Dlaczego to ważny w literaturze problem?
Dotyczy wszystkich ludzi (nawet tych, którzy pracy unikają, bo i to jakaś postawa wobec niej) wszystkich czasów. Stosunek do pracy jest nierzadko kryterium wartościowania bohaterów.
Jak mówi Biblia, świat powstał dzięki pracy Boga – trwała ona sześć dni, siódmego dnia Stwórca odpoczął. Ale sam człowiek nie został stworzony do ciężkiej pracy – zajmowałby się pewnie jedynie przyjemnymi czynnościami, żył w zgodzie z naturą (wizja wieku złotego jako wolnego od pracy pojawia się także w Przemianach Owidiusza), gdyby nie grzech pierworodny. W jego efekcie ludzie skazani zostali na codzienne, żmudne zajęcia umożliwiające przeżycie, choćby zdobywanie pożywienia.
Jak zauważył biblijny Kohelet, praca nie może jednak służyć tylko nadmiernemu gromadzeniu dóbr materialnych. Powinna również dawać radość i satysfakcję. I choć bywa hańbiąca (np. syn zwany marnotrawnym, mimo znakomitego pochodzenia, musiał pasać świnie), to jednak, jak podkreśla św. Paweł w nowotestamentowym Liście do Tesaloniczan, należy samemu pracować na chleb, a nie korzystać z dóbr wypracowanych przez innych.
W mitologii praca była przede wszystkim karą: Syzyf (za nieposłuszeństwo wobec bogów) musiał wtaczać na górę ciężki głaz, który tuż przed szczytem wyślizgiwał mu się z rąk, Herakles (za zabicie swojej żony) stanął przed zadaniem wykonania dwunastu arcytrudnych prac (m.in. oczyszczenie stajni Augiasza), a Danaidy (za zabicie mężów) zmuszone zostały do napełniania wodą beczki z dziurawym dnem. Jedynym bogiem, którego przedstawiano zwykle przy warsztacie pracy, był Hefajstos – patron kowali i rzemieślników.
Jak ukazywano ten motyw w różnych epokach?
Średniowiecze: anonimowa Satyra na leniwych chłopów
W tej epoce rozwinął się system feudalny, a wraz z nim praca pańszczyźniana. Jedni więc zmuszeni byli pracować dla siebie i dla innych, a drudzy tylko korzystali z owoców pracy. Dowody, choć nieliczne, odnajdujemy w ówczesnej literaturze. Autor Satyry na leniwych chłopów chciał przede wszystkim ukazać lenistwo chłopa uchylającego się od swoich obowiązków. Mimowolnie zawarł tu obraz istniejącej wówczas społecznej niesprawiedliwości.
W literaturze średniowiecznej codzienna praca uznawana była za nieefektowną. Bohaterowie tej epoki porzucali ją więc w pogoni za szczytnymi ideami – rycerze zostawiali ukochane i zdobywali chwałę w bitwach i wojnach, święci zaś wybierali życie ascetyczne i rezygnowali z wszelkich dóbr, a tym samym z pracy niezbędnej do ich zdobycia.
Renesans: Krótka rozprawa między trzema osobami, Panem, Wójtem a Plebanem i Żywot człowieka poczciwego Reja; Pieśń świętojańska o Sobótce Kochanowskiego
Bodaj pierwszy wyrazisty obraz istniejącej w Rzeczpospolitej niesprawiedliwości społecznej zawdzięczamy Mikołajowi Rejowi. On to w Krótkiej rozprawie między… Panem, Wójtem a Plebanem zwrócił uwagę na niedolę chłopa zmuszanego do ciężkiej pracy i skrytykował pełne zbytków, wygody i wolne od trudów życie szlachty. Nie znaczy to jednak, że Rej występował przeciwko pracy. Przeciwnie, Żywot człowieka poczciwego dowodzi, że to właśnie codzienne obowiązki, niełatwe, ale wykonywane w harmonii z naturą, stanowią istotę życia człowieka – dają satysfakcję, a jednocześnie spokój ducha.
Tę samą ideę wyższego sensu i boskiego ładu w najprostszych zajęciach gospodarskich, tyle że wyrażoną w sposób literacko zdecydowanie doskonalszy, odnajdujemy w Pieśni świętojańskiej o Sobótce Jana Kochanowskiego.
