pozwolą mu na powrót z olbrzymim, dziesięciokrotnie powiększonym majątkiem.
Całą opowiedzianą dotąd historię poznajemy z różnych fragmentów powieści, które mówią o przeszłości. Właściwa akcja utworu zaczyna się w momencie powrotu Wokulskiego do Warszawy i jego spotkania z Ignacym Rzeckim, który zarządzał sklepem podczas nieobecności pryncypała. Naiwny Rzecki ze zdumieniem obserwuje, że przyjaciel nie bardzo interesuje się handlem. Tłumaczy to sobie zaangażowaniem Stacha w politykę. Nie orientuje się bowiem, podobnie zresztą jak wszyscy w otoczeniu Wokulskiego, co tak naprawdę skłoniło przyjaciela do wyjazdu i zdobycia wielkiego majątku. Natychmiast po powrocie Stach zaczyna realizować swój plan. Poznaje ojca Izabeli, pana Tomasza Łęckiego. To bankrut, chętnie korzystający z nieoczekiwanej pomocy finansowej nowego znajomego, którego zresztą szczerze polubił. Rozpoznając sytuację finansową rodziny, Wokulski próbuje ją wspierać, wykupując weksle albo zastawiony serwis – cenną pamiątkę rodzinną. Decyduje się także na kupno ostatniego posiadanego przez Łęckich majątku – kamienicy licytowanej za długi. Nie chcąc ujawniać się jako nowy właściciel, kupuje kamienicę przez podstawioną osobę (Szlangbauma), płacąc za nią dużo więcej, niż rzeczywiście jest warta. Kiedy Izabela pozna te działania, będzie miała uczucie, że Wokulski chce ją kupić. To jednak nieprawda, ponieważ Stach nie zamierza w żaden sposób wykorzystywać swej pomocy, jest ona całkowicie bezinteresowna i podyktowana przede wszystkim uczuciem ogromnej miłości do Izabeli. Zarówno pan Tomasz, jak i jego dwudziestopięcioletnia córka nie zdają sobie sprawy z tego, jaka jest ich rzeczywista sytuacja finansowa. Dzięki uprzywilejowanej pozycji swojej klasy społecznej żyją dość beztrosko i zdecydowanie „ponad stan”, uważając, że wszelkie dobra materialne po prostu słusznie im się należą. Dlatego lekceważą pomoc Wokulskiego.
Wspomnieć trzeba, że Stanisław próbuje także innych sposobów dotarcia do Izabeli; zaczyna respektować wiele obyczajów charakterystycznych dla jej sfery. Wybiera się na wyścigi konne, pojedynkuje się, poznaje język angielski, którym posługuja się arystokraci, bywa w teatrze, kupuje powóz, aby jeździć nim na spacery. Wszystko po to, by zbliżyć się ku ukochanej. Niektóre z tych działań pozwalają mu zyskać chwilową aprobatę panny Izabeli, czasem nawet jej łaskawsze spojrzenie, na ogół jednak ta kapryśna panna nie traktuje Wokulskiego jak partnera. Nie zmienia tego nawet fakt coraz większej popularności Wokulskiego wśród arystokracji. Dzięki swojej energii, przedsiębiorczości, inteligencji oraz znajomościom zyskuje on sobie coraz więcej zwolenników, którzy dostrzegają w nim interesującego partnera do interesów; zwróćmy tu uwagę na zawiązaną przez Wokulskiego spółkę do handlu z Cesarstwem, której uczestnikami zostali przedstawiciele różnych stanów i zawodów – arystokraci, kupcy, fabrykanci. Izabeli jednak to także nie zadowala. Czasem, w przypływie łaskawości, jest ona skłonna pozwolić Wokulskiemu na to, by był… wiernym sługą co najwyżej, lecz nie mężem.
Wokulski boleśnie odczuwa brak zrozumienia ze strony ukochanej i to, iż bawi się ona jego uczuciami. Ma jasną świadomość, że nie zasługuje na takie traktowanie i że idealizuje Izabelę. W związku z tym w pewnym momencie decyduje się na samotny wyjazd do Paryża (pretekstem do wyjazdu jest współpraca z Suzinem, rosyjskim przedsiębiorcą poznanym przed laty na Syberii), gdzie, doznając nowych wrażeń, wiele rozmyśla o swej miłości. Uświadamia sobie, nie po raz pierwszy zresztą, że to uczucie niszczy go, że Izabela jest inna, niż mu się wydawało – że to pusta „salonowa lalka”, pozbawiona tych wszystkich zalet, które on, wychowany na poezji romantycznej, byłby skłonny w niej dostrzegać. Rozglądając się wokół, widzi wiele innych spraw, którym mógłby się poświęcić, jeśli uwolniłby się od tej dręczącej namiętności. Poznaje zadziwiającego wynalazcę, Geista, zajmującego się badaniami nad stworzeniem metalu lżejszego od powietrza, który będzie można wykorzystać przy budowie maszyn latających. Zaintrygowany tym wynalazkiem, Wokulski rozważa możliwość pozostania w Paryżu i współpracy z Geistem. Wtedy to jednak otrzymuje list z Polski, sugerujący, że Izabela nie może się doczekać jego powrotu. Rzuca natychmiast inne sprawy i… wraca.
