WIERSZE w liceum

Czesław Miłosz – Piosenka o końcu świata (interpretacja)

Czesław Miłosz Piosenka o końcu świata W dzień końca świata Pszczoła krąży nad kwiatem nasturcji, Rybak naprawia błyszczącą sieć. Skaczą w morzu wesołe delfiny, Młode wróble czepiają się rynny I wąż ma złotą skórę, jak powinien mieć. W dzień końca świata Kobiety idą polem pod parasolkami, Pijak zasypia na brzegu trawnika, Nawołują na ulicy sprzedawcy warzywa I łódka z żółtym żaglem do wyspy podpływa, Dźwięk skrzypiec w powietrzu trwa I

Czesław Miłosz – Walc

Miejsce wiersza w dorobku Miłosza Nie bez powodu Miłosz umieścił pod tekstem swojego wiersza datę i miejsce powstania: „Warszawa 1942”. II wojna światowa dla związanego z Żagarami poety przedwojennego katastrofizmu była przeżyciem o dramatycznym znaczeniu, oznaczała bowiem tragiczne spełnienie apokaliptycznych wizji z wierszy pisanych w latach 30. Istotna jest również informacja, że wiersz umieszczony został w wydanym w 1945 r. tomie Ocalenie – przełomowym w twórczości Czesława Miłosza. Poeta zamykał

Konstanty Ildefons Gałczyński – Pieśń o żołnierzach z Westerplatte

Pieśń o żołnierzach z Westerplatte Kiedy się wypełniły dni i przyszło zginąć latem, prosto do nieba czwórkami szli żołnierze z Westarplatte. (A lato było piękne tego roku). I tak śpiewali: Ach, to nic, że tak bolay rany, bo jakże słodko teraz iść na te niebiańskie polany. (A na ziemi tego roku było tyle wrzosu na bukiety.) W Gdańsku staliśmy tak jak mur, gwiżdżąc na szwabską armatę, teraz wznosimy się wśród

Leopold Staff – Pierwsza przechadzka

 Leopold Staff Pierwsza przechadzka Żonie Będziemy znowu mieszkać w swoim domu, Będziemy stąpać po swych własnych schodach. Nikt o tym jeszcze nie mówi nikomu, Lecz wiatr już o tym szepcze po ogrodach. Nie patrz na smutnych tych ruin zwaliska. Nie płacz. Co prawda, łzy to rzecz niewieścia. Widzisz: żyjemy, choć śmierć była bliska. Wyjdźmy z tych pustych ulic na przedmieścia. Mińmy bezludne tramwajów przystanki… Nędzna kobieta u bramy wyłomu Sprzedaje

Antoni Słonimski – Alarm

Antoni Słonimski Alarm „Uwaga! Uwaga! Przeszedł! Koma trzy!” Ktoś biegnie po schodach. Trzasnęły gdzieś drzwi. Ze zgiełku i wrzawy Dźwięk jeden wybucha rośnie, Kołuje jękliwie, Głos syren – w oktawy Opada – i wznosi się jęk: „Ogłaszam alarm dla miasta Warszawy!” I cisza Gdzieś z góry Brzęczy, brzęczy, szumi i drży. I pękł Głucho w głąb Raz, dwa, trzy, Seria bomb. To gdzieś dalej, nie ma obawy. Pewnie Praga. A

Władysław Broniewski – Bagnet na broń

Bagnet na broń Kiedy przyjdą podpalić dom, ten, w którym mieszkasz – Polskę, kiedy rzucą przed siebie grom, kiedy runą żelaznym wojskiem i pod drzwiami staną, i nocą kolbami w drzwi zafomocą – ty, ze snu podnosząc skroń, stań u drzwi. Bagnet na broń! Trzeba krwi! Są w ojczyźnie rachunki krzywd, obca dłoń ich też nie przekreśli, ale krwi nie odmówi nikt: wysączymy ją z piersi i z pieśni. Cóż,

Leopold Staff – Deszcz jesienny

Leopold Staff Deszcz jesienny O szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny I pluszcze jednaki, miarowy, niezmienny, Dżdżu krople padają i tłuką w me okno… Jęk szklany… płacz szklany… a szyby w mgle mokną I światła szarego blask sączy się senny… O szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny… Wieczornych snów mary powiewne, dziewicze Na próżno czekały na słońca oblicze… W dal poszły przez chmurną pustynię piaszczystą, W dal ciemną, bezkresną, w

Pieśni Jana Kochanowskiego

Pieśni Kochanowskiego Pieśni Kochanowskiego wyróżniają się ogromny, bogactwem tematyki i dużą rozpiętością skali stylistycznej: dwie księgi, czterdzieści dziewięć pieśni. Powadze towarzyszy żart, radości smutek, wzniosłości rubaszność, liryzmowi dowcip. Z rozmaitością tematów i stylów koresponduje także zróżnicowanie rozmiarów wiersza i środków artystycznych. Jednak mimo wielowątkowej materii i szerokiej tonacji zbiór pieśni nie wydaje się niespójny i chaotyczny. Porządkuje go ten sam program optymistycznej wiary w harmonię świata i harmonię człowieka, który będąc integralnym komponentem boskiego wszechświata, układa swoje życie

Klasyfikacja utworów lirycznych

Klasyfikacja utworów lirycznych Ze względu na sposób ujawniania się podmiotu lirycznego. Liryka bezpośrednia Podmiot liryczny wypowiada się w pierwszej osobie. Liryka osobista – wypowiedź podmiotu lirycznego jest odbierana jako wypowiedź autora utworu. Liryka roli – podmiot liryczny wypowiada się jako postać historyczna, mitologiczna itp. Liryka maski – podmiot liryczny wypowiada się jako przedmiot, zwierzę, roślina itp.  Liryka inwokacyjna (apelu, zwrotu do adresata) Podmiot liryczny wypowiada się w pierwszej osobie, kierując

Widok ze Świnicy do Doliny Wierchcichej – Kazimierz Przerwa- Tetmajer

Kazimierz Przerwa-Tetmajer Widok ze Świnicy do Doliny Wierchcichej Taki tam spokój… Na gór zbocza Światła się zlewa mgła przeźrocza, na senną zieleń gór. Szumiący z dala wśród kamieni w słońcu się potok skrzy i mieni w srebrnotęczowy sznur. Ciemnozielony w mgle złocistej wśród ciszy drzemie uroczystej głuchy smrekowy las. Na jasnych, bujnych traw pościeli pod słońce się gdzieniegdzie bieli w zieleni martwy głaz. O ścianie nagiej, szarej, stromej spiętrzone wkoło

Julian Tuwim – Wspomnienie

Julian Tuwim Wspomnienie Mimozami jesień się zaczyna, Złotawa, krucha i miła. To ty, to ty jesteś ta dziewczyna, która do mnie na ulicę wychodziła. Od twoich listów pachniało w sieni, Gdym wracał zdyszany ze szkoły, A po ulicach w lekkiej jesieni Fruwały za mną jasne anioły. Mimozami zwiędłość przypomina Nieśmiertelnik żółty – październik. To ty, to ty, moja jedyna, Przychodziłaś wieczorem do cukierni. Z przemodlenia, z przeomdlenia senny, W parku

Julian Przyboś – Wieczór

Julian Przyboś Wieczór Te same gwiazdy wyszeptały wieczór jak zwierzenie. Latarnie wyszły z ciemnych bram na ulicę i w powietrzu cicho stanęły. Zmrok łagodnie przemienia przestrzenie. Ogrody opuściły swoje drzewa, szare domki znad rzeki – spłynęły. W niskich brzegach śród olch płynie żal. Tylko horyzont uchyla nieba księżycem i droga długo wiedzie we wspomnienie. I twoje dłonie sieją między nami dal. Wieczór pochodzi z tomu Z ponad (1930 r.) i

Józef Czechowicz – Żal

Józef Czechowicz Żal głowę która siwieje a świeci jak świecznik kiedy srebrne pasemka wiatrów przefruwają niosę po dnach uliczek jaskółki nadrzecze świergocą to mało idźże  tak chodzić tak oglądać sceny sny festyny roztrzaskane szybki synagog płomień połykający grube statków liny płomień miłości nagość tak wysłuchiwać ryku głodnych ludów a to jest inny głos niż ludzi głodnych płacz zniża się wieczór świata tego nozdrza wietrzą czerwony udój z potopu gorącego zapytamy

Józef Czechowicz Przez kresy

Józef Czechowicz Przez kresy monotonnie koń głowę unosi grzywa spływa raz po raz rytmem koła koła zioła  terkocze senne półżycie drożyną leśną łąkową dołem dołem polem  nad wieczorem z rżyska zawadza księżyc ciemny czerwony wołam złoty kołacz  nic nie ma nawet snu tylko kół skrzyp mgława noc jawa rozlewna wołam kołacz złoty wołam koła dołem polem kołacz złoty Magia senna i koło Ballada z tamtej strony Tytuł wiersza odsyła do

Seamus Heaney – Prywatny Helikon

Prywatny Helikon                          Michaelowi Longleyowi   W dzieciństwie nikt mnie nie mógł odpędzić od szybów Starych studni – cembrowin, kołowrotów, wiader. Ciemny plusk kropli, niebo w potrzasku, woń grzyba, Wodorostów, mchów – studnie były moim światem. Ta w cegielni (drewniane wieko, wskroś spróchniałe): Rozkosz łoskotu, bryzgu, karambolu tafli Z wiadrem, kiedy runęło na sznurze w otchłanie! Była tak głęboka, że nikt nie potrafił Ujrzeć w niej siebie.

Pochwała złego o sobie mniemania – Wisława Szymborska

Wisława Szymborska Pochwała złego o sobie mniemania Myszołów nie ma sobie nic do zarzucenia. Skrupuły obce są czarnej panterze. Nie wątpią w słuszność czynów swych piranie. Grzechotnik aprobuje siebie bez zastrzeżeń. Samokrytyczny szakal nie istnieje. Szarańcza, aligator, trychnina i giez żyją jak żyją i rade są z tego. Sto kilogramów waży serce orki, ale pod innym względem lekkie jest. Nic bardziej zwierzęcego niż czyste sumienie na trzeciej planecie Słońca. Wielka

Ewa Lipska – Egzamin

Ewa Lipska Egzamin Egzamin konkursowy na króla wypadł doskonale. Zgłosiła się pewna ilość królów i jeden kandydat na króla. Królem wybrano pewnego króla który miał zostać królem. Otrzymał dodatkowe punkty za pochodzenie spartańskie wychowanie i za uśmiech ujmujący wszystkich za szyję. Z historii odpowiadał ze świetnym wyczuciem milczenia. Obowiązkowy język okazał się jego własnym. Gdy mówił o sprawach sztuki chwycił komisję za serce. Jednego z członków komisji chwycił odrobinę za

Halina Poświatowska – Nad Heloizą

Miłość i śmierć, śmierć i miłość – splecione w nierozerwalnym uścisku – bez reszty wypełniaj ą świat poezji Haliny Poświatowskiej. Scalone ze sobą na wieczność piszą okrutne scenariusze. Jak bardzo bywają władcze, zaborcze, nieprzewidywalne wiedzą tak naprawdę tylko te, które doświadczyły niebiańsko-piekielnej namiętności. Heloiza, Julia, Kleopatra, Wenus, Berenika, Nefretete, Fryne pojawiają się w kreowanej przez Poświatowską poetyckiej rzeczywistości, by mówić o miłosnej udręce i jej fatalnych skutkach lub zaświadczyć, że

Wisława Szymborska – Monolog dla Kasandry

Wisława Szymborska Monolog dla Kasandry To ja, Kasandra A to jest moje miasto pod popiołem. A to jest moja laska i wstążki prorockie. A to jest moja głowa pełna wątpliwości. To prawda, tryumfuję. Moja racja aż łuną uderzyła w niebo. Tylko prorocy, którym się nie wierzy, mają takie widoki. Tylko ci, którzy źle zabrali się do rzeczy, i wszystko mogło spełnić się tak szybko, jakby nie było ich wcale. Wyraźnie

Wisława Szymborska – Atlantyda

Wisława Szymborska  Atlantyda Istnieli albo nie istnieli. na wyspie albo nie na wyspie Ocean albo nie ocean połknął ich albo nie. Czy było komu kochać kogo? Czy było komu walczyć z kim? Działo się wszystko albo nic tam albo nie tam. Miast siedem stało. Czy na pewno? Stać wiecznie chciało Gdzie dowody? Nie wymyślili prochu, nie. Proch wymyślili, tak. Przypuszczali. Wątpili Nie upamiętnieni. Nie wyjęci z powietrza, z ognia, z