Barok: sielanki Szymona Szymonowica
Renesansowy, idylliczny obraz pracy nabrał w literaturze baroku znamion realizmu. Co prawda bohaterami sielanek Szymona Szymonowica – utworu powstałego na przełomie dwóch epok: renesansu i baroku – są wciąż pasterze i rolnicy żyjący w zgodzie z naturą zapewniającą ich życiu ład i harmonię (element renesansowy), ale w obfitym zbiorze tego autora są również teksty zrywające z naiwnym idealizmem. Przykład: Żeńcy. W sielance tej Szymonowic pokazuje jednoznacznie, że praca na roli to ogromny wysiłek fizyczny. To zmęczenie i pot. Co ważne jednak, autor krytykuje nie pańszczyznę, lecz jedynie fakt, że Starosta wymaga od poddanych pracy niezgodnej z prawami natury (zaczynają przed wschodem, a kończą po zachodzie słońca); że do wysiłku zmuszani są wszyscy, bez względu na stan zdrowia (Maruszka).
Oświecenie: Kandyd Woltera; Mikołaja Doświadczyńskiego przypadki Krasickiego
Praca w tej pełnej rozsądku epoce była ceniona wysoko. Potwierdza to choćby przykład Kandyda. Bohater tej powiastki filozoficznej przekonuje się na własnej skórze, że nie żyjemy – jak twierdził jego towarzysz Pangloss wyznający poglądy cenionego wówczas filozofa Leibniza – „na najlepszym z możliwych światów”, na którym „wszystko jest najlepsze”. Przeciwnie: Kandyda spotykają jedynie katastrofy, cierpienie i zło. Wniosek jest prosty: należy porzucić marzenia o poznaniu istoty świata, a także o wiecznym szczęściu – i zająć się „uprawą własnego ogródka”. Tylko praca – prosta, codzienna, zwyczajna – zapewnia spokój, pozwala istnieć w rzeczywistości pełnej zła i daje szansę na „małe” szczęście, jedyne, jakie dostępne jest człowiekowi.
Tezę o „uprawie własnego ogródka” poparłby zapewne również Mikołaj Doświadczyński, tytułowy bohater pierwszej polskiej powieści. W młodości życie Mikołaja dalekie było od ideału: nie odebrawszy solidnego wykształcenia, prowadził hulaszczy i awanturniczy tryb życia, aż wreszcie trafił na wyspę Nipu, gdzie doznał olśnienia. Poznał skromnych, cnotliwych i pracowitych Nipuańczyków, żyjących w zgodzie z naturą, w świecie nieskażonym cywilizacją, i zrozumiał, że właśnie praca jest w życiu największą wartością, że tylko dzięki niej człowiek może siebie samego doskonalić, a świat czynić lepszym. Praca – dodajmy – równo rozdzielona pomiędzy wszystkich, bez względu na pochodzenie czy majątek. Po powrocie do Polski Mikołaj bezskutecznie próbował przekonać rodaków do tej filozofii życia. Postanowił więc, jak Kandyd, osiąść na własnym folwarku i realizować poznane ideały w swoim środowisku.
Romantyzm: poezja Norwida
Romantycy stworzeni byli do wielkich zrywów, do męczeństwa „bez chwały i zmartwychpowstania”, jak pisał w wierszu Do matki Polki Adam Mickiewicz, a nie do zwykłej, codziennej pracy. Zajmowały ich wielkie idee, szczytne cele i wzniosłe marzenia, a nie prozaiczne staranie o chleb. Przykładem może być bohater Nie-Boskiej komedii Zygmunta Krasińskiego, Hrabia Henryk, który nienawidzi codzienności i zwyczajności, marzy za to o ułudach – wielkiej poezji i wyidealizowanej miłości. A postacie z komedii Aleksandra Fredry? Czas upływał im raczej na czczych sporach i flirtach niż sumiennej pracy. Także rozkład zajęć bohaterów Pana Tadeusza Mickiewicza z obowiązkami nie miał wiele wspólnego: trwające godzinami posiłki, spotkania, grzybobrania, łowy…
Nietypowym romantykiem, jeśli chodzi o stosunek do pracy, był za to Cyprian Kamil Norwid. Nie znosił próżniactwa – uważał, że tylko dzięki wytrwałemu wysiłkowi można osiągnąć coś wartościowego. Co więcej, zdaniem tego chrześcijańskiego poety, praca jest drogą prowadzącą człowieka do zbawienia. Za pracę bowiem – i to niezwykle trudną – uważał zarówno ludzkie życie, jak i tworzenie sztuki. W poetyckim traktacie Promethidion – którego tytuł jest neologizmem oznaczającym dziedzictwo po Prometeuszu! – pisał:
Bo nie jest światło, by pod korcem stało,
Ani sól ziemi do przypraw kuchennych,
Bo piękno na to jest, by zachwycało
Do pracy – praca, by się zmartwychwstało. […]
Pieśń a praktyczność – jedno, zaręczone
Jak mąż i dziewka w obliczu wieczności.