Wydaje się, że jego wysiłki zostały uwieńczone powodzeniem – oświadczyny zostały przyjęte. Chcąc zostać mężem panny Łęckiej, musi się Wokulski zdecydować na zmianę stylu życia. Przede wszystkim na sprzedaż sklepu, jego narzeczona nie chce przecież być kupcową. Sklep kupi Henryk Szlangbaum, Żyd, dawny przyjaciel Wokulskiego, poznany we wspólnej walce w powstaniu styczniowym, obecnie jednak wyznający już inne ideały. Jak się szybko okaże, Izabela, godząc się łaskawie na zostanie żoną Stanisława, wcale nie zmieniła się wewnętrznie. Owszem, ceni bezgraniczne oddanie swego przyszłego męża, lecz nadal nie dostrzega w nim tych wszystkich zalet, które zjednały mu wielu innych ludzi. Wśród nich także kobiet, z których jedna, pani Stawska, ukazana zostaje jako wyjątkowo chyba do Wokulskiego pasująca. Rzecki usiłuje wyswatać ze Stachem tę skromną, dzielną nauczycielkę, samotnie utrzymującą swą uroczą córeczkę i wymagającą opieki matkę. Mąż opuścił panią Stawską (cztery lata temu, niesłusznie posądzony o zabicie lichwiarki, musiał uciekać za granicę), ale ona, mimo wielu przeciwności losu, zachowała pogodę ducha. Jest młoda, miła, mądra, bardzo ładna i, jak się wydaje, szczerze w Wokulskim zakochana. Stach lubi ją zdecydowanie, wspiera, widzi jej zainteresowanie swoją osobą, nawet podoba mu się ona. Nie kocha jej jednak, zatem wysiłki Rzeckiego nie dają rezultatów.
Narzeczeństwo Wokulskiego kończy się dość szybko. Od dawna miał on świadomość, że Izabela flirtuje z innymi mężczyznami. Wmawiał sobie jednak, że to nieprawda. Tymczasem, jadąc z oficjalną przedmałżeńską wizytą do Krakowa, do ciotki Izabeli, uświadamia sobie oczywistą zdradę ukochanej. Dowody tej zdrady, a także dodatkowe dowody lekceważenia dla Stacha dała ona sama, prowadząc cyniczną rozmowę po angielsku (nie zdawała sobie sprawy, że Wokulski nauczył się tego języka). Wybrankiem Izabeli okazał się jej daleki kuzyn, Starski, młodzieniec wyjątkowo mało wartościowy, niemający majątku typowy łowca posagów, zainteresowany jedynie tym, jak wesoło i sprytnie, wykorzystując innych, przejść przez życie.
Uświadomienie sobie faktu zdrady załamało Wokulskiego. Mając poczucie całkowitej klęski swej miłości, której podporządkował całe życie, próbuje popełnić samobójstwo. W ostatniej chwili, niemal spod kół zbliżającego się pociągu, ratuje go kolejarz Wysocki, któremu Wokulski kiedyś pomógł. Zaczynają mijać kolejne tygodnie niechcianego życia. Stan, w jakim znajduje się Stach, możemy określić mianem depresji. Spędza dnie w apatii, nie zajmuje się niczym sensownym, nic go nie cieszy. Tę zgryzotę usiłuje przerwać pani Wąsowska, młoda i bogata wdowa, wyraźnie zainteresowana Wokulskim (a może nawet w nim zakochana), lecz bez specjalnego powodzenia. Nagle Stanisław znika: wyjeżdża i słuch po nim ginie. Jego losy pozostaną nieznane – być może wyjechał do Geista lub gdzieś indziej, być może popełnił samobójstwo. Faktem jest, że uporządkował swoje sprawy, tworząc rodzaj testamentu, w którym rozdysponował majątek i pożegnał się z bliskimi.
Niewątpliwą przyczyną desperackiej ucieczki bohatera, czy, być może, jego samobójczej śmierci jest nieszczęśliwa miłość, ale zapewne nie tylko ona. Trzeba bowiem stwierdzić, że Stanisław Wokulski zawiódł się nie tylko na ukochanej, ale, rzec można, na życiu w ogóle. Lalka jest powieścią o miłości, lecz zarazem także o społeczeństwie. Przedstawia bardzo pesymistyczny obraz ówczesnego polskiego społeczeństwa i rządzących nim praw. Jednostki wybitne, twórcze nie mogą w nim sobie znaleźć miejsca. Prus pisał, że pragnie w Lalce „przedstawić dzieje naszych polskich idealistów na tle społecznego rozkładu”. Rzeczywiście przedstawił w niej kilku takich idealistów. I o nich słów parę teraz.
Julian Ochocki to młody kuzyn Izabeli. Jest jednak arystokratą bardzo nietypowym. Wykształcony, utalentowany, nade wszystko ceni wiedzę i użyteczną pracę na rzecz innych. Można powiedzieć, że to pozytywista, dla którego miernikiem rzeczywistej wartości człowieka jest jego stosunek do pracy i nauki. Wyraźnie nie pasuje do reszty bohaterów. Jest samotnikiem, nie przestrzega towarzyskich konwenansów, pragnie oddać się twórczej pracy naukowej, na którą jednak brakuje mu pieniędzy. Życie osobiste Ochockiego jest trudne, ma on wątpliwości, czy powinien się ożenić, skoro wie, że jego żoną mogłaby być tylko kobieta wykształcona, o podobnych do niego zainteresowaniach, a taką trudno będzie mu znaleźć. Oczywiste jest, że nie może to być Izabela, w której Ochocki się podkochuje. W swym testamencie Wokulski, czując ogromną sympatię do Ochockiego, widząc w nim wiele swoich własnych cech, czyni poważny zapis na jego rzecz, pragnąc w ten sposób umożliwić mu wyjazd z kraju i oddanie się spokojnej pracy naukowej pod kierunkiem Geista.
