Posts From Zbyszek

Czesław Miłosz – Rady

Czesław Miłosz Rady Na miejscu młodych poetów (miejscu wysokim, cokolwiek sądzi pokolenie) wolałbym nie mówić, że ziemia jest snem wariata, bajką niemądrą, pełną wrzasku i furii. To prawda, nie zdarzyło mi się oglądać triumfu sprawiedliwości. Usta niewinnych nie upominają się o nic. I kto wie, czy błazen w koronie, z kielichem w ręku, ryczący że bóstwo mu sprzyja ponieważ tylu i tylu otruł, ściął, oślepił, nie rozrzewniałby widzów: że taki

Zbigniew Herbert – U wrót doliny

Zbigniew Herbert U wrót doliny Po deszczu gwiazd Na łące popiołów zebrali się wszyscy pod strażą aniołów z ocalałego wzgórza można objąć okiem całe beczące stado dwunogów naprawdę jest ich niewielu doliczając nawet tych którzy przyjdą z kronik bajek i żywotów świętych ale dość tych rozważań przenieśmy się wzrokiem do gardła doliny z którego dobywa się krzyk po świście eksplozji po świście ciszy ten głos bije jak źródło żywej wody jest

Zbigniew Herbert – Brzeg

Zbigniew Herbert Brzeg Czeka nad brzegiem wielkiej i powolnej rzeki na drugim Charon niebo świeci mętnie (nie jest to zresztą wcale niebo) Charon jest już zarzucił tylko sznur na gałąź ona (ta dusza) wyjmuje obola który niedługo kwaśniał pod językiem siada na tyle pustej łodzi wszystko to bez słowa żeby choć księżyc albo wycie psa Zbigniew Herbert poznał już „drugi brzeg”. Czy okazał się wizją z jego poezji? Zauważ, że

Wisława Szymborska – W rzece Heraklita

Wisława Szymborska W rzece Heraklita W rzece Heraklita W rzece Heraklita W rzece Heraklita ryba łowi ryby, ryba ćwiartuje rybę ostrą rybą, ryba buduje rybę, ryba mieszka w rybie, ryba ucieka z oblężonej ryby. W rzece Heraklita ryba kocha rybę, twoje oczy – powiada – lśnią jak ryby w niebie, chcę płynąć razem z tobą do wspólnego morza, o najpiękniejsza z ławicy. W rzece Heraklita ryba wymyśliła rybę nad rybami, ryba klęka przed rybą, ryba

Nic dwa razy – Wisława Szymborska

Wisława Szymborska Nic dwa razy Nic dwa razy się nie zdarza i nie zdarzy. Z tej przyczyny zrodziliśmy się bez wprawy i pomrzemy bez rutyny. Choćbyśmy uczniami byli najtępszymi w szkole świata nie będziemy repetować żadnej zimy ani lata. Żaden dzień się nie powtórzy, nie ma dwóch podobnych nocy, dwóch tych samych pocałunków, dwóch jednakich spojrzeń w oczy. Wczoraj, kiedy twoje imię ktoś wymówił przy mnie głośno, tak mi było, jakby róża przez

Tadeusz Różewicz – Ocalony (interpretacja)

Tadeusz Różewicz Ocalony Mam dwadzieścia cztery lata ocalałem                                                   (I) prowadzony na rzeź. To są nazwy puste i jednoznaczne: człowiek i zwierzę miłość i nienawiść wróg i przyjaciel                                        (II) ciemność i światło. Człowieka tak się zabija jak zwierzę widziałem: furgony porąbanych ludzi                           (III) którzy nie zostaną zbawieni. Pojęcia

Stanisław Grochowiak – Czyści

Stanisław Grochowiak Czyści Wolę brzydotę Jest bliżej krwiobiegu Słów gdy prześwietlać Je i udręczać Ona ukleja najbogatsze formy Ratuje kopciem Ściany kostnicowe W zziębłość posągów Wkłada zapach mysi Są bo na świecie ludzie tak wymyci Że gdy przechodzą Nawet pies nie warknie Choć ani święci Ani są też cisi (Rozbieranie do snu 1959) Tytuł wiersza Ma wydźwięk ironiczny i prowokujący. Podważona zostaje wartość czystości (rozumianej w sensie estetycznym i moralnym) – tradycyjnie odbieranej

Leopold Staff – Znad ciemnej rzeki…

Znad ciemnej rzeki Znad ciemnej rzeki wiatr przylata I mglistych wspomnień woń przynosi. Pamięć maluje przeszłe lata, Jak raj anielski dawni Włosi. Potem kask, miecz i pęd podróży, Płomień na ostrzu smukłej dzidy, Kiedy chadzałem w szatach burzy I żeglowałem do Kolchidy. Dzikie porywy i zapędy, Zuchwałość butna i wyniosła… Wreszcie manowce, winy, błędy – I połamane leżą wiosła. W ruinach pająk sieci snuje, Czas każe płacić wiosny długi. Lecz nie żałuję, nie żałuję!