Pozytywizm: Nad Niemnem Orzeszkowej; Lalka Prusa
W sytuacji zaborów, po klęsce powstania styczniowego pozytywiści propagują hasła pracy organicznej i pracy u podstaw. Tę drugą ideę rozumie doskonale – i stara się wcielać w życie – m.in. Witold Korczyński z Nad Niemnem, zachęcający do reform, zmiany metod rolniczej pracy na nowocześniejsze. Nad Niemnem to swego rodzaju pean na cześć pracy, która nie tylko odgrywa istotną rolę w życiu bohaterów, ale jest wręcz miarą wartości człowieka. Wzorem są Bohatyrowiczowie, których ród zaczyna się od Jana i Cecylii – ogromnym wysiłkiem zbudowali od podstaw osadę, czym zyskali sobie pomyślność losu, gdyż Bóg, wedle Orzeszkowej, sprzyja tym, którzy do wszystkiego dochodzą ciężką pracą. Pozytywnymi bohaterami powieści są więc Justyna, która nie boi się zajęć gospodarskich i decyduje się na ślub z Janem (tymczasem właśnie ze strachu przed pracą na wsi jej ciotka Marta nie wyszła za Anzelma), czy też Benedykt poświęcający cały swój czas na codzienne obowiązki, negatywnymi zaś – postacie stroniące od pracy: Różyc, Kirło i Emilia Korczyńska.
Bohaterów, którzy realizują pozytywistyczne wzorce pracowitości, znajdziemy też w Lalce. Dla takich postaci jak Rzecki, Ochocki czy profesor Geist praca oznacza satysfakcję, radość z dobrze wypełnionego obowiązku lub odkrycia czegoś nowego. Pracowity był również Stanisław Wokulski – zaczynał jako skromny subiekt w winiarni u Hopfera, a doszedł do wielkiego majątku, który umiejętnie pomnażał. To był właśnie wzór do naśladowania (choć niektóre z robionych przezeń interesów, np. te z Rosjanami, mogły budzić wątpliwości moralne), w przeciwieństwie do arystokratów, których Prus w powieści ośmiesza – wiodą oni próżniacze życie i uważają pracę za rzecz niemal hańbiącą człowieka. O stosunku panny Łęckiej do pracy czytamy: „W ogóle dla ludzi z niższego świata miała serce życzliwe. Przychodziły jej na myśl słowa Pisma świętego: «W pocie czoła pracować będziesz». Widocznie popełnili oni jakiś ciężki grzech, skoro skazano ich na pracę; ależ tacy jak ona aniołowie nie mogli nie ubolewać nad ich losem. Tacy jak ona, dla której największą pracą było dotknięcie elektrycznego dzwonka albo wydanie rozkazu”. Dlatego choćby Wokulski zyskał największy majątek i choćby okazał się najuczciwszym człowiekiem, dla tej warstwy na zawsze pozostanie „kupcem” – słowo to wypowiadano wtedy z ironią, a nawet pogardą.
Modernizm: Siłaczka i Ludzie bezdomni Żeromskiego; Chłopi Reymonta; wiersz Kowal Staffa
Ten okres to z jednej strony hasło sztuki dla sztuki, idea całkowitego oderwania się od rzeczywistości, a z drugiej – przekonanie o ogromnej roli pracy w życiu człowieka, dla której można i trzeba wiele poświęcić. Pisał o tym przede wszystkim najbardziej społecznikowski z polskich twórców Stefan Żeromski. Bohaterką Siłaczki uczynił nauczycielkę poświęcającą (w sensie dosłownym) swoje życie nauczaniu wiejskich dzieci.
Poświęcenie nieobce też było Tomaszowi Judymowi z Ludzi bezdomnych. Młody lekarz pragnął realizować swoje ideały i pracować dla najuboższych, ale całkowite oddanie się temu zajęciu wymagało – jego zdaniem – rezygnacji z osobistego szczęścia u boku ukochanej. Dziś ten wybór wydaje się nie do końca zrozumiały.