Ignacy Rzecki to jedna z głównych postaci Lalki. Wydaje się znacznie starszy od Wokulskiego, choć faktycznie nie dzieli ich wielka liczba lat. Prowadzi jednak zupełnie inny niż Wokulski, starszym panom właściwy, spokojny, uporządkowany tryb życia. Pierwszy przychodzi do sklepu, ostatni z niego wychodzi, za wszystko czuje się odpowiedzialny. Monotonne, samotne życie, w którym głównym towarzyszem jest stary pudel, przerywają rzadkie chwile rozrywek w postaci wypicia kufla piwa z kolegami czy zagrania sentymentalnej pieśni na gitarze. Zarazem jednak Rzecki wnikliwie obserwuje rzeczywistość i umie celnie ją opisać. W Pamiętniku starego subiekta wspomina lata swego dzieciństwa i młodości, opowiada o życiu Warszawy w tych czasach, początkach doskonalenia się w zawodzie kupieckim w sklepie Minclów, przyjaźni z rodziną Minclów oraz o najważniejszym, a zarazem bohaterskim epizodzie swego życia – udziale w kampanii węgierskiej 1848 roku. Młody Rzecki, wychowany przez ojca w kulcie Napoleona, od dzieciństwa przejmował się ideałami wolności, równości i braterstwa.
Kiedy zaczęła się Wiosna Ludów, nie namyślając się wiele – ruszył na wojnę. Ku jego zdumieniu zdecydował się mu towarzyszyć August Katz, podobnie jak Ignacy pracujący jako subiekt w sklepie Minclów. Zdumienie Ignacego spowodowane było tym, że August należał do osobowości bardzo zamkniętych i do tej pory nawet niewiele z Rzeckim rozmawiał. Nie przeszkodziło to jednak w prawdziwej przyjaźni, która rozwinęła się między nimi podczas wspólnej walki „za wolność naszą i waszą”. Niestety, Katz nie mógł się pogodzić z klęską i, czując, że ona nadchodzi, popełnił samobójstwo, co Rzecki przeżył bardzo boleśnie. Po śmierci przyjaciela i ostatecznej przegranej Ignacy powrócił do kraju, gdzie został skazany na karę więzienia za udział w Wiośnie Ludów, a po odbyciu jej znalazł się znów w Warszawie, której już nie opuścił przez kolejne ćwierć wieku. Wiodąc spokojne życie subiekta, najpierw w sklepie Minclów, potem Wokulskiego, był Rzecki niesłychanie wnikliwym obserwatorem życia codziennego, ale bardzo idealistycznie oceniającym rzeczywistość, zarówno tę otaczającą go na co dzień, jak i polityczną. Krótko mówiąc, Ignacy, człowiek dobry i prostoduszny, nie dostrzega zła i egoizmu ludzkich działań, sądząc, że dzięki wspólnym wysiłkom całej ludzkości świat zmierza ku dobremu. Zdarzają się jednak i ostrzejsze diagnozy, kiedy na przykład pisze o swojej współczesności: „I to ma być wiek, który nastąpił po XVIII, po tym XVIII wieku, co napisał na swoich sztandarach: wolność, równość, braterstwo? Za cóż ja się u diabła biłem z Austriakami? Za co ginęli moi kamraci?”. W istocie, wciąż wyznawane przez Rzeckiego ideały nie są w ostatnim dwudziestoleciu XIX wieku zbyt popularne, dlatego bohater traktowany jest przez otoczenie jako nieszkodliwy dziwak. Pamiętnik starego subiekta podzielony jest na dziewięć odcinków wplecionych w trzecioosobową narrację powieści. Wydaje się, że jego ostatnie fragmenty ukazują narastające rozgoryczenie starszego pana i stopniowe pozbywanie się przez niego ideałów. Coraz częściej Rzecki sugeruje, że w świecie nie dominuje żaden ład moralny, tylko irracjonalna gra niezrozumiałych sił. Czytelnik z bólem odczytuje wzmianki o samobójstwie, pojawiające się w pamiętniku tego nieśmiałego, wrażliwego człowieka, który najwyraźniej nie pasuje do współczesnego mu świata.
Można zatem powiedzieć, że na przykładzie Rzeckiego Prus ukazuje stopniową klęskę ideałów romantycznych, a na przykładzie postaci Ochockiego – to, jak trudno być pozytywistą. Dlaczego tak się dzieje? Ano zapewne dlatego, że społeczeństwo jakoś nie chce idealistów. Można pocieszać się zdaniem Ochockiego, że „Cywilizacji nie stworzyli ani filistrowie, ani geszefciarze, lecz właśnie tacy wariaci” (to znaczy idealiści), ale faktem jest, iż przegrywają oni i w życiu osobistym, i w społecznym.
Idealistą jest także Wokulski, i to wcale nie tylko z powodu szalonej miłości do Izabeli. Zauważmy, że Wokulski to nie tylko romantyczny kochanek, lecz zarazem trzeźwo myślący pozytywista. Wspomnieliśmy już o jego działalności gospodarczej. Dodajmy jeszcze, że Stanisław wspiera także wiele pojedynczych osób z najuboższych warstw. Jest wśród nich rodzina Wysockiego, utalentowany chłopiec wiejski Węgiełek, prostytutka Maria. Wszystkim im stwarza możliwość lepszego, godniejszego życia, pomagając w zdobyciu zawodu lub środków do jego wykonywania. Bez jego pomocy ludzie ci wegetowaliby w skrajnej nędzy. Wokulski jest przekonany, że tego rodzaju pomoc, świadczona przez bogatszych na rzecz biedniejszych, mogłaby w zasadniczy sposób zmniejszyć obszary nędzy. Cóż z tego, skoro prawie nikt poza nim nie pomaga biedakom. Prawie, bo zdarzają się wyjątki.
