Metoda na powtórkę? Przedstawić epokę za pomocą najważniejszych dla niej pojęć! Zrozumieć, zapamiętać, skojarzyć z potrzebnymi tekstami kultury. Nasz pojęciownik to zbiór najważniejszych terminów i najlepszy przewodnik.
Barok
Nazwa epoki
Słowo „barrocco” w języku portugalskim oznacza niezwykle rzadki, wyrafinowany i ceniony gatunek perły. Henryk Wölfflin, wielki dziewiętnastowieczny historyk sztuki, użył tego terminu w wydanym w roku 1888 dziele Renaissance und Barock, dokonując jednocześnie pierwszego zdecydowanego rozróżnienia tych dwu epok w historii nauk humanistycznych. Wcześniej rozmaici badacze i teoretycy, jak Jacob Burckhardt, uważali raczej, że to, co dziś zwiemy barokiem, było po prostu zepsutą i schyłkową sztuką i literaturą końca renesansu. Bardzo długo, bo jeszcze nawet w XX wieku, w dokonaniach artystów XVII stulecia dopatrywano się przede wszystkim cech degeneracji dominującego w renesansie stylu klasycznego. Dzieła barokowe określano jako przerafinowane, napompowane, zepsute. Dopiero od czasów Wölfflina, a na dobre dopiero od połowy XX w., pojawiło się przekonanie, że barok to nie żadne porenesansowe epigoństwo, lecz odrębna i wielka epoka artystyczna, w dodatku pod pewnymi względami pokrewna współczesności. Użycie dla określenia tej epoki nazwy rzadkiego klejnotu eksponuje cechujące sztukę barokową upodobanie do tego, co kunsztowne, zaskakujące i niepowtarzalne.
Barok – styl
Do najważniejszych cech barokowej twórczości artystycznej w sztuce europejskiej należą:
- upodobanie do niezwykłości, chęć zadziwienia i zszokowania odbiorcy;
- konceptyzm, upodobanie do efektu;
- intelektualizm sztuki;
- dynamika;
- dysharmonia;
- zmysłowość, rozbudowana i konceptyczna wyobraźnia erotyczna;
- upodobanie do płynnych i falistych linii;
- patos, monumentalizm;
- upodobanie do barw ciemnych i skontrastowanych;
- odejście od zasady przedstawiania mimetycznego, czyli naśladowania rzeczywistości;
- skłonność do asymetrii;
- przywiązywanie wagi do błyskotliwej puenty;
- motywy: marność, śmierć, pompa światowych rozkoszy, nietrwałość tego świata, przemijanie, Bóg, pokusa, erotyzm.
Barok – czas
Jeśli chodzi o Europę, za datę początkową baroku przyjęto rok 1577, ukończenia kościoła Il Gesù w Rzymie, za końcową zaś przełom XVII i XVIII wieku. W Polsce natomiast mówi się o początku baroku w momencie wstąpienia na tron Zygmunta III Wazy w roku 1586, o końcu zaś w momencie wstąpienia na tron Augusta III w roku 1735.
W Polsce przyjęto też następujące daty barokowych „podokresów”.
- Lata 1586-1620 to wczesny barok: okres pojawienia się poezji metafizycznej i kształtowania się nurtów barokowych, początek kontrreformacji.
- Lata 1620-1680 to dojrzały barok: coraz mniej powstaje poezji metafizycznej, inne prądy barokowe przeżywają rozkwit, wzmaga się kontrreformacja.
- Lata 1680-1735 to późny barok, schyłek epoki: nie powstają już arcydzieła, kontrreformacja triumfuje.
Poezja metafizyczna
Metafizyka – to pojęcie, które zajmuje trwałe miejsce w europejskiej kulturze od czasów pierwszych greckich filozofów. Arystoteles podzielił całą filozofię – którą rozumiał w tym znaczeniu, w jakim my dziś używamy słowa „nauka” – na fizykę i metafizykę. Ta pierwsza miała zajmować się tym, co możemy zobaczyć i zbadać, czyli naturą i jej prawami. Ta druga zaś tym, czego zobaczyć ani dotknąć się nie da – tym, co ponadfizyczne, czyli dosłownie metafizyczne. Od tego czasu terminami „metafizyka” i „metafizyczne” określa się potocznie wszystko to, co wiąże się ze sprawami duchowymi, filozoficznymi i religijnymi. W czasach baroku jednak metafizyka wciąż pozostawała najistotniejszym działem filozofii. Fachowe, filozoficzne zajmowanie się nią wymagało – i wymaga – gruntownego przygotowania, znajomości dawnych i współczesnych filozoficznych i teologicznych doktryn i terminów.