Leopold Staff – Kowal

Leopold Staff Kowal Całą bezkształtną masę kruszców drogocennych, Które zaległy piersi mej głąb nieodgadłą, Jak wulkan z swych otchłani wyrzucam bezdennych I ciskam ją na twarde, stalowe kowadło. Grzmotem młota w nią walę w radosnej otusze, Bo wykonać mi trzeba dzieło wielkie, pilne, Bo z tych kruszców dla siebie serce wykuć muszę, Serce hartowne, mężne, serce dumne, silne. Lecz gdy ulegniesz, serce, pod młota żelazem; Gdy pękniesz, przeciw ciosom stali

Kazimierz Przerwa-Tetmajer – Schnąca limba

Kazimierz Przerwa-Tetmajer Schnąca limba U stóp mych dzika przepaść. W ciemnym niebie blady świeci księżyc, podobny wodnej białej lilii, co kielich swój nad ciemne głębiny wychyli. Cicho – grzmot słychać tylko huczącej kaskady. Nad nurtem jej ze skalnej wyrosła posady limba: zżółkłe konary smutno na dół chyli, czując, że dłużej walczyć na próżno się sili i runie – wicher szumi jej hymny zagłady. Nie ona jedna toczy tę walkę bolesną: są

Jan Twardowski – Suplikacje

Jan Twardowski Suplikacje Boże, po stokroć święty, mocny i uśmiechnięty – iżeś stworzył papugę, zaskrońca, zebrę pręgowaną – kazałeś żyć wiewiórce i hipopotamom – teologów łaskoczesz chrabąszcza wąsami – dzisiaj, gdy mi tak smutno i duszno, i ciemno – uśmiechnij się nade mną Czym jest wiersz? Utwór jest bardzo prosty, jak cała poezja księdza Twardowskiego, więc nie trudno też określić jego myśl przewodnią. W apostrofie podmiot zwraca się do Boga.

Jan Twardowski – Rachunek dla dorosłego

Rachunek w banku, rachunek w sklepie, rachunek za telefon…Człowiek dorosły ciągle coś rachuje, oblicza. Na ogół są to pieniądze. Pokwitowania, wyciągi z konta – przeliczamy, sprawdzamy, zastanawiamy się czy nas nie oszukany. Szelest przekładanych papierów, dźwięk przeliczanych monet. Na tym opieramy pewność swojego życia. I pośród tych wszystkich obliczeń pojawia się „rachunek sumienia”. Czyżby oksymoron? Wszak jak obliczyć, zmierzyć coś tak nieuchwytnego i nienamacalnego jak sumienie? Jan Twardowski Rachunek dla dorosłego Jak daleko odszedłeś od

Jan Twardowski – Śpieszmy się

Jan Twardowski Śpieszmy się Annie Kamieńskiej Śpieszmy się kochać ludzi tak szybko odchodzą zostaną po nich buty i telefon głuchy tylko to co nieważne jak krowa się wlecze najważniejsze tak prędkie że nagle się staje potem cisza normalna więc całkiem nieznośna jak czystość urodzona najprościej z rozpaczy kiedy myślimy o kimś zostając bez niego Nie bądź pewny że czas masz bo pewność niepewna zabiera nam wrażliwość tak jak każde szczęście

Johann Wolfgang Goethe – Król Olszyn

Johann Wolfgang Goethe Król Olszyn Kto jedzie tak późno wśród nocnej zamieci? To ojciec z dziecięciem jak gdyby wiatr leci. Chłopczynę na ręku piastując najczulej, Ogrzewa oddechem, do piersi go tuli. „Mój synu, dlaczego twarz kryjesz we dłonie?” „Czy widzisz mój ojcze? Król Olszyn w tej stronie, Król Olszyn w koronie, z ogonem jak żmija!” „To tylko, mój synu, mgła nocna się zwija.” „Chodź do mnie, chłopczyno, zapraszam najmilej, Pięknymi