Należy do nich przede wszystkim arystokratka prezesowa Zasławska, leciwa już wdowa, o której dowiadujemy się, że w młodości kochała z wzajemnością stryja Stanisława Wokulskiego (zmarłego już przed paru laty) i została przez bogatą rodzinę zmuszona do rozstania się z nim, czego, w jakimś sensie, nie może przeboleć. Być może w związku z tym, że tak blisko obcowała z człowiekiem z „niższego stanu”, a być może z innych przyczyn – jest ona wyjątkiem pośród arystokratów, jako osoba bardzo otwarta, żywo zainteresowana drugim człowiekiem, w tym także losem swoich pracowników i chłopów żyjących w jej majątku. Majątek ów urządzony jest w sposób wzorcowy. Można powiedzieć, że stanowi wzór gospodarstwa, jaki propagowali pozytywiści: nikt nie jest wykorzystywany i zmuszany do pracy ponad siły, czas pracy i zadania do wykonania są jasno określone; dla ewentualnych chorych urządzono osobny szpitalik, a także zorganizowano opiekę nad dziećmi chłopek, które pracują w polu i w związku z tym nie mogą się nimi należycie opiekować. Na przykładzie tego gospodarstwa widać, jak może być realizowane hasło pracy organicznej i pracy u podstaw, aby przynosiło pożytki wszystkim stronom. Należy jednak wyraźnie stwierdzić, że, poza Wokulskim i Zasławską, realizacją pozytywistycznych haseł nikt się raczej nie przejmuje.
Można to także dostrzec, obserwując losy ukazanych w powieści Żydów. Henryk Szlangbaum, jak wspomniano, zaprzyjaźnił się z Wokulskim podczas powstania styczniowego. W powieści poznajemy go, kiedy ten niewątpliwy patriota nie może znaleźć pracy z powodu swego żydowskiego pochodzenia. Szlangbaum, pragnąc zasymilować się z resztą społeczeństwa, zerwał więzy ze swą żydowską rodziną, ale na skutek tego jego żona i dzieci cierpią biedę, ponieważ społeczeństwo polskie ich odrzuca. Wokulski zatrudnia dawnego kolegę w swoim sklepie, broni przed antysemickimi wystąpieniami innych subiektów, otacza opieką. W miarę rozwoju akcji w sposobie działania, a może i w charakterze Szlangbauma ujawniają się nowe, mało sympatyczne cechy. Na końcu powieści, pogodzony z ojcem, Henryk kupuje od Wokulskiego sklep i przejmuje większość jego interesów; z jednej strony otoczenie mu schlebia, z drugiej zaś obgaduje go jako człowieka, który nie budzi zaufania, jest skąpy i nieuczciwy… Czy Szlangbaum zmienił się pod wpływem przykrych przeżyć z okresu, kiedy był poniżany, czy, zyskując pieniądze, zyskał zarazem nadmierną pewność siebie – tego się w powieści nie wyjaśnia. Lalka pokazuje narastanie nastrojów antysemickich charakterystyczne dla społeczeństwa polskiego końca XIX wieku. Wszyscy mają za złe Wokulskiemu, że sprzedał sklep Żydowi, lecz ten odpowiada, iż nikt inny nie wyraził chęci przejęcia po nim interesów. To kolejny przykład złej współpracy między różnymi grupami społecznymi oraz wzajemnych antagonizmów, które w przykry sposób uzasadniają tezę o „społecznym rozkładzie” wśród Polaków.
Zakończenie powieści jest bardzo pesymistyczne. Rzecki umiera, nie zrealizowawszy swego planu wyjazdu na wakacje. Nad jego ciałem pochyla się kilku bohaterów. Doktor Szuman, dowiedziawszy się właśnie o planowanym wyjeździe Ochockiego, a zarazem mając na myśli zniknięcie Wokulskiego, mówi z goryczą: „Ci giną, wy wyjeżdżacie, któż tu w końcu zostanie? My – odpowiedzieli jednogłośnie Maruszewicz i Szlangbaum”. Maruszewicz jest oszustem, człowiekiem pokrętnym i niemoralnym, Szlangbauma scharakteryzowaliśmy wyżej… Nie jest to dobra prognoza na przyszłość całego społeczeństwa – dominować w nim będą cwani oszuści i dorobkiewicze.
Nad Niemnem Elizy Orzeszkowej
Pierwotnie utwór nosił tytuł: Mezalians. Drukowany najpierw w Tygodniku Ilustrowanym w roku 1887, osobno wydany został w Warszawie rok później.
Czas i miejsce akcji
Lipiec i sierpień 1886 roku na Grodzieńszczyźnie; dworki – w Korczynie, Olszynce, zaścianek schłopiałej szlachty Bohatyrowiczów, dwór Andrzejowej – Osowce. Czas przedakcji sięga aż do wieku XVI i obejmuje późniejsze wydarzenia historyczne: powrót Legionów spod Moskwy w roku 1812, powstanie listopadowe (1830 r.), powstanie styczniowe (1863 r.).