Dlatego też w drugim znaczeniu mówi się o metafizyce jako o gałęzi filozofii zajmującej się tym wszystkim, czego nie jesteśmy w stanie badać za pośrednictwem zmysłów i na podstawie doświadczeń. Przede wszystkim to drugie znaczenie posłużyło do nazwania szczególnego nurtu poetyckiego, jaki wykształcił się na przełomie XVI i XVII wieku, głównie w Anglii, ale także w Hiszpanii i Polsce. Jego przedstawiciele przejawiali żywe zainteresowanie skomplikowaną problematyką filozoficzną i teologiczną – pozornie odległą od sfery poezji. Ich teksty tymczasem dowodzą, że odległość ta nie była zbyt duża. Filozoficzna refleksja podana jest u poetów metafizycznych w formie niezwykle kunsztownej i… zmysłowej. John Donne, Herbert Spencer czy Thomas Randolph wysokiej klasy rozumowania filozoficzne przeplatali z wrażeniami zmysłowymi i erotycznymi, nie stroniąc jednocześnie od bardzo wyrafinowanych metafor. Wyrafinowanie formalne i intelektualne kontrastuje z niezwykle u tych poetów wyraźnym niepokojem metafizycznym, z lękiem przed wiecznością, kosmiczną pustką i nieskończonością.
W Polsce najwięcej cech charakterystycznych dla poezji metafizycznej odnajdziemy w twórczości Mikołaja Sępa-Szarzyńskiego, Sebastiana Grabowieckiego.
Zjawiska pokrewne:
- W baroku – marinizm, gongoryzm, mistycyzm, konceptyzm;
- w romantyzmie – poezja Williama Blake’a;
- w wieku XX – poezja Thomasa Stearnsa Eliota.
Ważne przykłady:
- Mikołaj Sęp-Szarzyński, Sonety;
- Sebastian Grabowiecki, Setnik rymów duchownych;
- Daniel Naborowski, Krótkosć żywota, Impresa;
- Wacław Potocki, Człowiek – igrzysko Boże, Płodowi umarłemu w matce żyjącej.
Mistycyzm
Tym terminem określa się szczególną postawę religijną, w chrześcijaństwie szczególnie silnie reprezentowaną w okresie baroku. Mistyk to człowiek, który swoje życie poświęca zgłębianiu tajemnic religijnych. Nie czyni tego jednak w sposób rozumowy, filozoficzny lub teologiczny. Jego drogą poznawczą nie są operacje myślowe ani doznania zmysłowe, lecz doświadczenie mistyczne. Mistyk doznaje – a przynajmniej tak twierdzi – objawienia, czyli bezpośrednio i namacalnie obcuje z Bóstwem, rozmawia z nim, względnie doświadcza wizji lub religijnej ekstazy. Drogi zaś do osiągnięcia tego doświadczenia mogą być rozmaite. Najczęściej wymieniana jest długotrwała medytacja, stopniowe zagłębienie się w siebie aż do ostatecznych granic poznania. Mistycy często, choć nie zawsze, „wspomagali się” też praktykami ascetycznymi. Szczególnie popularne było biczowanie się i morzenie głodem. W siedemnastym wieku skłonność do mistycyzmu cechowała sporą cześć przedstawicieli duchowieństwa katolickiego.
