Nie ma chyba w literaturze polskiej epoki, której dzieła budziłyby w następnych pokoleniach równie silne, a jednocześnie równie zmienne emocje. W wypadku innych epok, zwłaszcza wcześniejszych, mamy zwykle do czynienia z rozmaitymi typami literackich nawiązań: późniejsi twórcy podejmują charakterystyczne dla minionych czasów motywy, wchodzą w dialog z ich koncepcjami na temat poetyki i roli sztuki, ulegają fascynacji kulturą poprzednich epok, umiejscawiając akcję swoich dzieł w starannie rekonstruowanej rzeczywistości historycznej. Jeśli zaś chodzi o romantyzm, takie formy nawiązań schodzą na plan dalszy, ustępując miejsca czemuś, co jest szczególną cechą polskiej literatury tego okresu i co budziło, i do dziś budzi, ogromne emocje. Idzie tu oczywiście o ów główny nurt narodowowyzwoleńczy polskiej literatury romantycznej – z ideami mesjanizmu i winkelriedyzmu na czele.

Dla kogoś „z zewnątrz” – na przykład słabo znającego historię naszego regionu, choć nawet nieźle orientującego się w literaturze powszechnej mieszkańca Zachodu – ta literacka fascynacja koncepcjami narodowymi romantyzmu musi być czymś osobliwym. Zrozumieć ją można dopiero wtedy, gdy weźmie się pod uwagę fakt, iż koncepcje te stały się jednym z podstawowych składników polskiej kultury i świadomości politycznej w wieku dziewiętnastym, a także dwudziestym. Po prostu nasza historia – najpierw zabory, potem stałe zagrożenie ze strony dwu potężnych i niebezpiecznych państw totalitarnych, wreszcie wojna światowa, a po niej rola państwa satelickiego – zadecydowała o tym, że romantyczne koncepcje historiozoficzne bądź te dotyczące roli poety jako wyalienowanego, lecz cierpiącego za miliony przewodnika narodu wciąż znajdywały podatny grunt. Stosunek do nich stał się jednym z czynników odróżniających późniejsze epoki literackie i kulturowe, a w ich ramach – stronnictwa polityczne.

Prócz tego narodowego nurtu w dziejach nawiązań do romantyzmu można, oczywiście, znaleźć przykłady innego typu. Jest ich jednak w literaturze polskiej znacznie mniej.

Pozytywizm

to początkowo czasy potępiania i odrzucania wszystkiego, co romantyczne. Zwłaszcza w tekstach publicystów, z Aleksandrem Świętochowskim na czele. Szło tu, rzecz jasna, przede wszystkim o polityczno-społeczny program pozytywistów. Ich koncepcja pracy organicznej i odrzucenia zbrojnej konfrontacji z zaborcami zdecydowanie nie dała się pogodzić z romantyczną wizją powstania i prometejskiego poświęcenia, uważaną przez przedstawicieli nowej epoki za bezmyślne, samobójcze szaleństwo.

Poza tym pozytywiści sprzeciwiali się kreowaniu roli artysty jako osobnika stojącego poza społecznością, dla którego prawem miało być przede wszystkim własne „ja”. Ich zdaniem artysta to członek społeczeństwa taki jak wszyscy pozostali, wykonujący swoje, społecznie użyteczne, zadania.

W późniejszej fazie pozytywizmu, już u schyłku tej epoki, stosunek do romantyzmu znacznie złagodniał. W Nad Niemnem Eliza Orzeszkowa prowadzi swoją bohaterkę na mogiły powstańców styczniowych. To dla autorki swoisty hołd złożony bohaterom uważanym dotąd za romantycznych szaleńców. Orzeszkowa wydaje też cykl nowel Gloria victis, oddających cześć powstaniowej tradycji.

Bohaterowie Lalki Bolesława Prusa, z Wokulskim na czele, to postaci złożone. U podstaw ich świadomości leżą zarówno koncepcje romantyczne, jak i pozytywistyczne. Wyjątek stanowi tu romantyk z krwi i kości – Rzecki, potraktowany przez autora z odrobiną tylko ironii, za to niezwykle ciepło. Prus nie dokonuje już w Lalce ocen – prawda leży tu jakoś pomiędzy obiema doktrynami. Przede wszystkim zaś widoczna jest świadomość autora, że obie one stały się podstawowymi – i równorzędnymi – składnikami polskiego myślenia o kulturze narodowej.