Młodopolscy pisarze nie upiększali pracy. W tekstach tej epoki nie brak naturalistycznych obrazów wyniszczających obowiązków mieszkańców wsi (przykład: sytuacja małżeństwa Gibałów z noweli Zmierzch) czy też odczłowieczających zajęć robotników w wielkich fabrykach (przykład: robotnicy w Ludziach bezdomnych).
Czymś zupełnie innym była praca dla bohaterów Chłopów Reymonta. Zajęcia gospodarskie to egzystencja w zgodzie z naturą, wpisywanie się w jej odwieczny porządek życia i śmierci, obumierania i narodzin. Praca bywa ciężka, ale jest swego rodzaju obowiązkiem wobec przyrody – żywicielki i w pewnym sensie uświęca pracujących, co pokazuje choćby scena rozstania Boryny z życiem.
O jeszcze innym rodzaju pracy pisał w wierszu Kowal z tomu Sny o potędze Leopold Staff. Poeta, zafascynowany teoriami Fryderyka Nietzschego, pokazuje życie ludzkie jako nieustanne budowanie samego siebie, a tym samym niekończący się wysiłek „wykuwania” siebie z „bezkształtnej masy kruszców drogocennych”.
Dwudziestolecie międzywojenne: Noce i dnie Dąbrowskiej; Granica Nałkowskiej; Szewcy Witkacego
Odzyskanie niepodległości było dla Polaków największym pragnieniem, ale po jego spełnieniu społeczeństwo znalazło się w niełatwej sytuacji. „Radość z odzyskanego śmietnika”, jak to określił Juliusz Kaden-Bandrowski w powieści Generał Barcz, była zatem radością pełną nowych wyzwań. Polska stawała się normalnym krajem, w którym należy zapomnieć o wielkich ideach, a zająć się codzienną, nieefektowną, ale konieczną pracą. Taką, o jakiej pisze Dąbrowska w Nocach i dniach (mimo że utwór opowiada historię wcześniejszą, od powstania styczniowego po wybuch I wojny światowej). Przykładem jest tu Bogumił – sumienny gospodarz, oddany swoim zajęciom, który podczas jednego ze spotkań towarzyskich wypowiada charakterystyczne słowa: „Ja tu robię swoją historię”.
W innym środowisku rozgrywa się Granica i zupełnie inne cele przyświecają głównemu bohaterowi tej powieści. Dla Zenona Ziembiewicza nie są ważne ideały, które szybko porzuca, ale kolejne szczeble urzędniczo-politycznej kariery, którą pragnie zrobić. Skutecznie, ale za cenę nieszczęścia własnego i wielu innych osób. Nałkowska daje więc portret karierowicza, który jednak w swoją karierę włożył zastanawiająco niewiele wysiłku. To raczej pseudopraca – zupełnie jak w wypadku ojca Zenona, który raczej pozoruje pracę, niż faktycznie ją wykonuje.
O pracy pisano w dwudziestoleciu także w zupełnie inny, groteskowy sposób. Dla tytułowych szewców Stanisława Ignacego Witkiewicza, aresztowanych przez Scurvy’ego, największą karą okazuje się… zakaz pracy. Wyzwoleniem z okrutnej bezczynności jest wydostanie się z więzienia i przyłączenie do rewolucji. Szewcy Witkacego zachowują się jak maszyny – muszą pracować, muszą coś robić. To groteskowa wizja ogłupiającej pracy, w której nie ma miejsca na człowieczeństwo.