Zjawisko to szczególnie częste było w Hiszpanii. To stamtąd wywodzą się takie postacie, jak Teresa z Avila, święty Jan od Krzyża czy Ludwik z Granady – najsłynniejsi mistycy chrześcijańscy. Pozostawili oni po sobie zapisy swych doświadczeń. To bardzo trudne, symboliczne i często niezrozumiałe teksty, pełne tajemniczych wizji i znaków oraz… typowych dla baroku niesamowitych, zaskakujących metafor. Skłonność do mistycyzmu przejawiali także niektórzy poeci, choćby Mikołaj Sęp-Szarzyński i John Milton. Bardzo ważną cechą siedemnastowiecznych tekstów mistycznych było niezwykłe łączenie obrazowania religijnego z… erotycznym. Teksty Jana od Krzyża obfitują w tego rodzaju metafory, a Bernini, wykonując słynną rzeźbę Ekstaza świętej Teresy nie przypadkiem nadał twarzy świętej mistyczki wyraz budzący skojarzenia z… orgazmem! Ta zaskakująca cecha ówczesnej wyobraźni religijnej znajduje swe odbicie w tekstach z kręgu angielskiej poezji metafizycznej, zwłaszcza w twórczości Johna Donne’a.
Ogólnie przez mistycyzm rozumie się także wiarę w istnienie tajemniczego, niepoznawalnego aspektu wszystkich zjawisk.
Zjawiska pokrewne:
- w baroku – poezja metafizyczna;
- w średniowieczu – ascetyzm;
- religie Wschodu, zwłaszcza buddyzm, w którym niezwykle istotną rolę odgrywa mistyczne doświadczenie medytacji.
Ważne przykłady:
- Mikołaj Sęp-Szarzyński, Sonet II i Sonet V;
- John Milton, Raj utracony;
- John Donne, Sonety święte.
Konceptyzm
Koncept to jedno z podstawowych pojęć dotyczących barokowej literatury. Słowem tym określa się wymyślną, zaskakującą i niezwykłą konstrukcję myślową. Konceptem może być dziwne, niespotykane zestawienie „niepasujących” do siebie przedmiotów lub problemów. Może nim być niesamowita metafora. Koncept ma zadziwiać i oczarowywać czytelnika – liczy się jego oryginalność, niepowtarzalność. Przykładu konceptu dostarcza Sonet do trupa Jana Andrzeja Morsztyna, w którym poeta przemawia do zwłok, lub Pchła, którą John Donne zbudował wokół wizji tego niesympatycznego pasożyta gryzącego parę kochanków. Jak widać, tworząc swe koncepty, barokowi artyści nie stronili od tematów drastycznych – na ogół jednak podawali je w formie kunsztownej, ozdobnej.
Od pojęcia konceptu utworzono nazwę prądu literackiego – konceptyzmu. Jego przedstawicielami są ci poeci, w których twórczości koncept odgrywa szczególnie ważną rolę. W związku z tym mianem konceptystów można objąć wszystkich właściwie artystów epoki.
Z konceptem i konceptyzmem wiąże się pojęcie puenty. Pierwszy polski teoretyk literatury, a przy okazji poeta piszący po łacinie, podziwiany w całej siedemnastowiecznej Europie Maciej Kazimierz Sarbiewski, napisał dzieło pod tytułem O puencie i dowcipie – swoisty manifest konceptyzmu, a zarazem pracę naukową na jego temat. W rozprawie tej określił puentę jako „zgodną niezgodność lub niezgodną zgodność” – czyli metaforę lub zestawienie skupiające pojęcia sprzeczne i na pozór do siebie nieprzystające, razem jednak tworzące błyskotliwą całość.
Sarbiewski użył słowa „puenta” w znaczeniu, w jakim dziś używamy raczej pojęcia konceptu. Puentą z kolei nazywamy obecnie efektowne, opierające się na jakimś koncepcie zakończenie utworu.
Zjawiska pokrewne:
- W baroku – marinizm, gongoryzm, poezja metafizyczna;
- w modernizmie – wiersz Padlina Charles’a Baudelaire’a, powieści Na wspak Jorisa Carla Huysmansa i Portret Doriana Graya Oskara Wilde’a;
- w wieku XX – turpizm i poezja neobarokowa, na przykład twórczość Jarosława Marka Rymkiewicza.
Ważne przykłady:
- Thomas Randolph, Na utratę małego palca;
- John Donne, Waleta żalu zabraniająca, Pchła;
- Jan Andrzej Morsztyn, Do trupa, Do motyla, Na krzyżyk na piersiach jednej panny;
- Daniel Naborowski, Na oczy królewny angielskiej, Do Anny;
- Wacław Potocki, Płodowi umarłemu w matce żyjącej, Płodowi z matką umarłemu.