Młoda Polska

określana bywała niegdyś mianem neoromantyzmu. W świetle dzisiejszych badań oczywiste jest, że nazywanie w ten sposób całej tej epoki to pewne nadużycie. Niewątpliwie jednak coś w tym określeniu jest. W literaturze polskiej i europejskiej tego okresu, poza Polską nazywanego na ogół modernizmem, następuje wielki nawrót do romantycznych koncepcji i motywów.

Znów podkreśla się indywidualizm i wyalienowanie artysty. Poezje Charles’a Baudelaire’a, jak Albatros, i Artura Rimbauda, choćby Statek pijany, a w Polsce manifest Stanisława Przybyszewskiego Confiteor – to najlepsze tego przykłady.

Także miłość traktowana jest przez twórców epoki podobnie jak przez romantyków. Ogólnie rzecz biorąc, ówczesna literatura kipi od namiętnej, czasem szalonej, jak w powieściach Przybyszewskiego, erotyki.

Rośnie też zainteresowanie tematyką grozy; przykładem Opowieści okrutne Villiers de l’Isle-Adama czy, nieciekawy zresztą, Wampir Reymonta.

Swoistemu przetworzeniu w literaturze modernizmu uległa także romantyczna choroba wieku – poczucie niezaspokojenia rzeczywistością i niedopasowania do świata – oraz tak zwany splin, czyli egzystencjalna nuda. Pojawiło się przeświadczenie, że są to stany nieuchronne w obliczu rozpadu i ostatecznego końca kultury. Przykładem dekadenckie utwory Kazimierza Przerwy-Tetmajera, choćby Koniec wieku XIX.

Zjawiska, o których mowa, fascynowały wówczas twórców całej Europy. Polska jednak to w końcu – i dosłownie, i w przenośni – zupełnie inna historia. I choć część pisarzy modernistycznych świadomie i ostentacyjnie odcinała się od spraw narodowych, większość w ponurej rzeczywistości pod zaborami nie widziała od tych problemów ucieczki. Do dziś, gdy w Polsce mówi się o patriotyzmie i losach państwa, po prostu nie da się pominąć romantyzmu, bo to właśnie w tej epoce ukształtował się swoisty, polski wzór myślenia o sprawach narodowych i działania w tych sprawach.

Najważniejsze są tu dzieła Stefana Żeromskiego i Stanisława Wyspiańskiego. W utworach obydwu tych pisarzy po prostu roi się od nawiązań do romantyzmu. Spośród dzieł ­Żeromskiego wymieńmy opowiadania o powstaniu styczniowym pt. Rozdzióbią nas kruki, wrony…, powieść historyczną o epoce napoleońskiej Popioły i pamiętną scenę z Zygierem recytującym Mickiewiczowską Redutę Ordona w Syzyfowych pracach. Spośród tekstów Wyspiańskiego – Warszawiankę i Noc listopadową, dramaty o powstaniu 1830 roku, oraz Wyzwolenie. Obaj pisarze mają do romantycznej myśli narodowej stosunek bardzo złożony: pewne jej wątki rozwijają, jednocześnie innym się przeciwstawiając.

Młoda Polska to także czas, w którym odkryto poezję Norwida. Dopiero wtedy, staraniem słynnego tłumacza, krytyka i redaktora Chimery Zenona Przesmyckiego, Miriama, rękopisy Norwida, wcześniej znane garstce wtajemniczonych, zostały wydane drukiem, by od razu zyskać olbrzymią sławę.

W dwudziestoleciu międzywojennym

początkowo wydawało się, że nareszcie można odetchnąć od literackiego patriotyzmu i walki o wolność – a tym samym od romantyzmu. Zachwyceni tą myślą skamandryci, jak Antoni Słonimski w Czarnej wiośnie, „zrzucali z ramion płaszcz Konrada”. Jak Jan Lechoń w Herostratesie – chcieli wiosną widzieć wiosnę, a nie Polskę.