Czas totalitaryzmów i wojny: Medaliony Nałkowskiej, opowiadania Borowskiego; Inny świat Herlinga-Grudzińskiego
Hasło hitlerowców „Arbeit macht frei” („Praca czyni wolnym”) widnieje dramatycznie nad wejściem do obozu, w którym… robiono z ludzi mydło, czego dowiedzieć się możemy dzięki lekturze Medalionów i opowiadań Borowskiego. „Na bramie obozu spleciono z żelaza litery: «Praca czyni wolnym». Oni chyba w to wierzą, ci esesmani i ci więźniowie, którzy są Niemcami. Ci, co się wychowali na Lutrze, Fichtem, Heglu, Nietzschem” – pisze Borowski w opowiadaniu zatytułowanym U nas w Auschwitzu…
Wiek XX, planowa zagłada i wyniszczanie więźniów w łagrach i lagrach odebrały pracy jej głęboki sens, a ludziom pracującym godność. Praca znów stała się karą czy raczej pseudokarą „za grzechy” albo raczej pseudogrzechy (winą stawało się pochodzenie, narodowość czy poglądy polityczne, a wymierzający „sprawiedliwość” przypominali raczej oprawców i katów niż nadzorców). Praca w tej sytuacji przestała doskonalić człowieka i służyć mu, wręcz przekreślała człowieczeństwo, skoro „pracowano”, prowadząc eksperymenty medyczne na ludziach (Medaliony) czy wytwarzając z ciał włosie, guziki, mydło…
Literatura dokumentuje też obrazy nieludzkiej harówki w sowieckich łagrach (Inny świat Gustawa Herlinga-Grudzińskiego, ale również opowiadania Warłama T. Szałamowa, Leo Lipskiego, proza Aleksandra Sołżenicyna, pamiętnik Oli Watowej Wszystko co najważniejsze). Także tam praca tylko pozornie miała doskonalić wewnętrznie mieszkańców łagru. Faktycznie polegała na nieludzkim gnębieniu przeciwników i rzekomych przeciwników politycznych przez oprawców. W takich okolicznościach odmowa wykonania pracy, nawet w postaci dramatycznego gestu samookaleczenia, urasta do wymiaru decyzji heroicznej, wiąże się z obroną godności człowieka (Inny świat).
Druga wojna światowa nie tylko odebrała pracy głęboki sens i wartość, a pracującym godność, podważyła także dorobek, będącej efektem pracy, cywilizacji ludzkiej: „Budowałem na piasku/ I zwaliło się./ Budowałem na skale/ I zwaliło się./ Teraz budując zacznę/ Od dymu z komina” – pisał w roku 1954 Leopold Staff w wierszu Podwaliny z tomu Wiklina. Może właśnie dlatego, że upada etos pracy, współczesny Bohater z Kartoteki Tadeusza Różewicza bezczynnie leży w łóżku.
Z pozornym odrodzeniem idei pracy mamy do czynienia w epoce socrealizmu: powstają wtedy powieści i filmy produkcyjne, opowiadające się przeciw sabotażowi dokonywanemu przez wrogów klasowych. Kreują obrzydliwie pozytywnych i nieprawdopodobnych bohaterów – przodowników pracy, których uczucia koncentrują się wokół… produkcji rolnej i przemysłowej. Znów praca odczłowiecza ludzi, odziera ich z wielu uczuć, czyni boga z systemu, cel życia z pracy dla niego. Skądinąd wiadomo, że praca ta nie ma głębszego sensu, bo za opartym na szumnych hasłach systemem kryją się zbrodnie, bezsens i oszustwo, o czym przekonują literatura łagrowa i parabolicznie ujmujący ten problem Folwark zwierzęcy George’a Orwella.
Jakie dzieło nadprogramowe mógłbyś przywołać, aby uatrakcyjnić pracę?
Ziemię obiecaną Władysława Stanisława Reymonta
Łódź, ówczesna stolica przemysłu włókienniczego, miasto-moloch, przeżywające gwałtowny napływ ludzi różnych narodowości i pochodzących z różnych warstw społecznych – to przestrzeń, w której pisarz zauważa mechanizmy rządzące nową, kapitalistyczną rzeczywistością. Na tej „ziemi obiecanej” nie istnieje tradycja, rozpadowi ulegają etosy (szlachecki, inteligencki, chłopski), jedyną wartością jest pieniądz. Tu właśnie spotykają się trzej bohaterowie powieści, reprezentujący trzy narodowości: Polak Karol Borowiecki, Żyd Moryc Welt i Niemiec Maks Baum. Łączy ich jedno: pracują nie po to, by tworzyć, realizować siebie, wcielać w życie własne pomysły, lecz po to, by jak najszybciej zdobyć fortunę. Aby osiągnąć cel, wybierają środki, które dzisiejszemu czytelnikowi mogą kojarzyć się z całkiem współczesnymi aferami: posuwają się do oszustw, stosują nieuczciwą konkurencję, są nielojalni, nie mają żadnych skrupułów… W takim świecie najlepiej odnajduje się bezwzględny i pozbawiony moralności Moryc. Wykorzystuje także swoich przyjaciół wspólników – i robi olśniewającą karierę finansową. Zdecydowanym przegranym, zgodnie z ówczesną łódzką hierarchią, jest Maks Baum, jedyny z trzech bohaterów, który stara się działać zgodnie z tradycyjnymi zasadami kupieckimi, zgodnie z moralnością. Karol Borowiecki robi co prawda karierę, posługując się rozmaitymi środkami, ale w finale powieści odkrywa banalną prawdę, że pieniądze i szczęście nie muszą sobie towarzyszyć.
Praca w Ziemi obiecanej to także naturalistyczny obraz nieludzkiej harówki tysięcy robotników, często zakończonej chorobą, kalectwem, śmiercią… Łódź przypomina tu wielki mechanizm złożony z maszyn i ludzi, w którym pojedynczy człowiek zupełnie się nie liczy.
Jaki utwór współczesny byłby dobrą ilustracją tego problemu?
Dwie książki Davida Couplanda: Poddani Microsoftu i Pokolenie X
Poddani Microsoftu
Jedna z najsłynniejszych książek lat dziewięćdziesiątych. Pamiętnik Daniela Underwooda, młodego yuppie, który początkowo, razem ze swoimi znajomymi, pracuje dla wszechwładnego Billa Gatesa. „Pracuje” – to mało powiedziane. Dla opisywanych przez Couplanda ludzi praca jest wszystkim. Dla niej poświęcają to, co najcenniejsze: czas od rana do nocy, zdrowie, uczucia, życie osobiste… I wpadają w pułapkę – żyją pod presją firmy, ale też pod tą, którą sami sobie narzucają: być jak najlepszym, nie dać się prześcignąć, dążyć do sukcesów bez względu na środki. W ciągłym stresie, w cieniu kolejnych młodych zdolnych, którzy mogą zająć ich miejsca, w obawie przed utratą wielkich pieniędzy, do których zdążyli się już przyzwyczaić – zaczynają tracić swoją tożsamość, stają się powoli trybikami w wielkiej machinie, bezwzględnej i przerażającej. Któregoś dnia mówią jednak: dość. Postanawiają założyć własną firmę. Oznacza to nie tylko zmianę miejsca pracy, ale zmianę całego życia. Sympatyczni bohaterowie powieści, silnie przez Couplanda zindywidualizowani, przez długi czas pracują bez wynagrodzenia, ale za to z wielką pasją – wreszcie czują, że tworzą coś własnego, robią to, co lubią, a przede wszystkim przestają być dla siebie obcy. Są razem i to poczucie wspólnoty okazuje się najcenniejsze. Praca wciąż jest dla nich ważna, ale już nie najważniejsza. Przestają być „poddanymi Microsoftu” – i zaczynają… żyć.
Pokolenie X
Historia trojga bohaterów: Andrew, Daga i Claire, którzy postanowili porzucić pracę w dobrych firmach marketingowych, gwarantujących karierę, sukces i pieniądze, ale też porzucić rodziny uganiające się jedynie za dobrami materialnymi. Nie chcą brać udziału w „wyścigu szczurów” i odnosić sukcesów we współczesnym tego słowa znaczeniu. Imają się więc przypadkowych zajęć (pracują na przykład w barach), które nie przynoszą ani satysfakcji, ani pieniędzy, ale dają poczucie wolności. Andrew, Dag i Claire żyją byle jak, ubierają się byle jak, jedzą byle co. Fabuła Pokolenia X to ciąg najbanalniejszych spraw, rozmów i sytuacji, ponieważ podstawowym doświadczeniem bohaterów jest… nuda. Opisywane w książce postaci nie mają siły i ochoty ani na działanie, ani na bunt. Pracę traktują jak konieczny obowiązek, w którym nie ma nic twórczego.
Sformułowanie „pokolenie X” zrobiło po wydaniu powieści Couplanda wielką karierę. Zaczęło oznaczać nową generację, niekiedy nazywaną także pokoleniem abnegacji, bo jej przedstawiciele niczym się nie interesują, w nic się nie chcą angażować – ani w pracę, ani w życie rodzinne, ani w żadne inne związki.
Jak zacząć wypowiedź na ten temat, jak ją zakończyć?
Temat:
«Należy uwierzyć, że w tym powszednim krzątaniu są też jakieś rzeczy wiekuiste, powszechne» (Maria Dąbrowska). Odwołując się do literatury i własnych doświadczeń, podziel się swymi przemyśleniami na temat znaczenia codzienności w życiu człowieka.