Marinizm
Giambattisto Marino to włoski poeta piszący w pierwszych latach XVII w. Przyzwyczajonym do tej pory do klasycznego umiaru odbiorcom zaproponował coś zupełnie niesłychanego. Jego słynny poemat Adonis jest kompletnym zaprzeczeniem wszelkich zasad renesansowych poetyk. Nie ma w tym utworze umiaru i harmonii. Nie stosuje się on do zasad naśladowania natury i odpowiedniości stylu do treści. Marino łamie je na każdym kroku, rozmyślnie i świadomie. Adonis to utwór luźno oparty na micie o tytułowym młodzieńcze, ukochanym Afrodyty. Mitologiczna akcja gra jednak rolę drugoplanową, chwilami autor zdaje się wręcz o niej zapominać. Poemat pełen jest dygresji, wtrętów, nieoczekiwanych zwrotów i zawieszeń akcji. Opisy są rozbudowane do granic możliwości, a zarazem przeniesione w sferę pojęć. Błaha, mało istotna treść przybiera u Marina niesłychanie kunsztowną i monumentalną formę. Marina cechuje też upodobanie do swoistych „fajerwerków intelektualnych” – długich i dziwnych wywodów, których błyskotliwość mogła zadziwiać nawet ówczesnych filozofów. Co dość ważne, Adonis pełen jest wyrafinowanych i niesamowitych konceptów erotycznych. Tytułowego młodzieńca z racji jego piękna pożądają wszyscy i wszystko. Nawet… ogromny leśny dzik.
Poezja Marina spotkała się z gorącym przyjęciem czytelników. Marino uznany został za króla poetów, a jego wpływy w późniejszej literaturze baroku śmiało można określić jako ogromne. Wszystkie rewolucyjne zmiany wprowadzone przez Marina stały się kanonicznymi zasadami poetyki barokowej. Od nazwiska poety utworzono zaś nazwę prądu literackiego cechującego się upodobaniem do sensualistycznego (zmysłowego) obrazowania, intelektualnością, konceptami i zestawieniami antytetycznymi (przeciwstawnymi), niezwykłymi metaforami. Bardzo ważne jest także szczególne podejście marinistów do języka. Ważniejsze jest dla nich samo znaczenie danej nazwy niż to, co ona oznacza: przetwarzanie tych znaczeń, swoista intelektualna zabawa z nimi. Wśród polskich poetów spore wpływy marinizmu odnaleźć można u Daniela Naborowskiego i Jana Andrzeja Morsztyna.
Uwaga! Gongoryzm to z kolei hiszpańska odmiana marinizmu i jednocześnie poezji metafizycznej. Nazwa prądu pochodzi od nazwiska Luisa de Gongory, słynnego hiszpańskiego poety XVII wieku.
Zjawiska pokrewne:
- w baroku – gongoryzm, konceptyzm, poezja metafizyczna;
- później – w literaturze polskiej tzw. poezja lingwistyczna, reprezentowana przez Stanisława Barańczaka i Juliana Kornhausera.
Ważne przykłady:
- Daniel Naborowski, Na oczy królewny angielskiej…;
- Jan Andrzej Morsztyn, Niestatek, Nagrobek Perlisi, Na krzyżyk na piersiach jednej panny.
Kontrreformacja
Dla konserwatywnej hierarchii kościelnej szesnastowieczny ruch reformacyjny w obrębie Kościoła był prawdziwą tragedią. Z reformacją wiązała się nie tylko utrata rzesz wiernych, którzy tłumnie przyjmowali nowe chrześcijańskie religie, ale także zmniejszenie wpływów politycznych i ekonomicznych związanych z rozpadem swoistego „duchowego monopolu” Kościoła. Uniwersalna religia zachodniej Europy w wyniku reformacji stała się tylko jednym z „dostępnych” wyznań – katolicyzmem, który musiał jakoś odnaleźć się w nowej sytuacji „religijnej konkurencji” o dusze wiernych. Na to bowiem, by w średniowiecznym stylu spalić na stosie wszystkich religijnych reformatorów, a ich zwolenników wyciąć w pień jako heretyków, było już za późno. Religie protestanckie zyskały zwolenników bardzo wpływowych, jak choćby król Anglii czy duża część niemieckich książąt. Co ważne, w drugiej połowie XVI wieku – także w Polsce, uchodzącej dziś za ostoję katolicyzmu – większość szlachty przeszła na wyznanie protestanckie.