Daleko od tak pojmowanego romantyzmu byli też poeci Awangardy Krakowskiej z Julianem Przybosiem na czele.

Z kolei Witold Gombrowicz w powieści Ferdydurke zawarł słynną scenę, w której dość potworny profesor Bladaczka wmawia uczniowi, że Słowacki zachwyca, podczas gdy sam uczeń krzyczy, iż jest zgoła inaczej… Tradycja romantyczna zostaje tu przedstawiona jako zabójczo nudny środek swoistego, szkolnego „odmóżdżania”.

Na szczęście jednak romantyzm to nie tylko myśl narodowa. Także inne aspekty epoki znajdywały swoje kontynuacje w dwudziestoleciu.

Powstające wówczas ballady Bolesława Leśmiana formalnie i treściowo przypominają te Mickiewiczowskie.

Wielką popularnością wśród poetów cieszyła się twórczość Norwida, czemu dał wyraz Tuwim w jednym z najdojrzalszych tomów swoich wierszy, zatytułowanym Rzecz czarnoleska.

Lata międzywojenne to także czas akcji odbrązowiania wieszczów, zapoczątkowanej przez Tadeusza Boya-Żeleńskiego, który doszedł do wniosku, iż oficjalny, nienaganny obraz ich życiorysów jest, z grubsza rzecz biorąc, cokolwiek zafałszowany; wiedziano, na przykład, że syn Mickiewicza, Władysław, po śmierci ojca ocenzurował to, co pozostawił wielki romantyk. Boy otwarcie wystąpił przeciwko stawianiu wieszczy jako ludzi na postumentach. Wywołał tym zresztą dziki atak konserwatywnych badaczy, zwłaszcza o poglądach prawicowych. Kilkadziesiąt lat później, w roku 1991, podobną burzę wywołał Jan Walc, autor książki Architekt Arki, w której postawił kilka bardzo śmiałych, ryzykownych tez dotyczących niektórych aspektów życia Mickiewicza.

W okresie wojny i okupacji

po raz kolejny odżywa niepodległościowa tradycja romantyzmu. Na początku wojny odwołują się do niej starsi poeci, jak Władysław Broniewski w przerażającym wierszu Ballady i romanse, w którym Mickiewiczowska bohaterka zastąpiona zostaje przez nagie żydowskie dziecko. Później, w czasie poprzedzającym powstanie warszawskie, rozpoczyna się poetycka dyskusja na temat koncepcji historiozoficznych. Krzysztof Kamil Baczyński w Pokoleniu nawiązuje do winkelriedyzmu Słowackiego, a Tadeusz Gajcy w Widmach do mesjanizmu. W oczach pokolenia powstaniowego to właśnie poezja Słowackiego ma największą wartość – głównie przez to, że łączy romantyczny zapał z chłodnym sceptycyzmem i autoironią.

Z kolei Kazimierz Wierzyński, postskamandryta, na emigracji związany z armią generała Andersa, pisze Biblię polską, przyrównując poezję wieszczów do „biblii” – tak, pisanej małą literą – „w której polskie świty z ojców przenoszą się na synów”, i nadając jej w obliczu historii wymiar nieomal sakralny.

Zupełnie inaczej do problemu romantycznego pojmowania historii podszedł inny wojenny emigrant – Witold Gombrowicz, którego wojna zastała na statku do Argentyny. W powieści Trans-Atlantyk zabójczo parodiuje i wyśmiewa Pana Tadeusza, a wraz z nim Mickiewiczowski kult tradycji i przynależności narodowej – jest on dla niego bowiem anachronizmem i kolejną formą upupiania. Zamiast „bycia Polakiem”, Gombrowicz proponuje przede wszystkim „bycie sobą”. Nie nazwie więc romantycznej poezji Biblią – sprzeciwi się poglądowi, jakoby miała ona sama przez się uwznioślać losy Polaków. To oni sami, Polacy, tu i teraz mogą je uwznioślić. Grzebanie się w pięknej tradycji jest, według Gombrowicza, poniżające i stanowi formę ucieczki od rzeczywistości.

Po wojnie

literacki odbiór romantyzmu w kategoriach narodowych znów nieco słabnie – podejmowane są inne tematy romantycznej poezji. Czesław Miłosz, który polemizował z romantykami za młodu, mając ich koncepcje narodowowyzwoleńcze za samobójcze i oszukańcze mity, później, w Traktacie poetyckim, przeciwstawia zamkniętej na metafizykę „mazowieckiej” wizji poezji – dotykającą spraw niepoznawalnych wizję „litewską”, której reprezentantem jest, jego zdaniem, Mickiewicz.

Andrzej Bursa kpi sobie z romantycznej wizji losu i roli poety, w wierszu Poeta opisując wieszcza, który „cierpi za miliony od 10 do 13.20”, z przerwą na siusiu zresztą.

Z kolei Tadeusz Różewicz w wierszach poświęconych poetom romantycznym – jak Jul Słowacki, Nasz wieszcz Adam, Nasz trzeci wieszcz i Cyprian K. Norwid – nawiązuje do życiorysów wieszczów, przedstawia ich słabostki, zabawne losy ich wzajemnych antypatii i paradoksalnych powiązań, sprowadzając poetów z panteonu na ziemię.

Niezwykle często motywy romantyczne ­wykorzystuje w swoich powieściach Tadeusz Konwicki. Kronika wypadków miłosnych to uwspółcześniona wizja romantycznej miłości w podwileńskiej scenerii. Los głównego bohatera Małej Apokalipsy, człowieka mającego w proteście przeciwko władzom spalić się na stopniach Pałacu Kultury, jest swoistym, tragikomicznym przetworzeniem romantycznego mitu prometejskiego – zresztą bohater wie o tym i stara się od tego zadania wymigać. Konwicki jest także reżyserem poetyckiego filmu Lawa. Opowieść o „Dziadach” Adama Mickiewicza, opartego na utworze wieszcza. W filmie tym rozmaite motywy dramatu zostały poddane bardzo ciekawej interpretacji.

Jeśli zaś mowa o romantycznych adaptacjach filmowych, to oczywiście największym hitem ostatnich lat jest Pan Tadeusz Andrzeja Wajdy. Film zawiódł nieco oczekiwania co do zabiegów przetwarzających i uwspółcześniających poemat, których można się było spodziewać po wielkim reżyserze. Jest za to niewątpliwie bardzo ładnym dziełem kostiumowym, zgrabnie przedstawiającym treść naszej narodowej epopei.

Spośród ważnych inscenizacji utworów dramatycznych pamiętać trzeba o przedstawieniu Dziadów w reżyserii Kazimierza Dejmka w Teatrze Polskim w Warszawie, które przez rząd Gomułki uznane zostały za… utwór antyradziecki i zdjęte z afisza, co zapoczątkowało rewolucyjne wypadki marca 1968 roku. Złośliwi opowiadali anegdotkę o tym, że sekretarz partii, Gomułka, kazał wezwać Mickiewicza przed swoje oblicze…

Z kolei w roku 1973 w Teatrze Starym w Krakowie miała miejsce premiera Dziadów w reżyserii Konrada Swinarskiego. Jego aranżacja jest dziś wręcz legendarna – i stanowi niedościgły wzór teatralnej interpretacji tego dramatu.

Zobacz:

Kolejne epoki wobec dorobku romantyzmu

Nawiązania do romantyzmu w późniejszych epokach literackich

Nawiązania literatury romantycznej do epoki średniowiecza

Jakie nawiązania do epoki romantyzmu możesz wskazać w literaturze Młodej Polski?

Mity polskiego romantyzmu. Ich kontynuacje – akceptacje i polemiki z nimi – w dziełach spadkobierców.

Mity romantyzmu umarłe czy ciągle żywe? Uzasadnij swój sąd.

W jaki sposób literatura późniejszych epok nawiązuje do romantyzmu?

Nawiązania do romantyzmu w późniejszych epokach literackich

Romantyzm – TEST 5

Udowodnij, że twórcy literatury romantycznej nawiązywali do epoki średniowiecza

Poezja dwudziestolecia międzywojennego wobec tradycji