Kazimierz Przerwa-Tetmajer – Evviva l’arte

Kazimierz Przerwa-Tetmajer Evviva l’arte Evviva l’arte! Człowiek zginąć musi – cóż, kto pieniędzy nie ma, jest pariasem, nędza porywa za gardło i dusi – zginąć, to zginąć jak pies, a tymczasem, choć życie nasze splunięcia niewarte: evviva l’arte! Evviva l’arte! Niechaj pasie brzuchy, nędzny filistrów naród! My, artyści, my, którym często na chleb braknie suchy, my, do jesiennych tak podobni liści, i tak wykrzykniem: gdy wszystko nic warte, evviva l’arte! Evviva l’arte!

Kazimierz Przerwa-Tetmajer – Koniec wieku XIX

Kazimierz Przerwa-Tetmajer Koniec wieku XIX Przekleństwo?… Tylko dziki, kiedy się skaleczy, złorzeczy swemu bogu, skrytemu w przestworze. Ironia?… lecz największe z szyderstw czyż się może równać z ironią biegu najzwyklejszych rzeczy? Idee?… Ależ lat już mineły tysiące, A idee są zawsze tylko ideami. Modlitwa?… lecz niewielu tylko jeszcze mami Oko w trójkąt wprawione i na świat patrzące. Wzgarda?… Lecz tylko głupiec gardzi tym ciężarem, którego wziąć na słabe nie zdoła ramiona. Rozpacz?… Więc

Jan Kasprowicz – Z chałupy

Jan Kasprowicz Z chałupy I Chaty rzędem na piaszczystych wzgórkach; Za chatami krępy sad wiśniowy; Wierzby siwe poschylały głowy Przy stodołach, przy niskich obórkach. Płot się wali; piołun na podwórkach; Tu rżą konie, ryczą chude krowy, Tam się zwija dziewek wieniec zdrowy W kraśnych chustkach, w koralowych sznurkach. Szare chaty! nędzne chłopskie chaty! Jak się z wami zrosło moje życie, Jak wy, proste, jak wy, bez rozkoszy… Dziś wy dla mnie wspomnień

Jan Kasprowicz – Dies irae

Jan Kasprowicz Dies irae Trąba dziwny dźwięk rozsieje, ogień skrzepnie, blask ściemnieje, w proch powrócą światów dzieje. Z drzew świętości spadną liście Na Sędziego straszne przyjście, By świadectwo dać Psalmiście… A ty, psalmisto Pański, nastrój harfę swoją już na ostatni ton! Grzech krwią czarną duszę plami… Bez obrońcy staniem sami – Któż zlituje się nad nami? Kyrie elejson!… O, Boże! Ty bądź naszą łaską i obroną! Kyrie elejson! O, Głowo owinięta

Jan Andrzej Morsztyn – Niestatek

Jan Andrzej Morsztyn Niestatek Prędzej kto wiatr w wór zamknie, prędzej i promień Słonecznych drobne kąski wżenie do kieszeni Prędzej morze burzliwe groźbą uspokoi, Prędzej zamknie w garść świat ten, tak wielki, jak stół, Prędzej pięścią bez swojej obrazy ogniowi Dobije, prędzej w sieci obłoki połowi, Prędzej płacząc nad Etną łzami ją zaleje, Prędzej niemy zaśpiewa i ten, co szaleje, Co mądrego przemówi; prędzej stała będzie Fortuna, i śmierć z

Dokonaj interpretacji wiersza Daniela Naborowskiego Na oczy królewny angielskiej…

Dokonaj interpretacji wiersza Daniela Naborowskiego Na oczy królewny angielskiej. Zacznij od uważnej lektury: Twe oczy, skąd Kupido na wsze ziemskie kraje, Córo możnego króla, harde prawa daje, Nie oczy, lecz pochodnie dwie nielitościwe, Które palą na popiół serca nieszczęśliwe. Nie pochodnie, lecz gwiazdy, których jasne zorze Błagają nagłym wiatrem rozgniewane morze. Nie gwiazdy, ale słońca, pałające różno, Których blask śmiertelnemu oku pojąć próżno. Nie słońca, ale nieba, bo swój obrót