Przyszedł zatem czas na nową strategię. Stworzeniem jej zajął się powszechny sobór Kościoła, zwołany w miejscowości Trydent, obradujący w latach 1545 – 1563. Jego ustalenia dały początek nowej epoce w dziejach Kościoła – epoce kontrreformacji i reformy katolickiej. W ramach kontrreformacji rozpoczęto zdecydowane działania przeciwko religiom protestanckim. Ogłoszono hasło całkowitej niemożliwości porozumienia się z protestantami. Utworzono Trybunał Inkwizycji – swego rodzaju międzynarodową kościelną policję i system sądowy mający ścigać i karać zwolenników nowych religii. Zaczęto publikować Indeks ksiąg zakazanych – specjalną listę dzieł, literackich, teologicznych, filozoficznych i naukowych, których treść uznano za sprzeczną z nauką Kościoła. Ponadto utworzono kontrreformacyjny zakon, którego pierwszym generałem był Ignacy Loyola. Głównym celem jezuitów – bo o nich mowa – była walka z protestantami i ich nawracanie. Jezuici zorganizowani zostali na wzór wojskowy, obowiązywała ich bezwzględna dyscyplina i posłuszeństwo względem przełożonych. Mieli wojskową hierarchię, składali także specjalną przysięgę na wierność papieżowi – zupełnie jak wojsko świeckiemu władcy. Zbudowali skuteczny i, przynajmniej z początku, bardzo dobry system edukacyjny. Ich szkoły, kolegia, z powodzeniem konkurowały z nowoczesnymi akademiami protestanckimi i zapewniały gruntowne, elitarne wykształcenie. Zdobywanie wpływów wśród elit było podstawową strategią jezuitów. Obejmowali oni na przykład funkcje spowiedników i doradców ważnych osobistości w państwach katolickich. Czyniło to z zakonu coś w rodzaju kościelnych służb wywiadowczych i specjalnych. W czasach ekspansji Europejczyków na nowo odkrywane lądy jezuici wzięli też na siebie ciężar działalności misyjnej w koloniach.
Drugi krąg ustaleń soboru trydenckiego skupiał się wokół przemian w łonie Kościoła, określono go zatem mianem reformy katolickiej. Słowa reforma należałoby jednak użyć w cudzysłowie – przede wszystkim bowiem polegała ona na umocnieniu dotychczasowej katolickiej tradycji. Zebrano i potwierdzono wszystkie religijne dogmaty. Utrzymano bezwzględny celibat. Opowiedziano się przeciwko wprowadzeniu języków narodowych do liturgii; w Kościele katolickim języki narodowe wprowadzono do liturgii dopiero w wieku XX, po soborze watykańskim drugim. Przede wszystkim zaś skupiono się na bezpośrednim docieraniu do odbiorców, czyli wiernych. Kościół rozpoczął, zakrojoną na szeroką skalę, działalność propagandową, którą dziś można by określić mianem kampanii medialnej i reklamowej. Wielki nacisk położono na atrakcyjność obrzędów. Kaznodzieje prześcigali się w aranżowaniu rozmaitych przedstawień: w trakcie kazań stosowano fajerwerki, kostiumy, używano rozmaitych dziwacznych rekwizytów i dokonywano cudów oratorskich – wszystko po to, by zadziwić i przerazić odbiorcę. Przywrócono średniowieczny zwyczaj organizowania przedstawień teatralnych, rozwinięto tradycję pielgrzymek i odpustów. A wszystko to, by przyciągnąć jak największą liczbę wiernych i umocnić w ich prostej, obrazowej świadomości wiarę i zaufanie do Kościoła.