Wydarzenia i bohaterowie
We dworze w Korczynie zamieszkuje rodzina Korczyńskich: senior rodu Benedykt, jego żona Emilia, dwoje dzieci – dwudziestoletni Witold i kilkunastolatka Leonia, które uczą się w szkołach w mieście i właśnie przyjechały na wakacje, a także zajmująca się całym domem krewna Benedykta, Marta, inni zubożali krewni – Justyna i Ignacy Orzelscy, oraz panna Teresa, dama do towarzystwa Emilii.
Benedykt Korczyński, dobry gospodarz, ciężko pracuje, aby zapewnić byt rodzinie. Kary pieniężne nałożone przez zaborców, konieczność spłacania długów zmusiły go do zastawienia w hipotekę domu i są źródłem jego nieustannej troski o to, czy podoła przyjętym zobowiązaniom. Za swój patriotyczny obowiązek uważa Benedykt utrzymanie Korczyna – zdradą byłoby dla niego sprzedanie majątku Rosjanom. Trudności finansowe stają się przyczyną jego gwałtowności i przepełniającej go goryczy. Benedykt ma dość trudny charakter. Z dwóch jego braci jeden, Andrzej, zginął w powstaniu styczniowym, drugi zaś, Dominik, żyje w głębi Rosji i w listach namawia Benedykta, by ten sprzedał majątek i podobnie jak on osiedlił się w Cesarstwie.
Emilia Korczyńska nie wspiera męża. Spędza czas na lekturze francuskich romansów i marzeniach. Jest rozhisteryzowaną hipochondryczką, która stale martwi się o siebie. Benedykta ani nie rozumie, ani nie stara się zrozumieć.
Marta Korczyńska to stara, nieco zdziwaczała panna, która w młodości zrezygnowała z uczucia do Anzelma Bohatyrowicza, bojąc się trudu pracy. Obecnie jej życie stanowi głównie praca, tyle że na rzecz innych – pomaga Benedyktowi w prowadzeniu domu.
Justyna Orzelska to dumna, wrażliwa i piękna panna, rzec można – czysta moralnie. Mimo że nie ma majątku, odrzuca jałowe wychowanie salonowe, decydując się na życie z Janem Bohatyrowiczem, wprawdzie w znojnym trudzie, ale z miłością.
Witold Korczyński, uczeń szkoły agronomicznej, z zapałem zdobywa wykształcenie, które będzie chciał wykorzystać dla ulepszenia rodzinnego majątku. To energiczny, przyjazny światu pozytywista, żyjący ideałami i pragnący wcielać je w życie.
W sąsiedztwie dworu znajduje się zaścianek, zamieszkany przez schłopiałą szlachtę – Bohatyrowiczów.
Janek Bohatyrowicz, syn Jerzego, który poległ w powstaniu styczniowym, to młodzieniec pracowity, szczery, uczciwy i szlachetny. Dąży do pogodzenia dworu z zaściankiem, szacunkiem darzy przeszłość i tradycję – pielęgnuje grób Jana i Cecylii, legendarnych przodków całego rodu, oraz mogiłę, miejsce pochówku powstańców z 1863 roku. Justynę pokochał dojrzałym, pełnym oddania uczuciem.
Anzelm Bohatyrowicz to stryj Janka. Także, jak brat, powstaniec 1863 roku. Samotnik, ale życzliwy dla świata, dobry, uczciwy i pracowity. Pamięta o Marcie, z którą nie mógł się połączyć z powodu uprzedzeń klasowych.
Między zaściankiem a dworem od lat istnieje antagonizm, którego dawniej nie było. Kiedyś oba rody żyły w wielkiej przyjaźni, a ich przedstawiciele wspólnie walczyli w powstaniu styczniowym. Symboliczną pozostałością po tych czasach jest mogiła, w której pochowani są razem chłopi i szlachcice, a także brat Anzelma – Jerzy Bohatyrowicz, i brat Benedykta – Andrzej Korczyński. Mogiła jednak tylko dla Bohatyrowiczów jest miejscem kultu. Dwór o niej zapomniał.
W bliskiej okolicy znajduje się bardziej znamienity dwór – Osowce, zamieszkany przez wdowę po bracie Benedykta, Andrzejową Korczyńską, która po upadku powstania styczniowego i śmierci męża przybrała wieczną żałobę. Kultywuje pamięć poległego, lecz niezbyt konsekwentnie, bo, mimo że sama niewątpliwie jest patriotką, synowi patriotyzmu nie wpoiła. Pozwalając mu na nadmiernie długie przebywanie za granicą, przyczyniła się do osłabienia jego więzi z ojczyzną. Uświadomienie sobie tego faktu było dla niej wstrząsem.
Zygmunt Korczyński, jej syn, to młodzieniec znudzony życiem, niechętny do pracy, obojętny na los innych. Ma pewien talent artystyczny, ale nie umie go rozwinąć. Jest bierny, kosmopolitycznie nastawiony do świata, dużą część życia spędził za granicą; wobec Polski i Polaków odczuwa rodzaj pogardy. Jest młodym mężem, ale swojej żony już nie kocha. Bezskutecznie próbuje uwieść Justynę.
Jeszcze inni sąsiedzi to Kirłowie. Bolesław, hulaka i błazen, pozostawia rodzinę na pastwę losu i żyje z pracy swej żony Marii, która samotnie boryka się z domem i dziećmi, dzielnie stawiając czoła trudnościom dnia codziennego. To mądra, szczera, uczciwa i pracowita kobieta.
Rozwój wydarzeń
Pewnego pięknego lipcowego dnia, wracając z kościoła, Justyna Orzelska po raz pierwszy spotyka Janka Bohatyrowicza. Młody człowiek już dawniej był nią zainteresowany. Od tej pory zainteresowanie to będzie wzajemne. Kiedy po paru dniach, znudzona i zniechęcona sztuczną atmosferą panującą na imieninach pani Emilii, wybierze się na samotny spacer, przypadkowo spotkany Janek zaprosi ją do swej chaty. Justyna jest oczarowana gościnnością i serdecznością mieszkańców zaścianka. Czuje się tu lepiej niż w Korczynie.
Tymczasem we dworze życie płynie swoim rytmem. Witold i Leonia wrócili na wakacje do domu. Niekiedy bywają goście, między innymi Teofil Różyc, znudzony życiem arystokrata, nihilista i morfinista, który przehulał znaczną część odziedziczonego po ojcu majątku. Egoista, który dla rozproszenia nudy próbował uwieść Justynę, a widząc, że mu się to nie uda – nawet zaproponował jej małżeństwo, mimo dzielącej ich sytuacji społecznej i majątkowej. Atmosfera we dworze jest sztuczna. Każdy żyje życiem innym niż pozostali, choć większość domowników łączy podobny brak satysfakcji z tworzonej przez nich samych codzienności: pani Emilia niepokoi wszystkich swą hipohondryczną nerwowością; zapracowany Benedykt zamartwia się o dom; Marta zajęta jest codzienną krzątaniną. Jedynie Witold nie ulega zgorzknieniu ojca i ciotki i z zapałem oddaje się pracy. Pragnie wprowadzić różne ulepszenia w sposobie gospodarowania majątkiem. Chciałby także doprowadzić do poprawy stosunków między dworem a wsią, lecz efektem tych działań jest narastające niezrozumienie między nim a Benedyktem, który sam przed sobą nie chce się przyznać, że niegdyś wyznawał podobne do synowskich zasady demokratyczne, lecz zrezygnował z nich, niejako zapomniał o nich, pod wpływem trudności dnia codziennego.
Jeśli idzie o pomysły reformatorskie, nieoczekiwaną sojuszniczkę Witold znajdzie w Justynie, która, zirytowana dworską egzystencją, coraz więcej czasu spędza z mieszkańcami zaścianka, nawet pracując z nimi w polu. Pewnego razu Janek opowiada Justynie historię Jana i Cecylii. Ich legendarny grób jest przedmiotem kultu całego rodu. Przed wiekami ta kochająca się para, nie mogąc się pobrać z powodu różnic majątkowych, przybyła tu w poszukiwaniu ukrycia przed innymi. Jan i Cecylia własnymi rękami karczowali puszczę, powstałe zaś dzięki temu pola samodzielnie, a potem wraz ze stopniowo dorastającym, licznym potomstwem, uprawiali. Gdy byli już starzy, przypadkowo napotkał ich orszak króla Zygmunta Augusta. Władcy zaimponowała ich sytuacja i nadał im herb szlachecki Pomian.
Inną opowieścią, która zrobiła wrażenie na Justynie, jest historia mogiły, którą także poznała od Janka, dowiadując się zarazem o tym, jak inne, przyjacielskie były dawniej stosunki między dworem a zaściankiem, oraz o wspólnej walce chłopów i szlachty w powstaniu.
Także kontrast między życiem dworu a nowo poznanym życiem zaścianka doprowadza do ostatecznej rozmowy Justyny z Zygmuntem Korczyńskim, który stale ją adoruje i namawia, by została jego kochanką. Justyna, choć kiedyś zainteresowana Zygmuntem, a nawet zakochana w nim, teraz ostatecznie, w sposób bardzo zdecydowany, ostry, odrzuca jego zaloty. Zirytowany tym faktem Zygmunt odbywa przykrą rozmowę z matką, w której namawia ją do sprzedaży majątku i wyjechania na zawsze za granicę. Andrzejowa jest zdruzgotana świadomością, że jej syn nie czuje żadnej więzi z ojczystą ziemią, a powstańców – wśród nich przecież własnego ojca – nazywa szaleńcami.
Pod koniec powieści młodzi mieszkańcy dworu wraz z Martą są na weselu w zaścianku i przeprowadzone tam rozmowy uświadamiają im raz jeszcze konieczność pilnej zmiany stosunków z sąsiadami. Po powrocie Witold odbywa długą i szczerą rozmowę z ojcem, której efektem jest odnowienie się więzi między nimi. Benedykt uświadamia sobie, że syn ma dużo racji. Kiedy następnego dnia Justyna oświadczy, że jest zaręczona z Jankiem, Benedykt ją poprze. Odprowadziwszy dziewczynę do chaty Anzelma i Janka, odbędzie ze swym dawnym towarzyszem Anzelmem rozmowę, w wyniku której nastąpi między nimi pojednanie, a zarazem symboliczne pojednanie wsi i dworu.
Powieść kończy się więc optymistycznie, ukazując możliwości rzeczywistego pojednania między zantagonizowanymi grupami społecznymi, pod warunkiem wykazania dobrej woli i zapomnienia o dawnych urazach. Wspólna praca – praca organiczna! – jest możliwa i warta propagowania.
Potop Henryka Sienkiewicza
Wydany w roku 1886, Potop stanowi środkową część trylogii historycznej, której tom pierwszy to Ogniem i mieczem z roku 1884, ostatni zaś – Pan Wołodyjowski z roku 1888.
Treść utworu
Do Wodoktów na Żmudzi, majątku Oleńki Billewiczówny, przybywa chorąży orszański Andrzej Kmicic. Dowiedział się bowiem, że jej dziad, przyjaciel jego ojca, przeznaczył mu ją na żonę. Oleńka z niepokojem wprawdzie oczekiwała wizyty, ale jej efektem jest natychmiastowe wzajemne oczarowanie. Kompania Kmicica to oddani mu żołnierze zabijacy, słynący na całą okolicę z awantur, swawoli i pijatyk. Dowiedziawszy się o tym, Oleńka prosi narzeczonego o zmianę stylu życia, a ten obiecuje jej poprawę. W dniu, w którym postanawia zrealizować tę obietnicę, znajduje jednak swych towarzyszy martwych. Mszcząc się na sprawcach nieszczęścia, Butrymach, Kmicic morduje ich i pali ich zaścianek. Ścigany przez mścicieli, zostaje ukryty przez Oleńkę. Wie ona wprawdzie o rozboju, ale ulega porywowi serca i pomaga ukochanemu w ucieczce, choć zarazem zapowiada mu, że wszystko między nimi skończone. Po kilku tygodniach wszakże pan Andrzej porywa Oleńkę do Lubicza. Tam też przybywa niebawem oddział Michała Wołodyjowskiego, mający za zadanie odbić pannę. Po dłuższej walce butny Kmicic proponuje Wołodyjowskiemu pojedynek – jeśli ów zwycięży, będzie mógł spokojnie odjechać, ale Oleńkę zostawi Kmicicowi. Zwycięża jednakże pan Michał. Rannego Kmicica pielęgnuje Oleńka, która nadal go kocha, choć stara się to ukryć. Odrzuca więc oświadczyny Wołodyjowskiego. Ten, przebolawszy urazy, orientuje się, jaka jest sytuacja młodych, i postanawia im pomóc, wskazując Andrzejowi możliwości odkupienia winy dzięki działaniom dla dobra ojczyzny.
Okazja ku temu nadarza się, niestety, szybko, bo granice Rzeczpospolitej właśnie przekroczyli Szwedzi. Szlachta polska jest zdezorientowana, źle zorganizowana i wielu jej przedstawicieli opowiada się po stronie najeźdźców, co symbolicznie wręcz zostaje oddane za pomocą obrazu tchórzliwego i niekarnego pospolitego ruszenia pod Ujściem. Światła część szlachty zbiera się w Kiejdanach na Litwie u księcia Radziwiłła, aby radzić nad sposobami obrony. Są w tej grupie także Wołodyjowski, Skrzetuscy, Zagłoba i Kmicic. W zamku znajduje się również Oleńka, która obiecuje wyjść za Kmicica, jeśli ten zmaże swoje wcześniejsze winy. Pośród wspaniałej kompanii, obdarzony szczególnym zaufaniem księcia Radziwiłła, któremu dodatkowo złożył na krzyż przysięgę wierności, Andrzej z ufnością patrzy w przyszłość. Z przerażeniem dowiaduje się jednak, że Radziwiłł jest zdrajcą… Wszyscy przyzwoici rycerze, a więc i towarzysze Kmicica, wypowiadają księciu posłuszeństwo. Nie może tego zrobić jedynie pan Andrzej zobowiązany dodatkową przysięgą! Nie może także wyjawić motywów swego postępowania Wołodyjowskiemu. Oficerowie zostają aresztowani i Radziwiłł odsyła ich pod nadzór szwedzki, choć tak naprawdę w tajnym rozkazie nakazał ich rozstrzelanie.
Nocą, zwiódłszy dowódcę eskorty, Rocha Kowalskiego, Zagłoba ucieka i sprowadza na pomoc chorągiew laudańską, którą, po odbiciu więźniów, dowodzi Wołodyjowski. W kolejnej potyczce w ręce pana Michała wpada Kmicic. Kiedy jest już prowadzony na rozstrzelanie za zdradę, strażnik znajduje list, z którego wynika, że to właśnie Kmicic przyczynił się do uwolnienia Wołodyjowskiego i towarzyszy z rąk Radziwiłła. Zdumiony pan Michał puszcza wolno Kmicica, przyznając, że nic nie rozumie z jego postępowania.
Wciąż jeszcze ufając Radziwiłłowi, Kmicic powraca do Kiejdan, gdzie otrzymuje zlecenie zawiezienia poufnych listów do króla szwedzkiego. Podczas wykonywania tej misji spotyka w Pilwiszkach brata księcia, Bogusława, który myśląc, że oficer jest bardziej wtajemniczony w plany Janusza, obnaża przed nim prawdziwe motywy postępowania brata. Dopiero teraz pan Andrzej rozumie, że ma do czynienia ze zdrajcą! Pod pretekstem zaprezentowania pięknego konia Kmicic postanawia uprowadzić Bogusława, lecz książę rani go ciężko i ucieka.
Wierny sługa, wachmistrz Soroka, pielęgnuje Kmicica, ukrywszy się wraz z nim w głębi puszczy u Kiemliczów (ojca z synami), dawnych żołnierzy Kmicica. Po wyzdrowieniu Kmicic, pod przybranym nazwiskiem Babinicza, pisze listy – do Radziwiłła, poprzysiągając mu zemstę, i do Wołodyjowskiego, ostrzegając go przed planami Radziwiłła. Potem zaś przedziera się w głąb kraju, do Częstochowy, dowiedziawszy się, iż Szwedzi zamierzają zdobyć skarbiec jasnogórski. Przybywszy tam, spowiada się przed przeorem klasztoru, księdzem Kordeckim.
Kmicic, jako Babinicz, bierze czynny udział w obronie Jasnej Góry i decydująco przyczynia się do zwycięstwa, wysadzając w powietrze wielką armatę, która niszczyła mury obronne klasztoru. W czasie tej akcji jest ranny i dostaje się w ręce Szwedów, a nawet zostaje poddany torturom. Uratować się pomagają mu Kiemlicze, z którymi następnie wyrusza na Śląsk do króla Jana Kazimierza. Monarcha obdarza nieznanego szlachcica dużym zaufaniem i zezwala na towarzyszenie sobie w dalszej drodze.
Pewnego razu orszak królewski wpada w szwedzką zasadzkę i od niechybnej przegranej ratują go polscy górale, można powiedzieć: partyzanci. Kmicic walczy dzielnie, ale zostaje ciężko ranny i, sądząc, że umiera, wyjawia królowi swoje prawdziwe nazwisko.
Tymczasem sytuacja w kraju uległa pomyślnej zmianie. W biernej lub źle zorganizowanej szlachcie obudził się duch patriotyzmu i ruszyła dziarsko do walki. Król przybywa do Lwowa i oddaje naród polski pod opiekę Najświętszej Marii Panny, co powoduje dodatkowy entuzjazm narodu. Szwedzi zaczynają ponosić klęski.
Do władcy przybywa pan Wołodyjowski. Cieszy się z nawrócenia ozdrowiałego już Kmicica. Andrzej, dowiedziawszy się, że Oleńka jest więziona przez księcia Bogusława w Taurogach, rusza na odsiecz. Objąwszy dowództwo nad kolejnym oddziałem, walczy przeciwko Bogusławowi w szeregach pana Sapiehy. W jednej z potyczek uwalnia uwięzionego przez Bogusława wiernego wachmistrza Sorokę. Żołnierze polscy będący w służbie Radziwiłła (książę Janusz już zmarł) oddają się, oburzeni zdradzieckim postępowaniem magnata, pod komendę Kmicica.
Szwedzi coraz częściej ponoszą klęski. Walczy z nimi zarówno regularne wojsko, jak i uzbrojone grupy chłopów. Cały naród rusza do walki. Odbita zostaje Warszawa. Wszystko zmierza ku zwycięstwu. W ręce walczącego teraz na Litwie Kmicica wpada wreszcie Bogumił, ale Andrzej musi mu darować życie w obawie o los wciąż więzionej, jak sądzi, w Taurogach, Oleńki. Nie wie, że ukochana zdołała uciec.
Mijają kolejne miesiące. Rzeczpospolita wciąż w niebezpieczeństwie. Kmicic wyrusza jeszcze na wojnę węgierską i dopiero jesienią 1657 roku, ciężko ranny, wraca do Lubicza. Bardzo jeszcze słaby przybywa pewnej niedzieli na mszę świętą do Upity i spotyka tam Oleńkę, która wprawdzie słyszała o zasługach Babinicza, ale nie wie, że on i jej ukochany to ta sama osoba. Tego dnia wraca też z wojny laudańska szlachta z Zagłobą i Wołodyjowskim na czele. W kościele zostaje odczytany przywieziony przez nich list królewski, rehabilitujący Kmicica i opisujący jego ogromne zasługi dla ojczyzny. Następuje czułe pojednanie zakochanych i, choć Oleńka nie czuje się godna bohatera, jeszcze tego samego dnia odbywają się ich zaręczyny.
Rzeczywista historia w Potopie
Pisząc Trylogię, Sienkiewicz korzystał z przeróżnych źródeł historycznych, literackich oraz siedemnastowiecznych pamiętników, między innymi wspomnień księdza Kordeckiego i Pamiętników Paska. Pomogły mu one oddać koloryt epoki, stworzyć barwny, oparty na ówczesnej polszczyźnie język utworu. Wiedza historyczna została jednak przez autora potraktowana dość swobodnie i podporządkowana głównej idei utworu, napisanego przecież ku pokrzepieniu serc. Świadomie podkreślał pisarz ogólnonarodowy charakter walki z najeźdźcą oraz rangę zwycięstw, klęski odsuwając w cień. Wyolbrzymił rangę militarnego zwycięstwa pod Częstochową, stylizując je na modłę eposu homeryckiego i podkreślając rolę sprzyjającej Polakom Opatrzności. Prócz bohaterskich postaci historycznych, jak choćby Jan Kazimierz i Czarniecki, pojawiają się postaci fikcyjne, do których należą choćby Wołodyjowski, Zagłoba, Kmicic. To ich aktywności, szlachetności, brawurze, sprytowi, a przede wszystkim ogromnemu patriotyzmowi Polska zawdzięcza zwycięstwo. To ci zwyczajni, anonimowi szlachcice są autorami sukcesu. Oni umieją natchnąć cały naród, ucząc patriotyzmu także chłopów.
Zobacz:
69. Przedstaw problematykę żydowską w literaturze pozytywizmu
68. Omów problem emancypacji kobiet w literaturze pozytywizmu
Jak literatura pozytywizmu przedstawia niedolę chłopa i nędzę wsi polskiej XIX wieku?
Udowodnij, że literatura pozytywizmu ma charakter utylitarny oraz dydaktyczno-wychowawczy