Wstęp do pracy na ten temat mógłby wyglądać na przykład tak:
Historia świata utkana jest z wielkich czynów i idei. Nie ma w niej miejsca na opowieści o milionach ludzi, którzy przeżyli życie prosto i zwyczajnie. Takie życie dla historyka nie znaczy zbyt wiele – dla niego liczą się przecież wojny, pakty, wspaniałe odkrycia i najgorsze tragedie. Prawda jest jednak taka, że nasze życie upływa właśnie na czynnościach prozaicznych, codziennych i jak najbardziej zwyczajnych. Wszelkie sytuacje czy wydarzenia skrajne, ekstremalne są jedynie rzadkimi epizodami. Epizodami, należy dodać, szczególnie ulubionymi przez mistrzów pióra czy filmowych scenarzystów. Na szczęście jednak – nie przez wszystkich. Okazuje się bowiem, że również to, co zwykłe i codzienne, może być interesujące, niebanalne, a nawet tajemnicze. Przede wszystkim jednak poprzez taką właśnie codzienność i zwyczajność można dowiedzieć się o człowieku najwięcej.
Jak zakończyć? Choćby następująco:
Wielkie idee, marzenia, cele, bohaterskie czyny – dzięki temu świat idzie do przodu. Dzięki temu tworzy się historia. Tylko to, co sprzeciwia się ustalonym porządkom, co wychodzi poza zwykłość, normalność i codzienność, może stać się, w powszechnym mniemaniu, prawdziwie wielkie i ważne. Czy jednak jest tak rzeczywiście? Przypomina mi się cytat z książki Marcina Kydryńskiego „Chwila przed zmierzchem”, opowiadającej o podróży autora do Afryki. Na początku zadaje on pytanie: ,,Po co jechać do Afryki?” – i podsuwa kilka odpowiedzi. Między innymi taką: ,,Żeby udowodnić sobie, że jest się twardym facetem (potem okazuje się, że warszawskie ,,z dnia na dzień” jest znacznie trudniejsze niż przebrnięcie Wodospadów Wiktorii suchą stopą)”. Prawdziwe bohaterstwo, spełnienie i szczęście nie musi oznaczać jedynie zdobywania najwyższych szczytów, walki na wojnie czy odkrycia ważnych dla ludzkości wynalazków. Może to być po prostu zwykłe ,,z dnia na dzień”, przeżyte nie bez wysiłku, ale z poczuciem, że robi się coś naprawdę ważnego.
Inny temat:
«Praca czyni życie słodkim» (Gotlob Wilhelm Burmann). Zgadzasz się z tym twierdzeniem czy nie? Odwołaj się do wybranych przykładów literackich.
Wstęp do wypowiedzi na ten temat mógłby wyglądać tak:
W naszym języku – albo szerzej: w naszej kulturze – praca kojarzy się z obowiązkiem. Smutnym obowiązkiem. W końcu czy powtarzane każdego dnia zajęcia mogą nie męczyć? „Mogą” – zdaje się twierdzić Gotlob Wilhelm Burmann. W zdaniu Burmanna zawartym w temacie mowa jest o pracy w sensie bardziej teoretycznym niż praktycznym. I w teorii, zapewne, stwierdzenie to może się sprawdzać. Czy jednak rzeczywiście, śledząc historię bohaterów kolejnych epok literackich, można obronić śmiałą tezę, że „praca czyni życie słodkim”?
A zakończenie:
W 1996 r. Wisława Szymborska w przemówieniu z okazji przyznania jej literackiej Nagrody Nobla mówiła między innymi o tym, jak wielkim szczęściem jest wykonywanie pracy, która daje radość i satysfakcję. Przypomniała o milionach osób, które zmuszone są do zajęć niechcianych, nielubianych, znienawidzonych, podejmowanych jedynie w celu zapewnienia sobie i najbliższym bytu. Tych, którym praca daje satysfakcję, nazwała poetka „wybrańcami losu”. Nie jest bowiem prawdą, że każda praca, jak twierdzi cytowany w temacie Burmann, „czyni życie słodkim”. Dzieje się tak tylko w przypadku zajęć wykonywanych z powołania, z ochotą, w poczuciu ich głębokiego sensu. Niestety, dzisiejsze czasy zmuszają – zwłaszcza ludzi młodych – do trudnych decyzji. Rozwijać własne pasje, czerpać z pracy satysfakcję, robić to, co się lubi? Tak, ale często ceną za taki wybór jest życie skromne albo nawet na granicy skrajnego ubóstwa. Wybieramy więc coraz częściej modne studia, zawody przynoszące finansowe korzyści. Nawet jeśli praca oznacza wtedy częściowe tylko zadowolenie albo nawet nie sprawia żadnej radości. Wszyscy chcielibyśmy, aby Gotlob Wilhelm Burmann miał rację. Zdarza się oczywiście, że „praca czyni życie słodkim”. Ale wciąż, niestety, tylko się tak zdarza.