Vanitas
Vanitas po łacinie znaczy: marność. Słowem tym określa się ulubiony motyw siedemnastowiecznej literatury i sztuki. Źródłem tego określenia jest biblijna Księga Koheleta, którą w skrócie można określić jako traktat o bezsensie życia na ziemi. Powtarzające się w tej księdze biblijnej słowa: „Vanitas vanitatum et omnia vanitas” – tłumaczy się jako „marność nad marnościami i wszystko marność”. Księga Koheleta zawiera skrajnie pesymistyczną wizję sytuacji człowieka w życiu doczesnym, uznając wszystko to, co ludzie w nim cenią i do czego dążą, za nic nieznaczącą ułudę, nieznoszącą jakiegokolwiek porównania z życiem wiecznym.
Niezwykle często przywołują ten motyw barokowi poeci, na ogół czyniąc to jednak w nieco inny niż Kohelet sposób. Stosują rozmaite oszałamiające wyliczenia „ziemskich rozkoszy”, takich jak władza, bogactwo, erotyzm, przedstawiając je w kuszący sposób, by następnie w iście średniowiecznym stylu skontrastować je z puentą w duchu „z prochu powstałeś, w proch się obrócisz” lub z odstraszającą wizją starości czy śmierci. Barokowe realizacje motywu vanitas opierają się na takim właśnie brutalnym kontraście: autentyczne ambicje i pokusy zestawione zostają z, równie autentycznymi, rozkładem i śmiercią. Często także pojawia się nuta żalu wobec Boga, który pozwala na to, by ludzie ulegali tym nieodpartym pokusom, zapominając o wieczności i Sądzie Ostatecznym. Uwaga! Pisząc o chrześcijańskiej „vanitas”, poeci baroku często odwoływali się do filozofii antycznej, głównie stoików i cyników, między innymi do poglądów Diogenesa z Synopy, który głosił absolutny bezsens ludzkich ambicji i dążeń.
Z motywem vanitas wiąże się ponowna kariera średniowiecznego hasła memento mori (pamiętaj o śmierci), które w baroku uzupełnione zostało o maksymę „żyj ze śmiercią”. Do kościołów i liturgii powróciły przedstawienia szkieletów, czaszek i śmierci z kosą. W modzie znów jest, rozpowszechniony w średniowieczu, motyw danse macabre, czyli tańca śmierci.
Ważne przykłady:
- Mikołaj Sęp-Szarzyński, Epitafium Rzymowi;
- Daniel Naborowski, Krótkość żywota;
- Jan Andrzej Morsztyn, Na zegarek ciekący;
- Wacław Potocki, Vanitas.
Absolutyzm
To system państwowy, który na dobre ukształtował się właśnie w XVII stuleciu. Podstawową jego zasadą jest całkowita kontrola monarchy nad wszystkimi instytucjami władzy. Władza królewska w absolutyzmie legitymowana jest wolą Boską – monarcha jest uznawany za pomazańca Bożego na ziemi. Każda jego decyzja ma więc w sobie coś świętego. Władca skupia wokół siebie rzeczywiste centrum władzy: hierarchicznie podporządkowana mu jest cała scentralizowana machina administracyjna. System władzy jest logiczny, przejrzysty i uporządkowany, właściwie każdy obywatel ma w nim swoje miejsce. Państwa absolutystyczne zatem były bardzo skuteczne w polityce wewnętrznej i zewnętrznej. Dzięki silnej władzy nie miały problemów ze ściąganiem podatków, należności oraz utrzymywaniem silnej armii. Państwo absolutystyczne pozbawione jest parlamentu. Wszystkie decyzje podejmuje władca, który co najwyżej dobiera sobie grono doradców i tworzy złożony z ministerstw rząd, odpowiedzialny za władzę stricte wykonawczą.
Pierwszą realizację systemu absolutystycznego w pełnej postaci znajdujemy w siedemnastowiecznej Francji, której król Ludwik XIV zwykł mawiać o sobie „państwo to ja”. Nazywano go Królem Słońce, co w pełni oddaje symboliczną i rzeczywistą rolę monarchy w absolutystycznym państwie.
Ważne przykłady:
- pałac królewski w Wersalu, architektoniczny symbol absolutyzmu – budowla ogromna, majestatyczna, geometrycznie i hierarchicznie uporządkowana.
Kartezjanizm
René Descartes, zwany Kartezjuszem, choć uważany na ogół za prekursora oświeceniowego racjonalizmu, do swych racjonalistycznych przekonań doszedł w sposób… na wskroś barokowy. Francuski filozof postanowił bowiem odpowiedzieć sobie na pytanie, czy on i świat w ogóle istnieją. Dlaczego nie miał pewności w tej, jak by się zdawało, niepodlegającej dyskusji kwestii? Otóż niezwykle popularne były wówczas argumenty przeciwko istnieniu. Pierwszy z nich dotyczył tego, że nie możemy odpowiedzieć na pytanie, kiedy to naprawdę żyjemy – na jawie czy we śnie. Być może przecież świat, w którym funkcjonujemy, jest tak naprawdę tylko snem, a to prawdziwe życie toczy się, gdy zdaje nam się, że śnimy. Drugi argument odwoływał się do faktu, że istnieją złudzenia. Skoro czasem wydaje nam się, że widzimy lub słyszymy coś, co nie istnieje – skąd możemy wiedzieć, czy żyjąc, nie ulegamy jakiemuś wielkiemu złudzeniu? Argument trzeci brzmiał tak: sprytniejszy zawsze oszuka mniej sprytnego, skąd zatem możemy wiedzieć, czy nie jesteśmy bez przerwy oszukiwani przez jakąś wszechpotężną Istotę, która podsyła nam rozmaite majaki i halucynacje, uważane przez nas za prawdziwe życie? Do argumentów tych odwołał się Miquel de Cervantes, tworząc perypetie Don Kichota, który traci możność odróżniania istniejącego i nieistniejącego, szuka jakiegokolwiek pewnika, poruszając się w onirycznym świecie złudzeń i wyobrażeń. Kartezjusz z kolei postanowił znaleźć kontrargument – i po latach medytacji i wątpliwości efekt swoich doświadczeń streścił w jednym z najsłynniejszych zdań świata: „Cogito, ergo sum”, czyli: „Myślę, więc jestem”. Doszedł mianowicie do wniosku, że jedynym pewnikiem, jakiego doświadczamy, jest sam fakt myślenia. A zatem nasz umysł może być jedynym oparciem w zagadkowym i niezrozumiałym świecie.
Zakład Pascala
Blaise Pascal, francuski filozof XVII stulecia, w rozumowy, matematyczny wręcz sposób udowodnił… „opłacalność” wiary w Boga. Jego słynny „zakład” opiera się na rozumowaniu następującym. Skoro nie istnieje żaden sposób pozwalający na udowodnienie z całą pewnością istnienia Boga i prawdziwości zasad religii, mamy do wyboru dwie drogi: albo uznajemy, że Bóg nie istnieje, a religia nie ma sensu – i żyjemy sobie, jak nam się podoba, albo też przyjmujemy Jego istnienie i religię – i żyjemy zgodnie z jej przykazaniami. W pierwszym wypadku, jeśli mieliśmy rację, nie tracimy i nie zyskujemy prawie nic – nasze doczesne życie to tylko mgnienie, chwila. Jeśli zaś racji nie mieliśmy – czeka nas Sąd Ostateczny, piekło i potępienie… W drugim wypadku natomiast, jeśli nie mieliśmy racji, nie tracimy nic, bo życie na ziemi to tylko kropla w wieczności. Jeśli zaś mieliśmy rację – zyskujemy bardzo wiele: zbawienie i życie wieczne. „Opłaca się” zatem wybrać drugie wyjście – i założyć, że Bóg istnieje. Zdaniem Pascala to jedyne sensowne – i mogące przynieść „zysk” – rozwiązanie.
Takie racjonalne potraktowanie spraw ostatecznych wydawać się nam może cokolwiek zabawne. To jednak świetna ilustracja barokowej duchowości, w której bez ustanku mieszają się ze sobą elementy świeckie i religijne, sprawy wielkie z błahymi. Jednocześnie zaś Pascalowski „zakład” wpisuje się w tradycję swoistych „targów” i „postępowań układowych” z Bogiem, jakie wiodą niektórzy barokowi poeci, w Polsce na przykład Sebastian Grabowiecki.
Zobacz: