Tag "poezja młodopolska"
Oblicza końca wieku. Porównaj wiersz Kazimierza Przerwy Tetmajera Koniec wieku XIX i utwór Wisławy Szymborskiej Schyłek wieku. Zwróć uwagę na konstrukcję podmiotów lirycznych wierszy, formę utworów oraz główne przesłanie każdego z nich. Kazimierz Przerwa-Tetmajer Koniec wieku XIX Przekleństwo?… Tylko dziki, kiedy się skaleczy, złorzeczy swemu bogu, skrytemu w przestworze. Ironia?… Lecz największe z szyderstw czyż się może równać z ironią biegu najzwyklejszych rzeczy? Idee?… Ależ lat już minęły tysiące, A idee są zawsze tylko ideami.
Dokonując analizy i interpretacji wiersza Stanisława Koraba-Brzozowskiego pt. Próżnia, udowodnij, że jest to utwór typowy dla dekadentyzmu. Stanisław Korab-Brzozowski Próżnia Drzewo samotne, obnażone, Podnosi chude swe ramiona, Rozpaczy hymny śle chropawe Do stalowego nieba próżni. Pod drzewem stoi krzyż zmurszały, Na nim rozpięty Chrystus kona, Wznosząc swe oczy beznadziejne Do stalowego nieba próżni. Pod krzyżem dusza ma cierpiąca Z otchłani czarnej swej nicości Wznosi pragnienia obłąkane Komentarz Temat wydaje się łatwy,
Przemiany w twórczości Jana Kasprowicza. Odwołaj się do znanych przykładów. Wstęp I Twórczość Jana Kasprowicza możemy podzielić na trzy etapy. Są to: etap społeczny, przełom modernistyczny i postawa franciszkańska. Oczywiście taki podział to pewne uproszczenie… Jednak świadczy on o przemianach osobowości artysty, jego dojrzewaniu wewnętrznym, ewolucji. Wstęp II Jan Kasprowicz najczęściej jawi nam się jako autor hymnu „Dies irae” czy symbolistycznego cyklu czterech sonetów „Krzak dzikiej róży”. Te utwory pochodzą jednak z drugiego
List z jesieni Czekam listu od ciebie… Tam Południa słońce I morze mówi z tobą… U mnie długa słota, Samotność, jesień, chmury i drzewa więdnące… Dziś pogoda… lecz słońce chore – jak tęsknota… Nim wyślesz, włóż list w trawę wonną albo w kwiaty, Bo tu żadne nie kwitną już… Niech go przepoi Spokój, woń słońca, szczęście twej bliży i szaty – Albo go noś godzinę w fałdach sukni swojej… A
Jan Kasprowicz Przestałem się wadzić z Bogiem XI Przestałem się wadzić z Bogiem – Serdeczne to były zwady: Zrodziła je ludzka niedola, Na którą nie ma już rady. Tliło w mej piersi zarzewie, Materiał skier tak bogaty, Że jeno dąć w palenisko, A płomień ogarnie światy. Wiedziały o tym potęgi, Co gdzieś po norach drzemią Albo z bezczelną jawnością Jak mgły się włóczą nad ziemią. Wiedziały ci o tym moce, Które złośliwość popędza, By szły powiększać nędzę
Jan Kasprowicz Krzak dzikiej róży w ciemnych smreczynach I W ciemnosmreczyńskich skał zwaliska, Gdzie pawiookie drzemią stawy, Krzak dzikiej róży pąs swój krwawy Na plamy szarych złomów ciska. U stóp mu bujne rosną trawy, Bokiem się piętrzy turnia śliska, Kosodrzewiny wężowiska Poobszywały głaźne ławy… Samotny, senny, zadumany, Skronie do zimnej tuli ściany, Jakby się lękał tchnienia burzy. Cisza… O liście wiatr nie trąca, A tylko limba próchniejąca Spoczywa obok krzaku róży.
Znad ciemnej rzeki Znad ciemnej rzeki wiatr przylata I mglistych wspomnień woń przynosi. Pamięć maluje przeszłe lata, Jak raj anielski dawni Włosi. Potem kask, miecz i pęd podróży, Płomień na ostrzu smukłej dzidy, Kiedy chadzałem w szatach burzy I żeglowałem do Kolchidy. Dzikie porywy i zapędy, Zuchwałość butna i wyniosła… Wreszcie manowce, winy, błędy – I połamane leżą wiosła. W ruinach pająk sieci snuje, Czas każe płacić wiosny długi. Lecz nie żałuję, nie żałuję!
Leopold Staff Kowal Całą bezkształtną masę kruszców drogocennych, Które zaległy piersi mej głąb nieodgadłą, Jak wulkan z swych otchłani wyrzucam bezdennych I ciskam ją na twarde, stalowe kowadło. Grzmotem młota w nią walę w radosnej otusze, Bo wykonać mi trzeba dzieło wielkie, pilne, Bo z tych kruszców dla siebie serce wykuć muszę, Serce hartowne, mężne, serce dumne, silne. Lecz gdy ulegniesz, serce, pod młota żelazem; Gdy pękniesz, przeciw ciosom stali
Kazimierz Przerwa-Tetmajer Schnąca limba U stóp mych dzika przepaść. W ciemnym niebie blady świeci księżyc, podobny wodnej białej lilii, co kielich swój nad ciemne głębiny wychyli. Cicho – grzmot słychać tylko huczącej kaskady. Nad nurtem jej ze skalnej wyrosła posady limba: zżółkłe konary smutno na dół chyli, czując, że dłużej walczyć na próżno się sili i runie – wicher szumi jej hymny zagłady. Nie ona jedna toczy tę walkę bolesną: są
Kazimierz Przerwa-Tetmajer Evviva l’arte Evviva l’arte! Człowiek zginąć musi – cóż, kto pieniędzy nie ma, jest pariasem, nędza porywa za gardło i dusi – zginąć, to zginąć jak pies, a tymczasem, choć życie nasze splunięcia niewarte: evviva l’arte! Evviva l’arte! Niechaj pasie brzuchy, nędzny filistrów naród! My, artyści, my, którym często na chleb braknie suchy, my, do jesiennych tak podobni liści, i tak wykrzykniem: gdy wszystko nic warte, evviva l’arte! Evviva l’arte!
Kazimierz Przerwa-Tetmajer Koniec wieku XIX Przekleństwo?… Tylko dziki, kiedy się skaleczy, złorzeczy swemu bogu, skrytemu w przestworze. Ironia?… lecz największe z szyderstw czyż się może równać z ironią biegu najzwyklejszych rzeczy? Idee?… Ależ lat już mineły tysiące, A idee są zawsze tylko ideami. Modlitwa?… lecz niewielu tylko jeszcze mami Oko w trójkąt wprawione i na świat patrzące. Wzgarda?… Lecz tylko głupiec gardzi tym ciężarem, którego wziąć na słabe nie zdoła ramiona. Rozpacz?… Więc
Jan Kasprowicz Z chałupy I Chaty rzędem na piaszczystych wzgórkach; Za chatami krępy sad wiśniowy; Wierzby siwe poschylały głowy Przy stodołach, przy niskich obórkach. Płot się wali; piołun na podwórkach; Tu rżą konie, ryczą chude krowy, Tam się zwija dziewek wieniec zdrowy W kraśnych chustkach, w koralowych sznurkach. Szare chaty! nędzne chłopskie chaty! Jak się z wami zrosło moje życie, Jak wy, proste, jak wy, bez rozkoszy… Dziś wy dla mnie wspomnień
Jan Kasprowicz Dies irae Trąba dziwny dźwięk rozsieje, ogień skrzepnie, blask ściemnieje, w proch powrócą światów dzieje. Z drzew świętości spadną liście Na Sędziego straszne przyjście, By świadectwo dać Psalmiście… A ty, psalmisto Pański, nastrój harfę swoją już na ostatni ton! Grzech krwią czarną duszę plami… Bez obrońcy staniem sami – Któż zlituje się nad nami? Kyrie elejson!… O, Boże! Ty bądź naszą łaską i obroną! Kyrie elejson! O, Głowo owinięta
Tego się naucz! Elementarne pytania, na które musisz umieć odpowiedzieć to: W jaki sposób zmieniał się światopogląd poety, jego postawa wobec świata? Do jakiej filozofii odwoływał się w swoich wierszach? Jakich technik obrazowania używał w kolejnych etapach swojej twórczości? Znajomość tych kwestii pozwoli uporządkować wiedzę na temat poezji Kasprowicza. Tematy społeczne w naturalistycznej stylistyce. Wstrząsające obrazy nędzy i poniżenia prostych ludzi to w literaturze domena prozy, w poezji należą
Na Anioł Pański Budowa wiersza Rola dźwięku dzwonów w tym utworze. Na Anioł Pański biją dzwony, Na ten utwór duży wpływ miała fascynacja Tetmajera twórczością Charles’a Baudelaire’a. Ten wiersz składa się z 4 strof 12-16-wersowych i pięciokrotnie powtórzonego refrenu, który stwarza nastrój melancholii, smutku i pesymizmu. Równocześnie mamy wyraz uwielbienia Maryi i Boga. Apostroficzne pozdrowienie sugeruje modlitewny charakter wersów. niech będzie Maria pozdrowiona, niech będzie Chrystus pozdrowiony… Bijące dzwony wzywają na modlitwę wieczorną, znaną pod
Odwołując się do wybranych wierszy Kazimierza Przerwy-Tetmajera, udowodnij, że jego poezja wyraża postawy dekadenckie. Wstęp Wypada zacząć od definicji dekadentyzmu jako nurtu filozoficznego i kulturowego oraz stylu życia. Możesz przywołać także poetów francuskich przełomu XIX i XX w., na przykład Baudelaire’a czy Verlaine’a. We wstępie potwierdź tezę zawartą w poleceniu tematu. Rozwinięcie Przytocz argumenty. Jako najważniejszy argument przywołaj wiersz Koniec wieku XIX. Wyraża on typową postawę schyłkowca. Podmiot liryczny nie odnajduje w życiu żadnego
Leopold Staff Ogród przedziwny W przedziwnym mieszkam ogrodzie Gdzie żyją kwiaty i dzieci I gdzie po słońca zachodzie Uśmiech nam z oczu świeci. Wodotrysk bije tu dziwny, Co śpiewa jak śmiech i łkanie; Krzew nad nim rośnie oliwny Cichy jak pojednanie. Różom, co cały rok wiernie Kwitną i słodycz ślą woni, Obwiązujemy lnem ciernie, By nie raniły nam dłoni. Żywim rój ptaków, co budzi Ze snu nas rannym powiewem, Ucząc
Leopold Staff Deszcz jesienny O szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny I pluszcze jednaki, miarowy, niezmienny, Dżdżu krople padają i tłuką w me okno… Jęk szklany… płacz szklany… a szyby w mgle mokną I światła szarego blask sączy się senny… O szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny… Wieczornych snów mary powiewne, dziewicze Na próżno czekały na słońca oblicze… W dal poszły przez chmurną pustynię piaszczystą, W dal ciemną, bezkresną, w
Interpretacja porównawcza utworów Adama Asnyka Jednego serca! Tak mało, tak mało… i Kazimierza Przerwy-Tetmajera Lubię, kiedy kobieta… Adam Asnyk *** (Jednego serca! Tak mało, tak mało…) Jednego serca! Tak mało, tak mało, Jednego serca trzeba mi na ziemi! Co by przy moim miłością zadrżało, A byłbym cichym pomiędzy cichemi. Jednych ust trzeba! Skąd bym wieczność całą Pił napój szczęścia ustami mojemi, I oczu dwoje, gdzie bym patrzał śmiało, Widząc się
Na Anioł Pański Na Anioł Pański biją dzwony, niech będzie Maria pozdrowiona, niech będzie Chrystus pozdrowiony… Na Anioł Pański biją dzwony, w niebiosach kędyś głos ich kona… W wieczornym mroku, we mgle szarej, idzie przez łąki i moczary, po trzęsawiskach i rozłogach, po zapomnianych dawno drogach, zaduma polna, osmętnica… Idzie po polach, smutek sieje, jako szron biały do księżyca… Na wód topiele i rozchwieje, na omroczone, śpiące gaje, cień, zasępienie