Jakie cytaty związane z tematem mogą się okazać bardzo przydatne?
- „Adamowi zaś rzekł: «Iżeś usłuchał głosu żony twojej i jadłeś z drzewa, z któregom ci był kazał, abyś nie jadł, przeklęta będzie ziemia w dziele twoim; w pracach jeść z niej będziesz po wszystkie dni żywota twego. W pocie oblicza twego będziesz pożywał chleba, aż się wrócisz do ziemi z którejś wzięty…»” (Księga Rodzaju).
- „Piękną jest rzeczą jeść i pić i szczęścia zażywać przy swojej pracy” (Księga Koheleta).
- „Nakazywaliśmy wam tak: «kto nie chce pracować, niech też nie je». Słyszymy bowiem, że niektórzy wśród was postępują wbrew porządkowi: wcale nie pracują, lecz zajmują się rzeczami niepotrzebnymi. Tym przeto nakazujemy i napominamy ich w Panu Jezusie Chrystusie, aby pracując ze spokojem, własny chleb jedli (List św. Pawła do Tesaloniczan).
- „Pierwszy nastał wiek złoty […]. Ziemia sama, swobodna, nie dotknięta pługiem, nie draśnięta lemieszem, wydawała plony. A nie żądając więcej, niż mieli bez trudu, ludzie zbierali owoc z drzew, górskie poziomki, tarniny, jagody jeżyn zwisające z ciernistych gałązek i żołędzie, które opadały z rozłożystego dębu (Wergiliusz, Przemiany).
- „Jeżeli cię przestrasza praca, wspomnij na nagrodę” (św. Augustyn).
- „Więzień uczy się nienawidzić pracy, bo też innego do niej stosunku nauczyć się nie może” (Warłam Szałamow, Opowiadania kołymskie).
- „Praca jedynie tworzy wszelką ludzką wartość, ale wartość pracy mierzy się nieludzką miarą pieniądza. Takie jest rzeczywiste źródło nowoczesnego kryzysu wartości” (Tomasz Burek).
- „Praca nie może być traktowana – nigdy i nigdzie – jako towar, bo człowiek nie może dla człowieka być towarem, ale musi być podmiotem. W pracę wchodzi on poprzez całe swoje człowieczeństwo i całą swoją podmiotowość. Praca otwiera w życiu społecznym cały wymiar podmiotowości człowieka, a także podmiotowości społeczeństwa, złożonego z ludzi pracujących” (Jan Paweł II).
Jakie sformułowania, terminy, pojęcia będą potrzebne w pracy na ten temat?
- Homo faber – człowiek pracujący, człowiek wytwórca, twórca.
- Syzyfowa praca – praca, która nie ma końca, którą wciąż trzeba zaczynać na nowo: podejmowany trud jest daremny, a cele niemożliwe do osiągnięcia.
- Praca organiczna – każdy z obywateli jest niczym sprawnie funkcjonujący organ, który dzięki codziennej sumiennej pracy ma służyć całemu społeczeństwu, czyli wielkiemu organizmowi. Jeśli najmniejszy choćby element działa źle – mówili pozytywiści – cały organizm funkcjonować dobrze nie może.
- Praca u podstaw – praca polegająca na szerzeniu oświaty, zakładaniu szkół, bibliotek itp. wśród warstw najniższych i najbiedniejszych.
- Obóz pracy – element hitlerowskiego i stalinowskiego terroru. Rodzaj rygorystycznego więzienia, w którym przymuszano do ciężkiej, nieludzkiej wręcz pracy. Osoby nieprzydatne do wykonywania obowiązków były najczęściej pozbawiane życia.
- „Arbeit macht frei” („Praca czyni [człowieka] wolnym”) – taki napis widniał nad bramą obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu. W sposób wymowny oddaje on przewrotność wszystkich systemów totalitarnych, dla których środkiem do osiągania celów był terror, a które jednocześnie powtarzały slogany o wolności.
- Pracoholizm – choroba czasów współczesnych polegająca na uzależnieniu od pracy. Pracoholik spędza w pracy całe dnie, przestaje dostrzegać inne aspekty życia, nie potrafi dobrze się zrelaksować (nieustannie myśli o pracy).
Zobacz: